By żyło się lepiej: kariera/studia/przekręty;)

Załóżmy masz 10 000 zł dajesz na lokatę 3 miesięczną 7% (pewnie aktualnie takich wysokich na tak krótki okres niema)
Jak ktoś ma (lub może założyć) konto w mBank to nawet nie tyle lokata co konto oszczędnościowe na nowe środki jest z promocyjnym oprocentowaniem na 7% na 3 miesiące z limitem 500 tys.
 
Jak ktoś ma (lub może założyć) konto w mBank to nawet nie tyle lokata co konto oszczędnościowe na nowe środki jest z promocyjnym oprocentowaniem na 7% na 3 miesiące z limitem 500 tys.

Millennium też ma taką, tylko na 62dni. Getin na 60 dni ma identycznie, co dziwne bo powinni mieć trochę więcej niż reszta rynku patrząc na to jak im się dupa pali i muszą zbierać środki xD Chyba w każdym banku jest w sumie podobne oprocentowanie na te krótkie okresy na rachunkach oszczędnościowych. I w sumie pewnie w większości banków na pół roku też około 6,5% dają.

Co do wpłaty na rachunek oszczędnościowy to też trzeba zwrócić uwagę na kapitalizację odsetek: czy jest dzienna i doliczana na koniec każdego miesiąca, czy jednak działa na zasadzie lokaty, że dopiero po pełnym okresie będzie doliczona kwota. Tak na wypadek jakby wyszło, że trzeba szybciej zabrać środki, to żeby nie tracić całości odsetek trzeba szukać takich z tym pierwszym wariantem.
 
Millennium też ma taką, tylko na 62dni. Getin na 60 dni ma identycznie, co dziwne bo powinni mieć trochę więcej niż reszta rynku patrząc na to jak im się dupa pali i muszą zbierać środki xD Chyba w każdym banku jest w sumie podobne oprocentowanie na te krótkie okresy na rachunkach oszczędnościowych. I w sumie pewnie w większości banków na pół roku też około 6,5% dają.

Co do wpłaty na rachunek oszczędnościowy to też trzeba zwrócić uwagę na kapitalizację odsetek: czy jest dzienna i doliczana na koniec każdego miesiąca, czy jednak działa na zasadzie lokaty, że dopiero po pełnym okresie będzie doliczona kwota. Tak na wypadek jakby wyszło, że trzeba szybciej zabrać środki, to żeby nie tracić całości odsetek trzeba szukać takich z tym pierwszym wariantem.
Masz racje z tą kapitalizacja - wałek z tym doliczeniem na koniec okresu promo robi np ing. W mbanku opisanym powyżej jest miesięczna.
 
Wytłumaczę jak wygląda sytuacja. Mam trochę kasy i przez prawie rok leży na koncie. Na początku roku mocno to nie przeszkadzało bo lokaty były śmieszne. Teraz jak widzę oferty ok 7-8% to już kusi żeby chociaż na kilka miesięcy wrzucić. Bo tak naprawdę nie wiem kiedy będę tej kasy potrzebował tj czy za pół roku czy za rok, więc nie myślałem o żadnych obligacjach a lokata wydawała się najprostszym najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Zainwestuj w lepszy zawód, programowanie albo okolice. Mam gościa który siedzi w analityce biznesowej, dobre zarobki (10-30k), i drugiego który siedzi w bezpieczeństwie neta, robi na dwie czy trzy strony i wyciąga 100k miesięcznie, ale jest ponoć w chuj dobry, bo ludzie do niego prywatnie podbijają na szkolenie.

Ja przez to idę w analitykę, potem może to bezpieczeństwo zrobię, zobaczymy.

Hajs, potem więcej hajsu, potem góry siana, a wtedy już się nie zastanawiasz w co inwestować bo masz hajs na wszystkie możliwości :tysonhappy:
 
Ps. Na wypalenie zawodowe jest pół roku urlopu (!), więc jeśli komuś nie przeszkadza te 80% wypłaty to polecam, mi właśnie dwa miesiące minęły i dopiero czuję że odżywam po tym kurwa kieracie.

Mam pół roku na naukę nowego zawodu, więc luz, firma płaci (coś im się pojebało i na razie płacą 100%), potem ich zostawiam i żegluję do nowej firmy.

Myślę że spoko opcja, jak ktoś się zastanawia jak potraktować wkurwiającą firmę pod koniec pracy - to właśnie tak.

Zapomnieli od dwóch lat o podwyżkach, o inflacji, napisali wszystkim że się zastanawiają co z tym zrobić i decyzję podejmą kurwa w przyszłym roku - to ja podjąłem decyzję za nich i wywiesiłem flagę z podobizną mojego kutasa:conorwalk:

Teraz kurwie wiedzą co znaczy takie traktowanie i od razu w gratisie - co oznacza odejście gościa który ma know-how całego działu w małym palcu.

Jest szacunek, albo go nie ma.

Jak nie ma - L4 na wypalenie zawodowe i żyjesz na koszt firmy przez pół roku!!!

I co najlepsze - mogę se podróżować, gdzie chcę, a firma musi grzecznie to znosić, że oni w biurach, a ja kurwa zaczynam piąty dwutygodniowy urlop pod rząd, a przede mną jeszcze siedem takich urlopów... :tysonhappy:

Widzą co robię po ruchach na karcie do konta, mogą jedynie podziwiać mój gest i hojną rękę, gdy wręczam napiwki w knajpach, wypożyczalniach sprzętu czy hotelach :cmgkeepgoing:
 
W sierpniu moi koledzy byli po 2 tygodnie na urlopie (ja w tym roku nie byłem), byłem w zastępstwie za każdego z nich, łącznie z zastępstwem za kierownika, który również był na urlopie 2 tygodnie. Wszyscy dostali za sierpień tyle samo premii... tylko ja o 1 zł. mniej niż wszyscy :tysoncoffe:
 
W sierpniu moi koledzy byli po 2 tygodnie na urlopie (ja w tym roku nie byłem), byłem w zastępstwie za każdego z nich, łącznie z zastępstwem za kierownika, który również był na urlopie 2 tygodnie. Wszyscy dostali za sierpień tyle samo premii... tylko ja o 1 zł. mniej niż wszyscy :tysoncoffe:
Grunt to się umieć ustawić :mamed:
 
Grunt to się umieć ustawić :mamed:
Ustawił się nasz Anżej bohatersko, nie ma co. Chyba aż się kurzyło jak go ruchali grupowo :suchykarol:
:robertmakeup::waldeklaugh::jarolaugh:::really::

I za ile? Za złotówkę. Za marną zolkę ruchali ile wlazło, a potem na urlopy dwutygodniowe... :benny:

U mnie już trzeci miesiąc urlopu, właśnie zacząłem sześć minut temu trzeci miesiąc nicnierobienia :antonio:

Za jedyne dwie krajowe :travolta:

Chuj, wkrótce będzie pięć wypłat w miesiącu, co miesiąc :putin:
 
Ustawił się nasz Anżej bohatersko, nie ma co. Chyba aż się kurzyło jak go ruchali grupowo :suchykarol:
:robertmakeup::waldeklaugh::jarolaugh:::really::

I za ile? Za złotówkę. Za marną zolkę ruchali ile wlazło, a potem na urlopy dwutygodniowe... :benny:

U mnie już trzeci miesiąc urlopu, właśnie zacząłem sześć minut temu trzeci miesiąc nicnierobienia :antonio:

Za jedyne dwie krajowe :travolta:

Chuj, wkrótce będzie pięć wypłat w miesiącu, co miesiąc :putin:
Ty, nie jesteś na gadu gadu przystopuj
 
koszt firmy przez pół roku!!!
Nie na koszt firmy tylko podatników. Po pierwszym miesiącu nieobecności to już płaci Ci ZUS przecież (nawet jeżeli dostajesz przelew od pracodawcy to oni potem mają zwrot z zusu więc poza tym że nie robisz swojej roboty to nie kosztujesz ich prawie nic). Na Twoje nierobienie składa się z Twoja rodzina. Nie bez powodu wynagrodzenie chorobowe po 33 dniach przechodzi na zasiłek chorobowy. Jesteś ma zasiłku normalnie tylko zamiast jakiś groszy masz swoją pensję.
 
Ty, nie jesteś na gadu gadu przystopuj
Tu się nie ma co przejmować. To jakiś zawodowy farmazoniarz. Odkąd założył konto to farmazoni dosłownie na każdy temat jako znawca a widać, że wszystko na szybko googlowane bo za każdym razem na jakichś prostych błędach się wykłada. Ze wszystkich jego opowieści z krypty, jestem w stanie uwierzyć jedynie w to, że lata na jakichś psychotropach cały czas :beczka:
 
Nie na koszt firmy tylko podatników. Po pierwszym miesiącu nieobecności to już płaci Ci ZUS przecież (nawet jeżeli dostajesz przelew od pracodawcy to oni potem mają zwrot z zusu więc poza tym że nie robisz swojej roboty to nie kosztujesz ich prawie nic). Na Twoje nierobienie składa się z Twoja rodzina. Nie bez powodu wynagrodzenie chorobowe po 33 dniach przechodzi na zasiłek chorobowy. Jesteś ma zasiłku normalnie tylko zamiast jakiś groszy masz swoją pensję.
Nawet jeśli, to zapłaciłem takie jebitne podatki, że w końcu po dwudziestu latach zapierdolu powinienem cokolwiek z tego użyć. Jak nie to, to w żaden inny sposób tych pieniędzy nie użyję, bo nasze podatki idą nie na państwo, tylko są spalane w piecu, by obrazowo przedstawić działania rządów. Emerytury nie będzie, więc choć w taki sposób sobie odbiorę część wypracowanego hajsu. Moja rodzina (poza nadal pracującymi) już teraz otrzymuje głodowe emerytury i renty, my nie dostaniemy żadnych lub tak niskie, że starczą na tydzień życia w skali miesiąca, lub mniej.

Pół roku to i tak za mało, bo potem wracam do kieratu, zapierdalać kolejne dwadzieścia lat...

Nawet jak miałeś szczytne intencje, to politycy je wypaczyli, by nie powiedzieć gorzej.
:usunto:

Ps. Pierwszy i ostatni raz biorę coś od wypracowanego kapitału, który choć całkiem spory, to wkrótce zniknie, gdy przejmą ofe i zniszczą zus do końca.

Radzę również spróbować coś odebrać od państwa, bo jakoś nikt nie przejmuje się braniem 300 czy tam 500+, a potem nie będzie już czego brać.

Przypomnę tylko, że ten pojebany rząd wziął ostatnio mnóstwo hajsu od Azjatów, by ukryć kolejną pożyczkę i nie brać już z Unii...

To pierdolnie. :jarolaugh:
 
Alkohol ma lepsze oprocentowanie ;) Weekend nadchodzi, ale ja nic nie sugeruję :)

0 sugestii :awesome:

IMG_20220916_080413.jpg
 
W sierpniu moi koledzy byli po 2 tygodnie na urlopie (ja w tym roku nie byłem), byłem w zastępstwie za każdego z nich, łącznie z zastępstwem za kierownika, który również był na urlopie 2 tygodnie. Wszyscy dostali za sierpień tyle samo premii... tylko ja o 1 zł. mniej niż wszyscy :tysoncoffe:
Trzeba było iść na urlop, a tak to braknie Ci na dowóz pizzy (czy tam pitcy).
 

Temat ciekawy, ale przedstawiany chaotycznie, po łebkach i trochę jakby sprzedażowo (naganianie na usługi pana Piotra). Co ważne - z perspektywy ludzi, którzy zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy miesięczne pasywnie albo "internetowo". Tacy właśnie teraz sprzedaja w PL wungiel za cene x4, takie troche odnioslem wraznie, byc moze niesprawiedliwe.

Z jednej strony namawiają na posiadanie firmy w Europie ("sklep internetowy") i życie z niej w tańszym miejscu globu, z drugiej strony sugerują że Europa padnie (a więc docelowo ich model też). Pominę już fakt jak trudny i wysokokonkurencyjny to model (globalna konkurencja właśnie).

Mówią żeby "tworzyć stronki" za dolary... Ale dla kogo? Tylko dla Zachodu a najpewniej USA, i z Azji trzeba walczyć o dolarowy rynek, ale na nim już od wielu lat jest konkurencja, hinduska choćby, pełno giełd pracy/zleceń jest.

A rady typu, lepiej zarabiać w lepszej walucie niż w szitowej, lepiej mieć 3 paszporty niż 1, lepiej mieć siedem kont bankowych w różnych krajach niż jedno w jednym, czy posiadanie różnych firm w kilku krajach niż w jednym to nie niosą wielkiej wartości dodanej, to truizmy.

Nie wszystko da się robić globalnie, ja np. podpisując kontrakty, choć teoretycznie jestem w stanie zrobić je z ~dowolnego miejsca na Ziemi (starlink), mogę je wykonywac tylko z granic EU (ze względów prawnych, podatkowych). Oczywiście mogę próbować VPNami sprzętowymi lub kaskadą maszyn wirtualnych, ale te rzeczy też są do złapania. Nie chciałbym naliczeń podatków 5 lat wstecz XD.

Koszty życia - ja już kiedyś w dwóch krajach robiłem delikatną rozkminę, i w obydwu krajach singlowo to był raj, z rodziną już nie bardzo (najem, koszty edukacji, koszty ubezpieczeń zdrowotnych/koszt leczenia pozaubezpieczeniowego, koszty życia), pomijając już koszt emocjonalny własny, dzieci, dziadków.

Także warto mieć na uwadze, ale marzy mi się uporządkowanie podatkowe mojego kraju. Choć globalne klocki (typu energia) mogą tak czy siak "się nie ułożyć"...
 
Last edited:
Temat ciekawy, ale przedstawiany chaotycznie, po łebkach i trochę jakby sprzedażowo (naganianie na usługi pana Piotra). Co ważne - z perspektywy ludzi, którzy zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy miesięczne pasywnie albo "internetowo". Tacy właśnie teraz sprzedaja w PL wungiel za cene x4, takie troche odnioslem wraznie, byc moze niesprawiedliwe.

Z jednej strony namawiają na posiadanie firmy w Europie ("sklep internetowy") i życie z niej w tańszym miejscu globu, z drugiej strony sugerują że Europa padnie (a więc docelowo ich model też). Pominę już fakt jak trudny i wysokokonkurencyjny to model (globalna konkurencja właśnie).

Mówią żeby "tworzyć stronki" za dolary... Ale dla kogo? Tylko dla Zachodu a najpewniej USA, i z Azji trzeba walczyć o dolarowy rynek, ale na nim już od wielu lat jest konkurencja, hinduska choćby, pełno giełd pracy/zleceń jest.

A rady typu, lepiej zarabiać w lepszej walucie niż w szitowej, lepiej mieć 3 paszporty niż 1, lepiej mieć siedem kont bankowych w różnych krajach niż jedno w jednym, czy posiadanie różnych firm w kilku krajach niż w jednym to nie niosą wielkiej wartości dodanej, to truizmy.

Nie wszystko da się robić globalnie, ja np. podpisując kontrakty, choć teoretycznie jestem w stanie zrobić je z ~dowolnego miejsca na Ziemi (starlink), mogę je wykonywac tylko z granic EU (ze względów prawnych, podatkowych). Oczywiście mogę próbować VPNami sprzętowymi lub kaskadą maszyn wirtualnych, ale te rzeczy też są do złapania. Nie chciałbym naliczeń podatków 5 lat wstecz XD.

Koszty życia - ja już kiedyś w dwóch krajach robiłem delikatną rozkminę, i w obydwu krajach singlowo to był raj, z rodziną już nie bardzo (najem, koszty edukacji, koszty ubezpieczeń zdrowotnych/koszt leczenia pozaubezpieczeniowego, koszty życia), pomijając już koszt emocjonalny własny, dzieci, dziadków.

Także warto mieć na uwadze, ale marzy mi się uporządkowanie podatkowe mojego kraju. Choć globalne klocki (typu energia) mogą tak czy siak "się nie ułożyć"...
Mam podobne odczucia, ale taka wizja bycia rentierem wylegującym się na azjatyckich plażach jest fajna. Tylko to by trzeba mieć rente od merkelowej
 
Back
Top