Wrestlerek
BAMMA Flyweight
Tak samo jak z morsowaniem w jeziorze, najpierw stopy, wychodzę na chwilę i dalej wchodzę stopniowo. Ja osobiście to lubię łeb zanurzyć kilka razy (Fedor wyskakiwał i wskakiwał cały pod wodę). Z ziomkiem kiedyś tak robiliśmy, że wywalaliśmy przerębel siekierą i wchodziliśmy cali naraz jak do jakuzzi, a potem skakaliśmy tam na bombę, przewiązywaliśmy liną jutową i jeden trzymał na stojąco na lodzie, a drugi w miejscu pływał kraulem. Ogólnie dłonie i stopy są najbardziej unerwione i najbardziej szczypią.