Zapasy || Judo

Z zapasów jest lepsza według mnie, bo w bjj często nawet nie próbują jej utrzymać tylko puszczają gościa żeby zdobyć 4 pkt za plecy. + nie umieją w ogóle trzymać na ziemi, co widać często w MMA, bo w bjj jest niepisane porozumienie wśród walczących, że jak walka raz trafi na ziemię, to tam pozostaje - co jest kurwa absurdem, bo wszędzie indziej każdy chce wrócić na nogi.
Jak umiesz to wjeżdżaj za plecy. Takie bjj jak Damian Maia popieram - ciasne, mało widowiskowe, ale skuteczne. Sportowe bjj jest popierdolone, bo aż się prosi o liścia na ryj.
Zapaśnicza kontrola jest nieco ograniczona, bo też jest pod konkretną dyscyplinę sportową. Za to catch wrestling to inna bajka
 
Jak umiesz to wjeżdżaj za plecy. Takie bjj jak Damian Maia popieram - ciasne, mało widowiskowe, ale skuteczne. Sportowe bjj jest popierdolone, bo aż się prosi o liścia na ryj.
Zapaśnicza kontrola jest nieco ograniczona, bo też jest pod konkretną dyscyplinę sportową. Za to catch wrestling to inna bajka
Maia miał skuteczne bjj i zgadzam się z tym, że takie coś jest bardzo efektywne w walce, tylko trudno określić ile tej kontroli to jest właśnie bjj a ile zapasy, bo przecież Demian poświęcił z 7 czy 8 lat w Edge Wrestling i mocno tyrał zapasy m.in z Kodym Hamrahem.
 
Maia miał skuteczne bjj i zgadzam się z tym, że takie coś jest bardzo efektywne w walce, tylko trudno określić ile tej kontroli to jest właśnie bjj a ile zapasy, bo przecież Demian poświęcił z 7 czy 8 lat w Edge Wrestling i mocno tyrał zapasy m.in z Kodym Hamrahem.
Na pewnym etapie to już pewnie miks wszystkiego. Zawsze można powiedzieć, że to nie zapasy, bo kto to widział żeby zamiast rozciągać do tuszu to samemu się kłaść na plecy i udawaniu plecaka :lol:
 
Na pewnym etapie to już pewnie miks wszystkiego. Zawsze można powiedzieć, że to nie zapasy, bo kto to widział żeby zamiast rozciągać do tuszu to samemu się kłaść na plecy i udawaniu plecaka :lol:
Właśnie. Przykładami z Maią lub Barnettem nie ma się co sugerować, bo oni poprostu robią to co skuteczne tam gdzie startują. Ale sekcja zapasów dla dorosłych dla Nowaka nawet raz w tygodniu z budowaniem atletyzmu jak to na zapasach, gdzie po krotkim czasie chłopy robią karuzele na głowie albo salta, byłyby lepsza niż ziewanie na sekcji boksu w szkole tanca tanga argentynskiego.

Wiecie o co chodzi:)
 
Właśnie. Przykładami z Maią lub Barnettem nie ma się co sugerować, bo oni poprostu robią to co skuteczne tam gdzie startują. Ale sekcja zapasów dla dorosłych dla Nowaka nawet raz w tygodniu z budowaniem atletyzmu jak to na zapasach, gdzie po krotkim czasie chłopy robią karuzele na głowie albo salta, byłyby lepsza niż ziewanie na sekcji boksu w szkole tanca tanga argentynskiego.

Wiecie o co chodzi:)
Boks też jest fajny. Bjj też. Ale nic jak zapasy :bleed:
 
Zapasy to jest potęga. Ja bym chętnie tylko je robił łącznie z dodatkowymi treningami pod rozwój w tej dyscyplinie.
Ja też, ale są tam niusnse. Np wyjście z dosiadu mostem wymaga powera i może przez bjjowca zostać skarcone. Albo nastawienie na sport wyczynowy czyli trenowanie suplesów w celu zdobycia 7 pkt. Kangur pokazał w mma co można zdziałać suplesami. No i szczerze, jak widzę techniki walki w parterze stricte zapasnicze, to nabieram chęci na kimona.
 
To jest mental środowiska. W sekcji syna robią klasyka, więc siłą rzeczy dziewczynki nie mają za bardzo racji bytu bo nie ma dla nich zawodów, a pod wolny wiadomo że sekcja klasyka nie przygotuje jak należy. Mimo to zawsze było duże zainteresowanie wśród rodziców, i chcieli także dziewczynki zapisać bo nawet dla ogólnorozwojóki. Ale zawsze że nie i nie. Taka sama sytuacja odnośnie młodych dzieci, że poniżej 10 lat nie przyjmują. Mój syn dołączył dopiero jak miał 10 bo wcześniej nie. Promocyjnie też zawsze nie, bo najważniejsze zawody i medale. O sekcję dla dorosłych pytałem osobiście kilka razy - nie.

Efekt jest taki, że dziś - kilka lat później, starsi się wykruszyli i zostało dosłownie dwóch nastolatków (w tym mój starszy syn), i kulki maluchów, po czym i to się rozeszło bo ile można ćwiczyć z jednym gościem na okrętkę - nawet treningu dobrego się nie zrobi. Więc ostatecznie obecnie chodzi dosłownie 5-6 dzieci po 6-8 lat w tym jedna dziewczynka (bo teraz nie ma kto chodzić, więc z pocałowałem ręki wezmą każdego) w tym mój młodszy syn. Gdyby nawet teraz chcieli zrobić promocje i jakiś pokaz w szkołach, to nie ma kto i czego pokazać.

Jednocześnie zajęcia wcześniej na sali ma judo, które ma sekcję zawodniczą, dorosłych i maluchów, i w tych maluchach na sali jest zawsze około 20-25 dzieci. Raz zapytałem z ciekawości z czego to według nich wynika, to "dlatego że w judo mają kimona i pasy kolorowe i to się podoba" - no tak, jasne że to a nie to, że nie przyjmujecie maluchów i promocyjnie zero. Jak chodziłem do Krakowa się pobawić i opowiadałem że tam jeden trener prowadzi dla dorosłych, to (oczywiście wszyscy się znają w tym środowisku) były śmiechy że komercha. Mental zza komuny jeszcze jest, ja mam zero nadziei z tym związanych.

Tymczasem był okres przed pandemią, że mieliśmy ekipę 7-8 osób i sami sobie załatwiliśmy salkę i trenera. Wychodziło to w chuj drogo (bo salka około 60 zł, trenera 100 zł za godzinę + za paliwo zwrot), ale bawiliśmy się tak z rok i były super treningi. Więc to pokazuje, że można by z tego pieniądze mieć. Tym bardziej tacy trenerzy klubowi, którzy mają salę i wystarczy tylko chcieć.
Kisne z tych medali najbardziej. Finansowo zapaśnik i dowolny sportowiec z listy olimpijskiej stoją na równi. W dodatku, wiem że są komercyjne ligi zapaśnicze w Niemczech, więc chyba danie szansy dorosłym na naukę nie byłoby stratą czasu. No i mma - na 90% zapasnik tam pójdzie i zapomni gdzie zaczynał.

CO do promocji, to w sumie zapasy nie kojarzyły mi się najlepiej, bo te obcisłe stroje i nie najbystrzejsi ludzie ktorzy tam chodzili, to było troche odpychające. Coś jak mma, ktore kojarzyło się z osiedlowymi patusami.
 
Robię zapasy + dźwiganie.
juz nawet przestałem boksować, nie chce mi się dla samego siebie, tylko ludzi prowadzę.

wolę zapasy bo więcej sprawności w nich + dzięki tym treningom przy wadze aktual 119kg wchodzę po linie, to też coś pokazuje.
zadnym wielkim zapaśnikiem już nie będę, nawet do tego nie dążę, ale takie podstawy jak posadzka,przeprowadzka,zejście do jednej nogi, obchodzenie, kontrola itp dużo dają zabawy i stawy pracują w różnych płaszczyznach

warto dla zdrowia po prostu
 
Screenshot_20231007-154108.png

Zgadzacie się ? :zakręcony:
 
To nie teoria a czysta prawda.
istnieje tzw punkt siły niefunkcjonalnej, czyli powiedzmy ze 200kg w przysiadzie dało Ci ogromne wsparcie techniki, ale już dążenie do 240-250 daje Ci tyle samo, wtedy trzeba utrudnić sobie trening i wprowadzić elementy destabilizujące np przysiad z zawieszonymi na gumach kettlami, gdzie jak się ciężar buja to najpierw wyniki Ci spadną a potem znów wystrzelą i znów się rozwiniesz jako zawodnik. Podobnie np z przenoszeniem rzeczy w przestrzeni….zaczniesz przenosić sztangę w chwycie zerchera na metry i będzie to dobre, ale później musisz sobie utrudnić na coś bardziej bezwładnego np worek który jest mega nieporęczny do dźwigania i przenoszenia. Niekończąca się historia to jest :) zreszta on na swoim poziomie robi tylko utrzymanie siły poprzez angaż jak największej ilości jednostek motorycznych poprzez trening taki wlasnie dla kogoś dziwny : jakieś skakanie, małe kettle, skręty, rownowaga itp
Troche brzmi jak crossfit co wymianiasz na koniec^^
 
Back
Top