Bite 20h godzin katorgi, cierpienia, bólu, płaczu i sztuki opanowania aby nie rozpierdolić kolejnego pada. Padła suka. Każdy kto przeszedł wie o kim mówię

Satysfakcja ogromna (zero prochów, przyzywania, walka w zwarciu, bez magii), ale pewien niesmak pozostał. Walcząc z nią miałem wrażenie, że twórcy wzięli model jakiegoś niewykorzystanego bossa z Sekiro i wrzucili do ER. Szczególnie jej firmowy atak jest żywcem stamtąd wzięty.
Nie będzie ona w gronie moich ulubionych bossów gier souls-like, głównie przez leczenie ,który uważam za tani sposób podniesienia poziomu trudności już i tak masakrycznie wysokiego. Takie to podwójne karanie gracza i wydłużanie walki, nie mówiąc już, że Malenia bije jak ciężarówka. No i ten wspomniany atak, niepasujący do stylu gry, ciężki do uniknięcia. Ja przetrząsnąłem wiele poradników na YT, bo przyznam szczerze, że bez tego bym ni chuja nie wiedział jak się przed tym bronić, w końcu znalazłem odpowiedni, który też nie zawsze wychodził hitless, ale byłem w stanie otrzymać jak najmniej obrażeń nawet gdy już czymś trafiła. Drugi chujowy atak to klony. Tutaj przyznam szczerze byłem ofiarą złych poradników, gdzie najczęściej radzili 2 rolle w tył, 3 rolle w przód. Efekt? Zawsze mnie 4, czy 5 zahaczał a następny dobijał. Aż w końcu ktoś mądry na YT pokazał najprostszą ścieżkę - spierdalaj do przodu, jak jesteś daleko to nie musisz nawet nic robić.
Najgorsze w tych atakach było to, że mogłem mieć idealne wręcz podejście i robić ją niemal hitless, ale znajdziesz się w złym położeniu i giniesz momentalnie i przez to mam takie uczucie niesprawiedliwości, bo moim stylem trzeba podejść i punishować, a ona mogła wyprowadzić zaraz jeden ze swoich śmiertelnych ataków, chwilę po moim ataku. Tak często kończyłem martwy. Szczególnie, że w drugiej fazie skakała non stop, więc cieżko było przewidzieć, czy trzeba spierdalać, czy czekać aż spadnie i karcić.
Aż nie chce się wierzyć, że w DLC jest coś jeszcze gorszego xD