Polityka

Lekarze powinni moim zdaniem wiele zarabiać, właśnie dlatego, że są lekarzami, oczywiscie mówie o specjalistach, i poświęcili kilkanaście lat swojego życia(bo to nie tylko 5 lat studiów, przy wielu specjalizacjach trzeba ze studiami i 15 lat spędzić charując za grosze nim zacznie się zarabiać te stosy pieniędzy) po to by być tymi wyjątkami nielicznymi. Mało kto się podejmuje czegoś takiego. I nie zapominajmy, że większość z nich spędza właściwie cały czas poza snem na swojej pracy, zarówno publicznie, jak i w "wolnym" czasie prywatnie.
Np. ortopeda który mnie leczy, jest zastępcą ordynatora w szpitalu, jest w tym szpitalu 6 dni w tygodniu od conajmniej 9 rano zzwykle do minimum 19:00, często dużo dłużej. Z czego jeden dzień to przyjmowanie setek pacjentów w poradni publicznej, raz w tygodniu przez 3 godziny przyjmuje prywatnie. Niech zarobi i 30 tys miesięcznie, nie umiem ocenić czy to dużo czy mało w takim przypadku.

Obiektywnie dużo - patrz statystyki GUSu. Nie oni jedni pracują bardzo dużo kosztem życia prywatnego. Taką pracę wybrali, mają godne pieniądze, niech nie robią z siebie Werterów. Jakbym miał źle to i tak kłamałbym,że mam dobrze. Nie rozumiem ludzi, którzy potrafią tak się nad sobą użalać. Brzydzę się tym. TFU!
 
Obiektywnie dużo - patrz statystyki GUSu. Nie oni jedni pracują bardzo dużo kosztem życia prywatnego. Taką pracę wybrali, mają godne pieniądze, niech nie robią z siebie Werterów. Jakbym miał źle to i tak kłamałbym,że mam dobrze. Nie rozumiem ludzi, którzy potrafią tak się nad sobą użalać. Brzydzę się tym. TFU!

Tylko, ze Ty jesteś od lekarzy zależny i też mogłeś sobie ten zawód wybrać. Lecz tego niezrobiłeś, właśnie dlatego, że jest wyjątkowo trudny. Ja nawet jakbym miał szanse dostać sie na medycyne i zostac znanym i bogatym lekarzem - chyba bym się tego nie podjął. Nie jestem w stanie odpowiadać za czyjeś życia. Żadne pieniądze by mnie do tego nie przekonały. I tyle ;)
Z 30 tys oczywiscie przesadziłem, chociaż są pewnie lekarze którzy tyle zarabiają, głównie w światku prywatnym
 
  • Like
Reactions: mat
Obaj macie racje kurcze i obaj musicie dostac lajki.

Niestety, takie życie. To tak jak z imigrantami - oni mają racje i robią dobrze, że migruą do europy, bo historia ludzkości na migracji polega, nawet Słowianie kiedyś z Azji tu przywędrowali. I My mamy racje broniąc się przed migracją i utratą naszego kręgu kulturowoego. Obiektywnie wszyscy tu mają racje(subiektywnie właściwie też. My subiektywnie mamy racje, oni mają słuszność w swojej perspektywnie. Amen)
 
Jedynym słusznym rozwiązaniem na wszystkie problemy byłoby dołączenie do drużyny cohones Korwina. Tylko kurka cholerka niech podwyższą trochę maksymalny wiek.
 
Tylko, ze Ty jesteś od lekarzy zależny i też mogłeś sobie ten zawód wybrać. Lecz tego niezrobiłeś, właśnie dlatego, że jest wyjątkowo trudny. Ja nawet jakbym miał szanse dostać sie na medycyne i zostac znanym i bogatym lekarzem - chyba bym się tego nie podjął. Nie jestem w stanie odpowiadać za czyjeś życia. Żadne pieniądze by mnie do tego nie przekonały. I tyle ;)

Jestem też zależny od piekarza tylko co z tego wynika? Nie wybrałem medycyny tak samo jak nie wybrałem 10 innych mega trudnych kierunków. Wybrałem prawo - studia były ciężkie - też trzeba było zapierdalać, więc rozumiem co to znaczy kuć.

Odpowiedzialność - Zawsze możesz wybrać specjalizację, w której nie decydujesz o czyimś życiu np. okulistyka. Ale jakie to ma do cholery znaczenie? Lekarze mają wysoki status, który im się należy i mają dobrą - obiektywnie (ile % ludzi zarabia mniej?) kasę. Mają to na co zasługują. Niech się cieszą, że są na najwyższych szczeblach drabiny społecznej, bo to lepsze niż płakać, że ktoś tam jest jeszcze wyżej.
 
Jestem też zależny od piekarza tylko co z tego wynika? Nie wybrałem medycyny tak samo jak nie wybrałem 10 innych mega trudnych kierunków. Wybrałem prawo - studia były ciężkie - też trzeba było zapierdalać, więc rozumiem co to znaczy kuć.

Odpowiedzialność - Zawsze możesz wybrać specjalizację, w której nie decydujesz o czyimś życiu np. okulistyka. Ale jakie to ma do cholery znaczenie? Lekarze mają wysoki status, który im się należy i mają dobrą - obiektywnie (ile % ludzi zarabia mniej?) kasę. Mają to na co zasługują. Niech się cieszą, że są na najwyższych szczeblach drabiny społecznej, bo to lepsze niż płakać, że ktoś tam jest jeszcze wyżej.


No i zgadzam się z Tobą. Jednak do piekarza bym nie przyrównał. Piekarza masz dostępnego zawsze, nie ten, to inny. Do lekarza musisz się dobijac, bo jest ich tak mało.
No i historycznie zawsze mieli wyjątkowy status. Czy to starożytny egipt, czy dzisiejsze USA.
 
No i zgadzam się z Tobą. Jednak do piekarza bym nie przyrównał. Piekarza masz dostępnego zawsze, nie ten, to inny. Do lekarza musisz się dobijac, bo jest ich tak mało.

bo sa limity tworzone przez izby. wynika to z braku miejsc na specjalizacjach, a nie braku chetnych. zabetonowane jak scena polityczna.

No i historycznie zawsze mieli wyjątkowy status. Czy to starożytny egipt, czy dzisiejsze USA.

kaplani tez mieli. nie kupuje argumentu
 
Niech sobie lekarze zarabiają, szczególnie ci dobrzy, wszyscy na tym kiedyś zyskamy.
Ja nie mogę zrozumieć systemu podwyżek w służbie zdrowia, dlaczego muszą wszystkim podnosić po równo, lekarzowi 10% i pielęgniarce też 10%, lekarzowi skacze pensja o kilkaset złotych, a pielęgniarce o kilkadziesiąt, mogliby choć raz zmienić proporcje.
 
bo sa limity tworzone przez izby. wynika to z braku miejsc na specjalizacjach, a nie braku chetnych. zabetonowane jak scena polityczna.

Prywatnie nie ma limitów, a tam zarabiają najwięcej.


kaplani tez mieli. nie kupuje argumentu

Bo to nie był argument za niczym, tylko stwierdzenie faktu, że zawsze tak było. Tylko, że kapłani mieli z powodu uprzywilejowania religijnego, wtedy religia była tak niezbęna jak medycyna - przynajmniej w to wierzono, więc tak było.
Lekarze byli, są i będą zawsze na wyrzynach społecznych ze względu na stosunek popytu i podaży. Będą zawsze niezbęni do życia(w przeciwniesnwtei do piekarzy) i pożądani. Zawsze tak było w każdy czasach, bez względu czy obowiązywały gdzieś limity czy nie.

Jeżeli piekarze byliby tak porządaną grupą społeczną, zapewniam cie, że też zarabiali by po 10 tys zł meisiecznie.
 
Jeżeli piekarze byliby tak porządaną grupą społeczną, zapewniam cie, że też zarabiali by po 10 tys zł meisiecznie.
Oj, są równe pożądani. Może nawet, patrząc całościowo, bardziej. Różnica płac pomiędzy lekarzem a piekarzem wynika ze stosunku podaży do popytu. Upiec chleb jest stosunkowo prosto - dlatego podaż piekarzy jest duża; przeprowadzić operację na otwartym sercu już trudniej - dlatego podaż lekarzy jest mała.
 
Oj, są równe pożądani. Może nawet, patrząc całościowo, bardziej. Różnica płac pomiędzy lekarzem a piekarzem wynika ze stosunku podaży do popytu. Upiec chleb jest stosunkowo prosto - dlatego podaż piekarzy jest duża; przeprowadzić operację na otwartym sercu już trudniej - dlatego podaż lekarzy jest mała.
To miałem na myśli :)

Swoją drogą - jak mogłem napisać poRZądani :/
 
Bo to nie był argument za niczym, tylko stwierdzenie faktu, że zawsze tak było. Tylko, że kapłani mieli z powodu uprzywilejowania religijnego, wtedy religia była tak niezbęna jak medycyna - przynajmniej w to wierzono, więc tak było.
Lekarze byli, są i będą zawsze na wyrzynach społecznych ze względu na stosunek popytu i podaży. Będą zawsze niezbęni do życia(w przeciwniesnwtei do piekarzy) i pożądani. Zawsze tak było w każdy czasach, bez względu czy obowiązywały gdzieś limity czy nie.

Jeżeli piekarze byliby tak porządaną grupą społeczną, zapewniam cie, że też zarabiali by po 10 tys zł meisiecznie.

Właściciele piekarni zarabiają dużo więceJ niż 10 tysięcy. Prosty powód -jest to potrzebne. Gdyby natomiast były aplikacje dla piekarzy i limity miejsc na tych aplikacjach to gwarantuje Ci, że zarobki by podskoczyly.
 
Upiec chleb jest stosunkowo prosto - dlatego podaż piekarzy jest duża; przeprowadzić operację na otwartym sercu już trudniej - dlatego podaż lekarzy

Masz oczywiście rację, ale chciałbym zauważyć że jest mało lekarzy również przez głupia regulacje. Specjalistów brakuje, a izby robią limity miejsc na specjalizacjach. Ambitnych mega wyuczonych absolwentów medycyny nie brakuje. Wielu przyciąga kasa i status lekarza. Później piszą państwowy egzamin. Kurwa ołówkiem! I nie mają wglądu w pracę.
 
  • Like
Reactions: JB_
Właściciele piekarni zarabiają dużo więceJ niż 10 tysięcy. Prosty powód -jest to potrzebne. Gdyby natomiast były aplikacje dla piekarzy i limity miejsc na tych aplikacjach to gwarantuje Ci, że zarobki by podskoczyly.


Ja mówie o piekarzach. Tak jak nie mówimy o właścicielach szpitali, tylko o lekarzach.
 
"Jedną z najbardziej szkodliwych nauk jakie w okresie transformacji głoszono w mediach była teza o tym, że przedsiębiorstwa państwowe są niewydolne i niegospodarne, bo są państwowe. Prywatyzacja sama w sobie jest więc już aktem naprawczym."

"Dziś już wiemy, że naszym przedsiębiorstwom bardziej brakowało kultury społecznej niż prywatyzacji, w szczególności tej jaką im zaserwowano."

"Nasze przedsiębiorstwa były tak niegospodarne, bo prawie nieustannie rządzili nimi zwolennicy prywatyzacji. W efekcie można było zauważyć, że im większy wróg państwowych przedsiębiorstw rządził nimi, tym gorzej działały. Im bardziej zarządca wierzył w państwo, tym lepiej ono działało. Przykładowo w latach 2006-2007, kiedy niemal zatrzymano proces prywatyzacji, PKP po raz pierwszy od upadku komuny osiągnął zysk. W kolejnych latach władzę obięli wyznawcy prywatyzacji i kolej powróciła do pęczniejących strat. Trudno więc o wątpliwość, że celowe generowanie niegospodarności było typową polityką „oporządzania" przedsiębiorstw pod prywatyzację."
 
Teraz mamy państwowy podręcznik, i mój młody w pierwszej klasie prócz niego i ćwiczeń codziennie przynosi 3-5 stron kserówek, bo jak się dowiedziałem na zebraniu: "podręcznik sobie, cwiczenia sobie, i jakoś trzeba braki łatać". Najwidoczniej sami zwolennicy prywatyzacji szkolnictwa się jego przygotowaniem zajmowali. Innego wytłumaczenia nie ma :D
 
...
"Jedną z najbardziej szkodliwych nauk jakie w okresie transformacji głoszono w mediach była teza o tym, że przedsiębiorstwa państwowe są niewydolne i niegospodarne, bo są państwowe. Prywatyzacja sama w sobie jest więc już aktem naprawczym."

"Dziś już wiemy, że naszym przedsiębiorstwom bardziej brakowało kultury społecznej niż prywatyzacji, w szczególności tej jaką im zaserwowano."

"Nasze przedsiębiorstwa były tak niegospodarne, bo prawie nieustannie rządzili nimi zwolennicy prywatyzacji. W efekcie można było zauważyć, że im większy wróg państwowych przedsiębiorstw rządził nimi, tym gorzej działały. Im bardziej zarządca wierzył w państwo, tym lepiej ono działało. Przykładowo w latach 2006-2007, kiedy niemal zatrzymano proces prywatyzacji, PKP po raz pierwszy od upadku komuny osiągnął zysk. W kolejnych latach władzę obięli wyznawcy prywatyzacji i kolej powróciła do pęczniejących strat. Trudno więc o wątpliwość, że celowe generowanie niegospodarności było typową polityką „oporządzania" przedsiębiorstw pod prywatyzację."


Ja pierdole. Znam przedsiębiorstwa które się nie sprywatyzowały albo zostały sprywatyzowane przez "załogi" i do tej pory działają jak za prl. Firma jedyne co posiada i co robi to wynajmuje biurowiec. Oczywiście zatrudnia z 20 osób od prezesa poprzez dwóch dyrektorów, główną księgową, księgową, asystentke zarządu itp. Państwowe zawsze jest bardziej niewydolne-WYJĄTKI jako tako funkcjonują, ale to głównie przez działalność w monopolistycznych branżach.
 
Co do KGHM to przypominam, że Szumlewicz krzyczał, że to spółka prywatna bo udział sektora publicznego jest mniejszy niż prywatnego. Podspolki KGHM są natomiast zupełnie prywatnymi spółkami.
 
Co do KGHM to przypominam, że Szumlewicz krzyczał, że to spółka prywatna bo udział sektora publicznego jest mniejszy niż prywatnego. Podspolki KGHM są natomiast zupełnie prywatnymi spółkami.
Ten kto trzyma pakiet kontrolny ten rzadzi, a pakiet ten nie musi byc wiekszosciowy.
 
Ciekawy i mam wrazenie odnoszacy sie do prawdy fragment art.:
"Określenie „prywatyzacja" jest zupełnie bałamutne. W istocie chodzi o rabunkową wyprzedaż całego majątku Polski, który tylko w części trafiał w ręce prywatne, w części trafiał także w ręce innych państw.

Główną cechą tzw. prywatyzacji nie była zatem prywatyzacja, lecz wyprzedaż na rzecz zagranicznych podmiotów gospodarczych.

Wyprzedaż ta stała się mechanizmem piramidy finansowej, dlatego, że zadłużone państwo coraz więcej swego majątku wyprowadzało za granicę. Mówiąc inaczej najbardziej produktywne części majątku państwowego zamiast redukować zadłużenie publiczne było wyprowadzane za granicę lub niszczone w ramach wrogich przejęć, w czym specjalizują się zwłaszcza koncerny."
 
Znam przedsiębiorstwa które się nie sprywatyzowały albo zostały sprywatyzowane przez "załogi" i do tej pory działają jak za prl. Firma jedyne co posiada i co robi to wynajmuje biurowiec. Oczywiście zatrudnia z 20 osób od prezesa poprzez dwóch dyrektorów, główną księgową, księgową, asystentke zarządu itp.
Już wiadomo co prezesom jest koniecznie potrzebne! Obawiam się, że asystentka zarządu jako jedyna generuje zysk w tym układzie (oczywiście zysk dla prezesa i dyrektorów).
 
Back
Top