Wkurwia mnie polska służba zdrowia. 8 lat temu złamałem z przemieszczeniem kość ramienną. Ortchujom ze szpitala wojewódzkiego w Poznaniu nie chciało się składać, także stwierdzili, że założą gips wiszący z obciążeniem 3 kilo i kość się sama nastawi. Ja niedoświadczony w kwestii złamań niczym
@duubertowa ,
@klimekone i
@Wewiur w sprawach seksu, się zgodziłem, zamiast żądać operacji. Wysłany do domu, po 2 tygodniach na kontroli wychodzi, że kość zamiast się zrosnąć jeszcze bardziej oddaliła się od siebie. I konieczne jest zespolenie. Ok, w moim szpitalu powiedzieli, że zrobią zespolenie stelażem zewnętrznym, W dużym skrócie - przebijają dwa fragmenty kości śrubami z tytanu, które wychodzą poza skórę, a wystające ich części są trzymane na stałe przez tytanowy zacisk. I tak przez miesiąc. Po założeniu miałem pewną ruchomość w łokciu, ale mała. Miesiąc przeczekałem. Śruby wykręcali mi na żywca imbusem, bo nie chciałem zostać na oddziale na obserwacje po narkozie. Kość się zrosła, natomiast minusem było to, że kostnina wylała się jeszcze bardziej po przebiciu kości. Na rehabilitacji powiedzieli, że nie ma opcji, żeby uzyskać pełną ruchliwość w stawie, bo nie ma elastyczności. Wizyta u lekarza, prześwietlenie, w chuj kostniny wylanej na stawie. Do usunięcia. Idę do chuja który zakładał mi stelaż. Jego zdaniem do endoprotezy łokcia. Chuj, a nie endoprotezę sobie zrobię. Gadam z innym ortopedą - poleca prof. Romanowskiego w Poznaniu. 3 prywatne operacje, resekcji i artrolizy, po każdej coraz większy zakres ruchu. Po 3 powiedział, że nie będzie dalej operował. Trafiłem po nim do docenta Lubiatowskiego w Rehasporcie. Operacja przeprowadzona. Lepszy zakres ruchu ponownie. Szykowałem się do kolejnej operacji u niego. Ale w czasie robienie operacji u Romanowskiego przezornie zapisałem się na NFZ do jego szpitala (Degi w Poznaniu). W tym roku przyszła moja kolej (5 lat czekania). Na szybko ogarniam RTG u Gienka i jadę na godzinę 8 do Poznania. Tam zamiast lekarzy przyjmuje mnie asystentka? stażystka ? Chuj wie. I pyta się czy chcę operacje. Jasne kurwa. Brakuje mi 25 stopni do pełnego wyprostu ręki. Ok, wszystko. Czyli popierdalałem 300 km Eurocity, tylko po to, aby załatwić sprawę którą mogłem załatwić jebanym smsem. Ok. Na 30 w szpitalu do stawienia się. Piątek, dzień przed zlotem. Kurwa nie do przełożenia, chyba, że o parę miesięcy. W piątek mnie nie zoperują, w weekend tym bardziej. Operacje na Degi są tylko we wtorek i czwartek. Czyli kurwa cały weekend i poniedziałek, będę czekał na operacje. Zajebiście. Chuj, przygotuje się, tomografia za własne pieniądze 400 PLN. Oczywiście brak przepustek w szpitalu. Chuj, wbijam w piątek rejestruje się. Pobierają mi krew, robi rentgen, przez weekend nic się nie dzieje. Siedzę i oglądam seriale. W poniedziałek, w końcu przychodzą lekarze. Po czym zapraszają na konsultacje, jest profesor Romanowski. Zaczyna się pierdolenie o tym, że ryzyko, że spodziewane efekty chujowe. I że muszą się naradzić. W poniedziałek przyjmują do sali 2 innych facetów. Mnie wysyłają na RTG kości ponownie, po chuj, bo nic lepszego od tomografii nie będą mieli. Faceci, co w poniedziałek przyjęci, dostają informacje, że we wtorek operacja. Chujnia. We wtorek o 8:30 rozmowa z lekarzami. Nie zoperują mnie, bo są za bardzo posrani, że coś bardzo popierdolą. No i wypisany, ze szpitala. 21 mam spotkanie ponowne z Lubiatowskim. Prywatne, kolejna operacja, prywatnie. Do tej pory wyjebałem na prywatna operacje medyczną 63 tysiące. Płacąc przy okazji 40 tysięcy na ZUS. Jebać NFZ. Chcę każdego kutasa, który odpierdala taką manianę w służbie zdrowia nabić na pal. Chuj im w dupę i imadło w plecy.