Osobiście stawiam na Nelsona, Woodleya oraz Jimmo.
Roy jest solidnym gatekeeperem, który nie ma szans z powiedzmy top 5, ale uważam, że resztę powinien dosyć łatwo odprawiać.
Jimmo zaprezentował się naprawdę porządnie w obu walkach w UFC, a odnośnie Pokrajaca ciężko mi powiedzieć cokolwiek pozytywnego.
Według mnie Woodley vs Shields jeśli nie skończy się szybkim knockoutem, to będziemy mieli (worst) fight of the night. Jednak według mnie Tyron urwie chociaż 2 rundy.
Main event jest wróżeniem z fusów (ja postawiłem na Hendersona będąc przekonanym, że ME trwa 3 rundy), wszystko w rękach Rashada. Czy pozbierał się psychicznie, czy po raz kolejny będzie bał się zaatakować - a jak wiadomo, Hendo jest znacznie groźniejszym zawodnikiem od Lil'Noga.
P.S. dzięki Szady za pozytywną opinię :), jednak nie uważam się za osobę, która mogłaby "poważniej" zająć się doradzaniem w tej kwestii. W tej kategorii za #1 uważam Slipmycha, ale zakładam, że redakcji to nie zainteresuje.