Boks

No Saleta jest winny jakby nie patrzeć
lol.gif
gdyby nie on, to Gołota by wygrał
lol.gif


No jest w tym sporo racji :D. Gdyby nie próbował znokautować Andrzeja, to Andrzej by się sam nie znokautował, a co za tym idzie, mógłby wygrać :D:D
 
Jaaaaa :D Najman jest ładnie pie*dolnięty.



Przed walką mówił, że Gołota zmieli Saletę, bo jest w formie takiej jaką prezentował z Bowe, ta sama waga, sparingi super itp.



Teraz pieprzy, że ta walka nigdy nie powinna się odbyć ze względu na obecną formę Andrzeja, tylko dlatego, że Przemek ją wygrał.



Albo o tym ochraniaczu :D Jak by Salecie zdarzyło się wypadnięcie, to by było, że leszcz, ale jak Andrzej robił to notorycznie i z premedytacją, to że jest to instynkt i wręcz umiejętność jakaś. Nosz ku*wa!



Wiedziałem, że ten błazen coś wymyśli.



Najmanowi terapię z końmi polecam. W jego stanie to chyba pomoże.
 
Najman to raz na pół roku zmienia zdanie, więc generalnie nie ma co się nim przejmować. Ignorować trolla :D
 
Tak się nie stało i dziś mogę mieć co najwyżej malutką satysfakcję, że to ja jestem tym, który w całej karierze Salety najbardziej mu to dupsko obił. Taka jest prawda! Saleta już nigdy nie wykasuje z pamięci tego, że sprawiłem mu bicie jak zwykłemu wypierdkowi.


Najman w formie
 
Najman to jest jednak debil, tak się sadzi do wszystkich, a potem liże dupe Pudzianowi czy Mirkowi w tym programie na Orange Sport. Przed Sosnowskim się zesrał w majtki (choć w tym przypadku prawdę powiedział i to akurat Sosna przyburaczył).
 

W cieniu sobotniej gali Polsat Boxing Night pojawiła się informacja o tym, że Tomasz Adamek przyleciał do Polski. Nasz pięściarz pojawił się we Wrocławiu, by porozmawiać na temat ewentualnej gali w Polsce sponsorowanej przez firmę "Las Vegas". "Góral" zdradził nam pewne szczegóły dotyczące swojej przyszłości i wyjaśnił, dlaczego zdecydował się zrezygnować z walki z bułgarskim pięściarzem, Kubratem Pulewem. - Spotkałem się z szefem firmy Las Vegas. Oni wyrazili zainteresowanie zorganizowaniem gali w Polsce. Myślę, że w ciągu dwóch tygodni dowiemy się, czy walczył będę w naszym kraju, czy jednak ponownie w USA. Z firmą "Las Vegas" jestem już związany jakiś czas, chcą być głównym sponsorem i zorganizować polską galę.

Czy Polsat miałby zająć się transmisją tej gali?- Od lat współpracujemy i myślę, że nic się w tej kwestii nie zmieniło.

"Las Vegas" chce polskiej gali. Polsatowi również to pasuje, bo interesują ich rodzime "fightcardy". To znaczy, że mierzyłbyś się z którymś z rodaków?

- Nie. Walka z którymś z rodaków w moim przypadku nie wchodzi w rachubę. Nie wyobrażam sobie tego. Na świecie jest tylu dobrych bokserów, że spokojnie mogę wybrać kogoś innego.

Z jednego z nich zrezygnowałeś. Po decyzji w sprawie Pulewa eksperci nie pozostawili na tobie suchej nitki. Co właściwie się stało? Dlaczego zrezygnowałeś? Coś ciekawszego pojawiło się na horyzoncie?

- W rzeczywistości walka z Bułgarem niewiele mi dawała. Jeżeli Niemcy sami chcieli przyjechać do Polski i tutaj zorganizować galę, to świadczyło, że ten pięściarz nie jest popularny. Największe stacje chcą pojedynków popularnych i medialnych pięściarzy, którzy oczywiście prezentują jakiś poziom. A w tym przypadku? Poza garstką fanów boksu, kto zna nazwisko Pulew?

Rozumiem, ale niejednokrotnie rozmawialiśmy i mówiłeś o drodze jaką musisz przejść, aby ponownie móc walczyć z którymś z Kliczków. Gdy byłeś już w "przedsionku", odrzuciłeś taką opcję...

- Już ci tłumaczę. Jeżeli z moim zdrowiem wszystko będzie w porządku, to w maju mam galę. Następną walkę planowo chcemy stoczyć dla wielkiej stacji we wrześniu. Chodzi oczywiście o HBO lub Show Time. Dla HBO boksują Chris Arreola i Johnathon Banks. Ten pierwszy boksuje w marcu, a ten drugi w kwietniu. Oczywiste więc jest, że jesienią stacja będzie poszukiwać ciekawych i atrakcyjnych medialnie w USA przeciwników. Jeśli wygram wiosną, to na pewno pojawi się oferta. Z Arreolą pokazałem dobry boks, tak samo z Banksem, więc oba te pojedynki mogą być atrakcyjne i dla HBO i dla kibiców.

Zatem kogo w maju mogą się spodziewać kibice, jeżeli nie będzie to Polak?

- Boksera z czołowej "piętnastki" lub "dwudziestki". Po ewentualnej wygranej chcę zaboksować duży pojedynek, który otworzy mi drogę do starcia o pas mistrza świata.
Ta droga różni się od pierwotnej. Czy rezygnując z Pulewa i obierając kurs na Banksa lub Arreolę przybliżyłeś się do starcia z którymś z braci?

- Sam wiesz, że boks to oczywiście sport, ale również wielki biznes. Jeśli dzisiaj w rankingu jesteś piąty lub dziesiąty, to nie znaczy, że nie dostaniesz walki o mistrzostwo świata. Bracia Kliczko wchodzą do ringu również po to, by zarabiać pieniądze. Będąc numerem jeden, na takie starcie możesz czekać nawet półtora roku. Jestem przekonany, że jeśli udałoby mi się wygrać wielką walkę we wrześniu, czy z Banksem, czy Arreolą, to dla Kliczków stanę się ciekawą propozycją. Nie dość, że przemawiać będą za mną wówczas rankingi, to również medialnie lepiej taki pojedynek może się sprzedać. Czas jednak wszystko wyjaśni. Na razie chcę się skoncentrować na majowej potyczce. Myślę, że niebawem poznamy wszyscy szczegóły gali. Jeśli wygram, to nie mam wątpliwości, że dostanę dużą walkę. Sądzę, że oferta pojawi się z HBO.
Wielu uznało, że rezygnacja z Pulewa spowodowana była strachem przed porażką...
- Gdybym się bał wchodzić do ringu, to nie zostałbym zawodowym pięściarzem. Albo masz serce i boksujesz z najlepszymi, albo nie walczysz w ogóle. Nie oszukujmy się, Pulew to nie jest jakiś gladiator, to europejski pięściarz. Nie wiem, czego miałbym się bać. Powtarzam raz jeszcze, pozycja numer jeden w którymś z rankingów nie dawałaby mi gwarancji szybkiej walki o mistrzostwo świata. Po ewentualnych głośnych zwycięstwach w maju i we wrześniu, mogę bardzo szybko dostać ofertę od Kliczków. W boksie również mamy do czynienia polityką i trzeba zdawać sobie z tego sprawę.

Czyli uważasz, że walka z Banksem lub Arreolą da ci więcej, niż pojedynek z Pulewem w kontekście oferty od Kliczków?

- Oczywiście, na sto procent.
 
Adamek to jest szczwany lis. Zdaje sobie sprawę z tego, że dostałby łomot od Władimira i zmienił plany.



Wie, że starszy z braci w tym roku odejdzie na emeryture i pas WBC będzie wolny. Dlatego Tomek chce walki z Banksem i Arreolą bo oni stoją wysoko w WBC i są znani na HBO. Mądre i rozsądne posunięcie choć nikt mi nie powie, że Tomek nie ucieka od Włada ...
 
A po co Tomek ma się bić z Władem? Witalij go upokorzył, to Władek zrobi to 2 razy szybciej...Ja go rozumiem, trzeba mierzyć siły na zamiary.
 
Poczytaj sobie wywiady z końca 2011r i 2012r w których Adamek deklarował chęć walki z młodszym bratem.



Po co to wszystko było ? Wspiął się w drabince IBF prawie na sam szczyt gdzie miał walczyć o miano oficjalnego pretendenta do pasa i co ...? Uciekł
 
No jak to po co się wspinał? Jak nie wiadomo po co... to wiadomo. Im jesteś bardziej ceniony i wyżej w rankingach tym większy hajs dostajesz za walkę, a opowiadanie Tomka, że chce walczyć z Władem - każdego kogo zapytasz chce walczyć z Kliczkami... Bo każdy marzy o pasie itd itp, Adamek jedno mówi, drugie zapewne myśli i wie, że druga walka z Kliczkami mu nic dobrego nie przyniesie poza największym wpierdolem w życiu.
 
Voranek, ręce opadają jak czytam takie posty. Mówisz, że Adamek uciekł. Więc oświeć mnie przed czym ? Dla mnie to są przemyślane posunięcia biznesowe, a nie ucieczka. Już pisałem na tym forum o biznesie w MMA w kontekście kobiet w UFC czy właśnie apropos Adamka, nawet nie chce mi się powtarzać kolejny raz tego samego. Zakładam, że nie prowadzisz swojego biznesu, no chyba, że lubisz strzelać sobie w kolano. Jedynie gdyby Adamek unikał walki z Władem bo bał by się FIZYCZNEGO BóLU można by to określić ucieczką. Myślisz, że Adamek obawia się tego tak bardzo, że nie wyjdzie do ringu ? Droga którą Tomek obrał daje mu szansę na większe pieniądze, a pewnie nie zamierza miotać się jak Andrzej do 45 lat. To jego praca i biznes, sport przy okazji, a , że sytuacja w boksie sprzyja kombinatorstwu to inna sprawa, ale zawodnicy z tego korzystają. Jak ktoś tego nie rozumie, to cóż ...
 
@up racja, boks w sporej mierze jest biznesem a w przypadku Adamka głównie biznesem. Nie mówię że to jest źle - broń Boże. Natomiast jego deklaracja chęci do walki z Kliczkiem jest deklaracją dobrej wypłaty. Adamek nie jest idiotą i wie że jego szanse na zwycięstwo z którymś z braci są mizerne. W przypadku walki z Władem nie tylko dostanie wpierdol, ale także wypłatę (i to nie małą).
 
Kolego, pisałem o tym wyżej, [Adamek postąpił mądrze i rozsądnie], a że ujęło cię jedno nieodpowiednie słowo , no cóż . . .



Nie musisz tego tłumaczać bo wiem jak to jest, a jak wyciągasz wnioski z jednego posta, przyznaje napisanego bez przemyślenia to sorry, że straciłeś czas na riposte. Piona

Jedynie gdyby Adamek unikał walki z Władem bo bał by się FIZYCZNEGO BóLU można by to określić ucieczką. Myślisz, że Adamek obawia się tego tak bardzo, że nie wyjdzie do ringu ?


Proszę Cie :-)
 
Władimir Kliczko vs Francesco Pianeta 4 maja w Mannheim (najprawdopodobniej)



Walka Alvarez vs Trout odbędzie się 20 kwietnia a nie jak wcześniej pisano 4 maja na gali Mayweathera
 
Nieczęsto sędzia ma okazję prowadzić pojedynki o takiej otoczce jak walka Gołota • Saleta.



Leszek Jankowiak: • Na pewno nieczęsto. To był dla mnie wyjątkowy wieczór. Zwłaszcza, że Andrzej Gołota jest dla mnie wyjątkową postacią. Gdy jako młody chłopak zacząłem się interesować boksem zawodowym, on był ikoną. Teraz, w wieku niespełna 40 lat, miałem zaszczyt sędziować walkę, być może ostatnią w jego karierze i taka okazja może się już nigdy nie powtórzyć. To unikalna sytuacja.



Czy to była trudna walka dla sędziego?



- I tak i nie. Trudna, ponieważ emocje i oczekiwania, jakie towarzyszyły kibicom były bardzo duże. Z tego powodu wiązała się z dużym stresem. Z drugiej strony była dość łatwa, choćby w porównaniu z innym pojedynkiem tej gali. Wcześniej sędziowałem walkę Łaszczyk • Cieślak. Odbywała się w bardzo dużym tempie, co oznacza, że trudniej jest wszystko wychwycić. Wieczorny pojedynek nie mógł być tak szybki. Tak więc ze względu na tempo walka nie była trudna, ale ze względu na ładunek emocjonalny • bardzo ciężka.



Stres towarzyszył przez cały czas?



- Nie, zupełnie nie. Stres pojawił się w momencie, gdy Andrzej zaczął wypluwać szczękę. Ten moment oznaczał dla mnie, że zaczynają się schody.



Ostrzeżenia i w efekcie dyskwalifikacja.



- Tak. Pojawił się kłopot. Za pierwszym razem szczęka wypadła po podbródkowym. Zupełnie normalna rzecz, może się zdarzyć. Za drugim razem została po prostu wypluta. W sumie szczęka znalazła się na deskach chyba pięć razy. Coraz bardziej się obawiałem, że za chwilę walka zakończy się przez dyskwalifikację, a to oznacza, że 13 tysięcy ludzi będzie buczeć i okazywać niezadowolenie. Będzie to jakaś kontrowersja, która może zniweczyć całe to wydarzenie i gorącą, co by nie mówić, atmosferę.



Sędzia jest sędzia. Musi podejmować decyzje.



- Tak, ale jeden powie, że trzeba było dać wypluć jeszcze dwa razy, a ktoś inny, sympatyk Przemka, powie, że już po trzecim razie należało przerwać. Ta walka była czymś innym, niż typowo sportową rywalizacją. Na szczęście wszystko skończyło się tak jak w zawodowym boksie powinno.



Od dyskwalifikacji nie było więc daleko?



- Nie. Mogło się nią skończyć i by się skończyło, bo wyobraźmy sobie najczarniejszy scenariusz. Załóżmy, że pozwalam Gołocie wypluć szczękę kolejne dwa razy i wciąż go nie dyskwalifikuję, po czym w następnej rundzie Andrzej trafia Przemka i jest nokaut. I co? Bez wątpienia spotkałbym się z zarzutem ze strony sztabu Przemka, że powinienem wcześniej zdyskwalifikować Andrzeja.



Mieliby rację.



- No tak. Dlatego po kolejnych wypluciach szczęki zdyskwalifikowałbym Gołotę. Mielibyśmy wtedy dość niechlubne zakończenie i też kontrowersję. Znalazłby się ktoś, kto by powiedział, że mogłem nie być tak restrykcyjny w tej walce.



W rękach sędziego jest zdrowie zawodników. Przychodzi chwila, w której trzeba przerwać pojedynek.


- Już w piątej rundzie był moment, w którym rozważałem zakończenie walki, bo przewaga Przemka Salety robiła się bardzo widoczna. Myślałem, że już zbliża się ta chwila. Nie chciałem podjąć zbyt pochopnej decyzji. Wiemy, że sami zawodnicy od wielu miesięcy czekali na tę walkę. Tak samo kibice w hali i przed telewizorami. Ludzie chcą igrzysk i chcą widzieć przekonującego zwycięzcę. A przy tym wszystkim cały czas miałem świadomość, że obaj pięściarze mają po 45 lat i być może nie wyjdą już więcej na ring. Ich kariera się tu kończy i nie będzie szansy na kolejne walki. To ostatnia okazja dla obu na pokazanie się z dobrej strony. To wszystko gdzieś tam w głowie siedzi.


Czyli niewiele brakowało, by pojedynek zakończył się w piątej rundzie?



- Tak. Ale gdy biłem się z myślami czy już nie kończyć, przypadkowo znalazłem się akurat w takim miejscu ringu, że mogłem nie odwracając głowy zerknąć na panią Mariolę, żonę Andrzeja. Zna go lepiej niż ja, niż ktokolwiek inny. Wciąż siedziała spokojnie i obserwowała, co się dzieje. Nie unosiła się w emocjach, nie odwracała mimowolnie głowy. Gdybym dostrzegł, że jest bardzo zdenerwowana, to może przerwałbym wcześniej. Ale to tylko • być może • . Nie wiem. Oczywiście to tylko niuans, który nie miałby najmniejszego znaczenia, gdybym definitywnie uznał, że to koniec. W każdym razie decyzję o kontynuacji pojedynku uważam za właściwą. Całą rundę, jak się okazało, wszyscy sędziowie przyznali Andrzejowi.



Wkrótce i tak zakończyłeś pojedynek. Przemek • poczuł krew • , a Gołota miał dość. Jak Andrzej przyjął tą decyzję?



- O nie! (śmiech). To nasza tajemnica. To się naprawdę nie nadaje do powtarzania • (śmiech). I nie nadaje się do druku z całą pewnością. Ale uwierz mi, że nie był zachwycony i to bardzo. W pełni go rozumiem, ta walka potoczyła się nie tak jak sobie wyobrażał. Zależało mu bardzo, to tyle przygotowań • Był wściekły, to zrozumiałe. Cóż, przerwałem walkę, on wyraził swoje niezadowolenie i miał do tego prawo. Wszystko jest OK.



Boksem zawodowym zajmujesz się od 12 lat. To była najważniejsza walka w twojej sędziowskiej karierze?



- Jeśli chodzi o ładunek emocjonalny to myślę, że tak. Jeśli chodzi o ciężar gatunkowy pod względem sportowym, to myślę, że nie. Prowadziłem w ringu np. walki Aleksandra Powietkina zanim jeszcze został mistrzem świata, ale już był wielkim pięściarzem i wiązane z nim były potężne oczekiwania finansowe i sportowe. Czyli kwestia prestiżu sportowego pewnie była większa, natomiast jeśli chodzi o pozostałe aspekty, to ze względu na to kim są dla polskiego boksu Andrzej Gołota i Przemysław Saleta, myślę, że była to moja najważniejsza walka.



Wspomniałeś, że ktoś ze znajomych najbardziej zazdrościł ci tego, że mogłeś uściskać Gołotę.



- Tak. Napisał: • Przytulenie Gołoty • bezcenne • . Zresztą właśnie podjęliśmy z żoną decyzję, że nie będziemy prali tej koszuli, tylko ją wstawiam w gablotę i będę miał pamiątkę.



Jest historyczna. Bez wątpienia.



- I na ścianę! Tym bardziej, że jest trochę zakrwawiona, zwłaszcza po tym przytuleniu (śmiech).



Czyli ta koszula jest w takim razie nie tylko pamiątką. To również trofeum! Dziękuję za rozmowę i gratuluję pięknego akcentu w zawodowym życiu.



- Bardzo dziękuję. Jestem bardzo zadowolony, że miałem okazję stać w ringu podczas tej walki. To był przede wszystkim wielki zaszczyt • tak do tego podchodzę.
 
Ciekawy wywiad z Tysonem.

Tyson bez cenzury: Ali był zawziętym zwierzakiem

Mamy takie powiedzenie w boksie - nigdy nie pozwól tchórzowi stać się odważnym. Taki przemieniony tchórz jest nie do zatrzymania - mówi w znakomitym wywiadzie z Billem Simmonsem oraz byłą gwiazdą NBA, a przy okazji znawcą pięściarstwa Jalenem Rose, Mike Tyson. Nie ma tematów tabu - od boksu, poprzez świat dawnych raperów, narkotyków I kobiet •

- Jak wyglądałby twoja kariera gdynie umarł Cus D'Amato:Mike Tyson: Cus miał wielu wrogów. Ludzie zapominają, że był na pięściarskim wygnaniu, był człowkiem uznawanym za dziwaka. Jak mnie pierwszy raz zobaczył, miałem dokładnie 12 lat - wskazał na mnie palcem, mówiąc: "To jest to, to jest ten wielki. Na niego czekałem". Pamiętajcie, ja nie miałem wtedy pojęcia o boksie, okładał mnie jakiś chłopak, krew mi leci po twarzy, a tutaj ten białas takie rzeczy mówi.

- Kiedy wiedziałeś, że zasługujesz na te słowa?
Kiedy miałem 15 lat. Wtedy już wiedziałem, o czym Cus mówił.

- Ludzie często mówią o tobie tylko pod kątem twojej siły fizycznej, mocy zadawanych ciosów. Zapominają o tym, jakim dobrym technicznie byłeś pięściarzem.

Jest jeszcze coś innego. Ciągle słyszę, że boks to sport dla twardzieli. Bzdura - na koniec dnia ten, co jest tylko twardzielem, będzie wyglądał jak frajer. Zawsze w ringu wygrywa mądrzejszy. Niby wygląda, że jesteś na szczycie bo lejesz gościa po gębie, nokautujesz, a tak naprawdę jesteś tam, bo jesteś mądrzejszy, bardziej przebiegły. Jak Floyd.

- Pamiętam gdzie byłem, co robiłem, kiedy walczyłeś ze Spinksem i z Douglasem. Przełomowe daty.

Na pewno tak. Chciałbym powiedzieć o jednej sprawie. Zawsze się mówiło, że ja zastraszałem przeciwników zanim jeszcze wyszli na ring. Ale to może działać w obie strony, bo strach to potężna siła. Może być tak, że ktoś ze strachu przed tobą będzie walczył lepiej niż kiedykolwiek, bo walczy o życie. Mamy takie powiedzenie w boksie - nigdy nie pozwól tchórzowi stać się odważnym. Taki przemieniony tchórz jest nie do zatrzymania.( • ) Dla mnie bohaterem był Roberto Duran, bo ja przecież nigdy nie mogłem być Muhammadem Ali. On był taki urodziwy, wysoki, a ja byłem mały i okropny. Pamiętam pierwszą walkę Durana z Leonardem - Leonard walił bomby atomowe, a Duran był jak cyrkowiec z tymi swoimi unikami - głowa w lewo, głowa w prawo. To bylo okropne jak w rewanżu Duran się poddał, ale Cus to przewidział, wiedział, że Roberto nie wzniesie się po raz kolejny na ten sam poziom. Cus nie lubił rewanżów.

- Dlaczego pięściarze to zawsze ludzie ulicy?

Bo nie mają wyjścia. Jedynym wielkim nie z ulicy, z klasy średniej, był Muhammad Ali. Ja wiem, że on wyglądał bardziej jak model niż mistrz świata wagi ciężkiej, ale nie dajcie się oszukać. On był w ringu zawziętym zwierzakiem. Miałeś go gotowego do załatwienia - musiałeś go zabić albo on zabił ciebie. Cała moja kariera to chęć zapomnienia o wstydzie, o tym, że byli więksi, którzy mówili mi co mam robić. Więc zaczynasz myśleć, co zrobić, że już nigdy tak nie było, zaczynasz się nakręcać, napędzać. Dziwna sprawa - ja nie mam żadnych przyjaciół z tych czasów. Wszyscy nie żyją.

- W ilu walkach wiedziałeś tak naprawdę, że jesteś gorszy?

Chyba tylko w dwóch. W ostatniej z Holyfieldem i z Lennoxem Lewisem. Nie, w trzech - dopisz do tej listy Bustera Douglasa. Może jeszcze bitka z Razorem Ruddockiem?
- Róznica między tobą, jako pięściarzem, przed więzieniem i po więzieniu?Nic ze mnie nie zostało. Nie mógłem wygrać z jakimkolwiek, w miarę twardym, profesjonalistą.
- Jak bardzo zakochany byłeś w Robin Givens?
Miałem 21 lat, to była pierwsza dziewczyna, wielbiłem ją. Nawet jej zużyte tampony. Nie wiedziałem zbyt wiele o kobietach. Z dzieciństwa pamiętałem tylko to, że moja matka była bita i miała seks z ciągle innymi facetami, że zmieniała sutenerów . Wiecie o czym tylko myślałem jak byłem z Robin - taki silny, niewyżyty młody facet jak ja. W głowie miałem tylko "jazdę".

- Opowiedz o tych czasach, kiedy wszyscy byli razem - pięściarze, raperzy, ludzie z ulicy •

To były inne czasy. Lata osiemdziesiąte. Brałeś chłopaka co stał z boku i się tobie przyglądał ale się bał podejść bo jesteś kimś na imprezę, do siebie do domu. Wtedy nie było telefonów z kamerami, nie było takiego parcia na szkło, żeby się pokazać, być pierwszym. Dziś to gorsze niż heroina czy kokaina. Raperzy? Nie było czegoś takiego - byli chłopaki z ulicy, którzy kradli, rabowali domy, a przy okazji kupowali jakiś sprzęt i coś pogrywali. 20, 25 lat temu pierwsza dziesiątka raperów to byli ci, którzy albo do kogoś strzelali, albo ktoś strzelał do nich. Grałeś muzykę, rapowałeś - musiałeś być w dzielnicy znany jako twardziel. Dziś 95 procent z raperów wygląda jakby byli z boy-bandów. Ci, którzy są wokół ciebie, których widzisz tylko wtedy, kiedy masz pieniądze, są zepsuci. Możesz im dawać setki tysięcy, ciągle będzie za mało. Nawet jak im dasz "rolls royce", a ty będziesz jeździł "fordem", to oni chcą tego "forda" bo chcą być tobą.

Przemek Garczarczyk


http://www.ringpolska.pl/boks-na-swiecie/waga-ciezka-boks/24948-tyson-bez-cenzury-ali-byl-zawzietym-zwierzakiem
 
Andrzej Fonfara zawalczy 16 sierpnia na stadionie bejsbolowym drużyny White Sox w Chicago w walce wieczoru! jeszcze nie wiadomo z kim, ale przeciwnik ma być z górnej półki
 
Duże prawdopodobienstwo jest też, że na tej samej gali dojdzie do rewanżu Szpilka vs Mollo mówił o tym Janusz Pindera dzisiaj na orendzu
 
Tomasz Adamek (48-2, 29 KO) już w 2014 roku może zostać bokserskim mistrzem świata wagi ciężkiej. I to pomimo faktu odmówienia walki w eliminatorze IBF z Kubratem Pulewem. Wystarczy odpowiednio poprawić ranking w zestawieniu WBC i... poczekać, aż Witalij Kliczko (45-2, 41 KO) zawiesi rękawice na kołek - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".







Federacja WBC jest w tej chwili jedyną, w której Adamek może realnie wywalczyć tytuł mistrza świata. I szansa ta, choć wciąż mała, wydaje się znacznie większa, niż w przypadku drogi po tytuł IBF. Szanse, że Adamek pokonałby najpierw Kubrata Pulewa, a następnie Władimira Kliczkę są bliskie zeru.







Kliczkę, tego starszego, można natomiast ominąć. Witalij stoczy prawdopodobnie w swojej karierze już tylko jedną walkę, z Davidem Haye'em. Będzie jej faworytem i nawet po zwycięstwie zakończy swoją bogatą przygodę ze sportem. O zwakowany pas powalczą wtedy dwaj najwyżej notowani pięściarze w rankingu WBC.







Adamek zajmuje w nim na chwilę obecną dopiero 11. miejsce, ale jeśli pokona dwóch wyżej notowanych rywali, stanie się kandydatem do walki o tytuł. Realny plan Polaka to walka w maju z Tonym Grano i następnie jesienią z Jonathanem Banksem. Później zostałoby już "tylko" pokonanie lepszego z planowanego od dawna pojedynku numeru 1 i 2 - Chrisa Arreoli z Bermane Stivernem. W żadnej z tych walk Adamek nie byłby faworytem, ale ścieżka ta wydaje się łatwiejsza od tej zawierającej nazwisko Kliczko...


Grano :-) Kto to :-)



Grano,Banks,Arreola i Mistrzostwo Świata WBC. Fajnie się to pisze lecz czy jest to w zasięgu Adamka ... ?
 
Przed walką z Vitkiem, myśle, że jak najbardziej byliby w zasięgu Tomka. Teraz mam wątpliwości:-)
 
Moim zdaniem jest to w zasięgu Adamka. O ile Witek faktycznie zwakuje pas i Arreola się będzie o niego bił.
 
Według mnie nie ma co się łudzić że Tomasz cokolwiek więcej osiągnie w ciężkiej. Wszystko co mógł zdobyć w niższych wagach to zdobył - no może nie licząc unifikacji pasów w junior ciężkiej bo myślę, że to było w jego zasięgu. W ciężkiej pas Polsatu miał, teraz trzeba powoli zwijać manatki. Starcie z takim Tonym Grano nawet jak zwycięskie nic nie pokaże, to dla mnie taki sam poziom jak Walker czy Mollo.
 
Podobno ktos wpadl na genialny pomysl zestawienia Wlodarczyka z Kliczka :-)



http://www.polskieradio.pl/43/265/Artykul/795105,Krzysztof-Diablo-Wlodarczyk-vs-Witalij-Kliczko-Decyzja-zalezy-od-Polaka
 
Back
Top