Nie zgodzę się, rodzice mają ogromny wpływ na wychowanie dziecka. W szczególności we wczesnych etapach kiedy dziecko jeszcze jest dużo bardziej "plastyczne" i podatne na formowanie. I myślę nawet, że te błędy wychowawcze nie wynikają całkowicie ze złej woli ale w dużej mierze z niewłaściwych priorytetów których hierarchia wynikła z czasów w jakich wychowywali się dzisiejsi rodzice nastolatków. Dorastali oni bowiem przeważnie w dużo mniejszym dobrobycie niż dzisiejsza młodzież i w związku z tym, że za dzieciaka im wiele rzeczy typowo materialnych brakowało to chcą zapewnić to swoim potomkom przez co za dużo uwagi poświęcają na polepszanie bytu rodziny a za mało na bezpośredni kontakt i wychowanie dziecka. Oczywiście jest dużo przypadków, że starzy muszą zapierdalać żeby wyżywić rodzinę, ale mam wrażenie, że mnóstwo z tych zepsutych dzisiejszych dzieciaków pochodzi z rodzin, gdzie dzieci mają własny, piękny duży pokój, opłacone lekcje języków obcych i gry na pianinie, dobre markowe ciuchy ale rodzice nie mają już czasu spędzać z nimi odpowiedniej ilości czasu bo zapieprzają na te wszystkie luksusy tudzież "spełniają się zawodowo".
Ja osobiście upewniłem się, że dobrze ulokowałem uczucia gdy poważnie porozmawiałem ze swoją kobietą, gdy w okresie oczekiwania na narodziny Młodego stoczyliśmy poważną dyskusje jak widzimy kwestię utrzymania i wychowania dzieciaka. I doszliśmy do wspólnego wniosku, że nie chcemy, żebym ja zaczął zapierdalać na zwiększonych obrotach do domu wracając późnymi wieczorami oraz nie wysyłamy dzieciaka od razu do żłobka, żeby ona mogła wrócić do pracy. Dzięki temu dzieciak wychowuje się z matką a ja codziennie po południu mogę spędzać z nim godzinę-dwie przed jego spaniem i całe weekendy. Oczywiście wiąże się to z pewnymi wyrzeczeniami związanymi z tym, że pewne dotychczasowe wydatki musieliśmy mocno ograniczyć oraz każdą złotówkę oglądamy z dwóch stron ale mimo wszystko uważam, że warto bo codzienna obserwacja i uczestnictwo w rozwoju takiego dwulatka to jest świetna sprawa i każdemu polecam zacisnąć trochę pasa po to, żeby móc brać w tym czynny udział. Zdaję sobie też jednak sprawę z tego, że mamy ten komfort, że nie mamy wieloletniego kredytu na karku, ale wciąż uważam, ze mnóstwo ludzi ma problem z prawidłowym zbalansowaniem tematu rodzina-praca.