Kaczka41, najwyraźniej jak rasowy leming połknąłeś powtarzaną jak mantra w telewizji formułkę, że "kto nie głosuje, ten nie powinien narzekać". Jakie by rządy i politycy nie byli, to swój obywatelski obowiązek należy wypełnić i oddać głos przy urnie, tak? Jeśli ktoś ośmieli się tego nie uczynić, to nie ma znaczenia, że grabią go na każdym kroku, że oddaje ponad połowę swojej pensji na państwo - narzekać nie ma prawa, bo nie spełnił demokratycznego obowiązku, "wpływając" na władzę przy głosowaniu.
Demokracja jest kloaką. Przyszło nam zatem żyć w kloaczanych czasach i jest niewielka nadzieją, że za naszego życia coś się zmieni. Tym niemniej w tym kloaczanym systemie należałoby znaleźć jakąś formę rządów, która pozwoli przetrwać te ciężkie czasy. System prezydencki wydaje się tu najlepszą ze złych opcji. Co do sejmu natomiast skoro już jest:
- nie chcę żadnych młodych, kreatywnych w sejmie - tam winna być elita, która już coś w życiu osiągnęła, która udowodniła, że np. doskonale potrafi zarządzać firmą (oczywiście, spowodowałoby to, że jakaś część młodych zdolnych o doskonałych predyspozycjach nie mogłaby trafić do sejmu)
- muszą to być ludzie majętni, którzy chcąc wejść do sejmu, nie będą kierowali się chęcią dotarcia do żłoba - to kryterium mogłoby być także zastąpione poprzez drastyczne obniżki w poselskich dietach, co dałoby podobny efekt - ludzie nie szliby do sejmu, żeby się nachapać,
- wykształcenie mogłoby być również jedną z barier ubiegania się o mandat posła - nie miałoby to wielkiego znaczenia, bo magistrów teraz jak mrówków, ale zawsze odsiałoby to element najgorzej wykształcony (co oczywiście nie oznacza, że gorszy, ale jakieś uproszczenia musiałyby być)
- drastycznie należałoby ograniczyć czynne prawo wyborcze, wprowadzając cenzus wieku (od 30 roku życia), wykształcenia i majątkowy zgodnie z założeniem, że ludzie starsi, wykształceni i majętni posiadają lepszą wiedzę do podejmowania tak ważnych wyborów. Dodatkowo - przed oddaniem głosu, jakieś 5 pytań kontrolnych na karcie do głosowania (np. Wymień organy władzy wykonawczej w Polsce?) - pytania winny być na tyle trudne, by zniechęcić niedzielnych wyborców. Błędna odpowiedź na którekolwiek z pytań powoduje uznanie głosu za nieważny. Celem jest niedopuszczenie do głosowania ludzi, którzy całą swoją wiedzę o polityce opierają na 30 minutach codziennej propagandy Wiadomości/Faktów/Wydarzeń.
- połowa ministerstw do likwidacji
Bardzo z grubsza tyle, bo można tu dorzucić jeszcze kilkadziesiąt punktów.