Brzuszki w zwisie

Dijaz

WSOF
Heavyweight
Hej,

Mam problem z tym cwiczneiem, bo nie jestem w stanie utrzymać się zbyt długo na drążki w trakcie brzuchów. Szybko męczą mi się ramiona. Na podłodze radzę sobie z większością brzuszków, ale podobno to te zwsie są najlepsze. Nieco łatwiej jest to robić podchwytem, ale wszędzie radzą nadchwytem. Jak sobie z tym fantem poradzić?
 
Hej,

Mam problem z tym cwiczneiem, bo nie jestem w stanie utrzymać się zbyt długo na drążki w trakcie brzuchów. Szybko męczą mi się ramiona. Na podłodze radzę sobie z większością brzuszków, ale podobno to te zwsie są najlepsze. Nieco łatwiej jest to robić podchwytem, ale wszędzie radzą nadchwytem. Jak sobie z tym fantem poradzić?
kupic sobie takie tasmy pomocnicze jak do martwego ciagu albo
najlepiej cwiczyc zwis na drazku - sam zwis na czas... po pierwsze jest to zajebiste cwiczenie dla organizmu po drugie przyzwyczaisz lapy
 
Hej,

Mam problem z tym cwiczneiem, bo nie jestem w stanie utrzymać się zbyt długo na drążki w trakcie brzuchów. Szybko męczą mi się ramiona. Na podłodze radzę sobie z większością brzuszków, ale podobno to te zwsie są najlepsze. Nieco łatwiej jest to robić podchwytem, ale wszędzie radzą nadchwytem. Jak sobie z tym fantem poradzić?

Nachwytem. Zawsze nachwytem to jest naturalna pozycja stawu barkowego i pozycja w której ciężar utrzymuje czworoboczny pleców nie same ręce.
 
Dzięki wszystkim. Od samego czytania pojawił cień sześciopaka.
Mordeczko, masz po prostu problem z chwytem, konkretnie z nachwytem.

We wspinaniu to podstawa, więc powiem ci jak zwiększyć szybko limity.

Same dłonie - ściskanie piłeczki, ściskanie ścisków, rolowanie dłoni trzymając hantle/ketle (szczególnie to ostatnie - trzymając w dłoni hantlę otwierasz dłoń i opuszczasz uchwyt ketli/hantli aż na końce palców, po czym powoli zamykasz uchwyt i rolujesz ciężar w dłoni aż po maksimum możliwości, do spiętej kaczuchy).

Zwisanie na drążku - z tym trzeba się pogodzić. Dłonie na początku będą boleć, bo układ kostny i tkankowy muszą się przyzwyczaić.

Mozna tu sporo metod wykorzystać - a podstawa to "fake it till you make it", Czyli udawaj tak długo i od tak niskich obciążeń, aż ciało się dostosuje ".

Jeśli drążek to pod drążek stawiasz krzesło i zaczynasz od jak najlżejszego ćwiczenia byle byś tylko trzymał drążek. Może to być Wstawanie i schodzenie z krzesła przy trzymaniu drążka, próby samego opuszczania bez podciągnięć, trzymanie drążka przy klęczeniu na krześle czy siedzeniu na nim... Obciążenie musi być, by dłonie mogły się męczyć, ale na tyle niskie byś nie zrobił sobie krzywdy (a można, i to łatwo).

Po kilku dniach/tygodniach dłonie będą już inaczej reagować.

Aha - opuszczenie się robi większą robotę niż podciąganie i zresztą tym trikiem (ćwicząc samo opuszczanie) przeszedłem od ośmiu podciągnięć do 43ech, więc to naprawdę mocna metoda.

Myślę że samym rolowaniem dłoni, a potem opuszczaniem ciała na drążku można zrobić stalowe dłonie (jak podciąganie, ale zamiast podciągania robisz wejście na krzesło i samo opuszczanie, potem znowu na krzesło i kolejne opuszczenie ciała).

Zresztą same te ćwiczenia pozwalają dojść do wspinaczkowego poziomu 7a, więc to wystarczy w zupełności by przystosować dłonie do wiszenia po minutę czy dwie na jedno powtórzenie.

Edit: ale wiem też że można dłoń wzmocnić od drugiej strony, czyli trzymając ciężar ciała i podpierając go dłońmi - ziom siedział na jodze dwa czy trzy lata i tak mu ręce wzmocniło że potem bez żadnego treningu robił problemy wspinaczkowe na całkiem sympatycznym poziomie, więc interdisciplinarnie też można wzmacniać łapy, a one i tak się sprawdzą pod większym obciążeniem.
 
Mordeczko, masz po prostu problem z chwytem, konkretnie z nachwytem.

We wspinaniu to podstawa, więc powiem ci jak zwiększyć szybko limity.

Same dłonie - ściskanie piłeczki, ściskanie ścisków, rolowanie dłoni trzymając hantle/ketle (szczególnie to ostatnie - trzymając w dłoni hantlę otwierasz dłoń i opuszczasz uchwyt ketli/hantli aż na końce palców, po czym powoli zamykasz uchwyt i rolujesz ciężar w dłoni aż po maksimum możliwości, do spiętej kaczuchy).

Zwisanie na drążku - z tym trzeba się pogodzić. Dłonie na początku będą boleć, bo układ kostny i tkankowy muszą się przyzwyczaić.

Mozna tu sporo metod wykorzystać - a podstawa to "fake it till you make it", Czyli udawaj tak długo i od tak niskich obciążeń, aż ciało się dostosuje ".

Jeśli drążek to pod drążek stawiasz krzesło i zaczynasz od jak najlżejszego ćwiczenia byle byś tylko trzymał drążek. Może to być Wstawanie i schodzenie z krzesła przy trzymaniu drążka, próby samego opuszczania bez podciągnięć, trzymanie drążka przy klęczeniu na krześle czy siedzeniu na nim... Obciążenie musi być, by dłonie mogły się męczyć, ale na tyle niskie byś nie zrobił sobie krzywdy (a można, i to łatwo).

Po kilku dniach/tygodniach dłonie będą już inaczej reagować.

Aha - opuszczenie się robi większą robotę niż podciąganie i zresztą tym trikiem (ćwicząc samo opuszczanie) przeszedłem od ośmiu podciągnięć do 43ech, więc to naprawdę mocna metoda.

Myślę że samym rolowaniem dłoni, a potem opuszczaniem ciała na drążku można zrobić stalowe dłonie (jak podciąganie, ale zamiast podciągania robisz wejście na krzesło i samo opuszczanie, potem znowu na krzesło i kolejne opuszczenie ciała).

Zresztą same te ćwiczenia pozwalają dojść do wspinaczkowego poziomu 7a, więc to wystarczy w zupełności by przystosować dłonie do wiszenia po minutę czy dwie na jedno powtórzenie.

Edit: ale wiem też że można dłoń wzmocnić od drugiej strony, czyli trzymając ciężar ciała i podpierając go dłońmi - ziom siedział na jodze dwa czy trzy lata i tak mu ręce wzmocniło że potem bez żadnego treningu robił problemy wspinaczkowe na całkiem sympatycznym poziomie, więc interdisciplinarnie też można wzmacniać łapy, a one i tak się sprawdzą pod większym obciążeniem.
Negatywy na drążku robią kolosalną robotę. Sam tak zaczynałem by w ogóle zacząć się podciągać. Dobry poradnik w pigułce!
 
Mordeczko, masz po prostu problem z chwytem, konkretnie z nachwytem.

We wspinaniu to podstawa, więc powiem ci jak zwiększyć szybko limity.

Same dłonie - ściskanie piłeczki, ściskanie ścisków, rolowanie dłoni trzymając hantle/ketle (szczególnie to ostatnie - trzymając w dłoni hantlę otwierasz dłoń i opuszczasz uchwyt ketli/hantli aż na końce palców, po czym powoli zamykasz uchwyt i rolujesz ciężar w dłoni aż po maksimum możliwości, do spiętej kaczuchy).

Zwisanie na drążku - z tym trzeba się pogodzić. Dłonie na początku będą boleć, bo układ kostny i tkankowy muszą się przyzwyczaić.

Mozna tu sporo metod wykorzystać - a podstawa to "fake it till you make it", Czyli udawaj tak długo i od tak niskich obciążeń, aż ciało się dostosuje ".

Jeśli drążek to pod drążek stawiasz krzesło i zaczynasz od jak najlżejszego ćwiczenia byle byś tylko trzymał drążek. Może to być Wstawanie i schodzenie z krzesła przy trzymaniu drążka, próby samego opuszczania bez podciągnięć, trzymanie drążka przy klęczeniu na krześle czy siedzeniu na nim... Obciążenie musi być, by dłonie mogły się męczyć, ale na tyle niskie byś nie zrobił sobie krzywdy (a można, i to łatwo).

Po kilku dniach/tygodniach dłonie będą już inaczej reagować.

Aha - opuszczenie się robi większą robotę niż podciąganie i zresztą tym trikiem (ćwicząc samo opuszczanie) przeszedłem od ośmiu podciągnięć do 43ech, więc to naprawdę mocna metoda.

Myślę że samym rolowaniem dłoni, a potem opuszczaniem ciała na drążku można zrobić stalowe dłonie (jak podciąganie, ale zamiast podciągania robisz wejście na krzesło i samo opuszczanie, potem znowu na krzesło i kolejne opuszczenie ciała).

Zresztą same te ćwiczenia pozwalają dojść do wspinaczkowego poziomu 7a, więc to wystarczy w zupełności by przystosować dłonie do wiszenia po minutę czy dwie na jedno powtórzenie.

Edit: ale wiem też że można dłoń wzmocnić od drugiej strony, czyli trzymając ciężar ciała i podpierając go dłońmi - ziom siedział na jodze dwa czy trzy lata i tak mu ręce wzmocniło że potem bez żadnego treningu robił problemy wspinaczkowe na całkiem sympatycznym poziomie, więc interdisciplinarnie też można wzmacniać łapy, a one i tak się sprawdzą pod większym obciążeniem.
Świetny poradnik! Na pewno skorzystam. Nie miałem pojęcia, że opuszczanie jest kluczowe przy podciagnieciach. Na drążku robią właśnie podciągnięcia i chciałem dodać wznosy ale właśnie ręce nie dają rady. Potrenuję Twiomi sposobami. THX
 
Świetny poradnik! Na pewno skorzystam. Nie miałem pojęcia, że opuszczanie jest kluczowe przy podciagnieciach. Na drążku robią właśnie podciągnięcia i chciałem dodać wznosy ale właśnie ręce nie dają rady. Potrenuję Twiomi sposobami. THX
Trening i samo zwiększanie możliwości w podciąganiu jest znacznie ułatwione, kiedy podciągniesz swoje opuszczanie się. Dodatkowo jest to oszustwo, bo nawet jak nie możesz się podciągnąć to zawsze dasz radę się opuścić :lesnarhappy:

Wiadomo, nie przesadź, ale można tym fajnie zrobić objętość na koniec, lub wykorzystać jako główne ćwiczenie dnia - wtedy pokombinuj z umiejscowieniem krzesła pod drążkiem, im bardziej będzie oddalone od drążka tym trudniej, bo tworzysz przewieszenie, a wtedy mięśnie jeszcze mocniej obrywają, ale idzie więcej w plecy, więc możesz na razie olać albo delikatnie, pare centymetrów max.

Jak się opuścisz z 50 czy 100 razy w ciągu dnia, a potem dobrze odpoczniesz, to po dwóch dniach można się zdziwić na kolejnej sesji.

Jak nie będzie progresu to więcej odpoczywaj. Dłonie to delikatny sprzęt, łatwo uszkodzić a nie warto, bo dłonie regenerują się wolniej niż taki np biceps.

Mięśnie - > ścięgna - > kości - > tkanka międzykostna - > powięź.

Tu chcesz wzmocnić ścięgna i tkanki łączące to wszystko, a chrząstki i torebki potrzebują dużo więcej czasu, niż mięśnie.

Daj sobie czas na to wzmocnienie, najlepiej z pół roku albo dłużej, zanim pójdziesz z treningiem dalej. To oszczędzi kontuzji i ograniczy do minimum przerwy w treningu, a silne dłonie i pewny chwyt to podstawa w dalszym rozwoju tych zdolności.
 
No i najważniejsze - bo chyba zapomniałem to podkreślić - mając nogi na krześle udajesz pozycję o którą ci chodzi.

Jak się przyzwyczaisz na krześle to w pewnym momencie okaże się, że w sumie jebać te brzuszki w zwisie :lesnarhappy:

Skoro przez kilka czy kilkanaście minut i tak trzymasz te nogi w pozycji jak w brzuszkach w zwisie...:beczka:

A btw - w międzyczasie sam brzuch ćwicz w ten sposób w podparciu, zamiast w zwisie - na poręczach.

Zamiast wisieć masz ciało oparte na łokciach czy przedramionach i luz, lecisz dyszkami czy ile tam wyciśniesz. Sam brzuch już zrobiony pod ćwiczenie.

Dorobisz brakujący stalowy chwyt na spokojnie w wiszeniu z nogami na krześle i w samym opuszczaniu się (plus rolowanie w dłoni hantli) i już masz cel częściowo osiągnięty, a jak już chwyt się wzmocni to wtedy całościowo wykonałeś zadanie, bo spokojnie polecisz całe ćwiczenie.

No i uważaj przy opuszczaniu się - wejdź na krzesło tak, byś mógł złapać przyblok i mając brodę nad drążkiem i nogi na krześle robisz opuszczenie się do prostych rąk. Ruch ma być pełny, bez skrótów z rozpędu czy zmęczenia. Na zmęczeniu rób ostrożnie i zakończ ćwiczenie ZANIM poczujesz ból, bo łatwo przesadzić i rozpierdolisz łokcie.

Potem już stawiasz sobie krzesło tak, by tylko się na nim ustawić do przybloku, a samo opuszczenie robisz z nogami w powietrzu, bez dyndania nimi - napięty brzuch i stabilizuj ruch, a na koniec zwolnij. Powtórz.

Wspominam o łokciach, ale każdy staw idzie rozpieprzyć gdy zrobisz za dużo. A tu łatwo ulec temu złudzeniu - nagle możesz zrobić w chuj więcej powtórzeń! Laaaa! Lecimy z koksem!

A za chwilę jeb, łokcie czy nadgarstki w gipsie. Organizm jest na poziomie kilku powtórzeń. Daj mu czas na przeskok na kilkanaście a potem kilkadziesiąt powtórzeń. Adatacja dłoni do podciągania w chuj razy wymaga myślę co najmniej roku, żeby uniknąć poważniejszych kontuzji później, jak będziesz chciał robić więcej pojebanych rzeczy :suchykarol:

A tak zazwyczaj jest :jarolaugh:
 
Last edited:
Back
Top