Gienek
UFC Middleweight
Zdecydowanie, po jednym piwie, czuje mocny niedosyt.Widzę że też kierujesz się zasadą że prawdziwy mężczyzna pije piwa tylko w ilościach parzystych?
Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Note: This feature may not be available in some browsers.
Zdecydowanie, po jednym piwie, czuje mocny niedosyt.Widzę że też kierujesz się zasadą że prawdziwy mężczyzna pije piwa tylko w ilościach parzystych?
i nieźle kopie w łeb.Komes potrójnie złoty . W kategorii piw do 5 zł plasuje się zaraz za(albo nawet na równi z) Jankesem. Pitok odlatuje.
Haha potwierdzam. Największym minusem (a może plusem?) jest to, że totalnie nie czuć tych 9%. Alko jest tak dobrze zakamuflowane, że można się dziabnąć szybciej niż zazwyczaj.i nieźle kopie w łeb.
poczwórnego Komesa piłeś kiedyś? Ten to ma chyba 10% alko.Haha potwierdzam. Największym minusem (a może plusem?) jest to, że totalnie nie czuć tych 9%. Alko jest tak dobrze zakamuflowane, że można się dziabnąć szybciej niż zazwyczaj.
Nie, poczwórnego nie piłem. Z tym, że z tego co wiem, to poczwórny jest ciemnym piwem, a mój zachwyt nad potrójnym wynika z tego, że jest jasnym piwem. Alko imo jest genialnie zbalansowane. W granicach 5 zł nie piłem jasnego piwa z tak dobrze ułożonymi 9 procentami.poczwórnego Komesa piłeś kiedyś? Ten to ma chyba 10% alko.
Nie lubisz ciemnych piw czy raczej podziwiasz mocne jasne?Nie, poczwórnego nie piłem. Z tym, że z tego co wiem, to poczwórny jest ciemnym piwem, a mój zachwyt nad potrójnym wynika z tego, że jest jasnym piwem. Alko imo jest genialnie zbalansowane. W granicach 5 zł nie piłem jasnego piwa z tak dobrze ułożonymi 9 procentami.
Lubię ciemne piwa i podziwiam to konkretne mocne jasne ^^. Do tej pory wszystkie piwa "mocne jasne" jakie piłem, przytłaczały smakiem alko, a w tym konkretnym przypadku...po prostu go nie czuję. Jest to takie moje małe, osobiste odkrycie :PNie lubisz ciemnych piw czy raczej podziwiasz mocne jasne?
Rozumiem. Dla mnie jak w piwie czuć alko to jest zdyskwalifikowane. Jakbym chciał się napić czegoś gdzie czuć to bym wybrał wódę albo whisky.Lubię ciemne piwa i podziwiam to konkretne mocne jasne ^^. Do tej pory wszystkie piwa "mocne jasne" jakie piłem, przytłaczały smakiem alko, a w tym konkretnym przypadku...po prostu go nie czuję. Jest to takie moje małe, osobiste odkrycie :P
Otóż to. Jedynie w porterach i risach moje wymagania są nieco niższe w kwestii wyczuwalności alko (ale też w granicach "rozsądku i smaku").Rozumiem. Dla mnie jak w piwie czuć alko to jest zdyskwalifikowane. Jakbym chciał się napić czegoś gdzie czuć to bym wybrał wódę albo whisky.
Ja raz nie dopilnowałem temperatury fermentacji i w belgijskim dublu miałem taki spirytus, że nikt nie dał rady tego pić. Po dwóch latach w piwnicy jest lepiej i bardziej się kojarzy z winem. Trochę wypiliśmy ale i tak mam go jeszcze w piwnicy bo to nie jest nic przyjemnego. Teraz właśnie ostrożnie steruje temperaturą w fermentacji RISa bo się boję, że będzie to samo.Otóż to. Jedynie w porterach i risach moje wymagania są nieco niższe w kwestii wyczuwalności alko (ale też w granicach "rozsądku i smaku").
Podziwiam pasję. Ja jestem randomowym konsumentem i warzenie piwa to zabawa ponad moje siły i nerwy.Ja raz nie dopilnowałem temperatury fermentacji i w belgijskim dublu miałem taki spirytus, że nikt nie dał rady tego pić. Po dwóch latach w piwnicy jest lepiej i bardziej się kojarzy z winem. Trochę wypiliśmy ale i tak mam go jeszcze w piwnicy bo to nie jest nic przyjemnego. Teraz właśnie ostrożnie steruje temperaturą w fermentacji RISa bo się boję, że będzie to samo.
Dla mnie łatwiej zrobić dobre piwo niż dobry rosół :p Trochę skila w gotowaniu i podstaw teoretycznych i każdy da radę bez problemu. A co do bycia konsumentem to ja też nie jestem ekspertem . Nie wszystkie wady rozpoznam w piwie. Cześć musi być na prawdę na konkretnym poziomie. Nie rozpoznaję miliona smaków itd. Parę głównych i tyle. A piwo robię po prostu żeby było dobre i za każdym razem inne niż poprzednie. Tak o dla zabawy (no i wychodzi taniej)Podziwiam pasję. Ja jestem randomowym konsumentem i warzenie piwa to zabawa ponad moje siły i nerwy.
A co do bycia konsumentem to ja też nie jestem ekspertem . Nie wszystkie wady rozpoznam w piwie. Cześć musi być na prawdę na konkretnym poziomie. Nie rozpoznaję miliona smaków itd. Parę głównych i tyle.
Może zacznę od piwa pinty bo będzie krócej. Ja to zawsze porównuję np do jakiegoś niszowego sportu (lub takiego na którym się po prostu nie znam za dobrze). I powiedzmy jest curling i typ nawala tym żelazkiem po lodzie i dla mnie to tyle. Nic specjalnego a nawet powiem że chujnia. Dla kogoś kto siedzi w temacie i wie co można osiągnąć, jaką trzeba mieć technikę i skila może to być mega ekscytujące. Nie jest łatwo zrobić takie piwo jak to o którym mówisz, żeby miało takie walory.
Tylko co to znaczy być ekspertem? ^^ Jest masa ludzi którzy kreują się na koneserów kraftów i predysponują do miana "ekspertów". Wyczują niby w piwie 1000 różnych smaków, miarą jakości dla nich jest poziom udziwnienia...totalnie nie rozumiem tych wszystkich beer geeków. Sam lubię krafty, ale po co dorabiać do tego taką wydumaną pseudo filozofię. Dla przykładu wspomnę, że kupiłem sobie ostatnio kwas theta z pinty. Wszyscy pieją nad tym jakie to piwo nie jest w sztosie. O kurwa. Jakie to było gówno. Takiego syfu to ja nie piłem dawno. Może mam po prostu chamskie podniebienie, ale jeśli bycie ekspertem = bezmyślne powielanie ohów i ahów nawet nad największym gównem, to ja podziękuję. Wolę być chamem bez smaku.
Zgadzam sie w 100%
Tylko co to znaczy być ekspertem? ^^ Jest masa ludzi którzy kreują się na koneserów kraftów i predysponują do miana "ekspertów". Wyczują niby w piwie 1000 różnych smaków, miarą jakości dla nich jest poziom udziwnienia...totalnie nie rozumiem tych wszystkich beer geeków. Sam lubię krafty, ale po co dorabiać do tego taką wydumaną pseudo filozofię. Dla przykładu wspomnę, że kupiłem sobie ostatnio kwas theta z pinty. Wszyscy pieją nad tym jakie to piwo nie jest w sztosie. O kurwa. Jakie to było gówno. Takiego syfu to ja nie piłem dawno. Może mam po prostu chamskie podniebienie, ale jeśli bycie ekspertem = bezmyślne powielanie ohów i ahów nawet nad największym gównem, to ja podziękuję. Wolę być chamem bez smaku.
Czyli Kopyra lub znawcy z kanału Kororowe Szyszki.Może zacznę od piwa pinty bo będzie krócej. Ja to zawsze porównuję np do jakiegoś niszowego sportu (lub takiego na którym się po prostu nie znam za dobrze). I powiedzmy jest curling i typ nawala tym żelazkiem po lodzie i dla mnie to tyle. Nic specjalnego a nawet powiem że chujnia. Dla kogoś kto siedzi w temacie i wie co można osiągnąć, jaką trzeba mieć technikę i skila może to być mega ekscytujące. Nie jest łatwo zrobić takie piwo jak to o którym mówisz, żeby miało takie walory.
Dla mnie piwny ekspert to jest ktoś z mocno wyuczonym zmysłem smaku i zapachu tzn potrafi nazywać to co czuje. Wiekszosc ludzi tylko czuje ale nie łączy tego w głowie z jakimś konkretnym smakiem. Wypił bardzo dużo różnych piw świadomie je degustujac i ma porównanie. Do tego ma wiedzę na temat tworzenia piwa (technik, technologii, procesów chemicznych) i potrafi obiektywnie ocenić jego walory. Obiektywnie tzn w odniesieniu do opisu danego stylu. Osobiście może nie lubić jakiegoś (np mocno Chmielonego) ale jak dostanie AIPA do wypicia to doceni że ktoś był w stanie wyciągnąć wysoką goryczke i to jeszcze szlachetną.
Do tego powinien mieć wiedzę na temat historii piwnej i potrafić osadzić gatunki piwa w kontekście kulturowym całego kraju/grupy społecznej. Dla mnie to jest piwny ekspert.
Nie twierdzę, że łatwo :) Doceniam poziom "przekombinowania" thety, bo sam jako laik potrafiłem wyczuć masę różnych smaków i aromatów, ale jak dla mnie to piwo było paskudne. Oczywiście to tylko kwestia gustu, a o gustach się nie dyskutuje ;) Rzecz w tym, że prawdziwych ekspertów jest niewielu. Większość osób ze środowiska kraftowego jedyne co potrafi, to powielać zasłyszane recenzje. Co lepsi agenci doszukują się smaku "bułgarskiego torfu", "zapachu wędzonej podwawelskiej i spoconego zadu końskiego ", czy "smaku paloności spalonego kota". Imo nie trzeba mieć królewskiego podniebienia i Bóg wie jakich kompetencji by docenić bardzo dobre piwo. Problemem jest sytuacja gdy wyznacznikiem jakości piwa jest jego chujowość. Im bardziej udziwnione i chujowe, tym lepsze. Z ciekawości śledzę jedną z fejsbukowych grup dot. kraftów (kilka k członków) i to co się tam wyprawia, to materiał na film komediowy, a przynajmniej dobry kabaret. Co innego gdy ktoś tak jak Ty...zna się na piwie, bo sam je warzy i ciągle uczy się czegoś nowego. Szkoda, że takich ludzi wciąż jest mniej niż pokrzywionych pseudo beer geeków.Nie jest łatwo zrobić takie piwo jak to o którym mówisz, żeby miało takie walory.
No moim zdaniem ciężko jest mieć więcej niż kilka deskryptorów danych aromatów. Nie oszukują się tak, jest tak jak mówisz, możesz wyczuć torf czy śliwkę ale jaki to gatunek to już nie rozpozna nikt. Po prostu skojarzy mu się z tym co jadł i miało podobny aromat.Nie twierdzę, że łatwo :) Doceniam poziom "przekombinowania" thety, bo sam jako laik potrafiłem wyczuć masę różnych smaków i aromatów, ale jak dla mnie to piwo było paskudne. Oczywiście to tylko kwestia gustu, a o gustach się nie dyskutuje ;) Rzecz w tym, że prawdziwych ekspertów jest niewielu. Większość osób ze środowiska kraftowego jedyne co potrafi, to powielać zasłyszane recenzje. Co lepsi agenci doszukują się smaku "bułgarskiego torfu", "zapachu wędzonej podwawelskiej i spoconego zadu końskiego ", czy "smaku paloności spalonego kota". Imo nie trzeba mieć królewskiego podniebienia i Bóg wie jakich kompetencji by docenić bardzo dobre piwo. Problemem jest sytuacja gdy wyznacznikiem jakości piwa jest jego chujowość. Im bardziej udziwnione i chujowe, tym lepsze. Z ciekawości śledzę jedną z fejsbukowych grup dot. kraftów (kilka k członków) i to co się tam wyprawia, to materiał na film komediowy, a przynajmniej dobry kabaret. Co innego gdy ktoś tak jak Ty...zna się na piwie, bo sam je warzy i ciągle uczy się czegoś nowego. Szkoda, że takich ludzi wciąż jest mniej niż pokrzywionych pseudo beer geeków.
Te kwasy z PINTY cora droższe. Choć alfa był też drogi jak za 0.33l.No akurat epsilon nie był dziki. Po prostu zakwaszony bakteriami. Może o tę różnice chodzi.
Też nie piłem :) Akurat ipki to moje ulubione piwa. Nie trzeba mieć kija w dupie by docenić dobrą ipę. Mój top topów to podwójny pacyfik z artezana. Jeśli kiedyś się jeszcze pojawi (a nie piłeś), to polecam. Wyrwie Cię z butów :)
u mnie Artezan jedynie w Afroalko. Sprawdzę...Też nie piłem :) Akurat ipki to moje ulubione piwa. Nie trzeba mieć kija w dupie by docenić dobrą ipę. Mój top topów to podwójny pacyfik z artezana. Jeśli kiedyś się jeszcze pojawi (a nie piłeś), to polecam. Wyrwie Cię z butów :)
Theta 0.33 14.90 ;xTe kwasy z PINTY cora droższe. Choć alfa był też drogi jak za 0.33l.