no to ja tez cos od siebie naskrobie z punktu widzenia widza na zywo. Poczatek zapowiadal sie dobrze, zdecydowalem sie na drozsze bilety niz na 16tce i miejsce mialem genialne. Zdziwil mnie brak artysty na wejsciu, do czego ostatnie gale przyzwyczaily. Matheo jednak dal czadu. Z kims sie spieralem kiedys, ze ten gatunek muzyki to nie muzyka,tylko remont - bije sie w piers - to, co wczoraj lecialo bylo genialne. Fakt, ze na hali bylo to slychac srednio, technicy od dzwieku troche nie radzili sobie z regulowaniem glosnosci muzyki, komentarzu itp i czesto bylo slychac po prostu belkot. Ale muzyka zbudowala klimat genialny i nabuzowany czekalem na pierwsza walke.
Anzor dal czadu - tak jak sie spodziewalem, chociaz walka lekka nie byla i tu tez uklony dla Paula za dobra forme.
Potem walka Walusia z Wisnia - ozywila sie spora czesc hali na chwile, widac ze freaki jednak robia swoje. Walka niestety zenujaca dla mnie, jako fana mma, a nie bijatyk pod sklepem. Do tego niefortunne przerwanie przez Bagiego.
Kolejna: Kulti - Borys. Genialna, po prostu. Nie moglem oderwac oczu od ringu, bylem zachwycony poziomem i przygotowaniem obu zawodnikow. Tak powinny wygladac walki, cos pieknego. Spora czesc ludzi na hali bawila sie troche gorzej, bo nie bylo komu kibicowac (czyt. nie bylo walki Polaka z obcokrajowcem). Dla mnie jednak, jako kibica mma - uczta i najlepsza walka tej gali.
Karol dal rade - tyle moge powiedziec. Bardzo lubie Coco, jak i wszystkich innych zawodnikow ze Szczecina, ale to poddanie moglo by byc. Pierwszy taki troche usypiacz tej gali. Dobrze ze przeciwnik nie mial w ogole kondycji, co bylo widac nawet 20 metrow od ringu golym okiem. Mimo wszystko bardzo sie ciesze ze Karol wygral.
Tak minela pierwsza czesc gali. Tu wspomne o ppv, ktore nie bylo bez znaczenia dla ludzi siedzacych na hali. Jestem zadowolony z takiego systemu w wypadku, gdy ogladam gale na zywo. Dzieki nieemitowaniu reklam przerwy byly troche krotsze, nie czekalismy na polsat az sie wyrobi z transmisja itp. Ogolnie przelozylo to sie na lepsza organizacje pod wzgledem czasowym. Z racji tego, ze 3 z 4 pierwszych walk zakonczyly sie decyzjami, bylo juz i tak pozno. Niestety emocje zaczely troche opadac.
Dziela tego dokonczyla chyba kolejna walka. Rozal ledwo dawal rade. Bardzo go lubie, ale chcialbym sie zapytac jakiegos specjalisty moze: jak to mozliwe, ze zawodnik, ktory jest anonsowany jako 2krotny mistrz swiata w k1 wali cepami od poczatku walki jak osoba, ktora trenuje moze pol roku. Jego stojka powinna rozwalac, rywale powinni sie go bac, probowac od razu obalac z nadzieja ze nie dostana kolana w zwarciu itp. Tymczasem mowi sie ze Rozal w parterze nie chce walczyc bo tam nie jest jeszcze dobry. A stojka? Przeciez wygladala tragicznie. Sorry Marcin, wiem ze i tak masz w dupie hejterow, ale jako Twoj taki cichy fan musze powiedziec ze walka byla slaba. Mimo wszystko gratuluje wygranej. Na hali walka wygladala koszmarnie, byla "dynamiczna inaczej", nudna i ogladalo sie ja zle.
Janek kolejny raz mnie nie przekonal. Niby jest zwyciestwo, ale duzych oklaskow nie bylo, bo i byc nie moglo. Houston swietnie przygotowany, mega silny, zobaczylbym go jeszcze w ksw. W tym momencie gali emocje powinny siegnac zenitu, a tak sie jednak nie stalo. Szczerze, przysypialem troche, ogladalem sie na innych - miny podobne.
Ostatnia walka ozywila troche ludzi, osobiscie nie mnie, ale widac bylo ze hala troche odzyla. Na poczatku trzeba bylo tylko przeczekac zenade brata pudziana. Trudno... Potem jakas tam walka byla, fajnie ze Pudzian dopisuje cos do rekordu.
Koniec gali - czas na dyskusje z kumplami. Wzialem ze soba 2 kolegow, ktorzy z ksw znaja tylko Pudziana, Mameda i cos tam slyszeli o Materli i Janku. Im sie podobalo, chociaz mowili ze koncowka byla slabsza niz poczatek. Ja tez mam takie zdanie, ale jesli chodzi o poziom walk - K&L na to wplywu nie maja.
Teraz takie mnie osobiscie dopadly przemyslenia:
Mimo, ze obylo sie bez duzych opoznien, bledow organizacyjnych, to jednak mam wrazenie,ze mozna bylo wycisnac z gali duzo wiecej. Na wejsciu brak wokalisty/zespolu, w przerwach NIC kompletnie sie nie dzialo. Kurde...mozna zrobic przeciez glupia zabawe z kibicami i rozdac 5-10 koszulek, cos w tym stylu. Siedzialo sie jak na skazanie oczekujac na kolejna walke. Do kibla wiadomo, kolejki. Po jedzenie mega kolejki bo chyba byly tylko ze 2 punkty. Dluzsza przerwa miedzy walkami - nic! Zadnych wywiadow slyszanych z trybun, konkursow, wystepow, po prostu nic. Mialem nadzieje, ze bedzie cos konkretnego jak wjechal saksofonista na scene. O obecnosci Mameda i Michala wiedziala juz i tak wtedy cala hala - rozdawali autografy przy ringu przed gala, potem stali w naroznikach kolegow, takze element zaskoczenia zaden. Pozytyw za Nastule - tu naprawde sie zdziwilem i az za glowe zlapalem. Panowie jednak doszli do ringu, nie wchodzac do niego i takie bylo zakonczenie przedstawienie - troche brak pomyslu. Na koniec gali myslalem ze zawodnicy dadza np. pol godziny na rozdawanie autografow i robienie zdjec - chcielismy podejsc, ochrona juz wyganiala. Mozna by bylo zorganizowac cos takiego. Po swojej walce blisko mnie do swoich znajomych dolaczyl Anzor - to, co sie zaczelo dziac, to byla masakra organizacyjna - ludzie zaczeli zlazic sie po zdjecia, zaczeli zaslaniac innym sektorom... Zle to wyszlo. Trzeba by bylo o tym pomyslec na przyszlosc. Moi sasiedzi jak i ja sam mielismy wrazenie, ze troche pojechano po kosztach. Ochrony na hali bylo za malo i pechowcy majacy miejsca zaraz przy schodach niekiedy sami musieli brac sprawy w swojej rece wyganiajac osoby stajace przy barierkach. Sama widownia byla mega slaba. Tu trzeba powiedziec, ze kibicowania nie bylo prawie wcale. Moze w telewizji jakos ladnie to naglosnili - na zywo bylo beznadziejnie. Probowalem cos tam zagaic co jakis czas, klaskac itp, ale spotykalem sie tylko z jakimis dziwnymi minami. Szkoda, bo zawodnicy mowiacy o wspanialej publicznosci po prostu sciemniali - publicznosc tak naprawde byla do kitu nie liczac pojedynczych zrywow na 3 ostatnich walkach i moze troche dla Anzora.
Podsumowujac - gala na 3-/5. Na ksw 16 mialem duzo gorsze miejsce, niemniej bawilem sie znacznie lepiej, do domu wrocilem o 2;30 i zasnalem bez problemu, co nie powinno miec miejsca :)
a! zapomnialem - chwyt z niewspominaniem o tym, ze Rozal w trailerze caly czas mowi o Le Banerze a nie o nowym przeciwniku byl tak wielka kpina, ze zaczalem sie smiac na pol sektora. Nie tylko ja zreszta. "ukoronowanie kariery" - sam Rozal musial sie poczuc jak idiota chyba.