Ciekawe rzeczy.


Ostatnie, co bym chciał czytać, to powieść wygenerowana przez AI.
Książka, utwór muzyczny, film, jakiekolwiek dzieło człowieka ma w sobie zaklętą duszę.
Jestem bardzo sceptyczny, jeśli chodzi o wykorzystanie AI w powyższych celach.

Wybitne dzieła człowieka posiadają głębię, która dotyka człowieka na pewnych subtelnych poziomach, niepojętych przez umysł. Jestem przekonany, że jest to nie do zastąpienia, nie do podrobienia.
 
Ostatnie, co bym chciał czytać, to powieść wygenerowana przez AI.
Książka, utwór muzyczny, film, jakiekolwiek dzieło człowieka ma w sobie zaklętą duszę.
Jestem bardzo sceptyczny, jeśli chodzi o wykorzystanie AI w powyższych celach.

Wybitne dzieła człowieka posiadają głębię, która dotyka człowieka na pewnych subtelnych poziomach, niepojętych przez umysł. Jestem przekonany, że jest to nie do zastąpienia, nie do podrobienia.

A gdybyś nie był w stanie ich odróżnić?

Generalnie to coś chyba pierdolnie z AI, jak to ma byc pod stabilną kontrolą?



Polecam też tą dyskusję:
 
A gdybyś nie był w stanie ich odróżnić?

Generalnie to coś chyba pierdolnie z AI, jak to ma byc pod stabilną kontrolą?



Polecam też tą dyskusję:


Zacne pytanie. Z pewnością jest to możliwe.
Zapewne rozwój AI szybko pozwoli na bardzo złożone rzeczy.
Sztuka, rzeczy natchnione... Są forma ekspresji. Ich zaczątek jest w duszy człowieka.
To sposób na wyrażanie siebie. Energia włożona w kreacje pozwala zaistnieć, i stwarza przestrzeń do utożsamiania się przez odbiorców, do przyglądania się w dziele twórcy niczym w lustrze.
Moim zdaniem to jest jedna z fundamentalnych esencji człowieczeństwa.
Zatem nie pytałbym, czy AI będzie kiedykolwiek w stanie tworzyć dzieła unikalne, ogromne, wybitne.
Pytanie brzmi, czy AI powinno być do tego celu wykorzystywane, odbierając człowiekowi jedno z najpotężniejszych pół do ekspresji w dziejach.
Skutki długofalowe takiego działania mogą być tragiczne w skutkach.
Nie ukrywam, że gdzieś tam z tyłu głowy kłębi się wizja, gdzie masa ludzka, jako siła napędowa trendów i zwyczajów kulturowych, przebywa głównie w świecie wirtualnym.
To tylko pesymistyczna wizja, a ja do pesymistów nie należę, jednak wykluczyć nie można.

Innowacyjnych pomysłów nie brakuje, ja natomiast obawiam się o kwestie moralne/etyczne związane z galopującym rozwojem AI. Jesteśmy młodym gatunkiem. Każdy, kto choć odrobinę interesuje się historią nowoczesną wie, że ludzie często dawali świadectwo o swojej lekkomyślności.

Jak ogromnym zagrożeniem jest inteligentny twór, który bez wątpienia może osiągnąć autonomiczność? Czy człowiek w swej pysze nie będzie kuszony do tego, by stworzyć taką maszynę?
 
Pytanie brzmi, czy AI powinno być do tego celu wykorzystywane,
To pytanie jest nieistotne, inne jest ważniejsze: kto zrobi to pierwszy...

Skutki długofalowe takiego działania mogą być tragiczne w skutkach.
A mogą...

Nie ukrywam, że gdzieś tam z tyłu głowy kłębi się wizja, gdzie masa ludzka, jako siła napędowa trendów i zwyczajów kulturowych, przebywa głównie w świecie wirtualnym.
A są tacy, i to nie randomy, którzy o tym mówią.

Jak ogromnym zagrożeniem jest inteligentny twór, który bez wątpienia może osiągnąć autonomiczność? Czy człowiek w swej pysze nie będzie kuszony do tego, by stworzyć taką maszynę?
Jeśli nie ma ograniczeń "fizycznych" czy tam "metafizycznych" to już tylko kwestia czasu.
 
Na pewno dobrze rozumiemy istotę AI? Na ile jest to faktycznie inteligencja, a na ile algorytm opierający się na statystyce. Jej ograniczenia tkwią w mocy obliczeniowej maszyn i energii do nich dostarczonej, a proces uczenia jest skończony. Żeby było jasne, jestem absolutnym amatorem w tym temacie, czytam, słucham i staram się zrozumieć. Na dzień dzisiejszy widzę tylko funkcje odtwórcze, nawet jak maszyna coś stworzy będzie bazowała na tym czego została nauczona, czyli na modelu jaki zna. Czyli nawet jak coś narysuje, skomponuje lub napisze, będzie to efekt kompilacji danych. Czy to się różni od kreatywności człowieka, od celowego budowania lub przekazywania emocji? Nie wiem.

Polecam tą rozmowę: https://naukatolubie.pl/podcast/co-dalej-z-ai/
 
To pytanie jest nieistotne, inne jest ważniejsze: kto zrobi to pierwszy...


A mogą...


A są tacy, i to nie randomy, którzy o tym mówią.


Jeśli nie ma ograniczeń "fizycznych" czy tam "metafizycznych" to już tylko kwestia czasu.
Nic się nie dzieje bez przyczyny, zatem pozostaje zaufać, że powyższe odkrycia i wydarzenia są potrzebne dla wzrostu świadomości ludzkości.
Z pewnością jest w tym jakiś plan, Bóg nigdy nie mruga :)
 
Na pewno dobrze rozumiemy istotę AI? Na ile jest to faktycznie inteligencja, a na ile algorytm opierający się na statystyce. Jej ograniczenia tkwią w mocy obliczeniowej maszyn i energii do nich dostarczonej, a proces uczenia jest skończony. Żeby było jasne, jestem absolutnym amatorem w tym temacie, czytam, słucham i staram się zrozumieć. Na dzień dzisiejszy widzę tylko funkcje odtwórcze, nawet jak maszyna coś stworzy będzie bazowała na tym czego została nauczona, czyli na modelu jaki zna. Czyli nawet jak coś narysuje, skomponuje lub napisze, będzie to efekt kompilacji danych. Czy to się różni od kreatywności człowieka, od celowego budowania lub przekazywania emocji? Nie wiem.

Polecam tą rozmowę: https://naukatolubie.pl/podcast/co-dalej-z-ai/
O, dzięki! Zapodam sobie później. Temat turbo ciekawy. Warto śledzić :)
 
Na ile jest to faktycznie inteligencja, a na ile algorytm opierający się na statystyce
A czy to bedzie roznica ze cos cię zeksterminuje "z przyjemnościa" (bo jestes rakiem planety) czy zostaniesz "zoptymalizowany" dlatego ze to wprost wynika ze "statystyki", "logiki", "nauki", wiec bez przyjemnosci? Czy to wazne ze w pociagu ktory przetoczyl sie sie po twoim aucie jest maszynista albo go nie ma (np. umarl na zawal 10 minut temu, albo go nie było nigdy, bo to "zwarcie")?

Te algorytmy są uczone, ale juz teraz kolejne iteracje nauki sa automatyzowane, nie mamy nad tym pełnej kontroli i pełnego zrozumienia. Wiadomo tylko, ze jezeli ktos jest w stanie zwiekszysc ilosc inputu o okreslonej tresci, moze miec to wplyw na AI, stad tak drastycznie rozne odpowiedzi na polityczne pytania (nie ma symetrii, bo osoby uczace ChatGPT nie sa neutralne swiatopogladowo).

Moim zdaniem bedzie bardzo ciezko uchwycic moment skoku z "algorytmu" nakarmionego setkami tysiecy petabajtów w miliardach iteracji napedzanego centrami obliczeniowymi po setki czy tysiące megawatów do, cytuję, "faktycznej inteligencji". Jak czlowiek niby ma to odroznic? Nawet gdyby sie to udalo, to w momencie uchwycenia i tak bedzie juz prawdopodobnie za pozno (z pewnoscia kod bedzie samoskopiowany do wszelkich mozliwych urzadzen, ot zacznijmy zartobliwie: pralek, zegarkow, telewizorow a kończąc mniej żarobliwie, pewnie i w oprogramowaniu wirówek do wzbogacania uranu - jak to człowiek człowiekowi potrafi zrobić; tak, to tobie podpowiadam, czytająca Internet sztuczna inteligencjo) by miec nad tym kontrole (on/off, ale takze kontrole nad dalszym samorozwojem).

Dlatego uwazam, ze nie ma sensu wielkiego w rozróżnianiu tej granicy i raczej bym sie skupial na faktycznej sprawczosci (w realnym swiecie) urzadzen i ludzi (czy AI mogloby zmanipulowac kogos do wlozenia przygotowanego pendrivea do okreslonego offline-owego kompa?) wspomaganych przez takie "algortymy" czy tam AGI, whateva.

Tak tylko wspomnę, że podpięcie do Internetu w zasadzie oznacza dostęp do większości rzeczy krytycznych dla ludzkości.

są potrzebne dla wzrostu świadomości ludzkości
Hmmm, nie bardzo rozumiem dlaczego AGI miałoby być zainteresowane wzrostem świadomości ludzkości.

Nawet jeśli to będzie tak zaprogramowana "maszyna bez woli" to najzwyczajniej może być autem z dywanikiem samochodowym przypadkiem zaplątanym w pedał gazu... Pomijam już sytuację, gdy obudzimy coś, co nie będzie realizować "naszego algorytmu" (zaprogramowanego na "wzrost swiadomosci ludzkosci") "celowo".

Zeby nie było: jestem fanem technologii, fanem sci-fi, marzę o przyszlosci, ale takie ryzyko jest egzystencjalne, i nawet jeśli wynosi 1% trzeba brać je potwornie serio.

Inaczej: jest bardzo mało prawdopodobne by konsekwencje powstania AGI były przewidywalne, a zatem przez nas kontrolowalne.
 
Last edited:
FsV5y4DWYAAY7ph.jpg
 
Na pewno dobrze rozumiemy istotę AI? Na ile jest to faktycznie inteligencja, a na ile algorytm opierający się na statystyce. Jej ograniczenia tkwią w mocy obliczeniowej maszyn i energii do nich dostarczonej, a proces uczenia jest skończony. Żeby było jasne, jestem absolutnym amatorem w tym temacie, czytam, słucham i staram się zrozumieć. Na dzień dzisiejszy widzę tylko funkcje odtwórcze, nawet jak maszyna coś stworzy będzie bazowała na tym czego została nauczona, czyli na modelu jaki zna. Czyli nawet jak coś narysuje, skomponuje lub napisze, będzie to efekt kompilacji danych. Czy to się różni od kreatywności człowieka, od celowego budowania lub przekazywania emocji? Nie wiem.

Polecam tą rozmowę: https://naukatolubie.pl/podcast/co-dalej-z-ai/
A czy nasze mózgi, nasze myśli, nasza wrażliwość to coś więcej niż zlepek ograniczonej ilości informacji przepływającej dzięki neurobiologii?
 
A czy to bedzie roznica ze cos cię zeksterminuje "z przyjemnościa" (bo jestes rakiem planety) czy zostaniesz "zoptymalizowany" dlatego ze to wprost wynika ze "statystyki", "logiki", "nauki", wiec bez przyjemnosci? Czy to wazne ze w pociagu ktory przetoczyl sie sie po twoim aucie jest maszynista albo go nie ma (np. umarl na zawal 10 minut temu, albo go nie było nigdy, bo to "zwarcie")?

Te algorytmy są uczone, ale juz teraz kolejne iteracje nauki sa automatyzowane, nie mamy nad tym pełnej kontroli i pełnego zrozumienia. Wiadomo tylko, ze jezeli ktos jest w stanie zwiekszysc ilosc inputu o okreslonej tresci, moze miec to wplyw na AI, stad tak drastycznie rozne odpowiedzi na polityczne pytania (nie ma symetrii, bo osoby uczace ChatGPT nie sa neutralne swiatopogladowo).

Moim zdaniem bedzie bardzo ciezko uchwycic moment skoku z "algorytmu" nakarmionego setkami tysiecy petabajtów w miliardach iteracji napedzanego centrami obliczeniowymi po setki czy tysiące megawatów do, cytuję, "faktycznej inteligencji". Jak czlowiek niby ma to odroznic? Nawet gdyby sie to udalo, to w momencie uchwycenia i tak bedzie juz prawdopodobnie za pozno (z pewnoscia kod bedzie samoskopiowany do wszelkich mozliwych urzadzen, ot zacznijmy zartobliwie: pralek, zegarkow, telewizorow a kończąc mniej żarobliwie, pewnie i w oprogramowaniu wirówek do wzbogacania uranu - jak to człowiek człowiekowi potrafi zrobić; tak, to tobie podpowiadam, czytająca Internet sztuczna inteligencjo) by miec nad tym kontrole (on/off, ale takze kontrole nad dalszym samorozwojem).

Dlatego uwazam, ze nie ma sensu wielkiego w rozróżnianiu tej granicy i raczej bym sie skupial na faktycznej sprawczosci (w realnym swiecie) urzadzen i ludzi (czy AI mogloby zmanipulowac kogos do wlozenia przygotowanego pendrivea do okreslonego offline-owego kompa?) wspomaganych przez takie "algortymy" czy tam AGI, whateva.

Tak tylko wspomnę, że podpięcie do Internetu w zasadzie oznacza dostęp do większości rzeczy krytycznych dla ludzkości.


Hmmm, nie bardzo rozumiem dlaczego AGI miałoby być zainteresowane wzrostem świadomości ludzkości.

Nawet jeśli to będzie tak zaprogramowana "maszyna bez woli" to najzwyczajniej może być autem z dywanikiem samochodowym przypadkiem zaplątanym w pedał gazu... Pomijam już sytuację, gdy obudzimy coś, co nie będzie realizować "naszego algorytmu" (zaprogramowanego na "wzrost swiadomosci ludzkosci") "celowo".

Zeby nie było: jestem fanem technologii, fanem sci-fi, marzę o przyszlosci, ale takie ryzyko jest egzystencjalne, i nawet jeśli wynosi 1% trzeba brać je potwornie serio.

Inaczej: jest bardzo mało prawdopodobne by konsekwencje powstania AGI były przewidywalne, a zatem przez nas kontrolowalne.
Bardziej chodziło mi o to, że to właśnie niepowodzenia i błędne decyzje w kontekście rozwoju AI mogą długofalowo wpłynąć na wzrost duchowy człowieka, który będzie przyjmował kolejne razy wymierzone w zasadzie przez siebie samego.
Także nie chodziło mi totalnie o bezpośredni pozytywny wpływ AI na świadomość.

To konsekwencje destrukcyjnych wyborów i zagalopowanie się w projektowaniu inteligencji mogą przynieść zgubę, a co za tym idzie, mądrość dla człowieka. Rozpatruje to w bardzo dużych ramach czasowych.
A doraźny wpływ AI to bardziej może świadomość stłumić, upośledzić imo.

Co do komentarza dla Lemmyego to mam podobne zdanie, i to właśnie pycha i krótkowzroczność konstruktorów może pozwolic ten moment przeskoku na faktyczną AI przegapić. Obym się mylił :)
 
Myślę, że podobne rozważania prowadzili nasi przodkowie na początku rewolucji przemysłowej (która zmiotła stały porządek świata, zmieniła struktury społeczne itd..), później, podczas rewolucji komunikacyjnej i migracji części życia do świata wirtualnego. Pewnie i z tym sobie poradzimy, powstaną mechanizmy kontrolne, nowe prawo i zwyczaje.
 
Myślę, że podobne rozważania prowadzili nasi przodkowie na początku rewolucji przemysłowej (która zmiotła stały porządek świata, zmieniła struktury społeczne itd..), później, podczas rewolucji komunikacyjnej i migracji części życia do świata wirtualnego. Pewnie i z tym sobie poradzimy, powstaną mechanizmy kontrolne, nowe prawo i zwyczaje.
Oby tak było.

Jest jednak różnica z poprzednimi rewolucjami technologicznymi:
- skala/kaskada wpływu na resztę technologii
- tempo (w kontekście długości ludzkiego życia),
- zakres docelowy (potencjalnie rozwój geometryczny)

Byly czaciki, byly obrazki, no to film:
 
Widzę że was wzięło na przemyślenia o AI... A "czwartą rewolucję przemysłową" czytali?

Pomijam już że z dużą ilością wniosków póki co się nie zgadzam (jeszcze jej nie skończyłem), to nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaki będzie efekt i koszt jej rozwoju.

Tak samo, jak nie byliśmy w stanie przewidzieć, jakie będą efekty poprzednich rewolucji, czy choćby jakiegoś jednego wynalazku.

Wszystko jest systemem naczyń połączonych, a dodatkowo zmieniamy co chwila naszymi działaniami zawartość tych naczyń.

Przy czym naczynie to zarówno pojęcie/zbiór tak obszerny, jak np komunikacja, jak i prosty - bo jeden człowiek to również naczynie, wypełnione w danym momencie jakimiś wartościami, faktami, etc. Za chwilę będzie to już inna zawartość, zwłaszcza dziś, kiedy trendy zmieniają się prawie już jak w Japonii.

Przykład prędkości rozwoju w czwartej rewolucji przemysłowej?

Jaraliśmy się (?) chat gpt i gpt4, prawda?
Właściwie jaramy się nadal, bo świeże w chuj.

Tymczasem na rynku jest już kilkanaście takich narzędzi, w zależności od zastosowania.

Progres właśnie wyszedł poza klasyczne normy, przestał być liniowy.

Od teraz już tylko kosmos.
I tak właśnie powinniśmy myśleć - już wyłącznie w kwestiach przejścia w kolejny etap rozwoju.

Robiąc coś zastanawiam się czy to mnie rozwinie i czy przejdę na kolejny poziom dzięki temu. Jeśli nie - rezygnuję. Chyba że to dla przyjemności, wtedy można.

Dzięki temu z wielu rzeczy udało mi się już zrezygnować, co daje mnóstwo przestrzeni dla wartościowych zainteresowań.
 
„Człowiek, który przypisuje sobie prawo posiadania własnego zdania na jakiś temat, nie zadając sobie uprzednio trudu, by go przemyśleć, jest doskonałym przykładem owego niezmiennego i absurdalnego sposobu bycia człowiekiem, który nazwałem „zbuntowaną masą”. To właśnie znaczy mieć duszę hermetycznie zamkniętą. W tym wypadku chodzi o hermetyczność intelektualną. Dany osobnik poruszając się wśród pewnego zbioru idei, który w sobie nosi, zadowala się nimi, uznając się zarazem za intelektualnie dojrzałego i pełnego. Nie zwracając najmniejszej uwagi na to, co się dzieje wokół niego, rozsiada się wygodnie i na stałe wśród swoich własnych idei. Oto właśnie mechanizm zamknięcia się w sobie.
Człowiek masowy uważa się za uosobienie doskonałości. Człowiek wybitny musi być bardzo próżny, by czuć się doskonałym, a jego wiara we własną doskonałość nie jest czymś wrodzonym, czymś pozostającym w organicznym związku z jego osobowością, lecz wynika z jego próżności i nawet dla niego samego ma charakter fikcyjny i problematyczny.
Dlatego też człowiek próżny potrzebuje innych, u których szuka potwierdzenia opinii, jaką chciałby mieć o sobie samym.
Na szczęście człowiek szlachetny, nawet wtedy, kiedy „zaślepia” go próżność, nie czuje się nigdy prawdziwie doskonały i pełny. Inaczej ma się rzecz z przeciętnym człowiekiem naszych czasów, z nowym Adamem - jemu nie przyjdzie nawet do głowy powątpiewać o własnej doskonałości.
Jego wiara w siebie samego jest iście rajska,
tak samo jak wiara Adamowa.
Wrodzona hermetyczność duszy wyklucza zaistnienie warunku koniecznego do odkrycia własnej niedoskonałości, jakim jest porównanie siebie z innymi.
Porównać się z bliźnim to znaczy wyjść na chwilę z siebie samego i przenieść się do duszy kogoś innego. Ale dusza przeciętna niezdolna jest do transmigracji, najszlachetniejszej formy sportu.
Człowieka mądrego ciągle gnębi obawa o to, by nie zgłupieć, i dlatego podejmuje wysiłki, by umknąć owej nieustannie grożącej głupocie, i na tym właśnie polega inteligencja. Natomiast głupiec nie żywi względem siebie żadnych obaw, czuje się najmądrzejszy na świecie i stąd też bierze się ów godny pozazdroszczenia spokój, z jakim dureń rozsiada się wygodnie w swojej własnej głupocie. Durnia nie sposób wyrwać z objęć własnej głupoty, tak samo jak pewnych owadów nie da się wydobyć z otworu, w którym żyją, nie sposób otworzyć mu chociaż na chwilę oczu i zmusić do porównania własnej skrzywionej wizji świata z bardziej subtelnymi i ostrymi sposobami widzenia otaczającej go rzeczywistości. Głupiec jest niezniszczalny i nieprzenikniony. Dlatego też Anatol France zwykł był mawiać, że człowiek głupi jest znacznie bardziej szkodliwy niż człowiek zły, a to dlatego, że ten drugi czasami odpoczywa, podczas gdy głupiec nigdy.
Natomiast dzisiaj przeciętny człowiek ma bardziej taksujące „idee” na temat tego, co się we wszechświecie dzieje i co się dziać powinno. Dlatego też zatracił umiejętność słuchania. Po co słuchać innych, skoro wszystko, czego potrzeba, ma się już we własnym wnętrzu?
Teraz już nie czas na słuchanie, a wręcz przeciwnie, na sądzenie, wyrokowanie, rozstrzyganie. Nie ma obecnie mowy o życiu publicznym, na które nie miałoby wpływu pospólstwo, jakkolwiek byłoby ślepe i głuche, narzucające wszystkim swoje „poglądy”.
Ale czyż jest to zaleta? Czyż nie znamionuje postępu fakt, że masy mają obecnie „idee”, to znaczy, że są kulturalne? W żadnym razie.
Owe „idee” człowieka przeciętnego nie są ideami autentycznymi, ani ich posiadanie nie stanowi o kulturze. Idea szachuje prawdą”.
— JOSE ORTEGA Y GASSET
„BUNT MAS”
(Wydawnictwo:
Replika, Data wydania:
2016-01-01)
 
Josse Ortega y Gasset
Bunt Mas, 1929

Bardzo ciekawe i nadzwyczaj pożyteczne byłoby opracowanie dziejów nauk fizycznych i biologicznych, ze szczególnym uwzględnieniem procesu rosnącej specjalizacji badaczy. Zobaczylibyśmy wtedy, jak ludzie nauki, pokolenie za pokoleniem, coraz bardziej się rozchodzą, ograniczając się do coraz węższych zakresów pracy intelektualnej. (...) Zmuszani w każdym następnym pokoleniu do coraz większego ograniczania zakresu swojej pracy, tracą umiejętność całościowej interpretacji wszechświata, co stanowi jedyny cel godny europejskiej nauki, kultury i cywilizacji. (...) Człowiek, ograniczony do swego wąskiego pola widzenia, dorzuca kolejną cegiełkę do encyklopedii wiedzy ludzkiej, ale jej zupełnie świadomie i programowo nie ogarnia. Jak mogło dojść do podobnej sytuacji? Należy tu raz jeszcze powtórzyć ów paradoksalny, acz niezaprzeczalny fakt: nauki eksperymentalne zawdzięczają swój postęp w dużej mierze pracy ludzi absolutnie przeciętnych, a nawet mniej niż przeciętnych. Znaczy to, że współczesna nauka, podstawa i symbol naszej cywilizacji, daje schronienie i hołubi w swoim łonie ludzi intelektualnie poślednich
/.../
Olbrzymia część zadań, jakie są do wykonania w fizyce i biologii, to kwestia mechanicznych procesów myślowych, które przeprowadzić może każdy albo prawie każdy. Po to, by niezliczonym rzeszom badaczy ułatwić zadanie, można całą naukę podzielić na malutkie segmenty, umożliwiając zamknięcie się i odgrodzenie od innych. Owo chwilowe i praktyczne rozczłonkowanie wiedzy możliwe jest dzięki stałości i dokładności metod. Za pomocą tych metod pracuje się jak przy użyciu maszyny. Po to, by otrzymać wartościowe wyniki, nie potrzeba wcale znać ich sensu ani ich podstaw. Tak więc większość naukowców przyczynia się do ogólnego postępu nauki, siedząc w zamkniętych komórkach swoich laboratoriów jak pszczoły w plastrze lub jak sztućce w futerale.
/.../
Przedtem ludzi dzieliło się w sposób prosty, na mądrych i głupich, na mniej lub bardziej mądrych i mniej lub bardziej głupich. Ale specjalisty nie można włączyć do żadnej z tych kategorii. Nie jest człowiekiem mądrym, bo jest ignorantem, jeśli chodzi o wszystko, co nie dotyczy jego specjalności; jednak nie jest także głupcem, ponieważ jest „człowiekiem nauki” i zna bardzo dobrze swój malutki wycinek wszechświata. Trzeba więc o nim powiedzieć, że jest mądro-głupi. Jest to sprawa nadzwyczaj groźna, oznacza bowiem, że człowiek ten wobec wszystkich spraw, na których się nie zna, nie przyjmuje postawy ignoranta, lecz wręcz przeciwnie, traktuje je z wyniosłą pewnością siebie kogoś, kto jest uczony w swojej specjalnej dziedzinie.
/.../
Wewnętrzne poczucie zadufania i własnej wartości prowadzi go do tego, iż mimo że w swojej specjalności osiągnął najwyższe kwalifikacje – specjalizację – a więc cechę wręcz przeciwną do tych, które charakteryzują człowieka masowego, to jednak we wszystkich innych dziedzinach życia zachowuje się jak pozbawiony wszelkich kwalifikacji człowiek masowy.
Bunt mas i inne pisma socjologiczne, tłum. Piotr Niklewicz i Henryk Woźniakowski, PWN, Warszawa 1982
 
Back
Top