Jak Cie to jara to polecam pokręcić na single-speedzie z jakimś ciężkim przełożeniem, ja przez rok śmigałem na 16/46 zapiętym na stałe i korby się łamały na podjazdach :D
ja od, okolo dwoch lat jezdze na 14/42. (opona 26-1.95 semi-terenowa, jezdze glownie po twardych asfaltach, kostkach-sciezki rowerowe w 3M jest bardzo dobrze, troche lasu ale twardy szuter, w zadne bezdroza sie nie bawie) Nie jest to klasyczny single -speed bo mam normalnie 3 tarcze z przodu i wolnobieg z tylu ale po prostu nie zmieniam przelozen, reszta dla mnie moglaby nie istniec. tzn mam taki ostatni etap podjazdu przed domem gdzie nie sposob wjechac na 14/42 takze przyznaje sie bez bicia, ze tam musze zrzucic na inne przelozenie to jakies moze z 50 metrow. Nie wiem jakie nachylenie ale spore, w zime jak nie masz napedu na cztery kola w aucie to nie wjedziesz.
Kiedys pisalem Ci tu o tej mojej nieszczesnej tylnej zebatce (14), ze musze wymieniac co kilka tygodni( caly wolnobieg) bo sie zabki lamia szybko, otoz po tym jak zerwalem lancuch, stwierdzilem, ze przestane rozpedzac sie jak pojebion i cisnac po homoseksualistach od samego startu, jakbym bral udzial, kurwa w wyscigu sprinterskim
i zobacze czy to cos pomoze. Ty...pomoglo
Obecny wolnobieg mam juz z pol roku i jest w porzadku. Do tego na takim lesnym podjezdzie jak jest bloto to wrzucam na jedna zebatke wyzej bo zauwazylem, ze pierwsze trzaski to czesto wlasnie w tym miejscu miewalem. Z poczatku ciezko mi sie bylo z tym pogodzic ale coz, "chwila chwaly" nie warta jest, jednak wymiany wolnobiegu z lancuchem
.
Pytanie: jakbym zmienil korbe na wieksza to byloby twardziej?
tzn o ile sie da. Nie chce sie bawic w jakies wymiany piast a wlasciwie to pewnie calego kola pod kasete itp itd. Wkrecony jestem w jazde, nie w sprzet, z reszta widziales moja "maszyne"
caly czas jezdze na tym samym. LICZY SIE KURWA NOGA I SERCE reszta to szczegoly