Zadam inne pytanie:
Masz np 100 mężczyzn samobójców lub w głębokiej depresji bo nie wytrzymali presji społecznej na hajs, obowiązku zapewnienia bytu rodzinie, lub tego jaki powinien być według tej patriarchalnej presji mężczyzna, bo się nie akceptują bo odstają od normy itd. Tłamszą to w sobie, popadają w alkoholizm. Gdy się komuś zwierza to słyszą porady kumpli "a pierdolisz, nie mazgaj się, idź na siłkę" a jak wspomną że nie dają rady i potrzebują psychologa to "co Ty, wariat nie jesteś".
I możesz z czystym sumieniem powiedzieć, że jesteś pewny, że gdyby zluzować i powiedzieć im "idź na terapię, to jest ok, spoko, wyzal mi się , powiedz swojej żonie z czym i czemu nie dajesz sobie rady, co cię męczy, może cię zrozumie, pogadaj z kumplami od serca, z żoną, szczerze, nie musisz być takim ideałem męskości" to myślisz, że nie ma szans by wielu z nich i ich rodzinom by to pomogło?
Jeśli zgadzasz się ze mną to serio nie wiem z czym się ze mną nie zgadzasz.