Rado
BAMMA Middleweight
Podobnie twierdził mój wykładowca termodynamiki. Uzasadniał, że taka emisja nie może skutkować zmianą stężeń (w obrębie 70-90km atmosfery skład procentowy jest podobny). Można zrobić sobie doświadczenie i zmienić skład procentowy powietrza - normalnie czad.Ogólnie ciekawy temat.Pamietam parę ładnych lat temu był sobie taki profesor u nas od głównie termodynamiki.I zaczął pierwszy wykład od globalnego ocieplenia. Gratulował tym co byli za tym że globalne ocieplenie to sciema.Stwierdzil że udzial człowieka jest znikomy i chodzi tu o politykr.oplaty za co itd.rok później ministrem środowiska został doktor z naszego wydziału i nie podawali sobie ręki:D stwierdzil że sprzedał się kolega z wydzialu dla prestiżu i hajsu :D
Zwracał głównie uwagę, że dotychczasowe badania to "przewidywania" (czyli mało wiarygodne badania które można odpowiednio interpretować pod zlecającego), kierował uwagę na inny aspekt działalności człowieka - emisję zanieczyszczeń do wód gruntowych. Wszelakie pestycydy, fosforany powodują wzrost glonów i powstawanie stref beztlenowych. Robiliśmy różne badania (ś)cieków wodnych i stężenie fosforanów było tylko tysiąckrotnie ponad normę. Generalnie zafiksowany na punkcie wody i co zajęcia powtarzał, że jak ktoś ogarnie efektywne rozszczepienie wody to skończą się problemy świata.
Sądzę, że podszedł do tematu jak obecnie klimatolodzy, skupił się na aspekcie wody w ujęciu makro i po badaniach mogę stwierdzić, że wpływ jest. Negował natomiast samą emisję CO2 przez człowieka, sam nie jestem tego w stanie zweryfikować, bo nie robiłem takich badań, natomiast ich ogrom każe się ku temu skłonić.
Tytułem podsumowania, obecnie propagowane będą alternatywne źródła energii, w Pl był plan bezpieczeństwa energetycznego opracowywany ze środowiskami akademickimi (zasada 60-20-20 węgiel-atom-odnawialne) jakoś na przełomie 2000-2007 roku. Głównym problemem jest magazynowanie ee (jako rozwiązanie propagowano projekty super kondensatorów), duże straty przesyłowe (remedium mikroelektrownie domowe, warto poczytać) i stabilność sieci (dlatego wprowadzono taryfy nocne itp. nie ma możliwości płynnej regulacji pracy elektrowni, w ciągu dnia są tzw godzinowe szczyty w którym pobór jest maksymalny, dlatego cała energetyka kocha godzinę dla ziemi), brak inwestycji w infrastrukturę i łatanie tego kupowaniem ee od sąsiadów.
Podobnie ma się rzecz z gospodarką, obecnie cykl życia produktów został drastycznie skrócony (kiedyś pisałem o celowym postarzaniu produktów, pondro apple ). Walka odbywa się głównie na linii konsument - państwo. Świetny przykład, rozdupiony rurociąg i wyciek ropy na rzece, próba zgłoszenia jednostki skończyła się opierdolem, że jak ktoś się dowie to jednostka pływająca zostanie obciążona finansowo. Moim zdaniem czepianie się samej emisji CO2, to takie bicie kijkiem na oślep, mała zadra na twarzy przy urwanej kończynie. Próba zmuszenia rynków rozwijających się, do ograniczeń. Kolejny handel emisjami, karanie małowartościowych (słabych gospodarczo) krajów i nagonka na tryb (CO2) w całej machinie zwanej ekologią. Takem rzekł.