Przemyślenia nowicjusza - filozofia duszeń

Cloud

UFC
Light Heavyweight
MMARocks
rjfbqe5d.jpg


W dzisiejszym tekście chciałbym opisać filozofię duszeń, którą musimy przyjąć na treningach parteru. Jako początkujący grappler, źle rozumiałem ideę jaka idzie za wszelkiego rodzaju duszeniami.

Często jest tak, że młody adept MMA/Submission fightingu gdy znajdzie się w odpowiedniej dla siebie pozycji oraz założy upragnioną technikę kończącą mającą na celu odciąć przepływ krwi do mózgu, to zaczyna się siłować, używając całej energii na próbę nagłego zaduszenia rywala. Jednak im bardziej będziemy w danej chwili palić mięśnie na mocny chwyt, tym szybciej będzie nam brakowało tej siły i będziemy ten uchwyt popuszczać.

O ile faktycznie technika dobrze wykonana skutkuje poddaniem, tak istnieje element, który jest nieco niedoceniany, czyli oddziaływanie mentalne na przeciwnika podczas walki. Poddanie nie tylko musi wpływać na ciało rywala, ale też na jego psychikę. Jeśli po nagłej presji uciskowej zaczniemy nawet minimalnie luzować chwyt, wtedy nasz oponent dostaje sygnał, że jeśli wytrzyma jeszcze te kilka sekund, to się uwolni.

Dlatego właśnie duszenie powinno być metodyczne. Powinno być jak imadło i stopniowo – jak to urządzenie – coraz bardziej się zacieśniać. Zaczynamy więc od standardowego chwytu techniki duszonej, po czym minimalnie 'metodycznie' staramy się zwiększać nacisk i zmniejszać luzy. Wtedy właśnie dajemy jasny sygnał świadomości rywala, że to nie jest chwilowa technika oraz, że mamy siłę by ją jeszcze mocniej zrobić. Nawet jeśli czujemy, że nie mamy energii by długo trzymać przeciwnika w określonej technice, to warto w duszeniu zastosować metodę „powolnego imadła” - w ten sposób nie tylko odcinamy przepływ krwi do mózgu rywala, ale również łamiemy jego psychikę, dając mu do zrozumienia, że dał się złapać w coś, z czego już nie wyjdzie. Musimy wprowadzić go w stan w którym uzna beznadziejność swej sytuacji, w stan w którym psychika sama go podda. W sytuacjach gdy jesteśmy duszeni, pierwsze skrzypce zaczyna grać instynkt samozachowawczy i to jego trzeba w pierwszej kolejności musi złamać. Gdy przepływ krwi do mózgu jest utrudniony i w głowie ciśnienie zaczyna nam już buzować, to właśnie wtedy instynkt walczy z naszą wolą wojownika. Klepanie w sytuacjach beznadziejnych, następuje często samoistnie przy duszeniach i do tego właśnie dążymy. Z tego powodu o wiele efektywniejsza jest pewna technika ale powoli zacieśniająca się na szyi przeciwnika, niż technika, którą chcemy wyegzekwować w ciągu kilku sekund – korzystając przy tym z całego zapasu energii i licząc, że zwierzęcą siłą zmusimy przeciwnika do klepania.

Oczywiście ta filozofia poddania, pasuje do duszeń. W przypadku dźwigni, jeden szybki, dynamiczny i mocny ruch – wygenerowany z całych sił – potrafi odklepać rywala. Dlatego pomimo znajomości technik, musimy zdać sobie sprawę z faktu, że czasem w takim samym stopniu trzeba zapracować tak nad poddaniem, jak i psychiką tego, z którym walczymy - a gdy już instynkt oponenta zacznie brać górę, to poddanie stanie się łatwiejsze do odklepania.
 
Last edited:
A tak z pozycji zupełnego laika pytając.
Czy skutecznym jest, gdy przeciwnik nie czuje duszenia. W sensie, uciskamy tętnice w taki sposób, że rywal w minimalnym stopniu czuje naszą presję. Mimo to technika jest dobrze dopięta i po dość krótkim czasie rywal zaczyna mieć mroczki i cały ten proces odpływania.
Czy może wtedy psychiczna reakcja nie będzie mocniejsza (przez co reakcja instyktów samozachowawczych bardziej gwałtowna), bo przeciwnik traci zmysły pomimo braku fizycznego czucia duszenia. Oczywiście to nie wyklucza metodycznego zwiększania siły ucisku.
Z drugiej strony jest mocne uciskanie tak, by rywal czuł wyraźny ból, np. nie uciskanie tętnic, ale gardła, czy szczęki. Wtedy czy nie następuje przyzwyczajanie się do bólu i większa wola walki i pozbycia się presji.

Takie luźne przemyślenia.
 
Poruszasz tutaj dość powszechny problem (mnie też to dotyczy), który trapi praktycznie wszystkich raczkujących chwytaczy.
Początkujący na sparingach robią wszystko z pełną mocą, strasznie przy tym się szarpiąc i tym samym tracąc siły.
 
Fajny temat.
Co mogę dodać od siebie. Trener nigdy nie mówił nam o takich technicznych sprawach, ani na co mamy zwrócić uwagę podczas walki. Oglądałem dużo filmików na ten temat i głowie sobie wizualizowałem jak potoczy się mój kolejny sparing i jak będę reagował na kolejne ataki sparing partnera.
Co do samych duszeń, chyba najlepszy przykład daje nam natura. Doskonały zabójca Boa Dusiciel, podobno luzuje ścisk, czeka aż ofiara złapie oddech a gdy go wypuści, to zaciska się wokół niej jeszcze mocniej ;)
 
Fajnie jakby sie wypowiedział ktoś , kto ma np. czarny pas bjj, bo @Cloud w swym wywodzie, jakoś nie jest do końca wiarygodny dla mnie.

Imo Boruta miałby sporo w tej kwestii do powiedzenia pewnie :)
 
  • Like
Reactions: KoY
to powtarzam jak mantre swoim początkującym. Łapią świetnie techniki np. na przykładzie trójkąta nogami, 3 sekundy ścisku takiego, że kokos zostałby zmiażdżony a po tym czasie nie ma siły nawet muchy zabić.
Staram się im wpoić, że chwyt który już mamy lepiej trzymać z stałą siłą i dłużej niż spiąć się na 3 sekundy i tą jedną akcją wypompować cały zasób sił na 5 minutową walkę. Generalnie im dalej w las tym łatwiej, bo już sami wiemy czy technika jest dopięta perfekt czy jest na skraju (i warto włożyć całe siły bo jest szansa, że się uda) czy po prostu trzeba przetrzymać poszukać dogodnej sytuacji do zmiany/poprawy chwytu albo całkowicie odpuścić. Walki początkujących wyglądaja zawsze tak samo jakby to była ostania runda mistrzowska i od tych 10 sekund zależała nasza obrona pasa mistrzowskiego a potem tempo ślimacze.
 
A tak z pozycji zupełnego laika pytając.
Czy skutecznym jest, gdy przeciwnik nie czuje duszenia. W sensie, uciskamy tętnice w taki sposób, że rywal w minimalnym stopniu czuje naszą presję. Mimo to technika jest dobrze dopięta i po dość krótkim czasie rywal zaczyna mieć mroczki i cały ten proces odpływania.
Czy może wtedy psychiczna reakcja nie będzie mocniejsza (przez co reakcja instyktów samozachowawczych bardziej gwałtowna), bo przeciwnik traci zmysły pomimo braku fizycznego czucia duszenia. Oczywiście to nie wyklucza metodycznego zwiększania siły ucisku.
Z drugiej strony jest mocne uciskanie tak, by rywal czuł wyraźny ból, np. nie uciskanie tętnic, ale gardła, czy szczęki. Wtedy czy nie następuje przyzwyczajanie się do bólu i większa wola walki i pozbycia się presji.

Takie luźne przemyślenia.

To nie są luźne przemyślenia, to już jest wyższa szkoła jazdy :). Ja może trochę skomplikowanie to opisałem, ale założenia proste. Tak jak napisał KoY, lepszy chwyt który możemy trzymać ze stałą siłą, ewentualnie minimalnie ją zwiększając (jak imadło), niż spinka na kilka sekund a później opad sił :). Twój pomysł może i ma rację bytu, ale to już chyba trzeba by było mieć diagnostykę w łapach by idealnie ocenić że mamy gościa na granicy minimalnej presji.

Poruszasz tutaj dość powszechny problem (mnie też to dotyczy), który trapi praktycznie wszystkich raczkujących chwytaczy.
Początkujący na sparingach robią wszystko z pełną mocą, strasznie przy tym się szarpiąc i tym samym tracąc siły.

Dokładnie tak samo robiłem, co zostało mi wytłumaczone przez trenera i stąd właśnie ten tekst.
 
To nie są luźne przemyślenia, to już jest wyższa szkoła jazdy :). Ja może trochę skomplikowanie to opisałem, ale założenia proste. Tak jak napisał KoY, lepszy chwyt który możemy trzymać ze stałą siłą, ewentualnie minimalnie ją zwiększając (jak imadło), niż spinka na kilka sekund a później opad sił :). Twój pomysł może i ma rację bytu, ale to już chyba trzeba by było mieć diagnostykę w łapach by idealnie ocenić że mamy gościa na granicy minimalnej presji.



Dokładnie tak samo robiłem, co zostało mi wytłumaczone przez trenera i stąd właśnie ten tekst.
Po sobie widzę, że nawet jeśli już wyzbyłem się tego złego nawyku, to kulając się z kimś, kto nadal tak robi jestem niejako zmuszony, aby robić to samo (broniąc się przed szaleńczym atakiem).
 
Fajnie jakby sie wypowiedział ktoś , kto ma np. czarny pas bjj, bo @Cloud w swym wywodzie, jakoś nie jest do końca wiarygodny dla mnie.

Imo Boruta miałby sporo w tej kwestii do powiedzenia pewnie :)
Przy twojej geograficznej bliskosci do Boruty dziwie sie ze w ogole proponujesz wchodzenie z nim w dyskusje :)
 
  • Like
Reactions: KoY
Back
Top