W porównaniu do UFC to pewnie zarabiają kosmiczne pieniądze, ale na pewno nie w odniesieniu do ścisłego topu UFC. Najsłabiej opłacani zawodnicy w NBA to dla mnie zarobki poniżej bańki za sezon. To jest podobnie w porównaniu do ludzi typu Ronda, Conor, Jon Jones i pewnie paru innych. Natomiast według mnie te największe gwiazdy UFC zarabiają mimo wszystko w chuj więcej od najsłabiej opłacanych zawodników NBA z prostej przyczyny- dochodzi hajs od sponsorów. Bo nie wmówicie mi, że jakiś debiutant w NBA z końca ławki, czy też weteran, który gra za ochłapy, czy też jakieś ogóry do podawania ręczników zarabiają hajs od sponsorów. No way.
Tak poza tym, to prawdziwy bum zobaczymy w NBA za mniej więcej rok. Wtedy wchodzi nowa umowa telewizyjna, która drastycznie ma podnieść salary cap, które z tego co pamiętam, stanowi jakiś procent rocznych przychodów całej ligi. Tak więc jak wejdzie nowa umowa telewizyjna, to już mówi się, że najlepsi zawodnicy mogą za sezon dostawać nawet po 35-40 baniek. To dopiero będą chore pieniądze. Stąd też są zawodnicy, którzy w ten off season w NBA podpisali roczne umowy, żeby za rok zrobić skok na gruuuuby hajs ;)