Szybki wypadzik na kilka h. Łącznie 43 ryby.
20230511_081026.jpg
20230511_072407.jpg
20230511_071214.jpg
 
Ale kaban. Zazdraszczam wszystkim czynnym wędkarzom. Niestety już dość dawno porzuciłem to hobby z lenistwa i braku czasu.
 
Jebane kurwy, 4 wystarczyły
Się zdziwiłem, moją siostre kilka użądliło za dzieciaka to w gorączce nieprzytomna ileś dni leżała. Mnie nigdy coś takiego nie użądliło, choć raz było blisko: wrypałem się z dzieciakami na ambonę, ale ciągle bzyczenie słyszałem, patrzę w górę a tam kokon tych bydlaków. Zdążyliśmy się ewakuować nim się wygrzebały, ale mogło być niefajnie.
 
Się zdziwiłem, moją siostre kilka użądliło za dzieciaka to w gorączce nieprzytomna ileś dni leżała. Mnie nigdy coś takiego nie użądliło, choć raz było blisko: wrypałem się z dzieciakami na ambonę, ale ciągle bzyczenie słyszałem, patrzę w górę a tam kokon tych bydlaków. Zdążyliśmy się ewakuować nim się wygrzebały, ale mogło być niefajnie.
U mnie się kiedyś w balocie słomy zalęgły. Styki były, bo latało tego sporo, ale z bracholem po zmroku pozawijaliśmy słomę folią. Od rana to się tam gotowały i szalały pod tą plandeką. Nie pamiętam ile, ale pewnie z dobry tydzień czekałem zanim to rozfoliowałem. Parędziesiąt ich zdechło.
 
U mnie się kiedyś w balocie słomy zalęgły. Styki były, bo latało tego sporo, ale z bracholem po zmroku pozawijaliśmy słomę folią. Od rana to się tam gotowały i szalały pod tą plandeką. Nie pamiętam ile, ale pewnie z dobry tydzień czekałem zanim to rozfoliowałem. Parędziesiąt ich zdechło.


Wrzuciłem w yt "okrutnik" - lol, jest jakaś kapela bo cały ekran wyników mi dało XD
 
U mnie się kiedyś w balocie słomy zalęgły. Styki były, bo latało tego sporo, ale z bracholem po zmroku pozawijaliśmy słomę folią. Od rana to się tam gotowały i szalały pod tą plandeką. Nie pamiętam ile, ale pewnie z dobry tydzień czekałem zanim to rozfoliowałem. Parędziesiąt ich zdechło.
Ja jako dzieciak również z bracholem na działce rodziców zastosowaliśmy bardziej prymitywną metodę, prawie dach poszedł z dymem zalęgły się na stryszku altanki to wypaliłem pochodnią a brat trzymał klapę na strych, lekko dach się zajął ale zdążyliśmy w porę ugasić, pisk i syk tych kurew nadto wynagrodził strach puszczenia altanki z dymem.

Edit: stary złoił nam skórę paskiem za tę zagrywkę. Ale pogratulował braku wyobraźni ciesząc się, że tacy jesteśmy zaradni napierdalając pasem. Prawdziwy okrutnik. :)
 
Ja jako dzieciak również z bracholem na działce rodziców zastosowaliśmy bardziej prymitywną metodę, prawie dach poszedł z dymem zalęgły się na stryszku altanki to wypaliłem pochodnią a brat trzymał klapę na strych, lekko dach się zajął ale zdążyliśmy w porę ugasić, pisk i syk tych kurew nadto wynagrodził strach puszczenia altanki z dymem.

Edit: stary złoił nam skórę paskiem za tę zagrywkę. Ale pogratulował braku wyobraźni ciesząc się, że tacy jesteśmy zaradni napierdalając pasem. Prawdziwy okrutnik. :)
Mój mi kiedyś laczkiem napierdolił gdy zrobiłem "mały" pożar (zintegrowałem sąsiadów w akcji gaśniczej, powinienem za to jakiś medal albo chociaż odznakę kaowca dostać :lol: ) i nie chciałem powiedzieć gdzie skitrałem resztę zapałek. To był chyba jedyny raz kiedy mnie zdzielił. Za to matka... :lol:
 
Back
Top