Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Note: This feature may not be available in some browsers.
Ty lubisz robic krzywde bliźnim ?Kiedyś ponagadałem jednemu koksowi, że tatuaż mu ożył i się zaczyna ruszać.
W/w też był powięc zadanie miałem ułatwione.
Chyba uwierzył, bo humor mu się mocno zjebał później![]()
Tutaj coś nie wyszło !Nadeszło lato. Lipca dzień dziewiąty -
Choć wcześniej trzęsienie ziemi.
Bąs wpadł na koksie. Więc Dana rzecze:
"Mark, Brock - będziecie głównemi
No. Ale nie pamiętam co. Miałem zmienić 1 lub 3 linijkę, ale już zapomniałem na jakąTutaj coś nie wyszło !
szacunek ;)zaczął w stójce przeważać. Koniec. Chociaż Dziekan
zazwyczaj z przerywaniem w takich chwilach zwlekał.
Wisisz mi dziś browara. Może być jakiś czeski weizen ;)szacunek ;)
Owszem, spuchł - jednak wcześniej lanie sprawił "Słońcu",
w parterze poniewierał, jak kukłę ze słomy
Dopiero, kiedy osłabł, Conor niczym gromem
zaczął w stójce przeważać.
Wiem, że Ci, drogi Masto, oponować każe,Już w 1ej Conor trafiał częściej
Factum est vērus
1/3 była na korpus
Dalej się wpierdalać nie śmiem,
Pisz wierszem nadal MysticBęben.
Bęben na dropsie? O, drogi Panie,Rymy w wierszu na propsie,
tak jak Bęben na dropsie!
Na 205 Conor się nie wyrobiKSIĘGA VI -
Z BLIZNĄ MAŁY JÓZICZEK i KRZYKACZ-WĘDROWNICZEK
Dzisiaj na warsztat idzie historyja nowa,
głośna w ostatnich czasach jest waga piórkowa.
Tam niegdyś mistrz z faveli rządził niepodzielnie,
już w dzieciństwie zaczynał - swą najbliższą dzielnię
terrorem szybko objął. Była to łatwizna.
Respekt mu pomagała wzbudzać duża blizna,
która buzię szpeciła. Wiemy o niej tyle,
że raz go starsza siostra trzymała nad grillem,
mały Aldo ją kopnął, pociągnął za włosy,
ta z bólu go puściła, krzycząc wniebogłosy.
I nagle - Jose spada, twarzą na ruszt leci!
Stąd ta blizna, strasząca brazylijskie dzieci.
Jednakże początkowo wciąż ponosił klęski,
niejeden sąsiad co dzień ostre spuszczał bęcki
młodemu Józefowi, który początkowo
bardziej szedł tradycyjną drogą futbolową,
lecz talentu nie stało. A kolejne lanie
w walcu ulicznym wzięte, sprzyjać mogło zmianie
poglądów. Zamiast z piłką biegać po boisku,
Aldo poszedł na trening, ażeby po pysku
lać się nauczyć zbirów, którzy go gnoili.
Talentem się wykazał. Po niedługiej chwili
to on zaczął królować, być cerberem wstępu
na dzielnię. Jednak z czasem zabrakło postępów,
bo w krainie kauczuku poziom szkół był raczej
niski - bowiem gdzie indziej byli wymiatacze.
Tak więc Józek wziął gacie w tobołek na kiju
na wschód sobie podreptał. Nad ocean w Rio.
Tam do kuźni talentów, do Nova Uniao
trafił - sparował z nim nawet Renan Barao.
Potrenował trzy lata, obijał lokalsów,
wreszcie szansę miał sprawdzić się w prawdziwym walcu,
bo kontrakt z WEC podpisał - a w tej federacji
maluchy, jak on walczyły. Gdy w organizacji
pięć kolejnych walk wygrał, dostał title shota,
i Swansona w pięć sekund kolanem złomotał.
Potem tytuł odebrał Brązowemu Miszy -
- tak się zaczęła seria dłuższa, niż u Myszy.
Po dwóch obronach pasa fuzja nastąpiła -
federacja Adamsa już Fertittów była,
a Józek został mistrzem UFC z nadania
i zaraz też się zabrał do rywali lania.
I KenFlo, i Maszyna czoła mu stawiali,
jednakże wyższość Józka po walce uznali.
Mendesa-zapaśnika kopniakiem odprawił,
z mistrzem lekkiej, Edgarem, przez pięć rund się bawił.
Zombie padł nieprzytomny. A potem z Lamasem
Aldo walczył, jak gdyby tamtem był balasem.
Potem rewanż z Mendesem - dzielnie trzymał kroku
Chad. Ta walka została pojedynkiem roku.
Zdawało się - nie minie Józka panowanie,
wtem się pewien rudzielec pojawił na planie.
Był to niejaki Conor. McGregor z Dublina.
Trudno rzec, że karierę z przytupem zaczynał,
choć czasem bumów kończył, dostawał też bęcki.
(Duffy z irlandzkiej wojny wyszedł był zwycięski)
A warto też pamiętać, że był ledwo żywy
w pojedynku z Kornikiem. Tylko punch szczęśliwy
pomógł wtedy przechylić szalę na swą stronę,
bo w parterze to rude byłoby zgnębione.
Ogórów wciąż obijał - jednak trzeba przyznać,
że potrafił swe walki kończyć jak mężczyzna,
toteż szybko go z CeWu podprowadził Dana.
Na pożarcie w debiucie dostał Bestię Bama.
Następny rywal to był Max Błogosławiony.
Wcześniej konfy - na których każdy był wkurwiony,
bo jeden, jak i drugi dialektem gadali -
nie wiem, czy ich zrozumiał ktokolwiek na sali.
W każdym razie McGregor wygrał przez decyzję -
po raz pierwszy nie trafił, gdy chodzi o wizję,
którą rzekomo miewał. Nazwał się Mistykiem,
mówiąc, że zawsze trafia z rundą i wynikiem.
Potem kolejno kończył Brandao, Diamenta,
Rusko-Niemca, o którym mało kto pamięta.
Zaczęto wtedy gadać, że czas przyszedł na to,
aby Aldo Conorem ring wytarł jak szmatą,
bo pyskówek Rudego słuchać się nie dało.
Przyszłe starcie już trzęsło federacją całą,
Conor rządził na konfach - Jose angielskiego
nic nie kumał (dlatego warto znać, kolego).
Jednak krótko przed walką coś złego się stało -
na ostatnim sparingu żebro się złamało
Józkowi. Toteż Dana w akcie desperacji
ściągnął Chada Mendesa - w klapkach i z wakacji.
A żeby Conorowi choć włos nie spadł z głowy,
5 rund zarządził w walce o pas tymczasowy,
wiedząc, że kondycyjnie Mendes padnie w końcu.
Owszem, spuchł - jednak wcześniej lanie sprawił "Słońcu",
w parterze poniewierał, jak kukłę ze słomy
Dopiero, kiedy osłabł, Conor niczym gromem
zaczął w stójce przeważać. Koniec. Chociaż Dziekan
zazwyczaj z przerywaniem w takich chwilach zwlekał.
Tym razem się pośpieszył, a Conor triumfował
i niezwłocznie Józefa znów zaatakował.
W końcu więc dojść musiało do unifikacji -
Aldo wyszedł speszony, jakby bez kolacji.
McGregor nakręcony, niemal ring rozjebał.
Józek ruszył do przodu. Unik. I przyjebał
mu prosto w szczękę Conor. Był mistrz, mistrza nie ma!
Wszyscy w szoku siedzieli. Niemożliwe! Ściema!
Dominator bez pasa? Co to się podziało?!
Rudzielec znów był górą. Lecz było mu mało.
Zamiast, jak każdy czempion, bronić swego pasa,
Conor próbował skoczyć powyżej kutasa.
Zapragnął mieć pas drugi (lekka kategoria),
dwie sroki wziąć za ogon (taka alegoria).
Lecz na tydzień przed walką pęka stopa Rafy -
Dana w szoku, skąd teraz wziąć rywala? Z szafy?
Między łykiem tekili, a blanta jaraniem
na galę wpadł Nate Diaz. No i spuścił lanie
Rudemu krzykaczowi, co się zwał Mistykiem,
a po liściu stocktońskim do nóg upadł z krzykiem.
Myślicie, że ta klęska nauczką mu była?
Wręcz przeciwnie - niczego go nie nauczyła.
Zamiast powrócić grzecznie do piórkowej wagi,
w Conora głowie siedzi rewanż za zniewagi,
bo Nate nie tylko w klatce pięknie dominował -
również na konferencjach brutalnie punktował.
Na szczęście już jest jasne, że na dwieście piątce
Conor podejmie Józka. Stawką - i pieniądze,
i duma, honor, tytuł. Może tak się stanie,
że Aldo pas odzyska i spuści mu lanie?
Leży i bladą dupą spod spodenek świeci.
W sumie - norma w przedszkolu, w kategorii dzieci.
Nieskromnie powiem, że wyszła księga nienajgorzej :)
Wszystkie zajebiste. Drukowalbym.Nieskromnie powiem, że wyszła księga nienajgorzej :)
Wydamy coś razem kiedyś, wierzę ;)Wszystkie zajebiste. Drukowalbym.
Dzięki :)Masz człowieku dużą łatwość tworzenia rymów, naprawdę !
Pppp...popopo....pozzzza forum?Czy masz swoje produkcje poza tym forum również?
Chodzą słuchy,że zrobił sam domek gospodarczy.Czy masz swoje produkcje poza tym forum również?
I zabudowę ścienną w spiżarniChodzą słuchy,że zrobił sam domek gospodarczy.
DJ - każdego zrucha, odprawi na tarczy.