Polityka

Last edited:
A na poważnie do daje do zastanowienia, że człowiek, który jest profesorem czesto mówi tyle bredni. Fajnie poprzeglądać te niektóre radykalne portale typu ,,Krytyka polityczna" i ,,Fronda"-taka dawka abstrakcji...
Niedługo referendum. Możliwość realnej zmiany przez ordynacje wyborczą. Ciekawy artykuł z mnóstwem zalet ordynacji większościowej:
,,Większościowa ordynacja wyborcza według "Wprost" i Fundacji im. J. Madisona Centrum Rozwoju Demokracji
Jan Łączny z Samoobrony dostał się w 2001 r. do Sejmu, uzyskując jedynie 498 głosów. Niechlubny rekord ostatnich wyborów należy do Andrzeja Adamczyka z PiS, który zdobył tylko 1582 głosy. Z kolei aż dziesięciu posłów obecnej kadencji nie przekroczyło granicy 0,6 proc. poparcia w swoim okręgu. Jak to możliwe? Bo polskie wybory to jedno wielkie oszustwo polegające na ogrywaniu wyborcy, który co cztery lata daje się nabrać, że wszystko zależy od niego. Tak naprawdę nie ma on żadnego wpływu na to, kto znajdzie się w Sejmie, bo o tym jeszcze przed rozpoczęciem kampanii decyduje partia, tworząc swoje listy. Nie wie nawet, kto zostanie premierem ani kogo ma rozliczać z nie spełnionych obietnic, bo rząd realizuje jedynie wypadkową programów partii koalicyjnych.
Tygodnik "Wprost" proponuje koniec wyborczego teatru. Razem z Fundacją im.ĘJ. Madisona Centrum Rozwoju Demokracji przygotowaliśmy założenia projektu większościowej ordynacji z jednomandatowymi okręgami wyborczymi, która nie wymaga zmiany konstytucji. Taka ordynacja obowiązuje w niemal 70 państwach świata, w tym we wszystkich z grupy G-7. W USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii stosuje się ją od zarania demokracji, w Niemczech (ordynacja mieszana) i Francji - od pół wieku, we Włoszech - od 1994 r., a w Japonii - od 1997 r.

Pakt wyborczy?
W przeciwieństwie do ordynacji proporcjonalnej, którą wymyślono pod koniec XIX wieku jako trik mający umożliwić belgijskim socjalistom utrzymanie się w parlamencie, ordynacja większościowa jest pozbawiona kunktatorstwa. Przeliczając głosy na mandaty, nie trzeba stosować skomplikowanych matematycznych metod macierzowych, bo sprowadza się ona do jednej prostej zasady: First-Past-The-Post. Wygrywa nie ten, który startuje jako pierwszy (tak dzieje się w wyborach proporcjonalnych), ale ten, który pierwszy przekracza metę, czyli zdobywa najwięcej głosów.
Przeforsowanie projektu "Wprost" i Fundacji im. J. Madisona w parlamencie jest wielce prawdopodobne. Za jednomandatowymi okręgami publicznie opowiada się bowiem większość posłów Platformy Obywatelskiej. Według ustaleń tygodnika "Wprost", także wielu posłów Prawa i Sprawiedliwości jest gotowych głosować wbrew partyjnej dyscyplinie. Być może zresztą takiego problemu nie będzie. W wypadku groźby przyspieszonych wyborów (wiele wskazuje na to, że dojdzie do nich najpóźniej wiosną 2007 r.) PO i PiS mogą dojść do porozumienia, bo wprowadzenie w Polsce większościowych wyborów doprowadziłoby do ukształtowania się systemu dwupartyjnego. Według sondaży, w dwóch głównych rolach wystąpiłyby właśnie PiS i PO.
Kaucja zamiast podpisów
Opracowany przez prawników Fundacji im. J. Madisona i "Wprost" projekt jest wzorowany na najlepiej funkcjonującej na świecie ordynacji brytyjskiej. Zakłada on, że w każdym z 460 okręgów głosuje się na jednego posła w jednej turze. Obecnie Polska jest podzielona na 41 okręgów. Na każdy z nich przypada średnio 930 tys. mieszkańców, czyli dwa razy więcej niż w USA i prawie tyle, ile w Indiach, których populacja grubo przekracza miliard obywateli. Według proponowanej przez nas ordynacji, każdy okręg będzie liczył 83 tys. osób. Jest to nie tylko wynik prostego rachunku matematycznego (38 mln ludzi podzielone przez 460 okręgów), ale także idealne odwzorowanie podziału brytyjskiego.
Biorąc pod uwagę to, że posłem można zostać, nie zdobywając nawet 500 głosów, bezsensowny jest wymóg zebrania aż 3 tys. podpisów, by móc w ogóle wystartować w wyborach. Według naszego projektu, wystarczy znaleźć jedynie 10 osób gotowych poprzeć danego kandydata. Dokładnie tyle samo, ile w Wielkiej Brytanii. Jeszcze mniej restrykcyjne są przepisy w Kanadzie, gdzie wystarczą 2 podpisy, czy w Japonii, gdzie trzeba znaleźć tylko jedną osobę. Ordynacja większościowa wprowadza jednocześnie obowiązek wpłacenia kaucji w wysokości średniej pensji krajowej (na Wyspach wynosi ona 1000 funtów).W wypadku, gdy kandydat nie przekroczy 5 proc. ogółu głosów oddanych w okręgu, kaucja trafia do losowo wybranej organizacji pożytku publicznego. Ordynacja większościowa znosi również obowiązek tworzenia list wyborczych. A skoro nie ma list, to nie może być także progu wyborczego. Jego likwidacja ułatwi zdobycie mandatu osobom startującym z poparciem lokalnych komitetów. Szansę tę blokuje obecnie właśnie próg wyborczy.
Hochsztaplerzy i gangsterzy
Z likwidacji progu wyborczego oraz rezygnacji z list krajowych przeciwnicy ordynacji większościowej czynią główny zarzut. - Gdyby partyjne szyldy i sita przestały się liczyć, mielibyśmy wielki wyścig kuglarzy, hochsztaplerów, gangsterów gotowych wydać sporo własnych pieniędzy, by uzyskać bezcenny poselski immunitet oraz pomocną w interesach legitymację posła - uważa publicysta Jacek Żakowski, jeden z obrońców ordynacji proporcjonalnej. To kłamstwo! Nie potwierdza tego doświadczenie żadnego z 70 państw, w których funkcjonują jednomandatowe okręgi. Gdyby faktycznie było tak, jak twierdzi Żakowski, głównym siedliskiem "kuglarzy", "hochsztaplerów" i "gangsterów" byłby Kongres USA, bo w tamtejszych wyborach od ponad 200 lat nieprzerwanie stosuje się ordynację większościową. Co więcej, to właśnie ordynacja proporcjonalna faworyzuje dyletantów, o czym świadczą kariery posłów Sebastiana Florka, Krzysztofa Rutkowskiego czy Piotra Misztala.
Popularnym blefem stosowanym przez obrońców obecnie obowiązującej ordynacji wyborczej jest twierdzenie, że okręgi jednomandatowe preferują duże ugrupowania, dyskryminując przy tym małe partie. Owszem, odpowiedzialność za władzę bierze zawsze partia, która wygra wybory, ale szanse dostania się do parlamentu mają wszyscy. Żeby się o tym przekonać, wystarczy przyjrzeć się wynikom zeszłorocznych wyborów w Wielkiej Brytanii. Okazuje się, że do tamtejszego parlamentu trafili przedstawiciele aż 11 ugrupowań! Mało tego, wygrywali oni w najbardziej prestiżowych częściach kraju. W jednym z londyńskich okręgów rywali zdeklasował na przykład George Galloway z nieznanej nikomu partii Respect - The Unity Coalition.
Furtka dla Le Pena
Preferowanie dużych partii, o którym tak głośno mówią przeciwnicy ordynacji większościowej, jest w istocie jej zaletą. W historii Wielkiej Brytanii nigdy nie było jeszcze problemu ze skompletowaniem gabinetu. Dzięki przejrzystym regułom wyborczej gry skład ministrów można łatwo przewidzieć jeszcze podczas kampanii, a jego powołanie jest tylko formalnością i odbywa się w ciągu 24 godzin od ogłoszenia oficjalnych wyników. Obowiązek równie szybkiego stworzenia rządu przez partię zwycięską przewiduje także projekt proponowany przez tygodnik "Wprost". By to parlamentarne poparcie było równie stabilne na początku i na końcu kadencji, zmiana przynależności partyjnej ma być równoznaczna z utratą mandatu.

Ordynacja większościowa ma jeszcze jeden atut - stabilizuje ona scenę polityczną i wycina z niej partie o skrajnych poglądach. Wystarczy wspomnieć, że zanim pojawiła się ona we Francji, kolejne rządy były tam jeszcze mniej stabilne niż obecnie w Polsce. Jej wprowadzenie było jednym z warunków, od których Charles de Gaulle uzależnił przejęcie władzy. Od tamtego czasu zrezygnowano z niej tylko raz - w połowie lat 80. Do Zgromadzenia Narodowego prześlizgnął się wówczas Front Narodowy. Natychmiast wrócono wówczas do okręgów jednomandatowych. Od tej pory lider frontu Jean-Marie Le Pen nie znalazł się już w parlamencie. Znamienne jest także to, że żadne wybory przeprowadzone według ordynacji większościowej nie stały się początkiem dyktatury, czego nie można powiedzieć o ordynacji proporcjonalnej. W brytyjskich szkołach uczy się nawet dzieci, że gdyby przedwojenne Niemcy były podzielone na okręgi jednomandatowe, to NSDAP nie doszłoby nigdy do władzy.
W polskich realiach głównym pożytkiem z obowiązywania większościowej ordynacji byłoby pozbawienie politycznego znaczenia kunktatorskich partii w rodzaju Samoobrony, LPR czy PSL. Choćby dlatego będziemy zabiegać o poparcie dla naszego projektu.

Mariusz Wis jest prezesem Fundacji im. J. Madisona Centrum Rozwoju Demokracji
Założenia projektu większościowej ordynacji wyborczej do Sejmu przygotowane przez Fundację im. J. Madisona i "Wprost"
• 460 okręgów wyborczych
• 460 mandatów (z każdego okręgu ma być wybierany jeden poseł)
• jedna tura wyborów
• na każdy okręg przypada ok. 83 tys. mieszkańców
• bierne prawo wyborcze przysługuje każdemu, kto najpóźniej w dniu wyborów kończy 21 lat, zbierze 10 podpisów poparcia obywateli z okręgu i wpłaci kaucję w wysokości przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej (obecnie 2347,24 zł).
• kaucja przepada w wypadku nie uzyskania 5 proc. ogółu ważnie oddanych głosów w okręgu
• przepadek kaucji następuje na rzecz losowo wybranych organizacji pożytku publicznego, mających siedzibę na terenie okręgu
• likwidacja progu wyborczego
• mandat uzyskuje kandydat, który otrzyma największą ilość ważnych głosów
• w przypadku uzyskania równej liczby głosów przez dwóch lub więcej kandydatów o mandacie rozstrzyga losowanie
• poseł kandydujący z rekomendacji partii politycznej w trakcie kadencji nie może reprezentować innej partii pod rygorem utraty mandatu
• wygaśnięcie mandatu posła powoduje rozpisanie wyborów uzupełniających w okręgu
• w trakcie kadencji wyborcy mogą posła pozbawić mandatu
• budżet państwa nie finansuje kampanii wyborczych
• wpłaty i wydatki na kampanię wyborcza są jawne i nie mogą przekroczyć dla kandydata dwukrotnej wartości przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej (obecnie 2 x 2347,24 zł)"
http://www.wprost.pl/ar/?O=87537&pg=2
Ograniczenie małych partii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_parlamentarne_w_Wielkiej_Brytanii_w_2015_roku#Wyniki
Policzcie ile tam partii dostało się do parlamentu. Teraz nie interesuje się zbytnio polityką, ale kiedyś było odwrotnie i naprawdę nie jestem pewien czy na liście wyborczej widziałem kiedykolwiek aż tyle partii, a co dopiero w Sejmie...
 
Co do JOWów to główną 'niedogodnością' (tak zarzut może postawić ktoś kto wie na czym to polega) jest to, że może się zdarzyć w wielu okręgach, że np.:
Kandydat 1 16 069 głosów
Kandydat 2: 15 301 głosów.

I w taki sposób 15 tys osób z okręgu, w którym głosować poszło 35 tys osób nie ma reprezentacji parlamentarnej. Jednak w mojej opinii zarzut ma sens ale nie w polskiej rzeczywistości. U nas aktualnie związek na linii wyborca - kandydat z jego okręgu jest praktycznie żaden.

W zasadzie to jestem za JOWami ze względu właśnie na to, że taki system tworzy jakieś powiązanie między wyborcą, a jego kandydatem, danego posła można indywidualnie rozliczyć (jego okręg może to zrobić w wyborach). W zasadzie byłbym też za wprowadzeniem instytucji 'recall' co do posłów, myślę, że w Polsce byłoby to uzasadnione. Oczywiście należało by jakoś sensownie ją zbudować, żeby nie bylo możliwe stosowanie tego instrumentu załóżmy co pół roku, bo to by destabilizowało w jakiś sposób państwo no i każde głosowanie kosztuje podatników.

Ale tak na prawdę to mam to w dupie, bo uważam, że w Polsce w 95% okręgów wygra ktoś z PO lub PIS, bo jedni ludzie zagłosują na PO, bo straszenie PISem, inni na PIS, bo straszenie PO i nawet jak da się ludziom alternatywę w postaci jakiegoś wybitnego człowieka nauki, działacza społecznego o nieposzlakowanej opinii to i tak nie dostanie on tych 15-20 tys głosów. Takich mamy wyborców.
 
"W piątek o godz. 13 Wikileaks rozpoczął publikację ponad pół miliona dokumentów ministerstwa spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej, które zawiera korespondencję między saudyjskimi ambasadami na całym świecie. Publikacje zawierają ściśle tajne raporty innych saudyjskich instytucji państwowych, w tym ministerstwa spraw wewnętrznych i służb specjalnych"
http://www.tvn24.pl/wikileaks-publikuje-tajna-korespondencje-msz-arabii-saudyjskiej,553128,s.html

Jakies szczegóły, smaczki?
 
- Europa potrzebuje bardzo silnej amerykańskiej obecności militarnej na swoim terytorium. Jeśli Rosja szantażuje bronią nuklearną, potrzebna jest europejska odpowiedź nuklearna na te groźby na poziomie strategicznym i taktycznym. (...) Polska będzie bezpieczniejsza, jeśli będzie miała na swoim terytorium amerykańskie głowice nuklearne - powiedział Lucas podczas organizowanego na Słowacji forum poświęconego globalnemu bezpieczeństwo Globsec.
Jak dla mnie tym zdaniem kompletnie została podważona merytoryczność tekstu. Straszenie wojną nuklearną, a do tego sugestie, aby to nuklearne starcie odbyło się na terenie Polski, a nie na terenach USA i Rosji, przecież za takie teorie to można podejrzewać obywatela o próbę zamachu stanu.
Wszak jak inaczej odczytywać słowa, że amerykańskie głowice nuklearne powinny startować z naszego kraju? Chyba jest oczywistym, że w czasie wojny strzela się do głównych ośrodków oporu przeciwnika, a takim dla USA miałaby się stać Polska.
 
- "Panie Pawle, jak pan sie odniesie do komentarza Przemyslawa Wiplera nt 'koalicyjnych' rozmow przedstawicieli panskich jak i partii KORWiN?"
- "Nie mogę sie odniesc do wypowiedzi Wiplera ponieważ przed rozmowami obiecalismy sobie, ze żadne szczegóły negocjacji nie ujrzą światła dziennego. W przeciwieństwie do Wiplera dotrzymuje danego słowa."

auć.


---------------------------------------------------------------------------------------------

nawet nie skomentuję poniższego :confused:

 
Last edited:
http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/w...atem-na-premiera-szydlo-sterowana,nId,1839089

A te dotychczasowe pieniądze skąd pan miał? Na przykład na Torwar?
Głównie swoje.
Swoje prywatne?
Tak.
To ile pan już wydał na tworzenie partii?
Wie pan, Torwar kosztował 30 tys. zł, wynajęcie Torwaru.
Tak tanio?
Proszę pana, różnica polega na tym, że ja wszystko negocjuję, a partie polityczne rozdają te pieniądze, które dostają z budżetu, lekką ręką.
To ile już Ryszard Petru wydał na tworzenie swojej partii?
Musiałbym to policzyć.
Rząd wielkości - 50 tysięcy, 100?
Nie, no gdzie tam...
Milion?
Dużo mniej. Proszę pana, pociąg do Gdańska kosztuje 50 złotych w weekend na przykład. W związku z tym to są głównie pociągi, a jeśli chodzi o spotkania, organizują to tworzące się lokalne struktury.
 
Jak dla mnie tym zdaniem kompletnie została podważona merytoryczność tekstu. Straszenie wojną nuklearną, a do tego sugestie, aby to nuklearne starcie odbyło się na terenie Polski, a nie na terenach USA i Rosji, przecież za takie teorie to można podejrzewać obywatela o próbę zamachu stanu.
Wszak jak inaczej odczytywać słowa, że amerykańskie głowice nuklearne powinny startować z naszego kraju? Chyba jest oczywistym, że w czasie wojny strzela się do głównych ośrodków oporu przeciwnika, a takim dla USA miałaby się stać Polska.

I tak i nie, choć w tej formie w jakiej to zostało ujęte przez Brytyjczka (lub przetłumaczone) to pełna zgoda.

"Nie" zaczyna się w tym miejscu, w którym zaczynamy w ogóle mówić o broni strategicznej jako takiej. Jej potrzebie (lub braku potrzeby) dla suwerennej ochrony (!) 40mln ludzi.
Jeśli tak: na okrętach? To już nie nasze terytorium? A jak będą w bazie? Myśliwce z tymi JASSMami o zasiegu 900km? Jeśli "terytorium" odczytamy jako nazwę miejscowości z której zostaną odpalone rakiety bez naszej decyzji - pełna zgoda. Jeśli odczytamy to jako posiadanie walizki z czerwonym guzikiem (no i oczywiście kąśliwej końcowki "kabla") - uważam, że niekoniecznie :) Zdaję sobie sprawę, że to polityczne, finansowe i technologiczne SF.

W artykule rzeczywiście brzmi to prowokacyjnie i ordynarnie, zgoda, niestety póki co bronie strategiczne inne nie jądrowa to fantastyka. Kto wie, być może powinniśmy iść w kierunku w którym nie ma konwencji i umów międzynarodowych, choć to trochę inna sprawa.
 
Last edited:
10277655_864843436931850_3742363554335708432_n.jpg
 
Takie pytanko mam. Czy Was tez krew zalewa i lapie wkurw jak sie ciagle slyszy o tej biednej Grecji?
 
Takie pytanko mam. Czy Was tez krew zalewa i lapie wkurw jak sie ciagle slyszy o tej biednej Grecji?

Tak. Grecja jest bankrutem i ich drastyczną oszczęnościa ma być wydłużenie STOPNIOWE wieku emerytalnego, likwidacja OBOWIAZKOWYCH wczasów oplacanych przez panstwo , dodatków za chodzenie po schodach itd.

A my kurwa pierdolona mac sie ROZWIJAMY i mamy WZROST GOSPODARCZY a zadnych tych dodatkow nie mamy, mniej zarabiamy, wiek emerytalny podniesli nam z dnia na dzien, nie stopniowo.

Jebać Greków, porobsy za kulture hellenistyczną, ale to byli Grecy, a teraz w Grecji nie ma już genetycznie Greków.
 
Tak. Grecja jest bankrutem i ich drastyczną oszczęnościa ma być wydłużenie STOPNIOWE wieku emerytalnego, likwidacja OBOWIAZKOWYCH wczasów oplacanych przez panstwo , dodatków za chodzenie po schodach itd.

A my kurwa pierdolona mac sie ROZWIJAMY i mamy WZROST GOSPODARCZY a zadnych tych dodatkow nie mamy, mniej zarabiamy, wiek emerytalny podniesli nam z dnia na dzien, nie stopniowo.

Jebać Greków, porobsy za kulture hellenistyczną, ale to byli Grecy, a teraz w Grecji nie ma już genetycznie Greków.
uf :beer:
 
Taka sama bzdura jak 500€, którego w żadnym sklepie nie przyjmują i trzeba latać do banku rozmieniać..

Jest potrzebny w wysokich transakcjach gotówkowych. Wiesz, parę milionów przekazać , jeżeli nie chcemy przelewem, łatwiej w walizeczce z 500 zł nominałem niż kilkoma walizkami.

Swoją drogą - jakie firmy w branży telekomunikacji musiały zapłacić karę kilku miliardów? Samsung Apple'owi?
pamiętam, że zoribli żart i 2 miliardy odszkodowania wypłacili w...monetach. Sędzia nie sprecyzował formy zapłaty. I Apple musiał wynająć kilkanaście ciężarówek do odebrania tych pieniędzy.
Jak dla mnie jeden z najlepszych trollingów :D
 
Takie pytanko mam. Czy Was tez krew zalewa i lapie wkurw jak sie ciagle slyszy o tej biednej Grecji?
caly czas o tym pierdola bo Niemiaszkom nie na reke jest ich bankructwo. Propaganda UE to glownie dbanie o interes wlasnie Niemiec. Tak naprawde to maja Grecje gleboko w dupie i ta cala pomoc jest po to zeby ich banki nie stracily. Wciagaja w to oczywiscie inne panstwa w ramach calej tej smiesznej UE zeby "pomoc" Grecji. Prawda jest taka, ze UE pomaga ale tylko i wylacznie niemieckim bankom.
 
Back
Top