Co mnie wku*wia

W gimbazie jak dostawałem kase na bilet miesięczny to kupowałem za nią szlugi i chodziłem do szkoły pieszo :lol:
Ja miałem za daleko żeby latać z buta, ale kasa na bilet często była przeznaczana na zupełnie co innego :lol: Piękne czasy, mniej zmartwień i mandaty z mpk...
 
W zimę się najlepiej jeździło busem, jeśli przyjechał. Nikomu się wtedy nie chciało chodzić i często się jechało z otwartymi drzwiami.
 
Rok szkolny się zaczął i od razu większe korki na drogach. Wysyłać gówniaki do szkół autobusami a nie wozić samemu... :matt:
To jest kurwa jakieś nieporozumienie, mieszkam w 17 tysięcznym mieście, z buta w każdy punkt dotrze się w max 30 minut. Jak ja byłem młody to od komunii zapierdalało się samemu z buta do szkoły. A teraz kurwa 7:50 i sznur aut w każdą stronę. Niedługo te małe kurwie zapomną do czego służą nogi. A do tego nie mam wyjścia i muszę zapierdalać do roboty samochodem, bo służbowego nie mamy gdzie trzymać a ja jestem za auto odpowiedzialny i rano ciśnienie skacze w chuj :chuck:
 
W zimę się najlepiej jeździło busem, jeśli przyjechał. Nikomu się wtedy nie chciało chodzić i często się jechało z otwartymi drzwiami.
To fajnie miałeś, u mnie za czasów gimbazy, to w zimę wejście do autobusu to było osiągnięcie :frankapprove:, nie tęsknię
 
chuj ci na łeb niedźwiedzico jebana szmato komarzyco pierdolona ty kurwa nietoperzyco jebana z krzywym zębem chuj ci na pantofla szmato jebana goliłaś cipe burakiem ty szmato jebana zjeżdżałaś ze starym na tarce od sera do wanny kurwo jebana pancernika udawałaś z miską na plecach ty ździro bym ci kurwa cipe nasmarował nutellą
 
U mnie za gówniaka to wyglądało tak, że mając na 8 00 do szkoły, to mogłem sobie nawet o 7 55 wyjść i bym zdążył. Bardzo blisko. Nie zapomnę tych 'krzywych akcji', które odpierdalałem jak tylko chciałem - w sensie, szedłem do szkoły, ale zawracałem w połowie drogi. Wracałem na chatę i mówiłem, że dziś nie ma zajęć, bo jakaś konferencja czy cuś. :joe: Kurwa, jak to mogło przechodzić, to do dzisiaj nie wiem. Rodzice tego nie weryfikowali, a ja też cwany lis byłem, bo wiedziałem, że nie można tak często robić, by przypału nie było. :DC:

PS; o 8:00 to leciały Motomyszy z Marsa i każdego dnia mnie kusiło, by oglądać. :goldi:
 
U mnie za gówniaka to wyglądało tak, że mając na 8 00 do szkoły, to mogłem sobie nawet o 7 55 wyjść i bym zdążył. Bardzo blisko. Nie zapomnę tych 'krzywych akcji', które odpierdalałem jak tylko chciałem - w sensie, szedłem do szkoły, ale zawracałem w połowie drogi. Wracałem na chatę i mówiłem, że dziś nie ma zajęć, bo jakaś konferencja czy cuś. :joe: Kurwa, jak to mogło przechodzić, to do dzisiaj nie wiem. Rodzice tego nie weryfikowali, a ja też cwany lis byłem, bo wiedziałem, że nie można tak często robić, by przypału nie było. :DC:

PS; o 8:00 to leciały Motomyszy z Marsa i każdego dnia mnie kusiło, by oglądać. :goldi:
teraz dzieciaki mają po chuju. Dzienniki internetowe, a w nich wszystko, od nieobecności, ocen, po sprawdziany i wywiadówki. Również jak przypomnę sobie co czlowiek odpierdzielał... to jest mi smutno z tą świadomością że moje bąble nie będą miały takiej opcji, może opcje będą miały, ale wpierdol od razu po powrocie pewny. życie.
 
Akurat dzisiaj mi się kończy pakiet na IPLI, a jutro z rana Canelo-GGG :( I teraz albo przedłużę na miesiąc (co mi się nie opłaca), albo zagranica...
 
Awizo w skrzynce kiedy jest się w domu...:facepalm:
jak spotkasz swojego listonosza to go postrasz, ze nastepnym razem beda skargi. U mnie podzialalo bo tez sie balwanowi nie chcialo wykonywac swoich obowiazkow. Do tego, w zywe oczy mi sciemnial, ze dzwonil do drzwi.
 
Oni jadą chyba na patencie , jak za dużo roboty to wypiszą szybko w kantorku i spokój . Dziś się nawet nie pcham na pocztę ,znając życie kolejka 1 h przed zamknięciem spora. Nikt tam specjalnie się nie śpieszy i kolejny powód do tematu .
 
Że mam przedmiot w tym semestrze z pewnym "profesorem" z którym miałem dość mocny zatarg na początku studiów i byłem bliski ich zostawienia przez tego pokurwa (nie, nie był od matmy). Znany jest z tego, że nie sprawdza prac i upierdala wszystkich jak leci, bo ma zły humor. Ja dodatkowo trafiłem wtedy na jego bardzo zły humor, bo akurat się nie dostał do sejmu, a następnie partia wycofała poparcie dla niego, gdy kandydował w jakichś innych wyborach i wygrał jego kontrkandydat. Kończę w tym roku studia i chcę je zakończyć broniąc pracy licencjackiej, a nie zostając wyrzuconym za wybicie zębów temu "profesorowi", co mam ochotę zrobić za każdym razem gdy go mijam na uczelni i na mieście.
Tragedii nie ma, bo i tak dam radę, ale sam fakt, iż będę przez pół roku musiał patrzeć na ten ryj przyprawia mnie o konwulsje.
 
Last edited:
Że mam przedmiot w tym semestrze z pewnym "profesorem" z którym miałem dość mocny zatarg na początku studiów i byłem bliski ich zostawienia przez tego pokurwa (nie, nie był od matmy). Znany jest z tego, że nie sprawdza prac i upierdala wszystkich jak leci, bo ma zły humor. Ja dodatkowo trafiłem wtedy na jego bardzo zły humor, bo akurat się nie dostał do sejmu, a następnie partia wycofała poparcie dla niego, gdy kandydował w jakichś innych wyborach i wygrał jego kontrkandydat. Kończę w tym roku studia i chcę je zakończyć broniąc pracy licencjackiej, a nie zostając wyrzuconym za wybicie zębów temu "profesorowi", co mam ochotę zrobić za każdym razem gdy go mijam na uczelni i na mieście.
Tragedii nie ma, bo i tak dam radę, ale sam fakt, iż będę przez pół roku musiał patrzeć na ten ryj przyprawia mnie o konwulsje.
Spojrz na to z tej strony - to tylko pol roku. I zahartuje cie to na przyszlosc. W pracy na roznych ludzi trafisz :tysoncoffe:
 
Spojrz na to z tej strony - to tylko pol roku. I zahartuje cie to na przyszlosc. W pracy na roznych ludzi trafisz :tysoncoffe:
Niestety wiem o tym. Tylko że teoretycznie on jest moim szefem i od niego bardzo dużo zależy odnośnie mojej przyszłości i potencjalnej pracy, a podejrzewam, że przebywanie w pracy gdzie szef jest tak toksyczny (wiem, że wielu jest chujowych i wrednych szefów, to z pewnością często występujący okaz w przyrodzie), mogłoby mieć zbyt duże oddziaływanie na moje zdrowie psychiczne i fizyczne :crazy:
Ale faktycznie, zawsze cieszę się z okazji nowej możliwości, aby się zahartować i mieć zajebiście silną psychikę jak postać grana przez Pawła Deląga w filmie "Chłopaki nie płaczą".
 
Last edited:
Back
Top