Podludzie

a jak pcha się na parapet przy 10 piętrze to mu grzecznie tłumaczysz, a przy następnej okazji skok załatwi Twoje nowoczesne pierdolenie


Ale masz skrajne przykłady.
Jakoś ja i moja siostra za to nie byliśmy bici. W wieku w którym sami umieliśmy otworzyć okno i ew przez nie wyskoczyć docierał do nas krzyk, potrząśnięcie i wytłumaczenie. Gdy masz młodsze to dajesz jebane okno na uchył. A gdy chcesz otworzyć na oścież, i okno jest w takim miejscu że dziecko może się na nie wspiąć i jest w wieku mało rozumnym - to wtedy go pilnujesz a nie bijesz.

Gdy chciałem, przy ojcu, na pasach wbiec pod samochody, bo w szkole powiedzieli że przed pasami auto powinno się zatrzymać, to ojciec mnie w ostatniej chwili szarpnął, wydarł się, a potem przytulil, wytłumaczył. Jeżeli takie coś nie pomoże to mało prawdopodobne by pomoglo danie w dupe- bo wtedy miałbym w głowie, że nie wolno tego robić tylko przy ojcu, bo ojciec w dupę może dać. Ale innym razem można.

Dziś mało kto bije dzieci. Może się mylę, może masz jakieś statystyki które mówią, że dzieci dziś wyjątkowo często wyskakują przez okno czy wskakują pod samochody. Wydaje mi się, że tak nie jest.
 
jeśli gówniak potrafi Ci się wyrwać przy ulicy, by na nią wbiec - nie jesteś godzien piastować roli rodzica ;) zrozum, że nie każdemu dziecku wystarczy słowna perswazja


Jeżeli nie wyrwie ci się z klapsem, to chyba też nie da ci się wyrwać bez klapsa.
 
Ale pierdolenie. Są sytuacje w których klaps jak nadmieniłem może życie uratować. Każdy człowiek/dziecko ma inny temperament i niektórym nie wystarcza zwykła, słowna perswazja, jeśli tego nie rozumiesz to przejawiasz braki w kompetencji pełnienia roli świadomego i odpowiedzialnego rodzica
Tak tak patusie tka sobie to tłumacz i idź dalej napierdalac dzieci. Żonie też czasami pierdolniesz?
 
Jakoś ja i moja siostra za to nie byliśmy bici.
To mi wystarczy, dalej nie muszę czytać. Wyobraź sobie, że nie każdy dzieciak zareaguje podobnie. Ludzię r.ożnią się wrażliwoscią na bodźce i różnie reagują. Wychowałem trójkę dzieciaków ale musiałem używać różnych metod wychowawczych dla każdego z osobna. Udało nam się wychować dzieci bez klapsa, wystarczyło tłumaczenie ale znam innych, którzy niestety zmuszeni byli w ostateczności do sięgniącia po inne metody i dopiero po ich zastosowaniu nastąpił przełom/sukces
 
Już nie pierdolcie, że jak dzieciak wyłapie klapsa raz do roku to dzieje mu sie krzywda :waldeklaugh:

Tylko, że zazwyczaj to nie jest klaps raz w roku. Ktoś tu nawet pochwalał napierdalaniem pasem. Częściej niż raz kiedy chce wskoczyć na jezdnię.
Ale oczywiście. Wszyscy zwolennicy bicia mają na myśli "tylko ten raz w roku".
 
Ciężko reagować inaczej jeżeli ktoś uważa bicie za niezbędny atrybut wychowania.


Nie uważa klofuniek za niezbędny, sam podkreślił że nigdy nie uderzył. Nadinterpretujesz i znizasz się tu do mentalności tego planktonu z tematu o konflikcie.
 
Ciężko reagować inaczej jeżeli ktoś uważa bicie za niezbędny atrybut wychowania.
W którym miejscu próbuję sugerować coś takiego? Wyraźnie napisałem, że udało nam się wychować trójkę dzieci bez jednego klapsa, natomiast znam takich, którzy musieli po to sięgnąć, bo nic innego nie przynosiło skutku. Nie próbuj każdego mierzyć jedną miarą.
 
Mam wrażenie, że niektórzy utożsamiają pojedynczego klapsa danego dziecku w ostateczności z agresją i maltretowaniem dziecka.


Trzeba było od razu mówić, że chodziło o klapsa, raz, może dwa na cały okres wychowania w tych skrajnych przypadkach gdy chce wyskoczyć z okna.

Z tym, że taka skrajność mało komu od zakazu dawania klapsów by przeszkadzała. Sam kiedyś wyjebakem pijanej nastolatce która chciała rzucić się pod ciężarówki. To są krajnosci a nie ma nic wspólnego z wychowaniem. Ty pisałem o klapsie jako atrybucie wychowania.
 
A czy bicie jest atrybutem demokracji?
W sensie jak dzieci i mama zagłosują, że trzeba wpierdolić tacie to ten ma się poddać i przyjąć wpiedol?

W którym miejscu próbuję sugerować coś takiego? Wyraźnie napisałem, że udało nam się wychować trójkę dzieci bez jednego klapsa, natomiast znam takich, którzy musieli po to sięgnąć, bo nic innego nie przynosiło skutku. Nie próbuj każdego mierzyć jedną miarą.
Ten post musiałem przegapić. Adresowałeś go do mnie? Był jeden który mówi o brakach kompetencji itd w przypadku nie bicia
 
W sensie jak dzieci i mama zagłosują, że trzeba wpierdolić tacie to ten ma się poddać i przyjąć wpiedol?
W sensie, że przemoc nie jest tym co ma kierować normalnym funkcjonowaniem obywateli, ale kiedy obywatel nadmiernie łamie zasady koegzystencji, to państwo posiada aparat przymusu.
 
W sensie, że przemoc nie jest tym co ma kierować normalnym funkcjonowaniem obywateli, ale kiedy obywatel nadmiernie łamie zasady koegzystencji, to państwo posiada aparat przymusu.
Dokładnie tak to działa. Jeżeli obywatel łamie prawo i stanowi zagrożenie to go zatrzymują. Raczej nie mogą go bić ale w obronie własnej pewnie tak.
 
Dokładnie tak to działa. Jeżeli obywatel łamie prawo i stanowi zagrożenie to go zatrzymują. Raczej nie mogą go bić ale w obronie własnej pewnie tak.
czyli nie mogą użyć armatek wodnych, pałek czy broni gładkolufowej?
 
czyli nie mogą użyć armatek wodnych, pałek czy broni gładkolufowej?

Gdy atakują kordon policji lub stosują przemoc wobec innych to wtedy jest to usprawiedliwione użycie.

Więc jeżeli twoje dziecko cie zaatakuje lub próbuje kogoś pobić to też będzie usprawiedliwione by go uderzyć, jeśli masz za mało siły by je obezwładnić(ale jeżeli masz mało siły by obezwładnić siedmiolatka to coś tu nie gra)
 
Dostałem w dupę od ojca 2 razy w życiu, i uważam że oba były słuszne. Nie popadajcie ze skrajności w skrajność, bo za chwilę głosu na gówniarza nie podniesiesz, bo Ci będzie sąd rodzinny groził.

Ale tu chodzi o klapsy jako metodę wychowawcza. Ty masz na myśli dwa razy w życiu, ktoś inny 20 razy w roku "lekko" powie że to przecież żadna patologia. Dlatego lepiej piętnować.
 
Back
Top