To był koszmar jak w najgorszych filmach - po Los Angeles zaczął krążyć morderca z bronią palną polujący na ludzi. Każdej nocy wybierał inny cel. Najpierw zamordował trzech bezdomnych mężczyzn. Miejscowa policja powołała specjalną grupę do wykrycia tej zbrodni. Ostrzegała także bezdomnych - by za wszelką cenę unikali nocowania samotnie, w odludnych miejscach. Przełom nastąpił, kiedy zabójca dokonał zamachu na bizsnesmena. Jak śledczym udało się schwytać podejrzanego?
Do zabójstwa pierwszej ofiary doszło w nocy z poprzedniej soboty na niedzielę - ok. godz. 3 nad ranem. Sprawca zastrzelił 37-latka, który ten spał w jednej z alejek na ławce przy 110 Ulicy. To ok. 15 km na południe od centrum LA. Morderca zabił też kolejnej nocy - do zbrodni doszło kilka kilometrów od centrum, około godz. 4:55 w poniedziałek. Zabójca podszedł do 62-letniego bezdomnego pchającego wózek na East 7th Street i zastrzelił. Dwa dni po drugim morderstwie, zamordowano trzeciego bezdomnego - o godz. 2:30 zamordowano śpiącego obok jednego ze skrzyżowań 52-latka.
Władze miasta ostrzegały: nie śpijcie tej nocy samotnie
Wszczęto śledztwo, przyjęto hipotezę, że zamordowani bezdomni byli wybierani przypadkowo. Apelowano do bezdomnych, by unikali nieznanych sobie miejsc, nie nocowali tam samotnie. Według policji w Los Angeles jest ok. 32 tys. osób bez dachu nad głową. Apelowano do ludzi, którzy znają bezdomnych lub mają ich w rodzinie - by ich ostrzegli. Władze miejskie obiecały, że otworzą schrony, by można było w nich znaleźć bezpieczne lokum.
„Nasze przesłanie dla społeczności bezdomnych jest jasne: nie śpijcie tej nocy samotnie” – apelowała burmistrz Karen Bass na konferencji prasowej. „Szukajcie schronienia, trzymajcie się razem.”
Śledztwo wykazało, że sprawcą jest jedna osoba. Na miejscu każdej ze zbrodni znaleziono łuski, które zostały wystrzelone z tej samej broni. Opublikowano zdjęcia podejrzanego mężczyzny - w szarej bluzie z kapturem, poruszającego się czarnym lub ciemnoszarym samochodem marki BMW. Do poszukiwań zaangażowano wiele rodzajów służb, w tym FBI, czy Departament Sprawiedliwości oraz Federalne Biuro ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej i Materiałów Wybuchowych.
Przełom nastąpił, kiedy w krąg śledztwa włączono czwartą ofiarę - był to jednak nie bezdomny, ale 42-letni biznesmen Nicholas Simbolon. Został zabity we wtorek, po tym, jak zamordowano dwóch bezdomnych. Sprawca wziął go na cel na stacji ładowania samochodów elektrycznych. Pojechał za nim do jego domu w San Dimas. To ok. 60 km na północny wschód od centrum LA. Tam zastrzelił go w garażu, zabrał pieniądze i trochę rzeczy osobistych i uciekł.
Co pomogło śledczym? Zidentyfikowali wszystkie rejestracje samochodów, które podążały lub mogły podążać za autem biznesmena. Pomogły tu miejskie automatyczne skanery tablic rejestracyjnych używane do identyfikacji parkujących bez opłat. Tak udało się dojść do właściciela podejrzanego samochodu - czarnego BMW M440.