Co mnie wku*wia

Łooo kurczaki. Nie zjadłem dziś ani jednego pączka. Ale zanim mnie wyklniecie to na swoją obronę muszę powiedzieć, że miałem takie rzyganko, że mi marchewka nosem poszła. Plus sikanie dupom.
#ExtremeSportAndrzej
 
Łooo kurczaki. Nie zjadłem dziś ani jednego pączka. Ale zanim mnie wyklniecie to na swoją obronę muszę powiedzieć, że miałem takie rzyganko, że mi marchewka nosem poszła. Plus sikanie dupom.
#ExtremeSportAndrzej
Są tego plusy. Wszyscy się spasą, a Ty schudniesz:tiphatb:
 
Łooo kurczaki. Nie zjadłem dziś ani jednego pączka. Ale zanim mnie wyklniecie to na swoją obronę muszę powiedzieć, że miałem takie rzyganko, że mi marchewka nosem poszła. Plus sikanie dupom.
#ExtremeSportAndrzej
A ja odwrotnie ;/ Nauczony doświadczeniem że reklamy trwają ok 25 minut poszedłem w 17 i był koniec pierwszej sceny ;/
 
Że zawsze kupię za mało piwa. Założe sobie, że wypije ze dwa browarki do filmu czy dla towarzystwa, a potem siedzę się wkurwiam, że za mało kupiłem i sklepy już pozamykane.
 
Rano dzwoniła do mnie dziewczyna. Roztrzęsiona, bo musiała na autostradzie awaryjnie hamować i samochód za nią prawie wjechał jej w tyłek. A hamować musiała bo przed samochód nagle wyskoczył jej mały jamnik. I zaczęła mi mówić, że ma wyrzuty sumienia, że nie zabrała tego psa ze sobą bo on zaczął biec za jej samochodem jak zaczęła ruszać. Oczywiście zacząłem jej tłumaczyć, że nie miała takiej możliwości bo do pracy go nie weźmie a urlopu na żądanie z takiego powodu nie będzie brała.... Byłem wtedy trochę zły, że tak zawraca sobie głowę czyimś kundlem (chociaż spodziewałem się tego bo jest straszną psiarą).
I teraz kurwa nagle jakoś ten jamnik nie może mi z głowy wyjść. Gdy zacząłem się zastanawiać skąd on się wziął na autostradzie na środku pola doszedłem do wniosku, że najprawdopodobniej jakiś skurwiel po prostu chciał się go pozbyć i wyrzucił go z samochodu. Stwierdziłem, że skoro to mały pies to zapewne był to prezent choinkowy który szybko się dzieciakom znudził.
I złapał mnie ostry wkurw na to, że są tacy ludzie którzy: po pierwsze - wyrzucają psa na autostradzie co może doprowadzić do groźnego w skutkach wypadku, po drugie - pozbywają się boga ducha winnego zwierzaka w taki sposób, trzy - biorą zwierzaka bez zastanowienia nie świadomi tego, że to wiąże się z wzięciem odpowiedzialności za zwierzaka. Dorwał bym takiego to bym wyrzucił takiego w nocy w środku zimy na autostradzie w szczerym polu - bez żadnych kurwa ubrań.
 
Rano dzwoniła do mnie dziewczyna. Roztrzęsiona, bo musiała na autostradzie awaryjnie hamować i samochód za nią prawie wjechał jej w tyłek. A hamować musiała bo przed samochód nagle wyskoczył jej mały jamnik. I zaczęła mi mówić, że ma wyrzuty sumienia, że nie zabrała tego psa ze sobą bo on zaczął biec za jej samochodem jak zaczęła ruszać. Oczywiście zacząłem jej tłumaczyć, że nie miała takiej możliwości bo do pracy go nie weźmie a urlopu na żądanie z takiego powodu nie będzie brała.... Byłem wtedy trochę zły, że tak zawraca sobie głowę czyimś kundlem (chociaż spodziewałem się tego bo jest straszną psiarą).
I teraz kurwa nagle jakoś ten jamnik nie może mi z głowy wyjść. Gdy zacząłem się zastanawiać skąd on się wziął na autostradzie na środku pola doszedłem do wniosku, że najprawdopodobniej jakiś skurwiel po prostu chciał się go pozbyć i wyrzucił go z samochodu. Stwierdziłem, że skoro to mały pies to zapewne był to prezent choinkowy który szybko się dzieciakom znudził.
I złapał mnie ostry wkurw na to, że są tacy ludzie którzy: po pierwsze - wyrzucają psa na autostradzie co może doprowadzić do groźnego w skutkach wypadku, po drugie - pozbywają się boga ducha winnego zwierzaka w taki sposób, trzy - biorą zwierzaka bez zastanowienia nie świadomi tego, że to wiąże się z wzięciem odpowiedzialności za zwierzaka. Dorwał bym takiego to bym wyrzucił takiego w nocy w środku zimy na autostradzie w szczerym polu - bez żadnych kurwa ubrań.
Dzieki kurwa, teraz mi przykro. A sam jestem na etapie "przecież nie masz czasu, nie możesz mieć psa!" I wiem, że bym tego psiaka zabrał i nie oddał:(
 
Dzieki kurwa, teraz mi przykro. A sam jestem na etapie "przecież nie masz czasu, nie możesz mieć psa!" I wiem, że bym tego psiaka zabrał i nie oddał:(
Ja mam teraz podobną reakcję. Na początku byłem zły na kobietę, że histeryzuje z takich powodów, ale jakby teraz powiedziała "chodź ze mną pojedziemy tam i poszukamy tego psa i znajdziemy mu jakiś dom" to bym się nawet nie zastanawiał. Kurwa, mam nadzieję, że nic mi nie jest
 
Rano dzwoniła do mnie dziewczyna. Roztrzęsiona, bo musiała na autostradzie awaryjnie hamować i samochód za nią prawie wjechał jej w tyłek. A hamować musiała bo przed samochód nagle wyskoczył jej mały jamnik. I zaczęła mi mówić, że ma wyrzuty sumienia, że nie zabrała tego psa ze sobą bo on zaczął biec za jej samochodem jak zaczęła ruszać. Oczywiście zacząłem jej tłumaczyć, że nie miała takiej możliwości bo do pracy go nie weźmie a urlopu na żądanie z takiego powodu nie będzie brała.... Byłem wtedy trochę zły, że tak zawraca sobie głowę czyimś kundlem (chociaż spodziewałem się tego bo jest straszną psiarą).
I teraz kurwa nagle jakoś ten jamnik nie może mi z głowy wyjść. Gdy zacząłem się zastanawiać skąd on się wziął na autostradzie na środku pola doszedłem do wniosku, że najprawdopodobniej jakiś skurwiel po prostu chciał się go pozbyć i wyrzucił go z samochodu. Stwierdziłem, że skoro to mały pies to zapewne był to prezent choinkowy który szybko się dzieciakom znudził.
I złapał mnie ostry wkurw na to, że są tacy ludzie którzy: po pierwsze - wyrzucają psa na autostradzie co może doprowadzić do groźnego w skutkach wypadku, po drugie - pozbywają się boga ducha winnego zwierzaka w taki sposób, trzy - biorą zwierzaka bez zastanowienia nie świadomi tego, że to wiąże się z wzięciem odpowiedzialności za zwierzaka. Dorwał bym takiego to bym wyrzucił takiego w nocy w środku zimy na autostradzie w szczerym polu - bez żadnych kurwa ubrań.
Co do awaryjnego hamowania. Kiedyś ktoś przede mną zahamowal właśnie z powodu psa podczas tragicznych warunków atmosferycznych. Skończyło się na tym że stanąłem w poprzek na przeciwleglym pasie, na wysokości auta zatrzymujacego się. A auto jadące za mną skończyło w rowie. Dobrze, że nic nie jechało z naprzeciwka, bo pewnie bym nie pisał tego posta.
 
Czasem trzeba się zastanowić na trzeźwo czy warto ryzykować życie ludzkie kosztem jakiegoś pieska na trasie.
Poniekąd podzielam Twoje zdanie, jednak chciałbym zwrócić uwagę, iż takie sytuacje zazwyczaj charakteryzują się tym, że jest mało czasu do tego żeby się na trzeźwo zastanowić.
 
No tak, ale trzeba sobie nie wiem - z góry ustalić. Jak raz jechałem na trasie z ziomkiem i w środku nocy dał po heblach bo mu kot wybiegł a nami zakręciło to od razu z mordą wyskoczyłem, czy go nie pojebało, że mało co nas nie rozjebał bo sie jakimś kotem przejął.
 
No tak, ale trzeba sobie nie wiem - z góry ustalić. Jak raz jechałem na trasie z ziomkiem i w środku nocy dał po heblach bo mu kot wybiegł a nami zakręciło to od razu z mordą wyskoczyłem, czy go nie pojebało, że mało co nas nie rozjebał bo sie jakimś kotem przejął.
Z góry ustalić, że jak będzie kot albo pies to jebnę?
 
Ja to nad kotem bym sie w ogole nie zastanawial, tylko zgniotl odrazu. Z psem jesli nie byloby zsgrozenia to bym probowal omijac lub hamowac ale kurwa nie na autostradzie
Kiedyś też tak z kotami miałem. Dzisiaj, chociaż wciąż ich delikatnie mówiąc nie lubię to jednak starałbym się go ominąć gdyby była taka możliwość. W sumie co zwierzak winny, że za nim nie przepadam. Co do hamowania na autostradzie to ogólnie się zgadzam, ale z drugiej strony człowiek nie wie jak się zachowa w sytuacji gdy czas reakcji wynosi 0,1 s. Jeżeli chodzi o moją kobietę to akurat mam zaufanie do niej jeżeli chodzi o jazdę bo jeździ bezpieczniej i lepiej niż wielu facetów. Przez pierwszy rok jeździła w zasadzie tylko z ojcem u boku który cały czas wpajał jej odpowiednie nawyki.
 
Wielu z nas widząc przeszkodę by hamowalo albo ominęło. Naturalny odruch. Sam nieraz przechodziłem test łosia. Kiedyś w zamiecie śnieżnej omijalem znak drogowy na betonowej podstawie, który nagle wyrósł jak spod ziemi na środku drogi.
 
Poszedłem dziśb do nowo otwartego lokalu, w którym można dostać dania kuchni indyjskiej w rozsądnej cenie.

Oto zamówione przeze mnie pseudosamosy:
 

Attachments

  • 12656397_1116927338339450_413327273_o.jpg
    12656397_1116927338339450_413327273_o.jpg
    70.9 KB · Views: 34
Poszedłem dziśb do nowo otwartego lokalu, w którym można dostać dania kuchni indyjskiej w rozsądnej cenie.

Oto zamówione przeze mnie pseudosamosy:
Buhehe. Koleżanka w pracy się kiedyś polasila na kuchnię indyjska na wynos. Dostała zupę i jakieś dwie grzanki za 29 zl.
 
Buhehe. Koleżanka w pracy się kiedyś polasila na kuchnię indyjska na wynos. Dostała zupę i jakieś dwie grzanki za 29 zl.

Sęk w tym, że to nie wyglądalo i nie smakowało jak samosy nawet.

Tego właśnie nie rozumiem, czemu kuchnia indyjska jest taka droga u nas. Jak byłem w Indiach to tam samosa kosztowała - w przeliczeniu na złotówki - 50 groszy i był to spory pieróg.

Rozumiem, że składniki swoje kosztują, ale poza przyprawami i może mąką, to nie ma tam za bardzo drogich rzeczy. A na pewno nie w przypadku samosów.
 
Sęk w tym, że to nie wyglądalo i nie smakowało jak samosy nawet.

Tego właśnie nie rozumiem, czemu kuchnia indyjska jest taka droga u nas. Jak byłem w Indiach to tam samosa kosztowała - w przeliczeniu na złotówki - 50 groszy i był to spory pieróg.

Rozumiem, że składniki swoje kosztują, ale poza przyprawami i może mąką, to nie ma tam za bardzo drogich rzeczy. A na pewno nie w przypadku samosów.
Zwyczajnie nie ma konkurencji. Chińczyk tez droższy niż wietnamiec.
 
Mięs dzięki Bogu w tym kraju pod dostatkiem. W ogóle nie wiem, jak można być wegetarianinem, przecież mięso to najlepsza rzecz na świecie. Może to wypadkowa wychowania i tego, że widziałem, jak się zabija kurę czy cielaczka :angel: W sumie rozumiem ludzi, dla których zabijanie zwierząt jest makabrą. Ale jak się widziało obdzieranie kury z piór w wieku 5 lat, to żadne mięso mi nie przejdzie obok gardła - poza koniną :arab: (hindus nie arab, konia bym w życiu nie zjadł, nie ma opcji).
@orvenka dlaczego zostałaś wegetarianką?
od dziecka kochałam zwierzęta i odkąd tylko pamiętam nie chciałam ich jeść więc jak skończyłam 18 lat to od razu przestałam jeść mięso. Mogę bez tego żyć, jakość mojego życia nie zmieniła się w ogóle, a przez te lata nawet znacznie lepiej się czuję fizycznie a psychicznie to już nie wspomnę ;) dla mnie jeżeli nie mam konieczności przykładania rąk do czegoś co jest dla mnie po prostu złe to najzwyczajniej w świecie tego nie robię. Dla mnie koty czy psy to takie same zwierzęta jak te które ludzie jedzą, nie ma lepszych ani gorszych, każde z nich zasługuje na to żeby mogło żyć. Pewnie teraz posypie się masa komentarzy w stylu "kotlet to nie zwierzę" albo inne głupie teksty ale możecie sobie pisać, już przywykłam :)
a jeśli chodzi o to co napisałeś o tym, że jak ktoś ogląda za dzieciaka jak się zabija zwierzęta to w dorosłym życiu nie będzie miał problemu z jedzeniem miesa to się muszę nie zgodzić. Moja mama się wychowywała na wsi gdzie rodzina miała kury, niejednokrotnie widziała jak się je zabija a teraz w wieku 40 lat przestała jeść mięso :)))
 
od dziecka kochałam zwierzęta i odkąd tylko pamiętam nie chciałam ich jeść więc jak skończyłam 18 lat to od razu przestałam jeść mięso. Mogę bez tego żyć, jakość mojego życia nie zmieniła się w ogóle, a przez te lata nawet znacznie lepiej się czuję fizycznie a psychicznie to już nie wspomnę ;) dla mnie jeżeli nie mam konieczności przykładania rąk do czegoś co jest dla mnie po prostu złe to najzwyczajniej w świecie tego nie robię. Dla mnie koty czy psy to takie same zwierzęta jak te które ludzie jedzą, nie ma lepszych ani gorszych, każde z nich zasługuje na to żeby mogło żyć. Pewnie teraz posypie się masa komentarzy w stylu "kotlet to nie zwierzę" albo inne głupie teksty ale możecie sobie pisać, już przywykłam :)
a jeśli chodzi o to co napisałeś o tym, że jak ktoś ogląda za dzieciaka jak się zabija zwierzęta to w dorosłym życiu nie będzie miał problemu z jedzeniem miesa to się muszę nie zgodzić. Moja mama się wychowywała na wsi gdzie rodzina miała kury, niejednokrotnie widziała jak się je zabija a teraz w wieku 40 lat przestała jeść mięso :)))
Dla mnie tez krowa to takie samo zwierze jak pies czy kot czy ryba, ale ich mieso jest najzwyczajniej w swiecie niesmaczne, swini tez prawie nie jem, czasem tylko
 
Dla mnie tez krowa to takie samo zwierze jak pies czy kot czy ryba, ale ich mieso jest najzwyczajniej w swiecie niesmaczne, swini tez prawie nie jem, czasem tylko
ogólnie mięso jest smaczne, szczególnie kura, ale smak jest niewart tego co się za tym kryje moim zdaniem :)
 
od dziecka kochałam zwierzęta i odkąd tylko pamiętam nie chciałam ich jeść więc jak skończyłam 18 lat to od razu przestałam jeść mięso. Mogę bez tego żyć, jakość mojego życia nie zmieniła się w ogóle, a przez te lata nawet znacznie lepiej się czuję fizycznie a psychicznie to już nie wspomnę ;) dla mnie jeżeli nie mam konieczności przykładania rąk do czegoś co jest dla mnie po prostu złe to najzwyczajniej w świecie tego nie robię. Dla mnie koty czy psy to takie same zwierzęta jak te które ludzie jedzą, nie ma lepszych ani gorszych, każde z nich zasługuje na to żeby mogło żyć. Pewnie teraz posypie się masa komentarzy w stylu "kotlet to nie zwierzę" albo inne głupie teksty ale możecie sobie pisać, już przywykłam :)
a jeśli chodzi o to co napisałeś o tym, że jak ktoś ogląda za dzieciaka jak się zabija zwierzęta to w dorosłym życiu nie będzie miał problemu z jedzeniem miesa to się muszę nie zgodzić. Moja mama się wychowywała na wsi gdzie rodzina miała kury, niejednokrotnie widziała jak się je zabija a teraz w wieku 40 lat przestała jeść mięso :)))
Dorzucę tylko w kwestii kotów. Nie znam bardziej okrutnych zwierząt od kotek. Jakby właściciele tych pięknych zwierzątek zobaczyli, w jaki sposób kot łowi swoje ofiary, toby zapewne zwymiotowali. Sowy, lisy, psy, łasiczki itd. to normalni łowcy. Przez grzeczność nie będę opisywał dlaczego, ale widziałem w akcji wszystkie te zwierzęta i szczerze, kota bym nie chciał. I w Życiu Warszawy nie porównam kota do konia, świni, czy krowy. Jeśli ktoś trzyma kota, a jest wegetarianinem, to wieje hipokryzją, ewentualnie nieznajomością charakteru swojego pupilka.

Kot to jeszcze okrutniejszy łowca od człowieka.
I dziękuję za odpowiedź.
 
Dorzucę tylko w kwestii kotów. Nie znam bardziej okrutnych zwierząt od kotek. Jakby właściciele tych pięknych zwierzątek zobaczyli, w jaki sposób kot łowi swoje ofiary, toby zapewne zwymiotowali. Sowy, lisy, psy, łasiczki itd. to normalni łowcy. Przez grzeczność nie będę opisywał dlaczego, ale widziałem w akcji wszystkie te zwierzęta i szczerze, kota bym nie chciał. I w Życiu Warszawy nie porównam kota do konia, świni, czy krowy. Jeśli ktoś trzyma kota, a jest wegetarianinem, to wieje hipokryzją, ewentualnie nieznajomością charakteru swojego pupilka.

Kot to jeszcze okrutniejszy łowca od człowieka.
I dziękuję za odpowiedź.

Czym różni się bawienie kota zdobyczą od dzięcioła wyżerającego mózg żywego jeszcze pisklęcia.
 
Czym różni się bawienie kota zdobyczą od dzięcioła wyżerającego mózg żywego jeszcze pisklęcia.
Jakbym był zwolennikiem aborcji, tobym powiedział, że piskle to jeszcze nie dzięcioł, tak jak dziecko nie człowiek, więc można. :angel:
 
Dorzucę tylko w kwestii kotów. Nie znam bardziej okrutnych zwierząt od kotek. Jakby właściciele tych pięknych zwierzątek zobaczyli, w jaki sposób kot łowi swoje ofiary, toby zapewne zwymiotowali. Sowy, lisy, psy, łasiczki itd. to normalni łowcy. Przez grzeczność nie będę opisywał dlaczego, ale widziałem w akcji wszystkie te zwierzęta i szczerze, kota bym nie chciał. I w Życiu Warszawy nie porównam kota do konia, świni, czy krowy. Jeśli ktoś trzyma kota, a jest wegetarianinem, to wieje hipokryzją, ewentualnie nieznajomością charakteru swojego pupilka.

Kot to jeszcze okrutniejszy łowca od człowieka.
I dziękuję za odpowiedź.
mam kotkę, różnica między kotami a ludźmi jest ogromna. Kot nie jedząc mięsa najzwyczajniej w świecie umiera, człowiek nie. Moja przynosiła kilka ładnych lat do domu martwe zwierzaki, kiedyś była dzika więc musiała polować żeby wykarmić siebie i kociaki. Nie ma za co :)))))
 
Back
Top