Tanio skóry nie sprzedam

@Arlovski



ujdzie, ale zegarek to to na ręku bazyla raczej nie jest, przykro mi, wycieczki rowerowej do lasu i z powrotem niestety nie wygrałeś :-)
 
Miałem kiedyś taki gif ustawiony ;D Beka z tego



a811c2ea240876b671e3fe943f6eb188.gif
 
"Pszczyńska Akademia Sztuk Walki. Tam każdy nadaje sobie stopnie. Tak - mam jak najgorsze zdanie o tej akademii."



Miałem nieszczeście tam uczęszczać mając 16 lat. Robili swój "combat". Raz zajęcia z pałką typu tonfa (bo modne były), raz kata z Karate, raz techniki ręczne z kung-fu chow gar. Wszystko bez ładu i składu - typowy skok na kasę.
 
Oni uczą tylko dzieciaki i naiwnych frajerów. W latach 90-tych na moją sekcje kicka w Krak Sportcie przychodził koleś, który szkolił krakowską policję. Jezu, jeśli policjanci naprawdę używali tych technik to musieli strasznie cierpieć na ulicy. Choć techniki "samoobrony" jakich uczyli mnie na Kyokushin też były niezłe, ninja style:-)
 
Zastanawiam się nad tym czy nie zapisac się na KM na dniach dla spróbowania ale mam do niej takie samo zastrzeżenie jak do tego pseudo Combatu z Pszczyny. Wszystkie techniki jakie widziałem na instruktarzówkach pokazane są "statycznie" i albo z przesadnymi reakcjami na ciosy (od których zalezy reszta przekombinowanych kombinacji), albo z ich brakiem (gdzie przeciwnik stoi jak kołek pozwalając sobie zadać 20 ciosów). Nikt sie nie szarpie, nie odskakuje, nie wyrywa, nie odpycha, nie reaguje z opóźnieniem (np. ciosy w brzuch czy krocze to ok 1-2 sek. opóźnienia w reakcji w stosunku do ciosu) - bo NIE TAK TO WYGLĄDA W SYTUACJI KIEDY KTOŚ CHCE CI ZROBIĆ KRZYWDĘ.
 
TheChosen w Pszczynie w SP1 są zajęcia z MT chyba prowadzone przez trenera Jarząbka i Mandrysza.



@Edit Mój kumpel chodził do nich jak jeszcze na hali w Suszcu były zajęcia.
 
Nie jestem z Pszczyny - chodziłem do ich filii w innym mieście, ale dzieki za tip. MT w walce ulicznej w sytuacji samoobrony? Co o tym sadzicie?
 
A to chcesz strickte pod samoobronę, to raczej wszystko się przydaje, ale już tyle razy było to poruszane że najlepsza obroną przed kosą jest dobry wynik na 100m.
 
Jestem sceptyczy wobec tego "wszystko", bo możesz się czegoś nauczyć i akurat to będzie kosztować Cię więcej niż niewiedza. Zapaśnik, czy ktoś z BJJ sprowadza kogoś w automatyzmie na glebę aby go obić dostaje kopa w głowę od ziomka agresora, bokser chce się boksować, próbuje kryc się za podwójną gardę, ale bez rękawic ciosy agresora wchodzą przez nią jak przez masło albo dostaje cios "nie z tej kończyny" czy zostaje sprowadzony do płaszczyny której się nie spodziewa. Dochodzi do tego świadomość sytuacji, umiejętnośc jej wygaszania, wyswobadzanie się z chwytów za odzież i inne "nieprzepisowe" zagrania, aspekty psychologcizne (np. blokada z obawy o zabicie kogoś ograniczająca ofensywę), prawne (kiedy co). O nożu nie dyskutuje. Chyba SEALsi przeprowadzili w latach 90 eksperyment kiedy kompletnego żółtodzioba uczyli krótki okres ataków nożem, a adepta walki wręcz ze stopniem instruktora obrony przed nimi (miesiąc szkoleń). Wynik był dla żółtodzioba.
 
Kiedyś widziałem właśnie świetny filmik jak gościu bardzo zdecydowanie wybił z głowy jakimś tam adeptom fikcję obrony przed atakiem nożem. Niestety nie udało mi się go już nigdy później znaleźć. Do tego tematu nadawałoby się to idealnie.







TheChosen1- KM jest dobra pod tym kątem, że od początku jest nastawiona na pewne zagrożenia i próbuje uczyć myślenia pod kątem niebezpiecznych sytuacji, unikania ich, rozpoznawania etc. Niektóre ćwiczenia mają uodpornić także psychikę, przyzwyczaić do nagłych akcji. Cały problem z KM rozbija się o to czy sekcja reprezentuje odpowiedni poziom pod kątem nauczania podstawowych technik wyciągniętych z innych sportów czy sztuk walki, które są niezbędne do odpowiedniego poradzenia sobie z przeciwnikiem. Najlepiej wcześniej mieć już jakąś bazę. Ważne, żeby czasem nie trafić na jakąś "wojskową" odmianę, bo będzie wtedy dużo ściemy na temat walki przeciwko uzbrojonemu przeciwnikowi...
 
@TheChosen1



Ja jestem zwolennikiem tego, żeby trenować to co najwięcej sprawia przyjemności, a rozkminy BJJ vs Muay Thai itp. zostawić Borucie. Jak jesteś sprawnym uderzaczem/grapplerem to sobie w walce 1 na 1 raczej przecież poradzisz, a z większą grupą/nożem itp. i tak najlepsza taktyka to kardio dżitsu bieg.
 
BTW ciekawie prawią tj. faktycznie jest taka głupia reakcja przy chwycie za odzież, czy, że ciosy proste w walce ulicznej są niedoceniane..



https://www.youtube.com/watch?v=dZ9w3GqNyRM







@ironical - znasz jakieś godne polecenia sekcje KM na Śląsku, które faktycznie ucza tych technik na dobrym poziomie aby stały się automatyzmami, którymi sam się nie załatwię? Wszystkie wojskowe odmiany z zasady odpuszczam, bo wojsko ma inne priorytety w walce wręcz, a bagnetem na kbkak raczej nikt mnie nie zadzga w najbliższym czasie.
 
Ja juz dawno skończyłem swoją przygodę w tym temacie. Do tego Bielsko-Biała to raczej nie jest centrum śląska... Polecam przejść się tu i tam i zobaczyć na własne oczy. Pierwszy trening zazwyczaj jest za darmo.
 
Zapaśnik, czy ktoś z BJJ sprowadza kogoś w automatyzmie na glebę aby go obić dostaje kopa w głowę od ziomka agresora, bokser chce się boksować, próbuje kryc się za podwójną gardę, ale bez rękawic ciosy agresora wchodzą przez nią jak przez masło albo dostaje cios "nie z tej kończyny" czy zostaje sprowadzony do płaszczyny której się nie spodziewa.
Akurat gdyby obalenie można było tak łatwo sparować "kopem w głowę" to zapaśnicy nie mieliby takich sukcesów w MMA. Generalnie takie dywagacje sprowadzają się do starć "BJJ vs Muay Thai", bo jeśli ktoś w walce 1vs1 bez broni ma wygrać to w 99% przypadków wygra ten, kto ćwiczy cokolwiek na tyle długo, żeby mieć jakieś ogarnięcie. Jakoś nie wierzę w uliczników w starciu z ćwiczącymi sw.
 
Różnie bywa w praktyce, widziałem jak koleś trenujący 7 lat kyokuszinkę wyłapał od ćpuna cepa i padł jak zabity. :-) Choć to pewnie jakiś mniejszy procent takich przypadków.
 
Akurat gdyby obalenie można było tak łatwo sparować "kopem w głowę" to zapaśnicy nie mieliby takich sukcesów w MMA.


kolega mial na mysli kopa w glowe od 3 osoby, kolegi obalonego przeciwnika. Sprowadzanie walki do parteru w takich warunkach faktycznie jest malo bezpieczne. choc z drugije strony i stojac mozna wylpac kopa w plecy albo strzal z partyzanta :) Generalnie na uliczne potyczniki najlepsze jest rozmowa i lagodznie sytuacji + szybkie nogi do ucieczki.
 
Ironical man - dla Mameda tego kolesia niech ksw sciagnie, pokreca sobie obrotowki na bialym ringu ku uciesze zgromadzonej gawiedzi
 
A ja niestety przy całym szacunku dla Karoliny, KM nie polecam i wręcz odradzam uznając to za nic więcej jak system od wyciągania kasy od ludzi. Wiele jest tak naiwnych technik, że przeczy to logice, a ilość tych, które nie da się przećwiczyć na partnerze w pełnym boju jest zbyt duża, by miało to jakiekolwiek znaczenie. Zawsze wyznaję zasadę, że jeśli nie jesteś w stanie w pełnym kontakcie opanować techniki to jest ona tylko teoretyczną bajeczką. Uczę się parteru - chcę wyrwać ręce i nogi przeciwnikowi i robię to sparingpartnerowi. Analogicznie stójka. Chcę przetestować techniki to atakuję by urwać głowę na zawodach/ostrzejszych sparingach. Natomiast KM jeszcze nigdy, nigdy nie dała mi przykładu walki w której przeciwnik choć w minimalnym stopniu by oponował siłowo i zadawał własne ciosy/techniki.
 
@Keylock - pisałem o ZIOMKU agresora. Automatyzm może go ciągnąć w strone chwytania i sprowadzenia na glebe, gdzie w styuacji kiedy przeciwnik nie będzie sam ten styl się nie sprawdzi.
 
Tomasz - Tradycyjne techniki szlifuje się w sparingach. Co do braku oporowania to w pewnej fazie nauczania powinno być ono stopniowo zwiększane, żeby przekonać się czy technika faktycznie ma prawo zadziałać. Dużo zależy od partnera niestety. Niestety niektórzy bardziej skupiają się na "realnym" odwzorowaniu reakcji na markowane ciosy niż na realnym trenowaniu. Co do sportowego trenowania to nie mów, że jak pójdziesz na na boks czy bjj to od razu będziesz napierdalał jak dzik... Bynajmniej nie mam zamiaru bronić KM w każdej płaszczyźnie, bo sam widziałem dużo marnych akcji, nasłuchałem się też różnych bajek, ale jesli trafi się do dobrej sekcji to na coś może się to przydać. Trzeba tylko mieć swój rozum cały czas włączony i nie łykać wszystkiego jak pelikan.



PS: Nie wiem czy nie lepiej byłoby odkopać jakiś stary temat i tam prowadzić dalszą rozmowę dla dobra "Skóry".
 
Back
Top