Kownacki od dawna jest już żenujący w ringu, wojna na wyniszczenie z Arreolą go mocno naruszyła, a wpierdole od rzemieślnika Heleniusa całkowicie zniszczyły. Ta ostatnia porażka z tym bumem, który wpadł na koksie, to był już red flag w chuj, ale Adam najwyraźniej ma wokół siebie ameby zamiast doradców i dalej pozostał w boksie. Do tego jeszcze dochodzi kumpel Garczarczyk, którego lubiłem oglądać, ale przez poziom jego słodzenia pączkowi z Brooklynu przestałem kompletnie śledzić. No ale ja jestem tylko balasem z internetu, kim ja kurwa jestem, żeby komuś kończyć karierę.

Jak chce dalej tracić zdrowie, to niech to robi, ale nie zdziwi mnie, jeżeli skończy się to zaawansowanym CTE jak u Alberta, który zdaje się ogarniać otaczający go świat na poziomie sędziwego pensjonariusza domu spokojnej starości.
Problem polega na tym, że Meyna wcale nie wyglądał super, jest to po prostu mniej rozbity, ale nadal tylko prymitywny bijok. Czy w polskim boksie jest obecnie jakiekolwiek wielkie chłopisko (+90 kg), które nie porusza się jak żelbetonowy kloc i potrafi coś więcej, niż młócka rodem spod remizy i blokowanie ciosów twarzą? Mam wrażenie, że ostatnim w miarę finezyjnym bokserem w polskiej ciężkiej był Szpila, nawet wspomniany Albert w prime coś tam potrafił, o Adamku czy Gołocie to nawet nie wspomnę, bo to inna liga.
Przeanalizujmy wzorem
@Cassius42 aktualne top 5 polskiej HW na Boxrecu:
1. Meyna - jak wyżej, nic za bardzo jeszcze nie pokazał, ale pachnie cepiarzem.
2. Knyba - młodsza wersja Wacha, jest jakąś nadzieją, ale zapewne pewnego poziomu nie przeskoczy i nie stanie się nagle technikiem, bazuje w 99% na warunkach fizycznych.
3. Konwacki - 5 porażek z rzędu, autostrada do CTE, zawsze był brawlerem i zbierał mnóstwo na sagan.
4. Bizewski - 34-letni prospekt, którego przed faulem podłączał debiutujący w boksie Sianos XD.
5. Wach - zaraz zacznie dobijać do pięćdziesiątki, zawsze był wielki, nudny i drewniany, przez długie lata imponował twardą banią, co pewnie też odbije się na nim w przyszłości. Przynajmniej otarł się o wielki boks, ale nigdy w nim nie zaistniał.
Niżej nie ma co schodzić, bo to same randomy czy porozbijany Wawrzyk. Dorzucić można tu Różańskiego, który jest mistrzem w wadze dla odpadów z HW i oczywiście też bazuje na sile i awanturniczym stylu, ale przynajmniej znalazł swoją niszę i w niej wygrywa.
Polska ciężka w boksie jest jeszcze gorsza, niż ta w MMA.