Newsy MMA Userów

Wojek zaprasza na streama:

ksw_newsletter4001.jpg
 
Dodaj ktoś jakąś lakukaraczę czy inny podkład muzyczny. Najbardziej dominująca babka w MMA, która rozwaliłaby 90% niższych dywizji, a nawet Caina Velasqueza jakby miała "sprzyjające warunki" :crazy:
Ja się boję czy jak taki Greg Jackson to zobaczy to ze śmiechu ataku serca nie dostanie i całe Jackson-Wink.
Nie wierzę w jej powrót. Tzn może wróci na listopad na galę w NY, ale nie ma mowy żeby wygrała znowu z Holly czy może nawet z Tate. Jeszcze obserwując jej wcześniejsze zachowania to psychika strasznie dostała również. Rzuci się pewnie znowu z łapami, dostanie w mazak i będzie Gina Carano 2. :wink:
 
Nie wierzę w jej powrót. Tzn może wróci na listopad na galę w NY, ale nie ma mowy żeby wygrała znowu z Holly czy może nawet z Tate. Jeszcze obserwując jej wcześniejsze zachowania to psychika strasznie dostała również. Rzuci się pewnie znowu z łapami, dostanie w mazak i będzie Gina Carano 2. :wink:

A pogadajmy se. Teoretycznie Ronda nie pokazuje niczego nowego, czego nie pokazywała wcześniej. Więc skoro wygrała z Tate wtedy to czemu miałaby teraz nie wygrać? Ja uważam, że jest to tak: Na obecnym poziomie żeńskiego MMA, naprawdę wystarczy mieć po mistrzowsku opanowaną jedną płaszczyznę, a przy tym być silnym fizycznie, by być mistrzynią na długi czas. W przypadku Rondy było to judo oczywiście. Milion balach z rzędu nie wzięło się z przypadku. Braki w stójce czy we wszystkim innym, nadrabiała mechaniką judo, którą skutecznie wdrażała do oktagonu. Czy naprawdę trzeba jej było więcej? Rzut przez biodro, pójście po balachę i na te dziewuchy to wystarczyło. Czemu teraz ma być inaczej? Czemu nagle miałaby nie wygrać z Tate? Miesha zrobiła taki progres? Bo ja go nie widziałem. Wygrała z kolejną jednopłaszczyznową zawodniczą w dywizji (Holly Holm), która jednak na jej szczęście nie czai parteru, więc dwa wejścia za plecy wystarczy by zdobyć pasa. W przypadku Rondy moim zdaniem znowu trafi na ścianę i znowu zostanie poddana.

Jeśli chodzi o walkę Holm - Rousey, to ja już pisałem o tym, że moim zdaniem tym razem to do głowy Rondy weszła Holly, a nie odwrotnie jak to miało miejsce za każdym razem. Holly na ważeniu tym pseudociosem mocno namieszała w baniaku Rondy. Z tego właśnie powodu Rousey w czasie walki chciała ją więc typowo kobieco zagryźć. Możliwe, że gdyby nie było tego incydentu, to Ronda by się po pierwszym ciosie zatrzymała i już nie nacierała jak upośledzona mała dziewczynka. Może to było przeświadczenie o własnej boskości. Może uwierzyła w te swoje brednie, że znokautowałaby większość facetów z niskich itd. Może to była strategia tego Edmunda Bankruta - cokolwiek by to nie było to Ronda Rousey szarżowała na bokserkę. Podkreślam jeszcze raz: szarżowała na kogoś, kto całe życie trenował tylko ręce - po prostu czysty debilizm. Przegrała bo nagle pojawił się ktoś, kto chce walczyć po swojemu, a nie po Rondlowemu. Greg > Edmund. Wszystkie inne babeczki to nawet same do klinczu z nią szły jak genialna Cat Zingano czy tam Alexi Davis. A tutaj mieliśmy kobietę, która stała twardo na ziemi, a na dodatek miała byka przed sobą, który widział w niej czerwoną płachtę. O ile więc z Holly jestem w stanie się zgodzić, że nie wygra, bo teraz to już Holm jest w jej psychice na stałe + nie będzie walczyć tak jak Ronda chce, tak z Mieshą moim zdaniem może spokojnie ponownie wygrać.
 
Back
Top