SCStunner
Prawdziwy Aryjczyk
Na forum wywiązuje się coraz częściej dyskusja na temat domniemanego przebiegu polsko-polskiej wojny, która będzie miała miejsce w NYC nocą z 12/13 listopada czasu lokalnego. Dlatego mam kaprys przedstawić sobie swój pogląd na sprawę, w wyrażanie którego nie bawiłbym się, gdybym nie miał do powiedzenia nic więcej niż 'Joanna jom rozjebie, bo jest najlepsza, a Zabor huj'. Zapraszam!
Dwoma płaszczyznami, w których w mojej opinii to starcie będzie się rozgrywało, są stójka i klincz. Dlatego z góry uprzedzam pominięcie kwestii parteru obu pań z prostego powodu - po prostu nie zakładam, że walka na dłużej tam trafi. Jednak na tym poziomie i w żeńskim MMA wręcz nie potrafię rozbić choćby stójki i klinczu na 2 osobne kwestie, te sfery walki są ze sobą zbyt integralne. Nie musi decydować kto szybciej bije łocie w klinczu, a kto mocniej kopie lowkingi. W mojej opinii zadecyduje płynność przejść między dystansem bokserskim, półdystansem a klinczem. I dlatego w tym starciu faworyzuję Karolinę Kowalkiewicz.
Na potrzeby tej krótkiej analizy zawężę swoje spectrum poznawcze do trzech walk - Kowalkiewicz vs. Namajunas, Kowalkiewicz vs. Faria i Jędrzejczyk vs. Letourneau. Dlaczego? Bo mało interesuje mnie w kontekście Aśki obijanie przez nią bezradnych dziewczyn, nie mających innego pomysłu na walkę z polską maszyną niż desperackie wjazdy w nogi/w klincz. Bo mało mnie interesują boje Kowalkiewicz z kobietami, które w znaczący sposób odbiegają stylistycznie od Asi. I kluczem do rozwiązania jest konfrontacja Kowalkiewicz z Namajunas, która odpowiedziała (mi) na wiele pytań. Zacznę od tego, gdzie Karolina wygra tę walkę. W klinczu. Powiecie: 'Z Mistrzynią Świata w muay thai? Chyba Cię ostro pokićkało kolego!'. Niewykluczone. Ale ja nie oceniam walk po tym, kto ma jakie umiejętności i osiągnięcia w stylach bazowych, tylko po tym, co wyskakuje mi na Fight Passie pod nazwiskami interesującej mnie osoby. A tam widzę coś, co jest prawdziwym ewenementem i powiewem talentu, czyli kreatywność i naturalność w przechodzeniu do klinczu w wykonaniu Karoliny. Zacznijmy od początku, mamy 21 lutego 2015 roku, starcie KK z Kalindrą Farią, mocną stójkowiczką z Brazylii. Background w muay thai, oczywiście nie tej samej klasy co ten Asiny, ale bez problemu może przypominać ułożenie naszej Mistrzyni, pochyloną głową, zwodami do boków i jeszcze czymś. Brakiem umiejętności przechodzenia z półdystansu w klincz. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam zamiaru zarzucać Asi słabego klinczu, bo to byłoby herezją. Ale spójrzcie na ten gif:
Bardzo klasycznie w ujęciu MT ustawiona Faria nie jest w stanie w porę zorientować się w zamiarach Kowalkiewicz, co jest ogólną przywarą zawodników wywodzących się z tej dyscypliny (Barboza, Dantas, w pewnym stopniu również Aldo, ale to temat na osobną dyskusję). Byli w historii zawodnicy umiejący dostosować się do tego, jak chociażby Anderson Silva, przez swoiste 'zmiękczenie' swojego stylu, może kiedyś w przyszłości poradzi sobie z tym Asia, jednak nie mam podstaw by sądzić, że stanie się to już 12.11.2016. Tymczasem gdy spojrzymy na Kowalkiewicz, to, czegokolwiek złego nie powiemy o jej sztabie szkoleniowym, ktoś odstawił w tym aspekcie wielką grande robotę, przechodzi do klinczu w sposób wręcz przepiękny, że pozwolę sobie znów zarzucić gifem:
'Zaczepny' prawy, który służy tylko temu, aby uwiesić ręce na głowie Namajunas w tajskim klinczu, co w ekspresowym tempie jest wieńczone atomowymi kolanami na korpus i łokciami na rozerwanie, o których mocy najlepiej mówi reakcja, supertwardej przecież, Rose. Ok, wiemy jak do tego klinczu KK będzie doprowadzała, ale dlaczego będzie w nim lepsza? Czy klincz Asi jest zły? Nie, nie jest zły. Jednak używany był do tej pory głównie jako mur obronny przed grapplerskimi ciągotami jej przeciwniczek, nie widzieliśmy jej robiącej im w tym obszarze większą krzywdę. Owszem, zdarzały się kwiatki, jak pojedyncze łokcie na rozerwanie z Gadelhą, ale niestety w większości przypadkach wygląda to mniej więcej tak:
... czyli dość biednie pod względem aktywności biorąc pod uwagę, że będzie się mierzyła z najlepszą klinczerką w swojej karierze (w MMA), stwierdzenia którego jestem absolutnie pewien. Jeżeli dodamy do tego cały czas niewyeliminowaną tendencję Asi do schodzenia plecami prosto na siatkę, to wyczuwam mnóstwo klinczu w tej walce, co mialo miejsce z Letourneau właśnie, czyli długą noc dla obecnej mistrzyni.
Jak Aśka może to wygrać? Nie ma tutaj wielkiej filozofii, utrzymując walkę na dystans, unikając półdystansu, rażąc Karolinę długimi ciosami, nie rekomendowałbym kopnięć, względnie tylko niskie, nie poświęcające zbyt wiele równowagi. Niemniej po tym, co zobaczyłem w ostatnich walkach pań, faworyzuję Karolinę, która owszem, zbiera na twarz nadal całkiem sporo, w pierwszych rundach zwłaszcza, ale absolutnie nie wyklucza to jej szans w tym pojedynku, Aśka cyborgiem, jak wielu chciałoby żeby było, nie jest. Co do czynników pozaoktagonowych - zmiana klubu przed tak dużą walką nie jest czymś, co napawa mnie optymizmem wobec reprezentantki ATT, pomimo tego, że przechodzi do naprawdę świetnego środowiska treningowego, to nie wiadomo jak poradzi sobie nie mając pod klatką Derlacza/Bońkowskiego, którzy zawsze stanowią istotny element w walkach zawodników Arrachionu, dzięki swoim bardzo wyraźnym i precyzyjnym podpowiedziom, że nie wspomnę o braku ich przy układaniu strategii na walkę w sztabie JJ. Mój przebieg pojedynku - Karolina przegrywająca/remisująca pierwszą rundę, obie panie są slowstarterkami, ale Łodzianka i tak wydaje się znacznie wyprzedzać Joannę w tym niechlubnym wyścigu, zyskująca przewagę w kolejnych rundach dzięki klinczowi, brudnemu boksowi, straszeniu wycięciami i okazjonalnym próbom obaleń celem pomieszania szyków Asi, zyskująca największą przewagę w okolicach 4-5 rundy dzięki wcześniej zadanym kolanom na korpus i wygrywająca 49-46/48-47.
Odrobina prywaty na sam koniec - jestem wielkim fanem Asi, to jej z całego serca w tej walce, bo jeśli wygra z Karoliną, to dywizja raczej nie będzie stanowiła dla niej żadnego wyzwania, Aguilar nie jest w mojej opinii groźną stylistycznie dla Jędrzejczyk rywalką. I choć chciałbym nie mieć racji, to podyktowałem swoją wersję mówioną mi przez głowę, nie serduszko. Hejtujcie, propsujcie, ignorujcie, na merytoryczną polemikę postaram się odpowiedzieć, gdy tylko znajdę czas
Dwoma płaszczyznami, w których w mojej opinii to starcie będzie się rozgrywało, są stójka i klincz. Dlatego z góry uprzedzam pominięcie kwestii parteru obu pań z prostego powodu - po prostu nie zakładam, że walka na dłużej tam trafi. Jednak na tym poziomie i w żeńskim MMA wręcz nie potrafię rozbić choćby stójki i klinczu na 2 osobne kwestie, te sfery walki są ze sobą zbyt integralne. Nie musi decydować kto szybciej bije łocie w klinczu, a kto mocniej kopie lowkingi. W mojej opinii zadecyduje płynność przejść między dystansem bokserskim, półdystansem a klinczem. I dlatego w tym starciu faworyzuję Karolinę Kowalkiewicz.
Na potrzeby tej krótkiej analizy zawężę swoje spectrum poznawcze do trzech walk - Kowalkiewicz vs. Namajunas, Kowalkiewicz vs. Faria i Jędrzejczyk vs. Letourneau. Dlaczego? Bo mało interesuje mnie w kontekście Aśki obijanie przez nią bezradnych dziewczyn, nie mających innego pomysłu na walkę z polską maszyną niż desperackie wjazdy w nogi/w klincz. Bo mało mnie interesują boje Kowalkiewicz z kobietami, które w znaczący sposób odbiegają stylistycznie od Asi. I kluczem do rozwiązania jest konfrontacja Kowalkiewicz z Namajunas, która odpowiedziała (mi) na wiele pytań. Zacznę od tego, gdzie Karolina wygra tę walkę. W klinczu. Powiecie: 'Z Mistrzynią Świata w muay thai? Chyba Cię ostro pokićkało kolego!'. Niewykluczone. Ale ja nie oceniam walk po tym, kto ma jakie umiejętności i osiągnięcia w stylach bazowych, tylko po tym, co wyskakuje mi na Fight Passie pod nazwiskami interesującej mnie osoby. A tam widzę coś, co jest prawdziwym ewenementem i powiewem talentu, czyli kreatywność i naturalność w przechodzeniu do klinczu w wykonaniu Karoliny. Zacznijmy od początku, mamy 21 lutego 2015 roku, starcie KK z Kalindrą Farią, mocną stójkowiczką z Brazylii. Background w muay thai, oczywiście nie tej samej klasy co ten Asiny, ale bez problemu może przypominać ułożenie naszej Mistrzyni, pochyloną głową, zwodami do boków i jeszcze czymś. Brakiem umiejętności przechodzenia z półdystansu w klincz. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam zamiaru zarzucać Asi słabego klinczu, bo to byłoby herezją. Ale spójrzcie na ten gif:
Bardzo klasycznie w ujęciu MT ustawiona Faria nie jest w stanie w porę zorientować się w zamiarach Kowalkiewicz, co jest ogólną przywarą zawodników wywodzących się z tej dyscypliny (Barboza, Dantas, w pewnym stopniu również Aldo, ale to temat na osobną dyskusję). Byli w historii zawodnicy umiejący dostosować się do tego, jak chociażby Anderson Silva, przez swoiste 'zmiękczenie' swojego stylu, może kiedyś w przyszłości poradzi sobie z tym Asia, jednak nie mam podstaw by sądzić, że stanie się to już 12.11.2016. Tymczasem gdy spojrzymy na Kowalkiewicz, to, czegokolwiek złego nie powiemy o jej sztabie szkoleniowym, ktoś odstawił w tym aspekcie wielką grande robotę, przechodzi do klinczu w sposób wręcz przepiękny, że pozwolę sobie znów zarzucić gifem:
'Zaczepny' prawy, który służy tylko temu, aby uwiesić ręce na głowie Namajunas w tajskim klinczu, co w ekspresowym tempie jest wieńczone atomowymi kolanami na korpus i łokciami na rozerwanie, o których mocy najlepiej mówi reakcja, supertwardej przecież, Rose. Ok, wiemy jak do tego klinczu KK będzie doprowadzała, ale dlaczego będzie w nim lepsza? Czy klincz Asi jest zły? Nie, nie jest zły. Jednak używany był do tej pory głównie jako mur obronny przed grapplerskimi ciągotami jej przeciwniczek, nie widzieliśmy jej robiącej im w tym obszarze większą krzywdę. Owszem, zdarzały się kwiatki, jak pojedyncze łokcie na rozerwanie z Gadelhą, ale niestety w większości przypadkach wygląda to mniej więcej tak:
... czyli dość biednie pod względem aktywności biorąc pod uwagę, że będzie się mierzyła z najlepszą klinczerką w swojej karierze (w MMA), stwierdzenia którego jestem absolutnie pewien. Jeżeli dodamy do tego cały czas niewyeliminowaną tendencję Asi do schodzenia plecami prosto na siatkę, to wyczuwam mnóstwo klinczu w tej walce, co mialo miejsce z Letourneau właśnie, czyli długą noc dla obecnej mistrzyni.
Jak Aśka może to wygrać? Nie ma tutaj wielkiej filozofii, utrzymując walkę na dystans, unikając półdystansu, rażąc Karolinę długimi ciosami, nie rekomendowałbym kopnięć, względnie tylko niskie, nie poświęcające zbyt wiele równowagi. Niemniej po tym, co zobaczyłem w ostatnich walkach pań, faworyzuję Karolinę, która owszem, zbiera na twarz nadal całkiem sporo, w pierwszych rundach zwłaszcza, ale absolutnie nie wyklucza to jej szans w tym pojedynku, Aśka cyborgiem, jak wielu chciałoby żeby było, nie jest. Co do czynników pozaoktagonowych - zmiana klubu przed tak dużą walką nie jest czymś, co napawa mnie optymizmem wobec reprezentantki ATT, pomimo tego, że przechodzi do naprawdę świetnego środowiska treningowego, to nie wiadomo jak poradzi sobie nie mając pod klatką Derlacza/Bońkowskiego, którzy zawsze stanowią istotny element w walkach zawodników Arrachionu, dzięki swoim bardzo wyraźnym i precyzyjnym podpowiedziom, że nie wspomnę o braku ich przy układaniu strategii na walkę w sztabie JJ. Mój przebieg pojedynku - Karolina przegrywająca/remisująca pierwszą rundę, obie panie są slowstarterkami, ale Łodzianka i tak wydaje się znacznie wyprzedzać Joannę w tym niechlubnym wyścigu, zyskująca przewagę w kolejnych rundach dzięki klinczowi, brudnemu boksowi, straszeniu wycięciami i okazjonalnym próbom obaleń celem pomieszania szyków Asi, zyskująca największą przewagę w okolicach 4-5 rundy dzięki wcześniej zadanym kolanom na korpus i wygrywająca 49-46/48-47.
Odrobina prywaty na sam koniec - jestem wielkim fanem Asi, to jej z całego serca w tej walce, bo jeśli wygra z Karoliną, to dywizja raczej nie będzie stanowiła dla niej żadnego wyzwania, Aguilar nie jest w mojej opinii groźną stylistycznie dla Jędrzejczyk rywalką. I choć chciałbym nie mieć racji, to podyktowałem swoją wersję mówioną mi przez głowę, nie serduszko. Hejtujcie, propsujcie, ignorujcie, na merytoryczną polemikę postaram się odpowiedzieć, gdy tylko znajdę czas
Last edited: