Tanio skóry nie sprzedam

1671033220411.png
 

Mam taką sąsiadkę. Przez lata nie pracowała - w sumie to nigdy, szybko dzieci - ale jako posag wniosła pinionszki z wynajmowanego lokalu na parterze - kupiony im w prezencie przez rodziców. Przez lata było dobrze, bo pinionszki płynęły. Problem w tym, że najemca prowadził tam osiedlowy sklepik spożywczy. A sklepiki osiedlowe mają to do siebie, że padają jeden po drugim. No i ten kilka lat temu upadł. Później przez chwilę był sklep z dopalaczami, potem studio urody. Ale wszystko jebło. Przez dłuższy czas mieli problem z wynajęciem lokalu, a czynsz trzeba płacić - tylko z czego, skoro ona nie pracuje? No i wtedy zaczęły się dramy. Oczywiście wszystkiemu winny był mąż, bo prze 20 lat układ był inny i nikt jej nie mówił, że będzie musiała iść do pracy...
Stanęło na tym, że lokal sprzedali, a ona raz do roku jeździ zbierać owoce, czy tam szparagi do Niemiec. Bo oczywiście w Polsce wstydzi się pracować.
 
Back
Top