Jakby co, to ja polecam film, który w kinach pojawił się dobrych parę miesięcy temu, na cohones o ile się nie mylę przeszedł raczej bez echa, a teraz chyba łatwo go znaleźć w internecie. Chodzi o "Różę" Smarzowskiego. Kawał mocnego kina, który naprawdę mi się spodobał, chociaż miałem wątpliwości od momentu kiedy tylko zobaczyłem nazwisko scenarzysty (Szczerbic, odpowiedzialny za bardzo przeciętne "Prawo Ojca" i beznadziejnego "Wiedźmina").
Nie wiem, czy to Smarzowski tak mocno namieszał w całej historii, czy scenarzysta poczynił niesamowite postępy, w każdym razie wyszło coś naprawdę dobrego. Wprawdzie przy drugim/trzecim obejrzeniu nie robi aż takiego wrażenia jak w kinie, ale to chyba cecha charakterystyczna większości dramatów.