Absurdy poprawności politycznej.

LOL! :DC:

Newton był wręcz fanatykiem religijnym, widział naukę jako środek do odkrywania praw Bożych i boskiego porządku we wszechświecie, a swoje odkrycia naukowe, jako dowody na istnienie racjonalnego Stwórcy, który zaprojektował wszechświat zgodnie z precyzyjnymi zasadami matematycznymi.

E: Nadmienię tylko, że Leibniz również wierzył, że Bóg jest doskonałym Stwórcą i postrzegał świat, jako zaprojektowany zgodnie z boskim planem, łącząc filozofię i naukę z teologią. A poza wymyśleniem rachunku różniczkowego i historii pięknej nienawiści dwóch geniuszy - z Newtonem - jest też twórcą teorii harmonii przedustawnej i teodycei.

Z bardziej współczesnych, to na przykład Kurt Godel też utrzymywał, że istnieje zgodność między matematyką a transcendentalnymi prawdami religijnymi i tworzył matematyczne dowody istnienia Boga.
Gdyby nie ich zabobonna wiara wpadlibyśmy juz dawno na nadswietlnych obserwatorow!
 
LOL! :DC:

Newton był wręcz fanatykiem religijnym, widział naukę jako środek do odkrywania praw Bożych i boskiego porządku we wszechświecie, a swoje odkrycia naukowe, jako dowody na istnienie racjonalnego Stwórcy, który zaprojektował wszechświat zgodnie z precyzyjnymi zasadami matematycznymi.

E: Nadmienię tylko, że Leibniz również wierzył, że Bóg jest doskonałym Stwórcą i postrzegał świat, jako zaprojektowany zgodnie z boskim planem, łącząc filozofię i naukę z teologią. A poza wymyśleniem rachunku różniczkowego i historii pięknej nienawiści dwóch geniuszy - z Newtonem - jest też twórcą teorii harmonii przedustawnej i teodycei.

Z bardziej współczesnych, to na przykład Kurt Godel też utrzymywał, że istnieje zgodność między matematyką a transcendentalnymi prawdami religijnymi i tworzył matematyczne dowody istnienia Boga.

LOL :DC:

Ależ od początku powtarzam, że nie o to chodzi, że Newton chodził do kościoła i się modlił, tylko o to, że to co odkrył, odkrył dzięki nauce, a nie wierze. Wiara mu w niczym bezpośrednio nie pomogła, tylko obliczenia i badania. Tak samo wiara katolicka, jak wiara jako taka. Od początku połowa tu polemizuje z czymś, czego ten cały Dragan nie powiedział, a powiedział, że naukowiec musi wątpić w coś, że coś działa tak jak mu się wydaje, albo jak ktoś mu powiedział, i wychodząc od tego zwątpienia, sprawdzać, wysnuwać teorie, a potem wątpić we własne teorie, sprawdzając czy się zgadzają czy nie za pomocą doświadczeń. I to właśnie robił Newton. I inni co cokolwiek odkryli. Gdyby zresztą Einstein przyjął to co odkrył Newton za pewnik, to generalne teorie Newtona dalej byłyby aktualne, a dawno nie są. Zresztą to samo Einsteinem i jego teorią względności, która też w dużej mierze się zdezaktualizowała po odkrycie mechaniki kwantowej.
 
LOL :DC:

Ależ od początku powtarzam, że nie o to chodzi, że Newton chodził do kościoła i się modlił, tylko o to, że to co odkrył, odkrył dzięki nauce, a nie wierze. Wiara mu w niczym bezpośrednio nie pomogła, tylko obliczenia i badania. Tak samo wiara katolicka, jak wiara jako taka. Od początku połowa tu polemizuje z czymś, czego ten cały Dragan nie powiedział, a powiedział, że naukowiec musi wątpić w coś, że coś działa tak jak mu się wydaje, albo jak ktoś mu powiedział, i wychodząc od tego zwątpienia, sprawdzać, wysnuwać teorie, a potem wątpić we własne teorie, sprawdzając czy się zgadzają czy nie za pomocą doświadczeń. I to właśnie robił Newton. I inni co cokolwiek odkryli. Gdyby zresztą Einstein przyjął to co odkrył Newton za pewnik, to generalne teorie Newtona dalej byłyby aktualne, a dawno nie są. Zresztą to samo Einsteinem i jego teorią względności, która też w dużej mierze się zdezaktualizowała po odkrycie mechaniki kwantowej.
Możesz rozwinąć to z deaktualizacją newtonowskich i einsteinowskich teorii? Co się zdeaktualizowało w teorii względności?
 
Możesz rozwinąć to z deaktualizacją newtonowskich i einsteinowskich teorii? Co się zdeaktualizowało w teorii względności?
Właściwie to newtonowskie teorie przestają się sprawdzać w skali makro, bo w skali kosmicznej zasady ruchu nakreślone przez Newtona się nie sprawdzają. Dochodzi pojęcie obserwatora, prędkość światła, o której Newton (chyba) nie miał pojęcia. I to udowodniła teoria względności, która natomiast przestaje się sprawdzać w skali mikro (kwantowej), bo kwanty zachowują się zupełnie inaczej niż by miało wynikać z teorii Einsteina. Wszystkie te teoria miały opisywać wszystko, a po czasie okazuje się, że opisują jedynie wycinki. Teraz szuka się kolejnej teorii, która znalazłaby wspólny mianownik dla teorii względności i kwantowej i pogodziła je jakoś, czyli znalezienie teorii która będzie prawdziwa dla obu tych wycinków, nie wykluczając się wzajemnie.

:
Meissner podkresla na wykladach ze budujac dom, nikt nie oblicza zakrzywienia czasoprzestrzeni przed położeniem kolejnej cegly tylko korzysta mechaniki klasycznej.
O to właśnie chodzi. Do wycinka typu spadanie jabłka, kładzenie cegły Newtonowska teoria sprawdza się idealnie. I też jej uczą w szkołach. W badaniach kosmosu można nią sobie dupę podetrzeć.
 
Wiara mu w niczym bezpośrednio nie pomogła, tylko obliczenia i badania.
Dlaczego przeczysz temu, co twierdził sam Newton? Wiesz lepiej niż on sam?
Dragan nie powiedział, a powiedział, że naukowiec musi wątpić w coś, że coś działa tak jak mu się wydaje, albo jak ktoś mu powiedział, i wychodząc od tego zwątpienia, sprawdzać, wysnuwać teorie, a potem wątpić we własne teorie, sprawdzając czy się zgadzają czy nie za pomocą doświadczeń.
Błyskotliwa i pionierska teoria. Na pewno nikt jeszcze na to nie wpadł.
 
Błyskotliwa i pionierska teoria. Na pewno nikt jeszcze na to nie wpadł.
No np. ty od dwóch dni masz jakiś dziwny problem się z tym pogodzić i wkładasz tam na siłę jakąś wiarę. Wiara sprowadza naukowców na manowce, bo dajmy na to, zatrzymujemy się na Newtonie i wierzymy do dziś, że wszystko tam się zgadza i fizyka jako nauka się skończyła można się rozejść. Cały postęp zatrzymuje się wtedy na levelu kładzeniu cegieł.

To jak obliczano trajektorie ruchu planet przed Einsteinem?

Po newtonowsku, czyli dużo mniej dokładnie, dużo bardziej na oko. Zresztą jestem kocim behawiorystą, a nie fizykiem. To co mówię, mówię powierzchownie, bo żaden ze mnie znawca tematu. Ale też nie mówię czegoś, z czym nie zgadzaliby się fizycy na obecnym poziomie wiedzy.


Zresztą zamiast czytać wywiady Dragana o tematach Boga, w który na siłę wciągają go pismaki, a on im konsekwentnie mówi, że się na Bogu nie zna i się zajmuje dużo łatwiejszymi tematami typu fizyka kwantowa, lepiej słuchać jego rozmów i wykładów o samej fizyce:

 
No np. ty od dwóch dni masz jakiś dziwny problem się z tym pogodzić i wkładasz tam na siłę jakąś wiarę. Wiara sprowadza naukowców na manowce, bo dajmy na to, zatrzymujemy się na Newtonie i wierzymy do dziś, że wszystko tam się zgadza i fizyka jako nauka się skończyła można się rozejść. Cały postęp zatrzymuje się wtedy na levelu kładzeniu cegieł.



Po newtonowsku, czyli dużo mniej dokładnie, dużo bardziej na oko. Zresztą jestem kocim behawiorystą, a nie fizykiem. To co mówię, mówię powierzchownie, bo żaden ze mnie znawca tematu. Ale też nie mówię czegoś, z czym nie zgadzaliby się fizycy na obecnym poziomie wiedzy.
Zdajesz sobie sprawę z tego jak "dużo mniej dokładnie"?
Czuć, że nie jesteś fizykiem, ale pewnie lubisz posłuchać Dragana, bo tak fajnie opowiada
 
Zdajesz sobie sprawę z tego jak "dużo mniej dokładnie"?
Czuć, że nie jesteś fizykiem, ale pewnie lubisz posłuchać Dragana, bo tak fajnie opowiada
No i? Pewnie, że lubię posłuchać ciekawego wykładu, coś w tym złego?

:beczka:
 
No np. ty od dwóch dni masz jakiś dziwny problem się z tym pogodzić i wkładasz tam na siłę jakąś wiarę. Wiara sprowadza naukowców na manowce, bo dajmy na to, zatrzymujemy się na Newtonie i wierzymy do dziś, że wszystko tam się zgadza i fizyka jako nauka się skończyła można się rozejść. Cały postęp zatrzymuje się wtedy na levelu kładzeniu cegieł.
Nie mam żadnych problemów, to ty właśnie masz jakiś problem. Wyskoczyłeś z teorią, którą naukowcy stosują od czasów Galileusza, jak z jakimiś novum i w ogóle w sumie, to nie wiadomo o co ci chodzi? A Godel, o którym wspomniałem, czy nie wiesz kto to był? Też cegły kładł? Murarz jakiś?
 
Nie mam żadnych problemów, to ty właśnie masz jakiś problem. Wyskoczyłeś z teorią, którą naukowcy stosują od czasów Galileusza, jak z jakimiś novum i w ogóle w sumie, to nie wiadomo o co ci chodzi? A Godel, o którym wspomniałem, czy nie wiesz kto to był? Też cegły kładł? Murarz jakiś?
...bo Dragan powiedział
 
  • Bones
Reactions: osk
Najszybciej to złapałeś "eksperckość" od Dragana
Lubię posłuchać różnych. Zresztą i Dragan i inni mówią, że jest wielu obecnych fizyków, którzy doskonale sobie potrafią pogodzić fizykę z wiarą w Boga. Bo to w gruncie żaden problem, odkrywasz, odkrywasz, a na końcu i tak możesz powiedzieć, że za wszystkim stoi Bóg. Tyle że żaden z nich w swojej pracy nie posługuje się wiarą, bo to nic im nie daje. Taki Kowalski-Glikman spytany o Boga, popatrzył na pytającego jak na idiotę i powiedział, że z takimi pytaniami to do księdza, a nie do niego, bo fizyka zajmuje się nauką. I słusznie, bo o Bogu tyle samo wie fizyk, ksiądz, pies czy wydra. Czyli nic. Inna sprawa, że jedni chcą temu poświęcić często całe życie, niczego w finale się nie dowiadując, a inni zajmują się mniej skomplikowanymi problemami typu Teoria Względności czy fizyka kwantowa.

w ogóle w sumie, to nie wiadomo o co ci chodzi
W punkcie wyjścia o to, że wielu tutaj rozpoczęło polemikę z Dragan, w ogóle nie wiedząc z czym polemizują, rzucając jakieś argumenty, że Newton czy Einstein wierzyli w Boga. A ja nawet nie twierdzę, że się z Draganem we wszystkim zgadzam, nie mówię, że ma rację czy jej nie ma. Tyle, że jak już z nim polemizować, to chyba lepiej sprawdzić z czym się polemizuje, zamiast z góry się okopać, że uderza w religię czy coś w tym stylu, najpierw się okopać bez żadnego rozpoznania, a potem na ślepo rzucać "kontrargumentami".
 
Lubię posłuchać różnych. Zresztą i Dragan i inni mówią, że jest wielu obecnych fizyków, którzy doskonale sobie potrafią pogodzić fizykę z wiarą w Boga. Bo to w gruncie żaden problem, odkrywasz, odkrywasz, a na końcu i tak możesz powiedzieć, że za wszystkim stoi Bóg. Tyle że żaden z nich w swojej pracy nie posługuje się wiarą, bo to nic im nie daje. Taki Kowalski-Glikman spytany o Boga, popatrzył na pytającego jak na idiotę i powiedział, że z takimi pytaniami to do księdza, a nie do niego, bo fizyka zajmuje się nauką. I słusznie, bo o Bogu tyle samo wie fizyk, ksiądz, pies czy wydra. Czyli nic. Inna sprawa, że jedni chcą temu poświęcić często całe życie, niczego w finale się nie dowiadując, a inni zajmują się mniej skomplikowanymi problemami typu Teoria Względności czy fizyka kwantowa.


W punkcie wyjścia o to, że wielu tutaj rozpoczęło polemikę z Dragan, w ogóle nie wiedząc z czym polemizują, rzucając jakieś argumenty, że Newton czy Einstein wierzyli w Boga.
Oczywiście, kiedy fizyk wypowiada się na temat Boga, to jest to czysta spekulacja, bo tu powtarzalnych eksperymentów nie zrobi. Co też nie znaczy, że nie może dojść do prawdy. Człowieku, ale co ty chcesz udowodnić, że Janusz Kowalski po modlitwie, nie stworzy nowego systemu logiki formalnej i nie wymyśli, jak połączyć fizykę kwantową z tradycyjną? No nie stworzy i nie wymyśli - brniesz w jakiś absurd, ogłaszając oczywistości jako jakąś wiedzę tajemną. Może nie wiesz, ale tak od XVII wieku wygląda nauka. Myślenie krytyczne jest tak oczywiste, jak to, że jutro wzejdzie Słońce. Jak sobie doczytasz o przewrocie kopernikańskim Kanta, to dopiero zwariujesz. Do Berkeleya, to lepiej już wtedy się nie zbliżać.

A jak lubisz rzucanie nazwiskami, to jeszcze mi się Heller przypomniał, który jest księdzem i kosmologiem, a też coś wymyśla, że świat jest jakąś bożą matrycą matematyczną, czy czymś - już dokładnie nie pamiętam.
 
Last edited:
Oczywiście, kiedy fizyk wypowiada się na temat Boga, to jest to czysta spekulacja, bo tu powtarzalnych eksperymentów nie zrobi. Co też nie znaczy, że nie może dojść do prawdy. Człowieku, ale co ty chcesz udowodnić, że Janusz Kowalski po modlitwie, nie stworzy nowego systemu logiki formalnej i nie wymyśli, jak połączyć fizykę kwantową z tradycyjną? No nie stworzy i nie wymyśli - brniesz w jakiś absurd, ogłaszając oczywistości jako jakąś wiedzę tajemną. Może nie wiesz, ale tak od XVII wieku wygląda nauka. Myślenie krytyczne jest tak oczywiste, jak to, że jutro wzejdzie Słońce. Jak sobie doczytasz o przewrocie kopernikańskim Kanta, to dopiero zwariujesz. Do Berkeleya, to lepiej już wtedy się nie zbliżać.

A jak lubisz rzucanie nazwiskami, to jeszcze mi się Heller przypomniał, który jest księdzem i kosmologiem, a też coś wymyśla, że świat jest jakąś bożą matrycą matematyczną, czy czymś - już dokładnie nie pamiętam.
No i tu się fundamentalnie nie zgadzamy. Bo ja uważam, że nie da się dotrzeć do prawdy czegoś, czego się nie da zbadać. A z definicji Bóg jego istnienie czy nieistnienie to kwestia wiary, założenia, twierdzenia, ale nie wiedzy. Ogólnie aż tak skrajny jak Dragan nie jestem, ale przyznaję, że próba dociekania czegokolwiek o Bogu to raczej marnowanie czasu. Jakieś tam rozważania, z których niewiele wynika. Można sobie tworzyć definicje, prawa filozoficzne, teologiczne, ale to nie jest nauka jako taka, tylko jakieś konstrukty myślowe, opinie, sądy itd.
 
Rozumiem, że to o psychologii?
Wszystkie nauki nieścisłe to takie quasi nauki., nie oszukujmy się. Choć oczywiście półki wyżej od rozważań na temat czegoś czego się nie widziało, nie zbadało i nie wiadomo czy w ogóle istnieje. Bo w naukach społecznych możesz chociaż użyć statystyki i próbować liczyć co się zdarza częściej, a co rzadziej itd.
 
Wszystkie nauki nieścisłe to takie quasi nauki., nie oszukujmy się. Choć oczywiście półki wyżej od rozważań na temat czegoś czego się nie widziało, nie zbadało i nie wiadomo czy w ogóle istnieje. Bo w naukach społecznych możesz chociaż użyć statystyki i próbować liczyć co się zdarza częściej, a co rzadziej itd.
Wreszcie gadasz jak człowiek, bo przypominam: psychologia to nie nauka.
Jedyne co tam jest naukowego to statystyka
 
Bo ja uważam, że nie da się dotrzeć do prawdy czegoś, czego się nie da zbadać.
Taki pogląd nazywa się ewidencjalizmem i wymyślił go angielski filozof z XVII wieku John Locke, obecnie chyba nikt go nie wyznaje, ponieważ w swojej skrajności prowadzi do solipsyzmu (a przede wszystkim jest nierealny). Pewnie o tym nie wiesz, ale ty sam masz przekonania, które nie są w żaden sposób uzasadnione poza twoją wiarą, ale twoja ignorancja, to już nie mój problem.
 
Wreszcie gadasz jak człowiek, bo przypominam: psychologia to nie nauka.
Jedyne co tam jest naukowego to statystyka
No i tyle dobrego, że te wszystkie quasi-nauki (nieścisłe) potrafią opierać swoje koncepty poprzez zbieranie informacji i sprawdzanie ich chociaż naukowymi narzędziami typu właśnie statystyka. Przez co ostatecznie coś wnoszą i mogą okazać się komuś przydatne.
 
Taki pogląd nazywa się ewidencjalizmem i wymyślił go angielski filozof z XVII wieku John Locke, obecnie chyba nikt go nie wyznaje, ponieważ w swojej skrajności prowadzi do solipsyzmu. Pewnie o tym nie wiesz, ale ty sam masz przekonania, które nie są w żaden sposób uzasadnione poza twoją wiarą, ale twoja ignorancja, to już nie mój problem.
Ale ja się nie upieram przy swoich przekonaniach, że to prawda objawiona i to mnie np. różni od księży i innych takich. Filozofii poświęciłem 2 semetry, bedąc do tego zmuszony, jakieś 15 lat temu. Więc owszem nie znam, nie pamiętam i nie potrzebuję do niczego. To, że ktoś nazwie jakiś konstrukt jakąś fajną definicją niczego w niczym nie zmienia, nic nie przyspiesza, ani nie odkrywa.

obecnie chyba nikt go nie wyznaje
No i właśnie tym się różni nauka od np. filozofii. Dowiadywanie się i sprawdzanie vs wyznawanie.
 
No i tu się fundamentalnie nie zgadzamy. Bo ja uważam, że nie da się dotrzeć do prawdy czegoś, czego się nie da zbadać. A z definicji Bóg jego istnienie czy nieistnienie to kwestia wiary, założenia, twierdzenia, ale nie wiedzy. Ogólnie aż tak skrajny jak Dragan nie jestem, ale przyznaję, że próba dociekania czegokolwiek o Bogu to raczej marnowanie czasu. Jakieś tam rozważania, z których niewiele wynika. Można sobie tworzyć definicje, prawa filozoficzne, teologiczne, ale to nie jest nauka jako taka, tylko jakieś konstrukty myślowe, opinie, sądy itd.
a bo to wiara i nauka się wykluczają?
przecież by sprostać nauce i wszystkim jej zaprzeczeniom i potwierdzeniom danej tezy to najpierw musisz w to uwierzyć. W swój konstrukt myślowy, swoje domniemanie, swoje założenia etc. cała kreatywność w tworzeniu choćby wynalazków opiera się na wierze w dany projekt, na początku nie ma żadnych danych poza wiarą
 
a bo to wiara i nauka się wykluczają?
przecież by sprostać nauce i wszystkim jej zaprzeczeniom i potwierdzeniom danej tezy to najpierw musisz w to uwierzyć. W swój konstrukt myślowy, swoje domniemanie, swoje założenia etc. cała kreatywność w tworzeniu choćby wynalazków opiera się na wierze w dany projekt, na początku nie ma żadnych danych poza wiarą
Wiara – nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia w warunkach braku wystarczającej wiedzy.

No i właśnie on twierdzi, że albo jest wiedza, albo jej nie ma. I zadaniem naukowca jest zdobywać wiedzę, a nie twierdzić coś przy braku wystarczającej wiedzy. Żaden fizyk chyba nic nie stwierdzi, dopóki tego nie sprawdzi. A potem cała masa będzie próbowała to obalić, potwierdzić naukowymi metodami. Może jedynie stawiać hipotezy, ale to nie wiara, której definicją się na potrzeby tej dyskusji posługujemy. Bo wiadomo, można sobie wszystko zdefiniować tak, żeby pasowało ewentualnie odwrotnie - rozbijać się w kłótni bez wspólnego zdefiniowania tego samego. Co tu się zresztą trochę dzieje, niech będzie, że poniekąd też za moją sprawą.
 
Ale ja się nie upieram przy swoich przekonaniach, że to prawda objawiona i to mnie np. różni od księży i innych takich. Filozofii poświęciłem 2 semetry, bedąc do tego zmuszony, jakieś 15 lat temu. Więc owszem nie znam, nie pamiętam i nie potrzebuję do niczego. To, że ktoś nazwie jakiś konstrukt jakąś fajną definicją niczego w niczym nie zmienia, nic nie przyspiesza, ani nie odkrywa.
Tymi słowami się trochę skompromitowałeś. Ignorancja nigdy nie jest powodem do dumy. A ty wyważasz otwarte drzwi i zgrywasz oświeconego mądrale, nieładnie.

No i właśnie tym się różni nauka od np. filozofii. Dowiadywanie się i sprawdzanie vs wyznawanie.
Czemu chyba już trzeci raz, nie zauważyłeś faktu, iż podkreśliłem, że ty sam takie przekonania posiadasz (uzasadnione jedynie wiarą)? I to, że sobie wymyślisz pojęcie, że ty się "nie upierasz" i w twoim przypadku tak nie jest, nic nie zmienia. Tak mówi nie tylko epistemologia, ale i psychiatria. Chyba, że jesteś, jak ten profesor-solipsysta, który dawał wykłady, albo jak Pirron wpadasz do rowu i leżysz?
 
Wiara – nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia w warunkach braku wystarczającej wiedzy.

No i właśnie on twierdzi, że albo jest wiedza, albo jej nie ma. I zadaniem naukowca jest zdobywać wiedzę, a nie twierdzić coś przy braku wystarczającej wiedzy. Żaden fizyk chyba nic nie stwierdzi, dopóki tego nie sprawdzi. A potem cała masa będzie próbowała to obalić, potwierdzić naukowymi metodami. Może jedynie stawiać hipotezy, ale to nie wiara, której definicją się na potrzeby tej dyskusji posługujemy. Bo wiadomo, można sobie wszystko zdefiniować tak, żeby pasowało ewentualnie odwrotnie - rozbijać się w kłótni bez wspólnego zdefiniowania tego samego. Co tu się zresztą trochę dzieje, niech będzie, że poniekąd też za moją sprawą.
Zapomniałeś, że Dragan jest fizykiem-teoretykiem. W tej działce wciąż więcej wiary niż nauki
 
Wiara – nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia w warunkach braku wystarczającej wiedzy.

No i właśnie on twierdzi, że albo jest wiedza, albo jej nie ma. I zadaniem naukowca jest zdobywać wiedzę, a nie twierdzić coś przy braku wystarczającej wiedzy. Żaden fizyk chyba nic nie stwierdzi, dopóki tego nie sprawdzi. A potem cała masa będzie próbowała to obalić, potwierdzić naukowymi metodami. Może jedynie stawiać hipotezy, ale to nie wiara, której definicją się na potrzeby tej dyskusji posługujemy. Bo wiadomo, można sobie wszystko zdefiniować tak, żeby pasowało ewentualnie odwrotnie - rozbijać się w kłótni bez wspólnego zdefiniowania tego samego. Co tu się zresztą trochę dzieje, niech będzie, że poniekąd też za moją sprawą.
No nie.
Masz komplet wiedzy i próbujesz dowieść czegoś nowego, więc po kolei obalasz wszystkie teorie a potem jeszcze dodatkowo sceptycznie podchodzisz do swoich założeń, mimo to robisz to, bo byłeś skłonny uwierzyć, że możesz odkryć coś odkrywczego. Gdybyś nie miał tego osobistego, silnego przekonania (czyt. wiary) to byś to zaniechał, całkowicie porzucił. Nauka jest w pełni oparta na wierze.
 
Zapomniałeś, że Dragan jest fizykiem-teoretykiem. W tej działce wciąż więcej wiary niż nauki
Jeden fizyk powiedział mi, że dzisiejsza fizyka, to bardziej metafizyka. :lol:

Edit: A typ mówi o sprawdzaniu, ciekawe czy sam wszystkie eksperymenty przeprowadza, czy (uwaga!) WIERZY, innym takim naukowcom w to, co powiedzieli. :confused:
 
Last edited:
No nie.
Masz komplet wiedzy i próbujesz dowieść czegoś nowego, więc po kolei obalasz wszystkie teorie a potem jeszcze dodatkowo sceptycznie podchodzisz do swoich założeń, mimo to robisz to, bo byłeś skłonny uwierzyć, że możesz odkryć coś odkrywczego. Gdybyś nie miał tego osobistego, silnego przekonania (czyt. wiary) to byś to zaniechał, całkowicie porzucił. Nauka jest w pełni oparta na wierze.
"Intuicja to narzędzie, które pozwala nam znaleźć drogę przez gąszcz niewiadomych. Podczas gdy nauka polega na badaniu faktów i analizowaniu danych, intuicja może prowadzić nas do nowych pomysłów i hipotez. To jest nasz wewnętrzny kompas, który podpowiada nam, w którą stronę iść w naszych badaniach, ale nie może być jedynym podstawowym fundamentem. Musimy go zestawić z rygorystycznymi badaniami i testami, aby upewnić się, że nasze intuicje są potwierdzone przez rzeczywistość." - Dr. Jane Williams, biolog molekularny.

Naukowcy wolą używać słowa intuicja zamiast wiara.

:fjedzia:
 
"Intuicja to narzędzie, które pozwala nam znaleźć drogę przez gąszcz niewiadomych. Podczas gdy nauka polega na badaniu faktów i analizowaniu danych, intuicja może prowadzić nas do nowych pomysłów i hipotez. To jest nasz wewnętrzny kompas, który podpowiada nam, w którą stronę iść w naszych badaniach, ale nie może być jedynym podstawowym fundamentem. Musimy go zestawić z rygorystycznymi badaniami i testami, aby upewnić się, że nasze intuicje są potwierdzone przez rzeczywistość." - Dr. Jane Williams, biolog molekularny.

Naukowcy wolą używać słowa intuicja zamiast wiara.

:fjedzia:
Ta intuicja to często błądzenie po omacku
 
Back
Top