Eh, trzeba nigdy nie studiować żeby zachować wiarę w tytuł profesorski. U nas to jest raczej tytuł polityczny niż naukowy. I nie mowie tu o wielkiej polityce a tej najgorszego rodzaju-kolesiowskiej, wydziałowej itd. Znalem profesorów, którzy mieli taką demencję ze nie rozpoznawali na egzaminach własnych podręczników. Przepisanych słowo w słowo, żeby mieć pewność ze treść jest właściwa. Inni na wykładach pletli takie bzdury że się przykro robiło-np o kobietach i ich roli w społeczeństwie.