Piłka nożna

Takiego meczu to ja dawno nie widziałem. Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Arsenal przeważa, Ozil nie strzela karnego, Bayern w ataku, czerwień dla Szczęśniaka, przestrzelony karny. Masakra jakaś. :-)
 
Jak to? W dobie wrzucania każdej wykonywanej czynności na fejsa, Wojtek poszedł jeszcze dalej, pokazał, co zaraz będzie robić w szatni
 
Taktyczna nuda. Pep Guardiola. utrzymajmy pilke 5 lat.



z Heynckesem byloby z 0:5. :)



gdyby baba miala wasy!!!



Kross to kocur.
 
te pilki krzyzowe w tym meczu to okrucienstwo, ile Robben takich zmarnowal - masakra.



brawo FCB.
 
Nie moge znalezc na innej stronie tego filmiku, tylko na fb jest. Czy Robben opluł Sagne?



https://www.facebook.com/photo.php?v=485920348180781
 
https://v.cdn.vine.co/r/videos/795CADFCEB1048014112287813632_18d26c07363.4.8.34920917750873160.mp4?versionId=709i_HiWhfX6lZi_xsMxjUZDvUfRgpIS



tu jest na vine.



przeciez widac, ze to pot, omg. :c
 
Nudny mecz. Czerwona kartka dla szczęsnego popsuła to widowisko. Do tego momentu Arsenal grał jak równy z równym i tylko dzięki człowiekowi żabie nie objęli prowadzenia na początku meczu.
 
W końcu się stało. Rivaldo wystąpił obok swojego syna Rivaldinho w oficjalnym meczu ligi stanowej.

We wtorkowym (18.02.2014) spotkaniu rozgrywanym w ramach Campoenato Paulista pomiędzy Mogi Mirim, a XV de Piracicaba stało się coś niezwykłego. Nie chodzi tu o wynik, bo ten brzmiał 1-1.



Na początku drugiej połowy na boisku pojawił się prezes Mogi Mirim, 41-letni Rivaldo. Po raz pierwszy w historii zagrał w profesjonalnym meczu u boku swojego 18-letniego syna, Rivaldinho.



Zaraz po meczu Rivaldo napisał na Instagramie: "Chcę podziękować Bogu za ten wyjątkowy dzień, w którym mogłem zagrać w oficjalnym meczu wraz z moim synem. Mecz zakończył się 1-1, ale przejdzie do historii. Dziękuję Boże za wszystko, co dla mnie zrobiłeś i robisz."



rivaldinho.jpg
 
legenda! pierwsza koszulke jaka mialem pilkarska to Rivaldo z fcb (moj Boze, bylem tak mlodym januszem! :o)
 
Moja van Nistelrooy, z United. Co prawda nigdy nie kibicowałem temu klubowi, ale lans był. Potem chyba Olisadebe z repki. Porządne dziecięce czasy. :-)
 
Moja pierwsza koszulka to siódemka Raula. Tak koło 96-97 rok. Pamiętam, że wtedy konserwtor nawet wołał na mnie Raul i zawsze po wfie pytał ile bramek strzeliłem. Hehe. Dobre czasy.
 
Kto by pomyślał, że w tych czasach trzeba się pytać czy pamiętają elbera czy amoroso. Marcio to był na tamte czasy chyba najbardziej zmarnowany talent, zaraz po larsie, ale jego zastopowaly kontuzje
 
Moją jedną i jedyną koszulką piłkarską był ronlado w brazylii. potem skończyłem 12 lat i przestały mnie jarać koszulki grajków.
 
Pamiętajo! Mój kumpel zawsze się chwali, że jego pierwsza koszulka była właśnie Elbera. :-) Ale on nie ma na imię Łukasz, także mam nadzieję, że nie piszę z gościem którego widuję na codzień. :D
 
A Moja Pierwsza to Roberto Carlos z RM, mam ją do teraz i nawet w nią wejdę, bo wtedy kupiłem wielką :D
 
Del Piero tez mialem, Beckhama z United, ale ta Rivaldo to jak debil podarta nosilem, totalny sentyment. :)
 
Wątpie :D Mało kto o tym wie w moim otoczeniu albo pamięta :D

Pamiętam że na jednym bazarku w okolicy dało się przed laty zamawiać wybraną koszulkę dowolnego grajka, i za dwa-trzy tygodnie można było odebrać idealną replike. A cena też była mała, bo jak się nie mylę to już za 50-70 zł można było ją mieć.
Razem z bratem sporo ich mieliśmy, a przewijały się m.in takie nazwiska jak Elber(Bayern), Citko (Legia), Zola (Chelsea), Bergkamp (Arsenal), Inzaghi (Milan) :D

Teraz to można dostać za dużo większą kasę tylko marne podróbki z dziwnymi logami bądż pozmienianymi kolorami :D

#byliczasy :D

Edit:
Dokładnie taka ta Marka Citko była:
 
kurwa Citko, haha, zniszczyles. polskiej ligi chyba nie mialem, ale z reprezentacji mialem Kaluznego, co to byl za charakter, mistrz. :)



na starosc tez nie zmadrzalem troche, ale juz delikatniej, mam Ronaldo z United ladniutka i 2011/12 United bodajze. <3
 
Back
Top