Wkurwia mnie wieczór kawalerski który organizuje. Pierwotnie miało być 16 osób, zostało raptem 8. Kurwa chciałem naprawdę dobrze - żeby można było się najpierw wyszaleć na jakimś paintballu, żeby była dupa tańcząca przyszłemu panowi młodemu na kolanach, żeby była wódeczka i dobre żarcie a potem wypad na miasto dojebać się doszczętnie. Specjalne dwa miesiące kurwa temu pisałem do wszystkich, czy pasi im termin i miejsce, żeby sobie zapisać w kalendarzu, zorganizować w pracy itd. A teraz chuj - co drugiej osobie coś w pracy wyskoczyło czy inne kurestwo, jakby nie mieli czasu się zorganizować. Jakbym wiedział że tak to będzie wyglądać to po prostu zgadałbym chętnych na chlanie w naszej rodzinnej wiosce i tyle, a nie się teraz wkurwiał. Dobrze, że od razu nie brałem noclegu na taką ilość ludzi jak wcześniej zakładałem, bo bym se kurwa sam spał w 3 pokojowym apartamencie i sam za niego zapłacił.