Ja od siebie tylko odniosę się do Pawła Kowala, kolejny raz słucham jego dłuższych wywodów i coraz bardziej się do niego przekonuję. Choć oczywiście nie ze wszystkim się zgadzam, to mam wrażenie, że stara się myśleć chłodno, do tego dochodzi jego relatywnie spore doświadczenie w polityce wschodniej. Może nie jest on wybitną osobowością skłonną przyciągać na swoją stronę wielu wyborców, ale chciałbym, aby Kowal ze swoją wiedzą i poglądami zasilił "korwinowski" ruch na prawej stronie, byłby na pewno ważnym głosem, a do tego mającym doświadczenie w polityce, co jest największą wadą nowego.
EDIT: Jeszcze słowem o Kowalu. Ten to jest dopiero bajarz! Rozróżnia tereny państwowe i tereny imperialne - Syberia się z Rosją zrosła a Krym nie. O czym on gada i - nawet jeśli - to co z tego wynika? Czy jak tę Syberię za 50 lat Chińczycy podbiją, to dalej będzie zrośnięta z Rosją, czy może się będzie zrastać z Chinami?
W kwestii Syberii dostrzegam pewną słuszność jego słów, Rosja zawsze w historii swojej potęgi dzieliła się na trzy obszary, pierwszym była część północnoeuropejska w której biło serce tego kraju, druga to część południowoeuropejska, wśród której ze względu na sporą liczbę muzułmanów Rosja nie była tak mocna, oraz na koniec Syberia, którą Rosjanie wykorzystali i wykorzystują jako źródło surowców i nic ponadto. Syberia to tereny głęboko zacofane w rozwoju i przez to nie stanowią ośrodka państwa, wszystko co na Syberii musi przejść przez Ural i dalej się zaczyna rosyjska polityka.
Tak samo Krym, to region w którym ciężko mówić o dominacji Rosjan, owszem jest to strategiczna i bodaj najważniejsza baza militarna, ale przez lata formalnie była to część Ukrainy właśnie ze względu na ludność. Na podobnej zasadzie jak dzisiaj Krym, Ukraina była częścią ZSRR, owszem leżała w granicach danego państwa, ale odmienność kulturowa była wyraźnie widoczna.
Krym się nie zespoli z Rosją, tak samo jak nie zespolił się z nimi Kaukaz czy Czeczenia, ale także Syberia, choć w przypadku tego regionu problem jest zupełnie innej natury.