Tanio skóry nie sprzedam


007.jpg
 
Weź się kurwa za robotę ::really::
Zrobiłem obiad i sprawdziłem z koordynatorem projektu, czy nie powinienem ponaglić kontrahenta.

Stwierdził, że zrobiliśmy z naszej strony wszystko i teraz czekamy na ich ruch.

Odparłem że w takim razie zaparzam herbatkę i czekamy. Pogratulował mi decyzji i tyle na ten tydzień:antonio:

Wprowadziłem jednodniowy tydzień pracy, więc jeden ruch i chujem do góry leżę :jarolaugh:

Teraz się zjarałem dwoma gatunkami skuna i będę grać w grę. Bo żyć trzeba umić :muttley:
 
Zrobiłem obiad i sprawdziłem z koordynatorem projektu, czy nie powinienem ponaglić kontrahenta.

Stwierdził, że zrobiliśmy z naszej strony wszystko i teraz czekamy na ich ruch.

Odparłem że w takim razie zaparzam herbatkę i czekamy. Pogratulował mi decyzji i tyle na ten tydzień:antonio:

Wprowadziłem jednodniowy tydzień pracy, więc jeden ruch i chujem do góry leżę :jarolaugh:

Teraz się zjarałem dwoma gatunkami skuna i będę grać w grę. Bo żyć trzeba umić :muttley:
Czym ty się zajmujesz? Frontend dev?
 
Czym ty się zajmujesz? Frontend dev?
Jestem architektem systemów informatycznych, tylko trafił się najłatwiejszy projekt pod słońcem - sprawdzić wymagania i zaplanować wdrożenie poprawek, gdzie konieczne.

Typy zrobiły wszystko za mnie, ja stworzyłem dwa dokumenty z listą wymagań, przedyskutowane zostały stan aktualny i docelowy, kontrahent ma na naszej liście wymagań nanieść swoje poprawki i dopiero się zacznie dłubanie. Tzn oni będą dłubać, a jak przyglądać się i opisywać, jeśli będzie potrzeba.

Inna sprawa że mogę to jakiemuś analitykowi na garba wrzucić z racji mojej pozycji, ale po co - oni są zajebani robotą a ja jak mam kilka dni pracy w miesiącu to jest cud.

Najwięcej czasu to spędziłem na nauce na początku (bo mi pozwolili), a poza tym na czekaniu właśnie.

Na wiedzę, na listę wymagań, na ocenę tych wymagań u nas, potem na poprawki do mojego dokumentu, czekanie na spotkania, a teraz czekanie na ich wnioski...

Na sześć miesięcy pracowałem może dwa. Ale szczerze? To pierdolony fart po wielu latach chujowych prac i setkach szkoleń z dziesiątek dziedzin wiedzy.

Kiedyś wrzucę listę jakie szkolenia mam na koncie, albo chociaż część, żeby nie było że TYLKO ściemniam :jarolaugh:
 
On sam nie wie, myślisz czemu go trzymają w pokoju bez klamek?
:awesome:
Jestem architektem systemów informatycznych, tylko trafił się najłatwiejszy projekt pod słońcem - sprawdzić wymagania i zaplanować wdrożenie poprawek, gdzie konieczne.

Typy zrobiły wszystko za mnie, ja stworzyłem dwa dokumenty z listą wymagań, przedyskutowane zostały stan aktualny i docelowy, kontrahent ma na naszej liście wymagań nanieść swoje poprawki i dopiero się zacznie dłubanie. Tzn oni będą dłubać, a jak przyglądać się i opisywać, jeśli będzie potrzeba.

Inna sprawa że mogę to jakiemuś analitykowi na garba wrzucić z racji mojej pozycji, ale po co - oni są zajebani robotą a ja jak mam kilka dni pracy w miesiącu to jest cud.

Najwięcej czasu to spędziłem na nauce na początku (bo mi pozwolili), a poza tym na czekaniu właśnie.

Na wiedzę, na listę wymagań, na ocenę tych wymagań u nas, potem na poprawki do mojego dokumentu, czekanie na spotkania, a teraz czekanie na ich wnioski...

Na sześć miesięcy pracowałem może dwa. Ale szczerze? To pierdolony fart po wielu latach chujowych prac i setkach szkoleń z dziesiątek dziedzin wiedzy.

Kiedyś wrzucę listę jakie szkolenia mam na koncie, albo chociaż część, żeby nie było że TYLKO ściemniam :jarolaugh:
parasite-5e4a4814ab159.jpg
 
Jestem architektem systemów informatycznych, tylko trafił się najłatwiejszy projekt pod słońcem - sprawdzić wymagania i zaplanować wdrożenie poprawek, gdzie konieczne.

Typy zrobiły wszystko za mnie, ja stworzyłem dwa dokumenty z listą wymagań, przedyskutowane zostały stan aktualny i docelowy, kontrahent ma na naszej liście wymagań nanieść swoje poprawki i dopiero się zacznie dłubanie. Tzn oni będą dłubać, a jak przyglądać się i opisywać, jeśli będzie potrzeba.

Inna sprawa że mogę to jakiemuś analitykowi na garba wrzucić z racji mojej pozycji, ale po co - oni są zajebani robotą a ja jak mam kilka dni pracy w miesiącu to jest cud.

Najwięcej czasu to spędziłem na nauce na początku (bo mi pozwolili), a poza tym na czekaniu właśnie.

Na wiedzę, na listę wymagań, na ocenę tych wymagań u nas, potem na poprawki do mojego dokumentu, czekanie na spotkania, a teraz czekanie na ich wnioski...

Na sześć miesięcy pracowałem może dwa. Ale szczerze? To pierdolony fart po wielu latach chujowych prac i setkach szkoleń z dziesiątek dziedzin wiedzy.

Kiedyś wrzucę listę jakie szkolenia mam na koncie, albo chociaż część, żeby nie było że TYLKO ściemniam :jarolaugh:
Zarzuc link do Li :awesome:
 
Back
Top