Ciekawa ralacja i spostrzerzenia użytkownika z forum policyjnego:
(
http://www.wykop.pl/ramka/944371/internetowe-forum-policyjne-zobacz-temat-ogien-na-placu-konstytucji/)
Witam wszystkich,
Do zabrania głosu w tej dyskusji skłoniły mnie trzy kwestie:
a) też jestem na garnuszku budżetówki, tylko mój jest napełniany przez "MONar"
b) byłem na Marszu
c) prześledziłem zapisy wideo dostępne w Sieci.
Pierwsze pytanie. Panowie, do jasnej cholery, kto Was uczy "pracy z tłumem"? Jak można sobie pozwolić na tak nieprofesjonalne "wejście z buciorami" w spokojny tłum (pomnik Dmowskiego - tam byłem pod koniec Marszu)? Ludzie wokół mnie byli zupełnie neutralni ale po "wejściu" Policji poleciały mocne wiązanki. W mojej pracy często mieliśmy do czynienia z tłumem, z którego strony butelki, kamienie i wyzwiska to najmniejsze zło, jakie mogło się nam przytrafić. Gdybyśmy się zachowali wobec niego tak, jak Policja blokująca wejście na Plac Konstytucji (potem też wyjścia), to pożylibyśmy może z godzinę.
Drugie pytanie. O jakim sukcesie Wy mówicie? To była totalna klęska. Banda, może ze 200 gówniarzy, pusza Wam z dymem ileś tam radiowozów. Gazujecie się sami nawzajem, jak ostatnie niedojdy! Na filmach widać zagubionych, płaczących od gazu gliniarzy. Gdyby moi ludzie tak się załatwili na jakiejkolwiek akcji, to nie wystawiliby nosa za bramę bazy do końca zmiany! Przecież, gdyby przeciwko Wam ruszyło nie te kilku wyrostków tylko 5% tego tłumu, to by Was po prostu roznieśli na strzępy!
b]Trzecie pytanie. [/b]Żalicie się, że Wam zabronili lać z gładkiej lufy w taki tłum? Czy Wyście do reszty oszaleli? Widzieliście kiedyś, co się dzieje z kilkutysięcznym tłumem, który usłyszy strzały z broni palnej? Nie wiem, czy starczyłoby w Warszawie karetek, żeby wywieźć stamtąd wszystkich stratowanych. A jakby ruszyli np. w Waszą stronę, to wątpię żeby ktoś "brał jeńców".
Podsumowując. Dopiero na końcu winię szeregowych policjantów. Ktoś ich przecież powinien wyszkolić i wyposażyć. Nie wystarczy ubrać młodych chłopaków w ograniczającego ruchy żółwia i dać do ręki pałkę. Za burdel, jaki widziałem wyiniłbym tych, którzy zajmowali się dowodzeniem od szczebla drużyny i wyżej. Dlaczego? Dlatego:
1. Brak jest JAKIEGOKOLWIEK pomysłu na PREWNCYJNE zachowania.
2. PROWOKUJECIE tłum, co jest taktycznie po prostu niedopuszczalne!
3. Dajęcie się zaszachować GARSTCE gówniarzy, co z kolei jest wręcz żałosne.
4. Potem, "przy kamerach", lejecie kogo popadnie i jak popadnie dając popis braku opanowania i pożywkę dla mediów. A po takich akcjach wielkie zdziwienie, że 92% społeczeństwa uważa, że Policja "źle wykonuje swoje obowiązki".
Gdzie byli dowódcy? Kto tak fatalnie zaplanował ten burdel i kto poniesie za to odpowiedzialność?
Na koniec pytanie najważniejsze. Co się stanie, jeżeli kiedyś przeciwko Wam ruszy nie 200 gówniarzy, jak było w Warszawie, tylko 2000 równie zdesperowanych gości? Przecież Was zadepczą!
Niemożliwe? To zobaczcie na relacje z greckich ulic i przypomnijcie sobie o nich, kiedy za kilka miesięcy zadłużenie przekroczy magiczne 55% i Tuski podniosą VAT do 25%, a zaraz za tym pójdą cięcia socjalne. To Wy staniecie w pierwszym szeregu przeciwko wkurzonemu tłumowi. Zajścia z Marszu będą przy tym tylko lekką zaprawą!
Warszawa dała dowód, że w razie buntu wewnętrznego na miarę Grecji, Policja nie ma żadnego przygotowania i pomysłu, jak bez rozlewu krwi spacyfikować ulice. Co gorsza, w Polsce jest "potencjał w narodzie". Można piętnować "kiboli" i podobne środowiska ale należy się liczyć z tym, że w razie poważnej rozruby, w takiej Warszawie może stawić się nawet 100 tysięcy i więcej luda. I co wtedy zrobią? Wyślą nas żeby Was wspierać? Proszę bardzo - ale ja strzelać do rodaków nie będę!
Całe to powyżej, jest w sumie nie prowadzącą do niczego przepychanką, którą (tu masz CAŁKOWITĄ rację) możemy ciągnąć godzinami. Oscylujemy sobie wokół skutków i efektów warszawskiego cyrku nie zauważając przyczyn. Nie chce mi się po prostu wierzyć, że ten burdel nie był zaplanowany. Odniosłem wrażenie, że komuś bardzo mocno zależało, aby przy okazji tego marszu wywołać jak największe zamieszki. Po co?
a) Polska stoi na krawędzi zapaści ekonomicznej. Radosna, kreatywna księgowość Vincenta jakoś maskuje gigantyczne zadłużenie (np. taka przewała, jak "fundusz drogowy"). Sytuacji tej nie da się ciągnąć dłużej niż góra rok.
b) Wcześniej, czy później te 55% zadłużenia stanie się faktem, a za tym idzie:
- automatycznie VAT na 25%
- cięcia socjalne i wydatki budżetowe (w tym pensje/emerytury/dodatki mundurowe)
- podwyżki wszystkich mediów
- dramatyczne obniżenie ratingów Polski
- załamanie kursu złotówki, co w skrócie da podwyżki wszystkiego
c) Trudno sobie wyobrazić, aby tzw. społeczeństwo przyjęło to ze zrozumieniem i uprzejmym potakiwaniem głowami. Zdecydowanie bardziej prawdopodobny jest scenariusz z regularną wojną uliczną, jak w Grecji, tylko na większą skalę.
Dlatego właśnie, jaśnie nam panujący, chcą mieć na taką okazję więcej uprawnień w łapie. Jak kania dżdżu potrzebują zaostrzenia regulacji odnośnie zgromadzeń, tłumienia "zamieszek", użycia "środków specjalnych", etc.. Ci wszyscy "kibole", czy takie imprezy, jak ten Marsz to po prostu kozły ofiarne, które mają pokazać społeczeństwu, jak to jest niebezpiecznie i że trzeba natychmiast zaostrzyć prawo. Warto zauważyć, że Tusk już zapowiada grzebanie przy Konstytucji!
Ale coś mi się wydaje, że nasza Jaśnie Panująca władza, nie spodziewała się aż takiej mobilizacji oddolnej w społeczeństwie. I teraz ma zgryz - czy uda się faktycznie zapanować nad ewentualnymi zamieszkami na skalę krajową. Moim zdaniem - ni cholery!
Problem polega na tym, że po jajach oberwą jak zwykle mundurowi. Wy - bo stoicie na pierwszej linii chociaż "góra" ma w dupie, czy jesteście do tego przygotowani. To Wy będziecie w mediach i to Wasze błędy będą potem "z całą surowością piętnowane". My - bo żeby nadstawiać dupę w jakimś al-Abhim-Pipidowie-Dolnym musimy często sami ją odpowiednio przyodziać, co by jej nie stracić. A jak już zrobimy, co się oczekuje, i przy okazji stacimy rękę, nogę, czy piątą klepkę, to możemy sobie "z honorem na dnie lec", bo etatów dla inwalidów wojennych w wojsku nie przewidziano.
Dochodzę do gorzkiej konkluzji. Gdyby przy jednym stole posadzić "psa", "trepa" i "kibola", postawić flakon gorzały i porozmawiać tak szczerze, bez standardowego napierdzielania na siebie, to mogłoby się okazać, że w sumie chodzi nam o to samo!
A prawdziwy problem polega na tym, że jesteśmy narzędziem w rękach jakiś Michników, Szczuk, Biedroni, Tusków i im podobnych Ziobrów
>