Analiza kursów Betsafe - UFC 183: Silva vs. Diaz

Szady

MMARocks
Cohones

Ostatnia gala stycznia – ostatnia gala Typera w którym do wygrania jest 200/150/150/100 zł dla uczestników zabawy! Poniżej zaprezentowaliśmy Wam trzy analizy pojedynków, a po przemyślenia związane z walką Silva – Diaz, zapraszamy na mmanaliza.com.

Zasady Typera:

1) Wchodzimy na mmanaliza.com
2) Typujemy cztery najnowsze przeanalizowane pojedynki + walkę Tyron Woodley vs Kelvin Gastelum
3)
Piszemy w aktualnym temacie z analizami na MMARocks/Cohones (tym temacie) swoje własne typy z jedno/dwu zdaniowym uzasadnieniem dlaczego akurat tak stawiamy wraz z podaniem metody skończenia (poddanie/nokaut/decyzja/remis/dyskwalifikacja).
4) Wpłacamy 10 zł (lub więcej) na obojętnie jaki z zakładów przeanalizowanych na mmanaliza.com (+ Woodley-Gastelum)

Za poprawnie wytypowane zestawienie otrzymamy trzy punkty. Za poprawnie wytypowaną metodę skończenia otrzymamy jeden punkt. Po ostatniej gali w miesiącu, cztery osoby z największą ilością punktów otrzymają kolejno 200zł/150zł/150zł/100zł na swoje konto na BetSafe.com.

Jordan Mein – Thiago Alves


Jordan Mein (MMA 29-9) i Thiago Alves (MMA 20-9) to prawdziwi weterani Mieszanych Sztuk Walki. Ten pierwszy, znany pod pseudonimem „Young Gun” zawodową karierę zaczął już w wieku 16 lat. Jego rywal bije się w klatkach i ringach od lat kilkunastu. Możemy spodziewać się fajerwerków podczas konfrontacja obu tych panów, gdyż obaj są efektownie walczącymi zawodnikami. Bukmacherzy nie potrafią jednoznacznie wskazać faworyta w tym pojedynku. Sprawdźmy, w którą stronę powinniśmy ukierunkować strumień naszych pieniędzy.

Thiago Alves to przede wszystkim stójkowicz. Jest precyzyjnym, luźnym w stójce uderzaczem, który bije mocno. Ma dobrą pracę nóg, nie porusza się w linii prostej, stara się uderzać z różnych kątów. Lubi wyprowadzać ciosy sierpowe -często z prawej ręki. Niejednokrotnie ustawiał celownik za pomocą lewego prostego, by następnie wystrzelić prawym zamachowym. Nie są mu obce techniki kopane. Ba, są jedną z jego najmocniejszych broni. Często stosuje lowkicki – zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne. Doskonale wie jaki efekt przynosi okopywanie nóg rywala. W ostatnim boju Seth Baczyński początkowo radził sobie nieźle z Alvesem – tańczył wokół Brazylijczyka, kłując go pojedynczymi ciosami, jednak wraz z upływem czasu jego mobilność zaczynała się stopniowo pogarszać – właśnie przez przyjęcie wielu niskich kopnięć. A Thiago kopnąć potrafi bardzo mocno – zwłaszcza z prawej nogi. Zaskakuje też sporadycznymi kopnięciami na tułów i głowę. Składa również ładne kombinacje kickoboxerskie. Jest zawodnikiem nastawionym ofensywnie, a kontry zdarzają mu się sporadycznie.

Ma dość dobrą defensywę. Trzyma wysoko gardę. Posiada odporną szczękę i co ważne – szybko się regeneruje. Został trafiony mocnym, frontalnym kopnięciem na początku walki z Kampmannem,

gif1-alves.gif


jednak już po kilku sekundach doszedł do siebie. Co więcej, obalił po tym rywala i po chwili pracy z góry w parterze zdobył dosiad.

Niegdyś miewał spore problemy z rywalami nastawionymi na obalenia. W walce z Kampmannem widać było u niego progres w kwestii defensywnych zapasów. Alves nie lubi walki w klinczu. Zdarzało mu się tam przyjmować moce uderzenia kolanami – nawet na głowę z tajskiego uchwytu. Dzięki swojej sile jednak, najczęściej udaje mu się klincz zerwać jeszcze zanim rywal wyprowadzi cios.

Thiago najlepiej czuje się w stójce, jednak od czasu do czasu szuka też możliwości sprowadzenia walki do parteru. Jego zapasy są przyzwoite. Brazylijczyk najczęściej stara się obalić na zasadzie zaskoczenia, tj. wymienia się dłuższy czas ciosami w stójce, po czym niespodziewanie nurkuje w nogi rywala.

Na ziemi jest aktywny w pozycjach dominujących. Lubi używać ciosów łokciami. Nie jest zawodnikiem, który szuka technik kończących w parterze. Obrazują to doskonale statystyki. Poza prehistoryczną walką, w której rywal Brazylijczyka odklepał ciosy, Thiago przez poddanie wygrał tylko raz. 3 lata temu poddał Papy’ego Abediego duszeniem zza pleców, które było następstwem demolki ciosami.

Generalnie Thiago ma wysoki współczynnik obron przed poddaniami. W boju z Kampmannem popełnił jednak katastrofalny błąd. Naruszył rywala ciosami, poszedł po obalenie i… władował się w gilotynę.

gif2-alves.gif


Jak na tym tle prezentuje się Mein?

Jordan jest zawodnikiem piekielnie groźnym w pierwszych rundach pojedynków. Pokazał to chociażby w ostatniej swojej walce z Mikiem Pylem, którego odprawił ciosami w nieco ponad minutę. Powalił go kombinacją sierpów: lewy-prawy-lewy, a następnie dokonał dzieła zniszczenia w parterze, zmuszając sędziego ringowego do przerwania pojedynku.

gif3-alves.gif


Jest wszechstronny. Lubi wywierać presję na rywalach i atakować ich dziesiątkami ciosów. Podobnie jak jego najbliższy rywal, najlepiej czuje się w stójce, jednak od czasu do czasu poszuka obalenia. Z góry w parterze bije dość mocnym ground’and’pound. Robi to najczęściej z pełnej gardy – zdobywaniem dogodniejszych pozycji nie jest przesadnie zainteresowany. Na ziemi zdarzają mu się też błędy. Perpetuo zaskoczył go dźwignią na kolano i niewiele brakowało, by ciasno dopięta technika zakończyła pojedynek. Podobnie było z Brownem, który z pleców założył mu trójkąt nogami.

Mein jest sprawnym kickboxerem z dobrą pracą nóg. Potrafi zaskoczyć mocnymi łokciami w stójce. Uderza też kolanami w tempo. Ładnie skraca dystans. Widać u niego tzw. „zawodnicze iQ” – potrafi wykorzystywać błędy rywali, a sam sprytnie wychodzi z problematycznych sytuacji. Cechuje go szybkość poruszania i często jest nieuchwytnym celem dla rywali.

Bije mocno – w porównywalnym stopniu do Alvesa. Jego ciosy potrafią być destrukcyjne, o czym przekonał się m.in. Matt Brown, który ledwo przetrwał jedno z uderzeń na korpus.

gif4-alves.gif


Werdykt

Zwróćmy uwagę na klasę rywali, z którymi mierzyli się obaj panowie. Obaj są bardzo doświadczeni, jednak to „Pitbull” ma za sobą więcej walk ze ścisłą czołówką. Bił się nawet o pas mistrzowski dywizji półśredniej z Georgesem St. Pierrem. Mein, mimo że ogółem stoczył więcej pojedynków, rzadziej toczył boje z rywalami „najwyższego szczebla”. A gdy już przychodziło mu się bić z czołówkę, to nie znajdywał drogi do zwycięstwa (np. przegrane z Tyronem Woodleyem i Mattem Brownem).

Na korzyść Meina przemawiają na pewno warunki fizyczne. Od rywala jest dziewięć centymetrów wyższy i ma o tyle samo większy zasięg ramion. Alves, który może napotkać pewne problemy z przejściem zasięgu rywala, będzie jednak silniejszy, co przyda się w klinczu.

Spodziewam się, że najbliższy pojedynek przez większość czasu będzie toczyć się w stójce, a zadecyduje o tym Thiago Alves. Dlaczego? Otóż Mein natrafi na nie lada trudności, gdy zdecyduje się przenieść walkę do parteru. Owszem, obalił Hernaniego Perpetuo – i to nie raz – jednak ten ostatni nie błyszczy w kwestii defensywnych zapasów, a te Thiago poprawił od czasu pojedynku z Rickiem Storym. W stójce minimalną przewagę widzę po stronie Brazylijczyka. Wysoki Mein raz po raz narażać się będzie na kopnięcia na korpus (Matt Brown kilkakrotnie trafiał go w ten sposób). Szans Jordana upatruję w początkowej fazie pojedynku, w czasie gdy Thiago zacznie dopiero łapać swój rytm. Obawy w kontekście najbliższego pojedynku może budzić właśnie to, że Brazylijczyk nie radzi sobie za bardzo z presją. Najlepiej czuje się w pojedynkach, w których sam może być agresorem – wtedy uwalnia w pełni wachlarz swoich umiejętności. Gdy jednak rywal zaczyna nacierać, to czasem się gubi i przyjmuje niepotrzebne ciosy bądź daje się obalać. Nawet taki Papy Abedi potrafił początkowo wybić z rytmu Alvesa.

Im dalej „w las”, tym bardziej uwidaczniać się powinna jednak przewaga Alvesa; pamiętamy bowiem, że Brazylijczyk z każdą chwilą się rozkręca, a Mein wręcz odwrotnie – co pokazywał w trzeciej rundzie pojedynku z Perpetuo i przegranym boju z „Nieśmiertelnym” Mattem Brownem. Moim faworytem jest Thiago Alves i kurs oferowany na jego zwycięstwo jest atrakcyjny.


Thales Leites – Tim Boetsch


Thales Leites (MMA 24-4) to prawdziwy weteran Mieszanych Sztuk Walki. W tym sporcie siedzi już ponad dziesięć lat. W ciągu swojej bogatej kariery zawalczył nawet o pas mistrzowski UFC kategorii średniej. W tamtym pojedynku musiał jednak uznać wyższość Andersona Silvy (MMA 33-6) przegrywając z nim jednogłośną decyzją sędziowską. Po kolejnej porażce, tym razem z Alessio Sakarą (MMA 15-11) został zwolniony z największej organizacji MMA świata. Wielu fanów Brazylijczyka uznawało, że zwolnienie przyszło przedwcześnie i po kilku wygranych walkach na lokalnych galach (m.in. ze znanymi z KSW Jessem Taylorem i Mattem Horwichem) trenujący w Nova Uniao 33-latek dostał kolejną szansę. Póki co, po powrocie na wielkie wody, Leites prezentuje się wyśmienicie. W trzech kolejnych walkach nie przegrał nawet rundy. Zarówno z Tomem Watsonem (MMA 17-7) i Edem Hermanem (MMA 22-10) wygrał zdecydowanymi decyzjami, punktowanymi przez wszystkich sędziów 30-27. W przedostatniej walce z Trevorem Smithem (MMA 12-5) pokazał świetną dyspozycję i to, że rozwija się w każdej płaszczyźnie, nokautując rywala w niespełna minutę od rozpoczęcia walki. Trend ten podtrzymał z Francoisem Carmontem (MMA 22-10), którego znokautował w drugiej rundzie i dzięki temu zgarnął nagrodę „występu wieczoru” gali UFC Fight Night 49.

nokaut_lei.gif


Leites zawsze znany był ze swoich ponadprzeciętnych umiejętności parterowych. Jak spora część jego walczących rodaków, jest posiadaczem czarnego pasa brazylijskiego jiu-jitsu. Na ziemi zgrabnie przechodzi pozycje i przy sprzyjających okolicznościach szuka poddań. Zakochany jest właściwie w dwóch technikach kończących: trójkącie rękoma i duszeniu zza pleców. Tym pierwszym kończył walki aż siedmiokrotnie! W bojach z Edem Hermanem i Tomem Watsonem spędził sporo czasu za ich plecami, jednak nie dał rady dopiąć duszenia. Co ważne jednak, nie skupia się wyłącznie na szukaniu możliwości zakończenia walki przed czasem przy użyciu umiejętności BJJ, ale też potrafi przeplatać wszystko seriami ciosów, pokazując interesujące ground’and’pound i okazjonalne łokcie. Nie klei się do rywala na ziemi, jest aktywny, niejednokrotnie podniesie pozycję i uderzy z większą siłą. Potrafi dosyć długo utrzymywać oponentów na ziemi, jednak przy przejściach pozycji zdarzało mu się pozostawiać przez chwilę wolną przestrzeń, co skrzętnie wykorzystywali jego rywale przywracając walkę do stójki.

W stójce Thalesa cechują przede wszystkim szybkie ręce. Potrafi z niebywałą dynamiką wyprowadzać kombinacje ciosów. Często używa sierpów i podbródkowych (którym zainicjował nokaut na Carmoncie), rzadziej prostych, a uderzeń na korpus praktycznie wcale. Wymiany stójkowe wyglądają często tak, że skraca dystans, wyprowadza kombinację, a następnie nurkuje w nogi szukając obalenia, bądź dąży do klinczu. Stamtąd często stosuje haczenia w celu sprowadzenia walki na ziemię. Defensywa w stójce pozostawia jednak sporo do życzenia. Jest podatny m.in na ciosy proste – Ed Herman kilka razy ładnie trafił go w ten sposób. Trafił go też kilka razy Carmont. Brazylijczyk ma obecnie cztery zwycięstwa w UFC i znajduje się na jedenastym miejscu w oficjalnym rankingu organizacji.

Po przeciwnej stronie oktagonie stanie jeden z największych szczęściarzy w UFC. Dlaczego szczęściarzy? Tim Boetsch ma dar wygrywania przegranych pojedynków. W pojedynku z Bradem Tavaresem (MMA 13-3) Tim prezentował się mocno przeciętnie i przegrywał wyraźnie na punkty, potwierdzając, że wysoki kurs na niego w postaci 3.00 miał swoje uzasadnienie. Kiedy wydawało się, ze wszystko jest przesądzone, Boetsch wystrzelił krótkim lewym sierpem, który dosięgnął szczęki Tavaresa – i po walce. Jeszcze lepiej było jednak z Yushinem Okamim (MMA 30-9), gdzie praktycznie przez cały pojedynek zdominowany był przez rywala, by pod koniec walki go znokautować. Również nieco szczęścia miał w walce z C.B. Dollawayem (MMA 15-6), z którym co najwyżej powinien zremisować (po odjęciu punktu C.B.). Dwóch sędziów przyznało mu jednak 2x 30-26, zupełnie z kosmosu. Jest to ten typ zawodnika, który może wygrać zawsze, wszędzie i z każdym. Z Tavaresem był underdogiem rzędu 3.00, z Okamim 4.00, a teraz bukmacherzy dają za jego zwycięstwo w okolicach 4.50. Czy warto liczyć na szczęście?

Bez wątpienia faworytem całkowicie słusznym jest tu Leites. Jednak Tim również ma swoje atuty. To przede wszystkim solidny zapasior. Uwielbia dociskać rywali do siatki i tam pracować krótkimi uderzeniami lub nad obaleniem. W ostatniej walce z Bradem jednak nie popisał się w tej materii i to Brad dominował go w płaszczyźnie w której on zawsze królował. Tu pojawia się główny problem Boetscha. Jeśli nie obali rywala i nie trafi jednym z tych swoich szalonych krótkich lewych sierpo-podbródkowych, to nie ma argumentów. Brad zdołał obronić prawie wszystkie próby obaleń i przejął inicjatywę.

tim_nok.gif


Ciężko tu o wskazanie innego zwycięzcy poza Thalesem. Kurs 4.50 kusi, ale nie można ciągle liczyć na niesamowite „comebacki” Tima. Wszystko wskazuje na to, że po tym niesamowitym zwycięstwie z Tavaresem, Boetsch znów wróci na pasmo porażek i Leites będzie tym, który go na nie wyśle. Brazylijczyk idzie jak burza i z każdym występem prezentuje się coraz lepiej. W wieku 33 lat przeżywa drugą młodość. Pomimo zaznaczenia Thalesa jako zwycięzcy, to raczej nie polecam stawianie po kursie 1.22. Bardziej skłaniałbym się Timowi – zważywszy na jego magiczne zdolności wygrywania walk. Nie mniej uważam, że tym razem szczęście nie dopisze Boetschowi, choć oferta na niego jest wyjątkowo
ciekawa.


Thiago Santos – Andy Enz


Andy Enz (MMA 7-1) to 23 latek z Alaski. Rozpoczął zawodową karierę MMA w wieku zaledwie 18 lat. Wsławił się tym, że rywalizował z Uriahem Hallem (MMA 10-4) o miejsce w reality show The Ultimate Fighter 17. Bój ten przegrał przez decyzję.

Jest to typowy średniak w UFC. Średniak, który żadnego elementu nie ma rozwiniętego. Zapasy słabe, parter słaby, jedynie ta stójka jeszcze jakoś się trzyma, ale też nic rewelacyjnego o niej nie można powiedzieć. Według statystyk zaledwie 24 % ze 454 ciosów doszło celu – zatem ciężko pisać o pozytywnych stronach tego młodzieńca, skoro wszystko ma nijakie. Śmiało można natomiast napisać, że znacznie rozwinął się od czasu pierwszej walki w UFC z Clintem Hesterem (MMA 11-4). W boju z Marcelem Guimaraesem (MMA 9-1-1) prezentował się o wiele lepiej. Zaczął korzystać więcej z dystansu, kłuł ciosami zza niego i mniej pakował się w brwal. Jednak nadal był tak mało przekonujący, że pomimo progresu, przegrał niejednogłośną decyzją z Brazylijczykiem.

Jego defensywa jest fatalna. Tak w stójce, jak i w zapasach. Hester i Guimaraes obalali go jak chcieli za każdym razem. Mimo że Andy szybko wstawał, to jednak łatwość z jaką go wywracali, nie świadczy dobrze o Enzie. Również gardę zawodnik ten ma bardzo słabą. Ponownie, dwójka wyżej wymienionych zawodników łatwo go trafiała, zwłaszcza zamachowymi prawymi sierpami. Do tego też należy dodać brak jakiejkolwiek obrony przed lowkickami. Marcel zdołał mu czysto wsadzić aż 38 kopnięć, z czego większość to właśnie były niebronione lowkicki.

Andy_obalenie.gif


Wszystko to sprawia, że Andy raczej nie ma czego szukać na obecną chwilę w UFC. To młody i nieutalentowany zawodnik, przed którym czeka wiele lat ciężkiej pracy, by choć zbliżyć się do pułapu wykraczającego ponad klasę średnią w największej na świecie organizacji.

Również Thiago „Marreta” Santos (MMA 9-3) to uczestnik reality show The Ultimate Fighter. W przeciwieństwie do Andy’ego, Santosowi poszło o wiele lepiej. Zdołał dojść do ćwierćfinału, wygrywając dwie walki w programie. W swej ostatniej walce poległ na wspólnym przeciwniku Uriahu Hallu (MMA 10-4) i również doszedł z nim do decyzji sędziowskiej.

Santos posiada dobre lowkicki. Przekonał się o tym choćby wspomniany Hall, któremu Thiago już od pierwszych sekund zaczął okopywać nogę. Brazylijczyk jest tajskim bokserem; nic zatem dziwnego, że jego lowkicki są mocne i celne. Już w tym miejscu zaznacza się pierwsza przewaga Santosa nad Enzem. Enz praktycznie nie bronił niskich kopnięć poprzednim razem.

Szykuje się stójkowa bitwa. Na szczęście dla Andy’ego, Thiago nie będzie starał się często obalać, ale wszystko wskazuje na to, że w samej stójce w związku z fatalną defensywą Enza, to Santos będzie górował; będzie okopywał nogi Amerykanina lowkickami oraz sporadycznie atakował głowę akcjami bokserskimi. W walce z Hallem Thiago ładnie utrzymywał dystans i nie dawał się trafiać mocnymi ciosami. Nic więc nie przemawia za tym, by Andy mógł go znokautować, skoro nie uczynił tego Uriah – a jeśli nadal będzie walczył tak bezbarwnie, to ponownie przegra niejednogłośną lub jednogłośną decyzją. O ile na początku kursy były wyrównane i wynosiły mniej więcej 1.80 – 1.80, tak teraz kurs na Santosa mocno spadł i już mniej opłaca się na niego stawiać, ale i tak jest lepszym średniakiem w UFC niż Andy Enz, dla którego będzie to najpewniej ostatnia walka w tej organizacji.


Read the whole post here.
 
Last edited by a moderator:
Boetsch, Mein, Woodley, Diaz, może Miesha, bo ładniejsza i lepiej promowana :) przy wyrównanych walkach działa prawie zawsze w walkach kobiet.
 
Dobre kupony. Sam pewnie pyknę Alvesa, no i może Gasteluma. Jakoś Mein mnie nie przekonywał nigdy. Babek nie ruszam, bo to loteria - nie zdziwię się jak Miesha ogarnie. Nie widzę u McMann progresu, ostatnia walka to tylko obalenia, jej rywalka pracą z dołu nawet zapracowała sobie na zwycięstwo u jednego z sędziów.
Iaquinta powinien ugrać, chociaż obawy o poddanie są dość spore.
 
A mnie Miesha ostatnio wcale nie zachwyca. Nie chcę tu mówić o regresie, ale ostatnio też niczego nie pokazuje. Dziewczyna daje się obalać i kontrolować w partrerze. I nie mówię tu o pyzie. Liz Carmusz :D(przegrana Liz dyskusyjna) , Cingano, nawet japonka stawiała czynny opór, Liczę na to, że była olimpijka zrobi robotę i wygra zamułą w parterze.
JLau może wyczarować jakieś poddanie, ale to chyba wszystko. Na punkty go raczej nie widzę. KO i decyzja po stronie Ala
 
Last edited:
do mnie Kelvin zupełnie nie przemawia, nie jestem jakimś fanem Woodleya, ale chyba to ogarnie
jedyne solidne zwycięstwo Kelvina to nad Ellenbergerem, który ostatnio ma niesamowity regres
ze Storym i Hallem równie dobrze mógł przegrać, z Musoke pierwszą runde przegrał
Woodley oprócz masakry jaką mu Rory sprawił prezentuje się bardzo dobrze, Kim, Condit czy Koshcek szybko odprawieni, z Shieldesm powinien wygrać
ze Storym zaliczył lekki nokdaun, a Tyron bije o wiele mocniej, do tego zapasy po stronie Woodleya
kursy 2+ co myślicie? wiem 10:0 wygląda nieźle, ale ciężko tam znaleźć kogoś z topu(Story split, Ellenberger ostatnio wszystko przegrywa)
a i jeszcze teamy Tyron chyba przygotowuje się w ATT, a Kelvin w jakimś mniejszym klubie o ile się nie myle
 
Alves,McCall i Diaz to typy które zagram - nie wykluczone ,że na jednym kuponie. Lauzon może jak sie pobawi w stójke jak w walce z Chiesą to Iaquinta go upierdoli bo w parterze sie boje o Ala który potrafi dać dupy jak nie trzeba a jak trzeba to świetnie umie spierdolić walke :D Tyron vs Gastelum zostawiam.
 
Woodley przez KO to najbardziej prawdopodobny scenariusz, jak się zmęczy to może być lipa
oprócz Storyego ktoś go naruszył?
 
tak myśle czy by Boetscha za trochę więcej nie postawić
Boetsch w stójce wydaje się lepszy, raczej nie da się sprowadzić, prędzej sam sprowadzi, do tego mocny cios i szczęka, silniejszy, a kursy powyżej 4.5
co to ten Leites takim faworytem? nadrabiam walki i nic specjalnego, Boetsch tak samo, ale rywali o wiele mocniejszych miał i comebacki z Okamim czy jeszcze Taversem były dobre
 
Gastelum jest napierającym dzikiem, a to jest woda na młyn kontrującego Woodleya.
Muszę się z tym zgodzić, ale Kelvin pozwoli się wystrzelać Tyronowi w pierwszej rundzie, a potem wymęczy decyzję. Przewiduję taki scenariusz.
 
do mnie Kelvin zupełnie nie przemawia, nie jestem jakimś fanem Woodleya, ale chyba to ogarnie
Przed ostatnią walką Gasteluma roiło się od podobnych postów. I jakoś wygrał. ;)
Nie mówię, że tym razem też wygra, ale dla mnie jest faworytem. Groźba na KO zaserwowane od Tyrona jest całkiem spora. Ale tak naprawde czym ten Woodley jeszcze może postraszyć? Poddanie mało prawdopodobne, decyzja trochę bardziej. Trzeba jednak pamiętać, że Woodley szybko się pompuje i lubi łapać zwiechy, przepuszczając okazje na punktowanie. (Za to jak już ruszy, to trzeba mu schodzić czym prędzej z drogi :D)
A Gastelum to 'mały Cain'. Dysponuje lepszym cardio, wywiera ciągłą presję na przeciwnika i wie, jak łapać punkty.
Mam podobne zdanie, jak @Comber. Jeśli Kelvin nie da się groźnie trafić i przetrzyma pierwszą rundę, to potem już będzie miał z górki i podda klapniętego Tyrona lub wyciągnie decyzje.
 
Miałeś mi to wybić z głowy, a nie utwierdzić w przekonaniu, że ten dubel jest OK. :D
PS. Ten Anderson po 1.22 mi się nie uśmiecha, mimo że jestem fanem "Pająka".
 
Przed ostatnią walką Gasteluma roiło się od podobnych postów. I jakoś wygrał. ;)
Nie mówię, że tym razem też wygra, ale dla mnie jest faworytem. Groźba na KO zaserwowane od Tyrona jest całkiem spora. Ale tak naprawde czym ten Woodley jeszcze może postraszyć? Poddanie mało prawdopodobne, decyzja trochę bardziej. Trzeba jednak pamiętać, że Woodley szybko się pompuje i lubi łapać zwiechy, przepuszczając okazje na punktowanie. (Za to jak już ruszy, to trzeba mu schodzić czym prędzej z drogi :D)
A Gastelum to 'mały Cain'. Dysponuje lepszym cardio, wywiera ciągłą presję na przeciwnika i wie, jak łapać punkty.
Mam podobne zdanie, jak @Comber. Jeśli Kelvin nie da się groźnie trafić i przetrzyma pierwszą rundę, to potem już będzie miał z górki i podda klapniętego Tyrona lub wyciągnie decyzje.
też tak myśle, jednak KO wydaje się bardzo realne, Kelvin już małe nokdaudy zaliczał, od słabiej bijących rywali
przyznam się, że grałem na Ellenbergera w walce z Kelvinem za drobne
Tyron chyba trochę cardio poprawił ciężko ocenić, z Shieldsem faktycznie lipnie to wyglądało, z Conditem w drugiej rundzie też dawał rade, z Rorym nie pamiętam, może uda mu się wyciągnąć dwie rundy, Kelvin wątpie, że skończy Tyrona w parterze czy ciosami
a co z Boetschem? nikt nic nie napisał, a kursy bardzo ciekawe
Alves z Baczyńskim wyglądał bardzo słabo
 
Woodley + Boetsch + Tate + Iaquinta zagram za drobne taką taśmę , do tego pewnie pójdzie na każdego z taśmy singiel.
walki Silva - Diaz nie będę ruszał.
 
Silva raczej nie wygra z Diazem ma już 40 lat wraca po kontuzji i dwóch porażkach nie walczył rok walczyć zaczął 18 lat temu myśle że to też da osobie znać Diaz nie jest może jakim wirtuozem ale ma cardio dobry boks szczęke imo da rade
 
a Diaz to co? przecież Diaz teraz w 77 nie istnieje, do walki o pas nie dojdzie(chyba, że z dupy dostanie titleshota jak ostatnio), nie walczył bardzo długo, przegrał dwie ostatnie walki, Nicka bardzo łatwo rozczytać, dla mnie gość jest bardzo przereklamowany i Spider go pokona na lajcie
ten pojedynek jest jedynie dla PPV nie ma żadnego sensu, Diaz chcę hajsu, Spider nie chcę chyba nikogo mocnego, żeby dostać titleshota to zrobili Diaz Spider każdy zadowolony, Nick w końcu coś zarobi
 
Jak dla ciebie porażka z GSP i Conditem oznacza że nie istniejesz to jesteś jebnięty, a czy ja pisze że on dojdzie do walki o pas . A Anderson jak wygra z Diazem to co niby zasługuje na walke o pas . Chyba niewalczenie a leczenie kontuzji to jest różnica . Nick przegrał dwie ostatnie walki a Anderson to co może wygrał. Diaza bardzo łatwo rozczytać a Anderson to co jakiś mega wszechstronny zawodnik ma tylko stójke tak jak Nick.Skoro Diaz chce "hajsu" to czego trenuje z dwoma zajebistymi kickboxerami Joe Schillingiem i Artemem Levinem
 
Jak dla ciebie porażka z GSP i Conditem oznacza że nie istniejesz to jesteś jebnięty, a czy ja pisze że on dojdzie do walki o pas . A Anderson jak wygra z Diazem to co niby zasługuje na walke o pas . Chyba niewalczenie a leczenie kontuzji to jest różnica . Nick przegrał dwie ostatnie walki a Anderson to co może wygrał. Diaza bardzo łatwo rozczytać a Anderson to co jakiś mega wszechstronny zawodnik ma tylko stójke tak jak Nick.Skoro Diaz chce "hajsu" to czego trenuje z dwoma zajebistymi kickboxerami Joe Schillingiem i Artemem Levinem
tylko, że Spider przez kila lat był najlepszy w swojej dywizji i przegrał tylko z aktualnym mistrzem, a Diaz jedyna wygrana od powrotu to 4 lata z Bjem bez jaj :D
a czego niby chcę Diaz? do póki coś jeszcze znaczy marketingowo to chcę na PPV zarobić przecież taki Hendricks czy Rory by z niego mielone zrobili
wie, że jak UFC mu da kogoś sensownego w 77 to zapewne przegra, a dwie trzy przegrane i będzie zarabiał tyle co Nate
 
Silva raczej nie wygra z Diazem ma już 40 lat wraca po kontuzji i dwóch porażkach nie walczył rok

Nie walczył rok, a Diaz dwa lata. Był na emeryturze. Bóg jeden wie co na niej robił i w jakiej jest formie. Podobne dywagacje były odnośnie jego brata. Nate rok nie walczył, powrócił i nie dość, że nie zrobił wagi, to jeszcze został zabity przez dos Anjosa.

Dla mnie Silva po kontuzji w wieku 40 lat to taka sama niewiadoma jak Diaz po dwuletniej emeryturze. Podziwiam ludzi, którzy chcą grubo wejść w ten zakład.
 
tylko, że Spider przez kila lat był najlepszy w swojej dywizji i przegrał tylko z aktualnym mistrzem, a Diaz jedyna wygrana od powrotu to 4 lata z Bjem bez jaj :D
a czego niby chcę Diaz? do póki coś jeszcze znaczy marketingowo to chcę na PPV zarobić przecież taki Hendricks czy Rory by z niego mielone zrobili
wie, że jak UFC mu da kogoś sensownego w 77 to zapewne przegra, a dwie trzy przegrane i będzie zarabiał tyle co Nate
Chuj z tym co było kiedyś Shogun kiedyś też był zajebisty a teraz . Ty wiesz czego chce Diaz ej a może to ty jesteś Nickiem weź sie ujawnij bo piszesz tak jak byś nim był wiesz czego chce :D "przecież taki Hendricks czy Rory by z niego mielone zrobili" ty na prawde jesteś jakiś nie dojebany to jest temat ufc 183 Diaz vs Silva a nie Diaz Vs Rory czy Diaz vs Hendricks
 
Chuj z tym co było kiedyś Shogun kiedyś też był zajebisty a teraz . Ty wiesz czego chce Diaz ej a może to ty jesteś Nickiem weź sie ujawnij bo piszesz tak jak byś nim był wiesz czego chce :D "przecież taki Hendricks czy Rory by z niego mielone zrobili" ty na prawde jesteś jakiś nie dojebany to jest temat ufc 183 Diaz vs Silva a nie Diaz Vs Rory czy Diaz vs Hendricks
naucz się czytać ze zrozumieniem, nie wyzywaj, minimum kultury, rozumiem, ze w twoim patologicznym otoczeniu to normalne wyzywanie innych bo mają inne poglądy, jednak dobrze jakbyś się dostosował do poziomu tego forum, bo jeszcze takiego prostactwa tutaj nie widziałem
 
Back
Top