Analiza kursów gali UFC Fight Night: Berlin. Pełną kartę walk można obstawiać na BetSafe.com. A już jutro 2. kolejka Typera BetSafe w którym do wygrania jest 6 x 100 zł! Zapraszamy do lektury!
Łukasz Sajewski - Nick Hein
Długo wyczekiwany przez fanów debiut Łukasza Sajewskiego (MMA 13-0) w oktagonie UFC nadejdzie w najbliższą sobotę. Polak skrzyżuje rękawice z miejscowym bohaterem, Nickiem Heinem (MMA 11-2). Na kogo warto postawić pieniądze? Zacznijmy od rywala naszego rodaka.
Hein większość pojedynków w swojej karierze toczył w kategorii półśredniej. Pierwsza walka w UFC, w której nota bene zaprezentował się bardzo dobrze, była również debiutem w niższej kategorii wagowej.
Jest silny fizycznie i potrafi to wykorzystać do obaleń. Jego stylem bazowym jest Judo, które przyzwoicie przekłada na MMA, budząc błyskawiczne skojarzenia z Hectorem Lombardem czy Rondą Rousey.
Po obaleniu potrafi przez dłuższy czas utrzymywać się w pozycji dominującej. Przykleja się wtedy do klatki piersiowej rywala i zadaje niezbyt mocne ciosy.
Nie tylko obalenia wychodzą mu dobrze. Ma dobre defensywne zapasy – Drew Dober nie obalił go ani razu, a próbował czterokrotnie (James Vick nie szukał w ogóle możliwości sprowadzenia walki do parteru).
W stójce walczy z odwrotnej pozycji. Często wkłada pełną moc w uderzenia, jednak brakuje mu techniki. Bardziej nastawia się na parcie do przodu przy użyciu ciosów zamachowych. Pochyla nisko głowę i wyprowadza overhandy z lewej ręki. W jego grze pojawiają się kombinacje po kilka ciosów, a najczęstszą jest lewy-prawy-lewy.
W walce z Doberem zdarzały mu się uderzenia z kontry, z Vickiem było już ich więcej. Często kończyły się sukcesem i stanowiły nie lada zagrożenie, gdyż wyprowadzane były z dużą mocą. Niemiec sam również potrafi się nadziewać na ciosy kontrujące.
Z klinczu najczęściej szuka obaleń, ale zdarza mu się wykorzystywać błędy rywala i zajść za plecy, gdzie albo próbuje kolejnych haczeń albo wpina się do duszenia.
Hein miał niewielki problem z zasięgiem ramion ostatniego rywala. James Vick ładnie punktował zza bezpiecznego dystansu i stopował większość prób jego skrócenia. Mimo to jednak Niemiec dawał radę przedzierać się przez te zasieki. Już po dwóch minutach starcia zdołał trafić mocnym, kontrującym ciosem z lewej ręki, przez co Vick zaliczył nokdaun.
Nie potrafił jednak skończyć napoczętego rywala. James szybko doszedł do siebie i wykonał skuteczny sweep.
Jeszcze jeden nokdaun pojawił się pod koniec pierwszej rundy pojedynku. Niemiec przyjął uderzenie kolanem, by w kontrze wyprowadzić podobny do pierwszego lewy sierp:
W najbliższej walce Hein nie będzie odstawał w materii warunków fizycznych. "Sergeant" jest tego samego wzrostu co Sajewski i prawdopodobnie mają zbliżony zasięg ramion. Niemiec teoretycznie powinien być silniejszy fizycznie.
Co wiemy o Polaku?
Łukasz w znakomitej większości pojedynków dominował swoich rywali. Najcięższe warunki w zawodowej karierze postawił mu Marcin Held - osobiście jedną z rund punktowałem na korzyść Tyszanina i uważam, że powinno dojść do dogrywki (pojedynek zakontraktowany był na dwie rundy). Nie warto jednak przykuwać większej wagi do tamtego starcia, gdyż odbyło się aż pięć lat temu. "Wookie" powraca po zwycięstwie nad Igorem Egorovem, którego poddał balachą pod koniec pierwszej odsłony pojedynku. Początek walki przebiegał pod wpływem wymian w stójce. Po półtorej minuty Łukasz zdecydował się na skrócenie dystansu. Zgrabnie złapał klamrę i wykonał skuteczne obalenie. Po zejściu do parteru, Egorov był już bezradny. Sajewski na ziemi czuje się jak ryba w wodzie. Ma dobrą kontrolę, ładnie przechodzi pozycje i przy sprzyjających okazjach szuka poddań. Igor dał radę wstać po pewnym czasie - walka wróciła do stójki, gdzie po kilkunastu sekundach Łukasz trafił obszernym ciosem zamachowym i napoczętego rywala ostatecznie odklepał balachą na ziemi.
Sajewski dysponuje dobrymi zapasami, jednak nie jest w tej materii idealny - zdarzają mu się sygnalizowane wejścia w nogi, co przeciwnikom zdarzało się stopować w zarodku - jak w boju z Kamilem Gniadkiem:
Łukasz lubi wyprowadzać superman punche, jednak często nieskutecznie. Ogólnie ładnie prezentuje się w stójce - składa ciekawe kombinacje, nie podpala się i trzyma założonego gameplanu.
Werdykt
Hein dysponuje przyzwoitymi defensywnymi zapasami. Wydaje mi się, że Sajewski mimo to będzie w stanie sforsować obronę Niemca i go obalić. Pytanie, czy uda mu się przytrzymać oponenta dłużej na ziemi, bowiem "Sergeant" potrafi zgrabnie wracać do stójki. Polak w stójce będzie musiał uważać zwłaszcza na sierpy wyprowadzane przez Heina z lewej ręki - właśnie przez takie ciosy Vick ostatnio dwukrotnie zaliczył nokdaun. Odwrotna pozycja, z jakiej walczy Niemiec, może przeszkadzać Łukaszowi, jednak większość wymian powinno iść na korzyść rodaka. Typuję, że walka potrwa do decyzji, gdzie "Wookie" będzie trafiał częściej, a zapaśniczo wypadnie korzystniej. Sajewski jawi się po prostu jako lepszy, bardziej kompletny fighter i tylko fakt, że miał długą przerwę w walkach powstrzymuje mnie od postawienia na niego większej kwoty.
Taylor Lapilus - Yuta Sasaki
Yuta Sasaki (MMA 18-2-2) przegrał ostatnią walkę i wygląda na to, że UFC stara się podbudować hype na Japończyka, dając mu rywala, z którym teoretycznie powinien poradzić sobie bez większych problemów. Mowa o Taylorze Lapilusie (MMA 9-1), który zadebiutował w UFC na gali w Krakowie. Bukmacherzy oferują na niego kurs rzędu 3.20. A może underdog zaskoczy?
Urodzony we Francji Lapilus ma przyzwoitą stójkę. Bije mocno i kombinacjami. Nie boi się wejść w brawl. Dosyć sprawnie się porusza na nogach. Do minusów jego gry zaliczyć na pewno trzeba fakt, że zdecydowanie za dużo zbiera na twarz.
Taylor jest dosyć nierówny w grapplingu. Próbuje parterowej ekwiblirystyki, ale słabo mu to wychodzi. Często traci pozycje. Na dodatek defensywnie zapaśniczo nie radzi sobie najlepiej, często bywał obalany. Pomimo sześciu poddań, raczej ma chaotyczny parter. Prawda – próbuje dużo technik, jak np. balachy czy duszenia zza pleców, ale sporo tych prób nie wychodzi mu najlepiej.
Francuz ma dobry bilans, ale jego przeciwnicy to totalni amatorzy. Dość dobrze pokazał się w debiucie w UFC z Rockym Lee, jednak trzeba uczciwie przyznać, że ten ostatni jest słabiakiem, który nie ma większego pojęcia zwłaszcza o stójce. W kolejnym boju stanie na przeciwko Yuty Sasakiego.
"Ulka" miał mocny debiut w Ultimate Fighting Championship. W sierpniu ubiegłego roku skrzyżował rękawice z Rolandem Delormem. Tuż po pierwszym gongu dosłownie wyskoczył z próbą latającego kolana.
Po krótkiej wymianie ciosów w stójce, spróbował obalenia za dwie nogi, a jak to nie wyszło, błyskawicznie wpiął się za plecy rywala i w nieco ponad minutę od rozpoczęcia walki zmusił Delorme'a do klepania.
Druga walka pod banderę UFC nie poszła mu już tak dobrze. W grudniu zmierzył się z Leandro Issą. Walkę zaczął podobnie do poprzedniej, z tym że latające kolano zamienił na frontkick - tak samo nieskuteczny. Tym razem walka nie przebiegała po jego myśli - Issa trafiał częściej w stójce, a po pewnym czasie pokusił się o obalenie. Yuta nie dał się zależeć - stwarzał zagrożenie poddaniem z dołu, po czym przywrócił walkę do stójki. Po chwili sam obalił, lecz znowu stracił pozycje i znalazł się plecami do maty. Tam jego rywal oprócz prób kimury zadawał ciosy młotkowe. Druga odsłona również przebiegała pod dyktando Issy. Raz tylko znalazł się w niedogodnej pozycji, gdy "Ulka" spróbował zapiąć duszenie Brabo. Ostatecznie Japończyk odklepał neck crank zapięty zza pleców.
Werdykt
Na Sasakiego wcale nie czeka taka łatwa przeprawa jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Jeśli nie da rady przenieść walki do parteru, to mogą czekać na niego trudne chwile w stójce. O ile Lapilus w płaszczyźnie uderzanej jest co najwyżej solidny, a jego defensywa pozostawia sporo do życzenia, to i tak w wymianach kickbokserskich powinien prezentować się lepiej od chaotycznego, słabo bijącego Japończyka. Gdy jednak walka trafi na ziemię, to marnie widzę szanse Taylora. Tutaj przewagę będzie miał "Ulka" (tak, Issa nad nim górował w tej płaszczyźnie, jednak Leandro to czarny pas BJJ z bardzo dużym doświadczeniem - bez porównania lepszy grappler od Lapilusa). A pojedynek do parteru trafi prędzej czy później - defensywne zapasy Francuza pozostawiają dużo do życzenia, a Yuta potrafi chociażby używać ładnych rzutów rodem z Judo.
Wszystko sprowadza się do tego, że Yuta słusznie jest faworytem, jednak rozstrzał między kursami jest zbyt duży. Na Sasakiego nie opłaca się stawiać, jeśli już to na Lapilusa - ale tylko drobniaki.
Scott Askham vs. Antonio dos Santos
Antonio Dos Santos Jr. to kawał tura. Zarówno z wyglądu, jak i ze sposobu w jaki zadaje ciosy w które wkłada sporą część swojej masy. Zawodnik ten na sześć wygranych walk, cztery wygrał przez KO/TKO. To silny i dobrze zbudowany młody mężczyzna, który w debiucie w UFC przegrał w zasadzie tylko przez swoją głupotę. Podczas jednej z wymian wybił sobie palec po czym ostentacyjnie sam przerwał walkę pokazując sędziemu kontuzję. Mimo, że po paru sekundach Brazylijczyk sam sobie go nastawił, sędzia zdążył już przerwać walkę. Zawodnik nie może z własnej inicjatywy przerywać starcia – od tego jest sędzia. Jeśli zawodnik sam przerywa pojedynek, to znaczy, że jest niezdolny do walki i tak też zinterpretował tę sytuację sędzia główny przyznając zwycięstwo Danielaowi Sarafianowi.
Santos swoje boje toczył praktycznie w całości w stójce. To twardziel, który potrafi przyjąć cios na szczękę. Przez swoje gabaryty jest nieco "klocowaty" i nie porusza się płynnie na nogach. Pozostaje dość płasko na stopach, ale dzięki temu jego uderzenia mają większą moc.
Zupełnie inaczej walczy Anglik Scott Askham. Zawodnik jest wysoki, ma aż 190 cm (w porównaniu do 177 Brazylijczyka). Jak do tej pory tylko raz zaznał goryczy porażki. W swym debiucie w UFC przegrał z Magnusem Cedenbladem.
Jest to stójkowicz, podobnie jak Antonio. Czasami schodzi do parteru, ale tylko jeśli widzi, że przeciwnik sam nie jest dobry w tej płaszczyźnie. Stójka to jego domena i dobrze się w niej czuje. Nie ma jej jednak jakoś znacząco rozwiniętej. Głównie bazuje na swych warunkach fizycznych. Jest wprost stworzony do walki zza dystansu. Ma długie ręce i nogi, i robi z nich świetny użytek. W walce z Magnusem, frontalnym kopnięciem na twarz zdołał niemalże znokdaunować Szweda. Magnus jednak obnażył największe wady Scotta czyli zapasy i parter. To dzięki grindowaniu w parterze Cedenblad zdołał ugrać decyzję na swoje konto.
W zbliżającej się walce raczej parteru nie będzie, a jeśli już, to będzie go inicjował krępy Antonio dos Santos. I w tej płaszczyźnie raczej będzie miał przewagę jako ten "masywniejszy". W walce na nogach bardzo ciężko wskazać zwycięzcę. Jeden bije bardzo mocno i idzie jak byk do przodu, a drugi woli walkę z kontry, mając długie jak szczudła łapy. Postawię jednak na Brazylijczyka. Być może usadzi Scotta na macie jednym ze swoich mocnych sierpów. Jest to jednak dość ryzykowany typ. Brazylijczycy niekoniecznie dobrze się prezentują poza granicami swego kraju. Na dodatek Scott wydaje się mieć lepszą kondycję. Także kurs na underdoga ciekawy bo walka jest na rzut monetą, ale niezbyt pewny. Ostatnio podobne stylistycznie walki kończyły się zwycięstwami debiutantów, jak np. Tom Breese vs. Luiz Dutra czy Darren Till vs. Wendell Oliveira. Co ciekawe obaj debiutanci byli Anglikami, którzy wygrali z Brazylijczykami. Zwłaszcza Darren Till - Wendell Oliveria przypomina starcie Scott Askham - Antonio dos Santos. Tego typu walki są więc ciężkie do oceny, nie mniej idąc rachunkiem prawdopodobieństwa, teraz debiutujący Anglik powinien przegrać z Brazylijczykiem walczącym już w UFC. Taką przynajmniej mam nadzieję.
Last edited by a moderator: