Wczoraj był jakiś generał w stanie spoczynku w programie i w sumie była ciekawa rozmowa.
Wszyscy gadają zawsze to samo- Rosja się zbroi, Rosja może zaatakować NATO.
Natomiast On powiedział to w taki sposób, jakby to było przesądzone.
Uważa że do kilku lat (chyba trzech) mamy pełnoskalową wojnę.
Po czym przedstawił argumenty nie z pozycji polityka, tylko wojskowego.
W skrócie, to Europa nie jest w ogóle przygotowana na wojnę, nie ma zapasów, to co jest jest na kilka dni/tygodni i fizycznie nie da się tego nadgonić już, bo to wymaga wybudowania fabryk, wyszkolenia personelu itd.
Nie znam go nawet z widzenia (a trochę tych generałów się na oglądałem jako ekspertów przez te dwa lata) i nie wiem jaki typ gościa co jest, ale widać że niesamowicie poukładany, wszystkie wypowiedzi stricte od strony wojskowej, całkowicie pomijając politykę.
Suche fakty.
Fajnie się go słuchało, ale oczywiście to co gadał nie brzmiało za fajnie.
Tak jak jeszcze niedawno uważałem to za absurd, tak teraz wcale bym się nie zdziwił gdyby orki wiedząc jaka jest sytuacja w Europie (a wiedzą doskonale) i brak USA w razie wygrania wyborów prezydenckich przez Trumpa, zdecydowały się zaatakować.
Pewno najpierw coś mniejszego do sprawdzenia, a potem już na pełnej.