Co mnie wku*wia

Moje zdanie jest takie, że lepiej mniej zarabiać i być szczęśliwszy, niż się wkurwiać i zarabiać więcej ;)

Ponad dwa lata temu właśnie tak podszedłem do tematu. Efekt jest jaki jest. Zdecydowałem się na święty spokój kosztem zarobków. Niestety pieniądze mocno motywują. Jeśli dodamy do tego fakt, że masz wokół siebie ludzi, którzy nie do końca mają pojęcie o czym mówią i co robią to bilans jest na minus. Żeby nie było; pracuję w firmie, która zatrudnia ponad 1000 osób i jest znaną marką na rynku.

TSL to jedno z największych gówien do pracy . Niemal każdy ściemnia i kłamie poprzez jak to nazwałeś efekt domina , ale i każdy chociaż trochę wierzy że to kłamstwo to może nie tym razem :lol:. Jeden plus jest taki że człowiek przyzwyczaja się do przekazywania złych informacji i spływa to po nim , chociaż to może i minus...

Nie wiem czy dobrze zrozumiałeś skrót. Nie mogę się zgodzić z tym co piszesz. Branża jest zajebista do pracy. Do tego jest mocno hermetyczna; ciężko wejść i ciężko wyjść. Po paru latach przepracowanych masz już sporą wiedzę specjalistyczną i szkoda marnować potencjał w innej branży. Oczywiście zdarzają się, jak wszędzie przypadki wypalenia zawodowego. Ludzie mają dość działania w wiecznym stresie, na ciśnieniu, zwłaszcza w obecnym okresie gdzie transport ma problemy z zaspokojeniem rynku. Innymi słowy jest multum zleceń, ale brak środków do ich realizacji. Dużo by gadać.
 
Ponad dwa lata temu właśnie tak podszedłem do tematu. Efekt jest jaki jest. Zdecydowałem się na święty spokój kosztem zarobków. Niestety pieniądze mocno motywują. Jeśli dodamy do tego fakt, że masz wokół siebie ludzi, którzy nie do końca mają pojęcie o czym mówią i co robią to bilans jest na minus. Żeby nie było; pracuję w firmie, która zatrudnia ponad 1000 osób i jest znaną marką na rynku.



Nie wiem czy dobrze zrozumiałeś skrót. Nie mogę się zgodzić z tym co piszesz. Branża jest zajebista do pracy. Do tego jest mocno hermetyczna; ciężko wejść i ciężko wyjść. Po paru latach przepracowanych masz już sporą wiedzę specjalistyczną i szkoda marnować potencjał w innej branży. Oczywiście zdarzają się, jak wszędzie przypadki wypalenia zawodowego. Ludzie mają dość działania w wiecznym stresie, na ciśnieniu, zwłaszcza w obecnym okresie gdzie transport ma problemy z zaspokojeniem rynku. Innymi słowy jest multum zleceń, ale brak środków do ich realizacji. Dużo by gadać.
Uwierz że dobrze zrozumiałem i podtrzymuję to :). Ale to oczywiście moje zdanie :beer:
 
TSL to jedno z największych gówien do pracy . Niemal każdy ściemnia i kłamie poprzez jak to nazwałeś efekt domina , ale i każdy chociaż trochę wierzy że to kłamstwo to może nie tym razem :lol:. Jeden plus jest taki że człowiek przyzwyczaja się do przekazywania złych informacji i spływa to po nim , chociaż to może i minus...
Też z tego założenia wychodzę. ostatnio też czuję zmęczenie materiału w pracy, która nie jest jeszcze tym do czego dążę. Dlatego dokształcam się i stawiam już pierwsze kroki w tym co tak na prawdę chcę robić. Oczywiście są obawy przed porzuceniem tego co mam teraz i oddaniu się w pełni nowemu, bo rodzą się pytania czy wystarczy kasy czy się rozkręci itp. No ale w końcu kiedyś zaryzykuję;)
No mogliby w pendolino zainstalowac.
Kurwa powinni. Koszą tyle za bilety, które są 3x droższe niż w tlk to ich stać na bidet i kibel z podgrzewaną deską:D
 
Wkurwiają mnie niemiłosiernie "nowe władze" w robocie. Prezes i dyrektor produkcji, którzy za chuja nie mają pojęcia o produkcji w przemyśle, warunkach w jakich pracujemy i zasobach jakimi dysponujemy. Czyści teoretycy, którzy próbują wdrażać "wielkie, nowoczesne, japońskie pomysły" przy infrastrukturze rodem z początku PRLu. Ludzie kompletnie oderwani od rzeczywistości, wymyślający jakieś pierdoły, które nic nie wnoszą oprócz tego, że zabierają dodatkowo czas. Dziś np. spasiony prezesunio wpadł 10 minut przed fajrantem i stanął przy maszynie, wyciągnął komórkę i zaczął nagrywać jak 2 kolesi przycina w miarę lekkie blachy (można dźwignąć samemu jedną, z tym, że powierzchnia była już wycackana i podnosząc samemu można było ją porysować), a trzeci zajmuje się wybieraniem odpadów zza maszyny, śmiejąc się przy tym rubasznie i komentując jaką to mamy złą organizację pracy, a tych 3 kolesi z jeszcze jednym przez całą szychtę przerzucali ręcznie 100kg blachy. W jego opinii dać odpocząć pracownikowi przy lżejszej pracy 20 minut przed końcem tygodniówki to fatalna organizacja. Lubię tą robotę ale przez ostatnie 2 tygodnie tak mi ją obrzydzili, że odechciewa się rano wstawać.
 
Z rana przeglądam Facebooka i jak zawsze te żydowskie kurwy wrzuca mi coś co mnie nie interesuje.

Mój nauczyciel z liceum od WOSu (doktor politologii i w ogóle spoko typ - a jak się okaże tak mi się wydawało) skomentował jakieś zdjęcie. Patrzę co tam się dzieje. Jest zdjęcie mamy dającej jakiś syrop córce. Napis na zdjęciu: "jedz witaminy, żebyś miała siłę obalać rządy".
Już poczułem że coś mi zaczęło rosnąć na płucu ale myślę sobie patrzę dalej. Pani która wrzuciła to foto dała mu tytuł: "dziewczynki przyszłością narodu". Jakiś randomowy typ zapytał co z równością płci i dlaczego chłopcy tą przyszłością być nie mogą. Otrzymał od autorki wpisu odpowiedź, że wywyższanie dziewczynek to tak na prawdę równość. W tym momencie jakby mi się komory serca zdesynchronizowały. Ale mówię sobie czytam dalej bo ciągle nie wiem co pan od WOSu wrzucił. Miałem nadzieję, że jako wykształcony człowiek dojebał lasce. Ku mojemu zaskoczeniu i na potwierdzenie diagnozy raka całego ciała on wrzucił jakieś zjebane statystyki to tym że płace nie są równe i mężczyźni więcej zarabiają. I potem toczy się dyskusja na temat równości. Ja pierdole od razu "przestań obserwować użytkownika" szkoda mojego czasu na takie gówno.

Ta sytuacja od razu poprowadziła moje myśli w kierunku mojej pracy. U mnie wiadomo te same stanowiska mają taką samą kasę. Tyle że jak trzeba coś wnieść, przenieść, przesunąć, przyjąć dostawę, pracować 3m nad ziemią to jakoś nie widzę żadnej z pań która się tym zajmuje. W umowie obowiązki takie same. Dlatego mnie takie pierdolenie wkurwia.

Kolejna rzecz to nawet nie macie pojęcia ile teraz jest wydawanych książek o tym że dziewczynki wychowywane przez samotne matki wyrastają na oswobodzone kobiety. O tym że mężczyźni nie są potrzebni do szczęścia. Ze moc kobiety jest w niej samej do it now, everything od possible itd. O tym że dziewczęce wcielenia kobiet jak np Coco Chanel "zrzucają gorsety i prowadzą kobiety ku wolności i równości". SZOK! Mniej lub bardziej nastawione w ten sposób mamy (cześć ojców pewnie też) będą kupować te książki i bić do głów od małego taką narrację.
Aż się boję o mojego nieistniejącego syna bo jemu to chyba nikt nie odpierdoli takiej dobrej kanapki jak moja kobieta potrafi zrobić mi. No chyba że odwiedzi mamę :(

@Jakub Bijan twoja dzisiejszą wrzutka na fb trochę uratowała ten poranek ale i tak muszę chyba się ratować lekturą. Akurat jestem na kolonialnym wyzysku to może coś się poprawi.
 
Z rana przeglądam Facebooka i jak zawsze te żydowskie kurwy wrzuca mi coś co mnie nie interesuje.

Mój nauczyciel z liceum od WOSu (doktor politologii i w ogóle spoko typ - a jak się okaże tak mi się wydawało) skomentował jakieś zdjęcie. Patrzę co tam się dzieje. Jest zdjęcie mamy dającej jakiś syrop córce. Napis na zdjęciu: "jedz witaminy, żebyś miała siłę obalać rządy".
Już poczułem że coś mi zaczęło rosnąć na płucu ale myślę sobie patrzę dalej. Pani która wrzuciła to foto dała mu tytuł: "dziewczynki przyszłością narodu". Jakiś randomowy typ zapytał co z równością płci i dlaczego chłopcy tą przyszłością być nie mogą. Otrzymał od autorki wpisu odpowiedź, że wywyższanie dziewczynek to tak na prawdę równość. W tym momencie jakby mi się komory serca zdesynchronizowały. Ale mówię sobie czytam dalej bo ciągle nie wiem co pan od WOSu wrzucił. Miałem nadzieję, że jako wykształcony człowiek dojebał lasce. Ku mojemu zaskoczeniu i na potwierdzenie diagnozy raka całego ciała on wrzucił jakieś zjebane statystyki to tym że płace nie są równe i mężczyźni więcej zarabiają. I potem toczy się dyskusja na temat równości. Ja pierdole od razu "przestań obserwować użytkownika" szkoda mojego czasu na takie gówno.

Ta sytuacja od razu poprowadziła moje myśli w kierunku mojej pracy. U mnie wiadomo te same stanowiska mają taką samą kasę. Tyle że jak trzeba coś wnieść, przenieść, przesunąć, przyjąć dostawę, pracować 3m nad ziemią to jakoś nie widzę żadnej z pań która się tym zajmuje. W umowie obowiązki takie same. Dlatego mnie takie pierdolenie wkurwia.

Kolejna rzecz to nawet nie macie pojęcia ile teraz jest wydawanych książek o tym że dziewczynki wychowywane przez samotne matki wyrastają na oswobodzone kobiety. O tym że mężczyźni nie są potrzebni do szczęścia. Ze moc kobiety jest w niej samej do it now, everything od possible itd. O tym że dziewczęce wcielenia kobiet jak np Coco Chanel "zrzucają gorsety i prowadzą kobiety ku wolności i równości". SZOK! Mniej lub bardziej nastawione w ten sposób mamy (cześć ojców pewnie też) będą kupować te książki i bić do głów od małego taką narrację.
Aż się boję o mojego nieistniejącego syna bo jemu to chyba nikt nie odpierdoli takiej dobrej kanapki jak moja kobieta potrafi zrobić mi. No chyba że odwiedzi mamę :(

@Jakub Bijan twoja dzisiejszą wrzutka na fb trochę uratowała ten poranek ale i tak muszę chyba się ratować lekturą. Akurat jestem na kolonialnym wyzysku to może coś się poprawi.
Taki mem w temacie pracy i równego traktowania;)
6a36efb213a0939e3019ab64533ae165.jpg
 
Jakub Bijan twoja dzisiejszą wrzutka na fb trochę uratowała ten poranek ale i tak muszę chyba się ratować lekturą. Akurat jestem na kolonialnym wyzysku to może coś się poprawi.
Właśnie dlatego, z względu na to co powyżej, niespecjalnie optymistycznie patrzę w przyszłość dla młodego i młodszego. Zwłaszcza młodszego, bo zanim dorośnie, jeśli nie nastąpi jakąś odwilż od tego spierdolenia, to widzę tylko chatę w Bieszczadach.
 
  • Like
Reactions: cRe
Z rana przeglądam Facebooka i jak zawsze te żydowskie kurwy wrzuca mi coś co mnie nie interesuje.

Mój nauczyciel z liceum od WOSu (doktor politologii i w ogóle spoko typ - a jak się okaże tak mi się wydawało) skomentował jakieś zdjęcie. Patrzę co tam się dzieje. Jest zdjęcie mamy dającej jakiś syrop córce. Napis na zdjęciu: "jedz witaminy, żebyś miała siłę obalać rządy".
Już poczułem że coś mi zaczęło rosnąć na płucu ale myślę sobie patrzę dalej. Pani która wrzuciła to foto dała mu tytuł: "dziewczynki przyszłością narodu". Jakiś randomowy typ zapytał co z równością płci i dlaczego chłopcy tą przyszłością być nie mogą. Otrzymał od autorki wpisu odpowiedź, że wywyższanie dziewczynek to tak na prawdę równość. W tym momencie jakby mi się komory serca zdesynchronizowały. Ale mówię sobie czytam dalej bo ciągle nie wiem co pan od WOSu wrzucił. Miałem nadzieję, że jako wykształcony człowiek dojebał lasce. Ku mojemu zaskoczeniu i na potwierdzenie diagnozy raka całego ciała on wrzucił jakieś zjebane statystyki to tym że płace nie są równe i mężczyźni więcej zarabiają. I potem toczy się dyskusja na temat równości. Ja pierdole od razu "przestań obserwować użytkownika" szkoda mojego czasu na takie gówno.

Ta sytuacja od razu poprowadziła moje myśli w kierunku mojej pracy. U mnie wiadomo te same stanowiska mają taką samą kasę. Tyle że jak trzeba coś wnieść, przenieść, przesunąć, przyjąć dostawę, pracować 3m nad ziemią to jakoś nie widzę żadnej z pań która się tym zajmuje. W umowie obowiązki takie same. Dlatego mnie takie pierdolenie wkurwia.

Kolejna rzecz to nawet nie macie pojęcia ile teraz jest wydawanych książek o tym że dziewczynki wychowywane przez samotne matki wyrastają na oswobodzone kobiety. O tym że mężczyźni nie są potrzebni do szczęścia. Ze moc kobiety jest w niej samej do it now, everything od possible itd. O tym że dziewczęce wcielenia kobiet jak np Coco Chanel "zrzucają gorsety i prowadzą kobiety ku wolności i równości". SZOK! Mniej lub bardziej nastawione w ten sposób mamy (cześć ojców pewnie też) będą kupować te książki i bić do głów od małego taką narrację.
Aż się boję o mojego nieistniejącego syna bo jemu to chyba nikt nie odpierdoli takiej dobrej kanapki jak moja kobieta potrafi zrobić mi. No chyba że odwiedzi mamę :(

@Jakub Bijan twoja dzisiejszą wrzutka na fb trochę uratowała ten poranek ale i tak muszę chyba się ratować lekturą. Akurat jestem na kolonialnym wyzysku to może coś się poprawi.
Taki mem w temacie pracy i równego traktowania;)
6a36efb213a0939e3019ab64533ae165.jpg
@cRe @Baton17 @Jakub Bijan bardzo dobre.
Nawiązując do Waszych wypowiedzi. Kiedyś przedszkolanka wzięła mnie na rozmowę ,że mój (wtedy 4 latek) buduje z klocków pistolety dla siebie i dla kolegów, tworzy z nich grupę ( tych nie pizdusiów) i na niby uprowadzają dziewczynki zamykając je w toalecie lub zastawiają krzesłami jako by były w więzieniu. Mówiła mi jak to ona brzydzi się przemocą i , że przecież w przedszkolu nie ma broni pod żadną postacią ( szable, pistolety ,granaty itp)
W tym samym wieku mały Czeczen uczy się zapasów , podcinania gardła barankowi , nieustępliwości , niezłomności i walki pod każdą postacią. My w zerówce na legalu bawiliśmy się w wojnę Polacy- Niemcy nikt nie robił problemów. Rozumiem, że nie można wychowywać dzieci na agresywnych troglodytów ale czas pokoju nie trwa wiecznie ............
 
@cRe @Baton17 @Jakub Bijan bardzo dobre.
Nawiązując do Waszych wypowiedzi. Kiedyś przedszkolanka wzięła mnie na rozmowę ,że mój (wtedy 4 latek) buduje z klocków pistolety dla siebie i dla kolegów, tworzy z nich grupę ( tych nie pizdusiów) i na niby uprowadzają dziewczynki zamykając je w toalecie lub zastawiają krzesłami jako by były w więzieniu. Mówiła mi jak to ona brzydzi się przemocą i , że przecież w przedszkolu nie ma broni pod żadną postacią ( szable, pistolety ,granaty itp)
W tym samym wieku mały Czeczen uczy się zapasów , podcinania gardła barankowi , nieustępliwości , niezłomności i walki pod każdą postacią. My w zerówce na legalu bawiliśmy się w wojnę Polacy- Niemcy nikt nie robił problemów. Rozumiem, że nie można wychowywać dzieci na agresywnych troglodytów ale czas pokoju nie trwa wiecznie ............
Czasem wystarczy tylko wyjść z domu do sklepu i tyle dziwnych postaw może człowiek zaobserwować, że jak się chwilę nad tym zastanowić to aż przykro na sercu.
 
wkurwiają mnie automatyczne aktualizacje windowsa, przez które to komputer jest wyłączony z użytku na przynajmniej godzinę.
 
miałem cały czas wyłączone aktualizacje, tylko ostatnio chciałem apkę z microsoft store ściągnąć a tam trzeba mieć je włączone w opcjach (takie z nich cwaniaczki), więc je włączyłem a później zapomniałem je z powrotem wyłączyć, no i dzisiaj spotkała mnie nieprzyjemna niespodzianka ::clintdis::
ale mimo wszystko dzięki :beer:
 
Ostatnio mam tak, ze budzę się rano i od razu jestem wkurwiony, ze muszę jechać do roboty. Mało tego, w niedziele po południu już chodzę po domu poddenerwowany :no no:
 
Wkurwia mnie, że matka tego noworodka, którego wyrzuciła przez okno będzie miała teraz ciepłą michę za karę w więzieniu. Ale mnie wkurw dzisiaj ogarnął jak przeczytałem, że dzieciak nie żyje. Jak mam wyjebane na te wszystkie patologie to dziś o mało nie rozwaliłem telefonu jak odpaliłem apkę z wiadomościami. Idę podziękować Mamie za to, że mnie nie porzuciła, czy co gorzej wyrzuciła jak śmieci.

Koniec internetowego wkurwu i żali.
 
Wkurwilo mnie to https://www.thesun.co.uk/news/47328...acuated-due-to-overcrowding-during-rush-hour/ dzisaij na king cross , w londynie, 2 godziny w plecy i zamiast palic blanty to kwitnalem na tym kurwa placu zajebanym, nie wiedzialem co mam robic, ze zdenerwowania az rozbolala mnie glowa, z czego ja wlasnie chcialem skorzystac a tu jebut wszyscy wychodza, tysiac ludzi chyba ucieka z metra stacji , az sie pozegnalem ze swiatem, bo sluchawki na uszach odciety i tylko emergency i ludzie uciekaja, ajajjaj i mam dziwne uczucie ze niedlugo bedzie jakis zamach, z tego co widze... chuj wie , wczesniej jechalem w metrze to tez podejrzany typo byl jak dla mnie ale chuj, nie chce miec paranoi, ale krzywa akcja :P
 
Wkurwia mnie drogowe połączenie dwóch dużych miast Gdańsk-Szczecin. Kurwa no to jest dramat 200km jechać przez jakieś wiochy, w co drugiej drogówka w krzakach albo fotoradar. Jak trafisz na 3 ciężarówki to kurwa się wleczesz 90 km/h i czasami brak perspektyw na wyprzedzanie.
 
Ostatnio mam tak, ze budzę się rano i od razu jestem wkurwiony, ze muszę jechać do roboty. Mało tego, w niedziele po południu już chodzę po domu poddenerwowany :no no:

Witam w klubie. Ukojenie znajduję w skręcaniu w precla balasów no i oczywiście wódce, ale to tylko od piątku do niedzieli.
Ostatnio, pierwszy raz od chyba 15 czy 20 lat, zjarałem lolka. Luz totalny, ale jak mi się ssanie włączyło to opierdoliłem pół lodówki. Kurwa, nawet poleciałe kupić swoiski jabłecznik i lody pistacjowe.

Wkurwia mnie drogowe połączenie dwóch dużych miast Gdańsk-Szczecin. Kurwa no to jest dramat 200km jechać przez jakieś wiochy, w co drugiej drogówka w krzakach albo fotoradar. Jak trafisz na 3 ciężarówki to kurwa się wleczesz 90 km/h i czasami brak perspektyw na wyprzedzanie.

Bez podsmiechujek, ale moja mała rosja się chowa przy Szczecinie. Powaznie. Jak tylko widzę, że muszę jechać w tamte rejony to mnie chuj zalewa. Drogowy koniec świata. Do jakiegoś zajebanego Braniewa mam lepszą drogę niż do Was.
 
Wkurwia mnie to całe Halloween. To znaczy może nie samo Halloween, bo nic do tego nie mam. Tradycja zza oceanu, całkiem sympatyczna, ale wkurwia mnie na siłę wciskanie jej w naszą kulturę. To nie moja bajka, rok temu jeszcze tak nie było. Dzisiaj jakieś bachory latały po bloku i kurwa "cukierek albo psikus", a ja jedyne co mogę im zaoferować to wpierdol. Za pierwszym razem otwieram - bo może kurier czy coś, a tu jakieś przebierańce (dopiero wtedy się zorientowałem jaki dziś dzień). Mówię, że ja nie obchodzę halloween i nie mam żadnych cukierków. Nie mam co im dać. Może owoce. To usłyszałem, że jestem chuj i mam spierdalać i dzieciaki uciekły :boystop: Za kilkanaście minut znów jakieś pukanie. Mówię sobie - nie otwieram, po co mam drugi raz słuchać jak mnie przyszły kwiat polskiej młodzieży obraża. No to nie otworzyłem, to pukali... pukali? Walili w drzwi jeszcze z 4 razy, a na koniec próbowali naciskać klamkę żeby otworzyć (na szczęście zawsze mam zamknięte na klucz). Takie nerwy mnie złapały, że jak wypadłem na klatkę z agresją to gówniarze uciekali po schodach, że mało nóg nie połamali. Za rok przejdę się po sąsiadach pogadać, że jak chcą częstować dzieci cukierkami to niech uważają bo takimi się policja interesuje, a jak ktoś wpuści ich na klatkę to osobiście przyjdę i wpierdolę temu kto to zrobił.

#teamDziady #HalloweenWypierdalaj
 
Wkurwia mnie to całe Halloween. To znaczy może nie samo Halloween, bo nic do tego nie mam. Tradycja zza oceanu, całkiem sympatyczna, ale wkurwia mnie na siłę wciskanie jej w naszą kulturę. To nie moja bajka, rok temu jeszcze tak nie było. Dzisiaj jakieś bachory latały po bloku i kurwa "cukierek albo psikus", a ja jedyne co mogę im zaoferować to wpierdol. Za pierwszym razem otwieram - bo może kurier czy coś, a tu jakieś przebierańce (dopiero wtedy się zorientowałem jaki dziś dzień). Mówię, że ja nie obchodzę halloween i nie mam żadnych cukierków. Nie mam co im dać. Może owoce. To usłyszałem, że jestem chuj i mam spierdalać i dzieciaki uciekły :boystop: Za kilkanaście minut znów jakieś pukanie. Mówię sobie - nie otwieram, po co mam drugi raz słuchać jak mnie przyszły kwiat polskiej młodzieży obraża. No to nie otworzyłem, to pukali... pukali? Walili w drzwi jeszcze z 4 razy, a na koniec próbowali naciskać klamkę żeby otworzyć (na szczęście zawsze mam zamknięte na klucz). Takie nerwy mnie złapały, że jak wypadłem na klatkę z agresją to gówniarze uciekali po schodach, że mało nóg nie połamali. Za rok przejdę się po sąsiadach pogadać, że jak chcą częstować dzieci cukierkami to niech uważają bo takimi się policja interesuje, a jak ktoś wpuści ich na klatkę to osobiście przyjdę i wpierdolę temu kto to zrobił.

#teamDziady #HalloweenWypierdalaj
U mnie to samo wybrałem psikus , jeszcze coś tam nie miłego chyba powiedziałem :( , Zachowałem się jak stary dziad...:jon:. Dołączam do temu #teamDziady
 
Wkurwia mnie to całe Halloween. To znaczy może nie samo Halloween, bo nic do tego nie mam. Tradycja zza oceanu, całkiem sympatyczna, ale wkurwia mnie na siłę wciskanie jej w naszą kulturę. To nie moja bajka, rok temu jeszcze tak nie było. Dzisiaj jakieś bachory latały po bloku i kurwa "cukierek albo psikus", a ja jedyne co mogę im zaoferować to wpierdol. Za pierwszym razem otwieram - bo może kurier czy coś, a tu jakieś przebierańce (dopiero wtedy się zorientowałem jaki dziś dzień). Mówię, że ja nie obchodzę halloween i nie mam żadnych cukierków. Nie mam co im dać. Może owoce. To usłyszałem, że jestem chuj i mam spierdalać i dzieciaki uciekły :boystop: Za kilkanaście minut znów jakieś pukanie. Mówię sobie - nie otwieram, po co mam drugi raz słuchać jak mnie przyszły kwiat polskiej młodzieży obraża. No to nie otworzyłem, to pukali... pukali? Walili w drzwi jeszcze z 4 razy, a na koniec próbowali naciskać klamkę żeby otworzyć (na szczęście zawsze mam zamknięte na klucz). Takie nerwy mnie złapały, że jak wypadłem na klatkę z agresją to gówniarze uciekali po schodach, że mało nóg nie połamali. Za rok przejdę się po sąsiadach pogadać, że jak chcą częstować dzieci cukierkami to niech uważają bo takimi się policja interesuje, a jak ktoś wpuści ich na klatkę to osobiście przyjdę i wpierdolę temu kto to zrobił.

#teamDziady #HalloweenWypierdalaj
A u mnie kulturka jest. Pomimo braku słodyczy dzieciaki grzecznie poszły do innych mieszkań nie rzucając mięsem
 
Właśnie wróciłem do rodzinnego domu. Mama dawała cukierki tym przebierańcom, ale sąsiedzi z góry tego nie zrobili. Efekt? Mąka i porozbijane jajka na klatce... Małe chujki. Żeby to u nas jeszcze taka tradycja była, że zawsze się dawało te cukierki, to jakieś mniejsze psikusy bym rozumiał A popularne to jest może od 3-4 lat, wcześniej nikt nigdy po mieszkaniach nie chodził i takie rzeczy robią szczyle.
 
Wkurwia mnie to całe Halloween. To znaczy może nie samo Halloween, bo nic do tego nie mam. Tradycja zza oceanu, całkiem sympatyczna, ale wkurwia mnie na siłę wciskanie jej w naszą kulturę. To nie moja bajka, rok temu jeszcze tak nie było. Dzisiaj jakieś bachory latały po bloku i kurwa "cukierek albo psikus", a ja jedyne co mogę im zaoferować to wpierdol. Za pierwszym razem otwieram - bo może kurier czy coś, a tu jakieś przebierańce (dopiero wtedy się zorientowałem jaki dziś dzień). Mówię, że ja nie obchodzę halloween i nie mam żadnych cukierków. Nie mam co im dać. Może owoce. To usłyszałem, że jestem chuj i mam spierdalać i dzieciaki uciekły :boystop: Za kilkanaście minut znów jakieś pukanie. Mówię sobie - nie otwieram, po co mam drugi raz słuchać jak mnie przyszły kwiat polskiej młodzieży obraża. No to nie otworzyłem, to pukali... pukali? Walili w drzwi jeszcze z 4 razy, a na koniec próbowali naciskać klamkę żeby otworzyć (na szczęście zawsze mam zamknięte na klucz). Takie nerwy mnie złapały, że jak wypadłem na klatkę z agresją to gówniarze uciekali po schodach, że mało nóg nie połamali. Za rok przejdę się po sąsiadach pogadać, że jak chcą częstować dzieci cukierkami to niech uważają bo takimi się policja interesuje, a jak ktoś wpuści ich na klatkę to osobiście przyjdę i wpierdolę temu kto to zrobił.

#teamDziady #HalloweenWypierdalaj
ja to mam wyjebane, jak chca to niech se obchodza. U mnie dzisiaj tez napierdalali dzwonkiem co chwile, jako, ze nie jadam slodyczy i nie mam ich w ogole w domu to chcialem dac tym malym kurwiom jablka zamiast "cukierka" zaden maly skurwiel nie chcial :boystop:
 
ja to mam wyjebane, jak chca to niech se obchodza. U mnie dzisiaj tez napierdalali dzwonkiem co chwile, jako, ze nie jadam slodyczy i nie mam ich w ogole w domu to chcialem dac tym malym kurwiom jablka zamiast "cukierka" zaden maly skurwiel nie chcial :boystop:
Gdybyś był młody to z darowanych jabłek pewnie zrobiłbyś pyszny cydr i obalił z koleszkami z trzepaka. Teraz dzieciaki nic strategicznie nie myślą. Tylko, żeby się nawpierdalać cukru :(
 
Gdybyś był młody to z darowanych jabłek pewnie zrobiłbyś pyszny cydr i obalił z koleszkami z trzepaka. Teraz dzieciaki nic strategicznie nie myślą. Tylko, żeby się nawpierdalać cukru :(
fruktoza to tez cukier :wink:
 
Back
Top