Przygniatający klimat dna, w sensie dosłownym i przenośnym. Wątpię w "szokowanie", ile osób przeczytało tę książkę, 30 tysięcy? Ciut mało. Postacie zdają się bardziej stanowić tło dla ryftu, tu zgoda, ale IMO sam koncept umieszczenia popaprańców, którzy mają prawo zachowywać się dziwnie, bo normalni nie są w jednym miejscu również się sprawdza. Poza tym zasmucę Cię, ale jak w "Rozgwieździe" narzekałeś na płaskość, to na "Pieśń Lodu i Ognia" możesz już szukać kupca ;) Językowo szału nie ma i w "Ślepowidzeniu" Watts wypada dużo lepiej, zresztą przewagą "Blindsight" jest podporządkowanie fabuły jakiejś koncepcji, ale to tak przy okazji. Behemot jako źródło apokalipsy czy wizja świata na powierzchni również wypadają na korzyść "Rozgwiazdy". Nie jest to książka wybitna, ale w mojej opinii bardzo dobra. Zresztą jest tu już pewien zarys tego, co wyewoluuje w "Ślepowidzeniu" - postacie "ludzkie" są bardzo obce. Jeszcze nie tak jak Jukka Sarasti <3, ale to raczej cecha pisarstwa Wattsa niż próba szokowania. To generalnie smutny człowiek jest.