Razu pewnego, gdzieś 4 miesiące temu, przyjęli do mojej fabryki nową pomoc magazynową. Brzydka jak na niemkę nie była, ale pulchna jakaś, ale już na pierwszej wspólnej nooce we fabryce, coś przyuważyłem, że niemra zaczyna się do mnie uśmiechać i patrzy coś długo. Jeszcze wtedy,to prawie kompletnie nie znałem języka niemieckiego i nie rozumiałem niektórych zdań.
Ona w pewnej chwili do mnie po niemiecku szprecha, a ja ni w ząb. A nie chciałem z nią za bardzo w gadkę uderzać,bo majster-chuj wąsaty, zaglądał przez szybę kontenera co rusz i potem stęka,że się opierdalam . Wiec mówię jej , najn, najn. A laska jakoś posmutniała w sekund dwie. Aż dziwnie mi się zrobiło i jakoś dwa dni później poprosiłem kumpla,co dłużej robi i umie szprechać, aby spróbował się jakoś od niej dowiedzić, co ode mnie chciała. Z jakieś 2 godziny po tym fakcie,kumpel do mnie biegnie uśmiechnięty i gada,że lasce się podobam i nawet chciała może odemnie coś więcej. Ja długo bez baby i myśli kosmate na obczyźnie,to potem nie mogłem się skupić na robocie,bo jak Brygitte widziałem,to tylko o ruchaniu myślałem. Majster do mnie sapał,żebym tak nie nerwowo jeździł,ale chuj w niego wbijałem wtedy. I znowu była okazja, coś jej przy paletach miałem pomagać,bo ona bez papieru na widlaka,to tylko ręczne drobne praca robiła. I wychodze z tej mojej kabiny i jak ją zobaczyłem w tym stroju roboczym, to przypomniałem sobie słowa kolegi, kutanga mi stoi i idę podyskutować. Coś tam pokazywała mi , co mam przrzucić i gdzie i jak się obróciła, to ja się do niej od tyłu przybliżyłem aż sie zetknęliśmy. Wyprostowała się i odwróciła i tak patrzy na mnie. Było ciemno i nie widziałem jej twarzy idealnie, to mi się wydawało, że też jest napalona na mnie. I trzesącym się głosem mówie: Wilst du mi r blazen ? (sorry, że tak z błędami piszę,bo nie znam niemca ). I chciałem rozpiąc spodnie. A ta jebana,jak mi skopa sprzedała w jaja, to aż mi pociemniało. O.o
Jak opowiadałem kolesiowi akcje z nocy,to płakał prawie zbrechtu, Trol piepszony wkęcił mnie, że ona na mnie leciała.
Dobrze ,że już tydzień potem odeszła od nas z fabryki, bo dziwne fazy by były dłużej i częściej ją widzieć. Nie gadałem z nią o tym zdarzeniu wcale