Od tego skoku Stocha mam jedną myśl w głowie.. jest bardziej pojebana skocznia niż Okurayama? Tam mogą wszyscy skakać po 120 metrów, ale jak w pewnym miejscu podwieje, to nagle można pierdolnąć ze 160 metrów tylko przy okazji się zabić, a potem w sekundę wszystko wraca do normy. Przecież Kamil gdyby był tak mało doświadczony i jednocześnie tak samo szurnięty jak np. Domen Prevc, mógłby próbować tam lądować z przysiadem na 155 metrze. O skoku Kobayashiego nie wspomnę, bo ten to ratował się przed wylądowaniem (i załatwieniem kręgosłupa jednocześnie) na 165 metrze już w połowie lotu.