Wojskowe Służby Specjalne

Lecimy z moją ulubioną jednostką, która najbardziej mnie inspiruję !! Jedni mówią, że to był tak na prawdę początek sił specjalnych, inni mówią, że pierwsza była Delta Force, która była owiana tajemnicą, jeszcze inni, że Sealsi, którzy walczyli w Wietnamie, a My możemy się chwalić Cichociemnymi, a także 1. Samodzielnej Kompanii Commando.

Special Air Service (SAS)

sas_00081538.jpg


Elitarna jednostka specjalnego przeznaczenia British Army, stanowi trzon sił specjalnych współczesnych brytyjskich sił zbrojnych (United Kingdom Special Forces). Została założona w 1941 roku przez Davida Stirlinga, początkowo jej głównym zadaniem było przeprowadzanie ataków dywersyjnych za liniami wroga w trakcie działań w Afryce Północnej.

37D2920200000578-3769741-image-a-63_1472804778629.jpg


37CDE1CD00000578-3769741-Marked_up_A_former_soldier_going_under_the_name_Ex_Lance_Corpora-a-8_1472815145976.jpg


Motto SAS brzmi "Who Dares Wins", co można przetłumaczyć jako: „Kto się ośmieli, zwycięży”.

iok15u.jpg


Obecnie istnieją trzy jednostki o nazwie SAS: 22 Professional Regiment of the Special Air Service – zawodowa jednostka wojskowa oraz 21 SAS (The Artists) i 23 SAS będące formacjami Armii Terytorialnej (ang. TA). Dwie pozostałe skupiają osoby zgłaszające się ochotniczo do służby w armii terytorialnej, stanowią naturalną bazę uzupełniania stanów osobowych w sytuacjach tego wymagających, na rzecz jednostki zawodowej. Służą w nich ludzie, którzy w swym czasie wolnym – a są to najczęściej wybrane weekendy – odbywają przysposobienie do działań bojowych. Podobny system przyjęli Australijczycy dla swojej bliźniaczej jednostki SASR.

sas-redteam.jpg


Pułk SAS (22 SAS) jest główną formacją specjalną Armii Brytyjskiej, pełni także bardziej specjalistyczną rolę szeroko rozumianej formacji do walki z terrorem i organizowania przedsięwzięć ratunkowych. Pomimo, iż nie jest jednostką ściśle antyterrorystyczną, ukierunkowaną wyłącznie na operacje o profilu CT/HRU zalicza się do liderów tej formy działań specjalnych.

Swego rodzaju wielozadaniowość w zakresie operacji specjalnych o najwyższym priorytecie stanowi inspirację dla centralnie podporządkowanych formacji specjalnych tworzonych współcześnie, tj.: polski GROM, kanadyjski JTF2, niemieckie KSK. Zdolność do wykonywania szerokiego spektrum działań bojowych o najwyższym priorytecie poza obszarem kraju, możliwości prowadzenia wywiadu we własnym zakresie (do pewnego stopnia), to idee leżące u podstaw tworzenia ww. formacji.

Brytyjczycy są cenionymi konsultantami w swej dziedzinie, między innymi ze względu na doświadczenie oraz intensywne i wszechstronne szkolenie, mimo że wobec rosnącego wyrafinowania i skomplikowania sposobów walki terrorystów obecnie przeważają poglądy o koniecznej specjalizacji, np. w dziedzinie uwalniania zakładników. Wyrazem tego są chociażby operacje zwane przez Francuzów PROM: na dużych obiektach ze znaczną liczbą zakładników.

Omawiana jednostka spełnia rolę głównej formacji do uwalniania zakładników w najpoważniejszych incydentach w Wielkiej Brytanii i poza jej granicami. Stąd każdy ze szwadronów pełni przez kilka miesięcy (rotacyjnie) rolę dyżurnego oddziału CT/HRU. Istnieje możliwość podzielenia go wówczas na dwa zespoły regularnie się zmieniające, tak by utrzymać stałą gotowość. Przydaje się to podczas prawdziwych działań bojowych, bo długie oczekiwanie na decyzję o rozwiązaniu siłowym wyczerpuje operatorów. Niejednokrotnie muszą pozostać w bezruchu całe godziny, dźwigając nawet ponad 40 kg wyposażenia, w maskach p-gaz., hełmach itd.

Odbiciem opisywanej elastyczności szkolenia SAS w jego strukturze, jest organizacja poszczególnych pododdziałów i całej jednostki. Składa się ona z: dowódców i sztabu, komórki analitycznej, komórki wywiadowczej, szwadronu łączności, szwadronu zapasowego i CRWW – skrzydła ds. zwalczania działań wywrotowych, a przede wszystkim z czterech szwadronów bojowych. Każdy z nich składa się z dowódcy w stopniu majora i czterech plutonów bojowych dowodzonych przez kapitana. Liczą one 16 żołnierzy, a każdy z plutonów w takim szwadronie skupia specjalistów od działań: na pojazdach – rajdy w głąb terytorium kontrolowanego przez nieprzyjaciela; powietrznych – skoki spadochronowe na "wolne otwarcie"; wodnych – na zbiornikach wodnych śródlądowych, choć nie tylko, co pokazały działania na Falklandach; górskich – operowanie w wysokich górach, w warunkach bardzo niskich temperatur. W ten sposób 22SAS ma cztery zespoły zdolne realizować teoretycznie niezależnie od siebie operacje w dowolnym terenie, mając jednocześnie wykwalifikowanych, wyspecjalizowanych w danej dziedzinie żołnierzy do poszczególnych zadań – naturalnie każdy z nich przechodzi standardowe szkolenie w działaniach w terenie otwartym, kursy CQB itd.

Każdy pluton z kolei opiera się na klasycznym dla filozofii Stirlinga zespole czteroosobowym, zwanym w slangu żołnierskim "cegłą". Wielość umiejętności jakie musi w takich warunkach posiąść operator, sprawia że szkolenie i zgrywanie trwa długo. Ocenia się, że na nabranie odpowiedniego poziomu potrzeba sześć do siedmiu lat.

"Kwalifikacje do CQB (Close Quarter Battle) zdobywa się w tzw. Killing House, który jest budynkiem, gdzie całe pododdziały w kompletnym rynsztunku ćwiczą scenariusze operacji. Stosuje się amunicję bojową i takież materiały wybuchowe. Realizm zwiększa zagrożenie, ale i pozwala nabyć prawdziwych, a nie pokazowych umiejętności. Ograniczenia czasowe i środki pozoracji pola walki dają potrzebną symulację prawdziwego boju. Wymagania są wysokie: nawet do 4 sekund na opanowanie sytuacji w poszczególnych odbijanych pomieszczeniach, celne rażenie wroga i ewakuacja zakładników. Na potrzeby takich działań musiał powstać specjalistyczny sprzęt, np. łoża zintegrowane z latarkami do pm – prowizoryczne mocowanie taśmą klejącą do broni było prawdopodobnie przyczyną wypadku śmiertelnego w SFOD w latach 70/80. Jednostka, jako jedna z nielicznych w świecie prowadzi cykliczne, podstawowe szkolenie w każdym środowisku klimatycznym dla wszystkich swych żołnierzy (m.in. dżunglowe w Malezji)."

SELEKCJA (Dla mnie najciekawsze - zawsze)

Wszyscy członkowie Brytyjskiej armii mogą przystąpić do selekcji do jednostek specjalnych, ale historycznie to kandydaci ze służbą w siłach powietrznodesantowych byli najchętniej widziay w szeregach SAS. Wszyscy instruktorzy znajdują się w czynnej służbie SAS. Selekcja odbywa się dwa razy w roku – w zimę i lato w Sennybridge. Sama selekcja trwa 5 tygodni i z reguły przystępuje do niej około 200 kandydatów. Na wstępnie kandydaci przechodzą testy sprawnościowe PFT (Personal Fitness Test) i CFT (Combat Fitness Test). Następnie do pokonania mają marsze w określonym czasie. Z dnia na dzień zwiększa się łączny czas do pokonania, a w kulminacyjnym momencie wynosi 40 mil (64 km) z pełnym ekwipunkiem w 20 godz. Na tej fazie selekcji kandydat musi przebiegać w ciągu 30 min 4 mile (6,4 km), i przepływać 2 mile (3,2 km) w ciągu 90 min.

Po górskiej fazie, przychodzi kolej na dżungle w Malezji. Kandydaci uczą się nawigacji, formacji patrolowych, poruszania i technik przetrwania w buszu. Po powrocie do Hereford kandydaci podejmują szkolenie w zakresie planowania operacji oraz użytkowania broni oraz biorą udział w praktycznych zajęciach survivalu. Finałowy test to tygodniowe przetrwanie polegające na ucieczce i opuszczeniu rejonu. Kandydaci zbierani są w patrole, niosą ze sobą nic poza puszką z podstawowymi narzędziami…oraz wyposażeni w mundury z okresu II Wojny Światowej. Ostatnia faza to RTI (resistance to interrogation), która trwa 36 godz.

Selekcję w fazie górskiej kończy z reguły 15-20% kandydatów. Z pośród 200 ochotników, w ciągu kilku dni zostaje ich około 30. Ci którzy zakończą wszystkie fazy przedzielani są do zespołów operacyjnych.

Realizm, wysokie wymagania i poznawanie wszelkich środowisk walki pozwalają w toku szkolenia osiągnąć wysoką sprawność poszczególnych żołnierzy (zwanych współcześnie w takich jednostkach operatorami bojowymi) i zgranie wszelkich ogniw bojowych. Specyficznym testem takich umiejętności jest walka w bliskim dystansie, gdzie szybkość manewru i skuteczność ognia mają zasadnicze znaczenie. Walka w bliskim dystansie zaś następuje głównie w toku operacji wymierzonych w terrorystów i przy uwalnianiu zakładników – takie sytuacje weryfikują kunszt każdego operatora.

Doświadczenie bojowe we wszelkich formach działań specjalnych sprawia, że jednostka jest wszechstronna. Pomaga to wydatnie w prowadzeniu działań związanych z uwalnianiem zakładników, czego przykładem jest udział i rola oddziału w operacji „Feuerzauber” w 1977 r. Anglicy nie tylko dostarczyli granaty ogłuszające, ale i pomogli wypracować plan ataku oraz nadzorowali ćwiczenia ataku już w trakcie pościgu za samolotem Lufthansy na Bliskim Wschodzie, dzieląc się swą wiedzą w zakresie walki w ograniczonej przestrzeni. Następnie sami wzięli udział w natarciu na porwany samolot. Kreatywność doświadczonych instruktorów i wiedza wyniesiona z operacji w różnych środowiskach na całym niemal świecie okazała się bezcenna. Wymieniona elastyczność sprawia, że użycie formacji brane jest pod uwagę w każdej kampanii, w jaką zaangażowana jest Wielka Brytania.

Najbardziej znana akcja jednostki to uwolnienie 19 zakładników przetrzymywanych w irańskiejambasadzie w Londynie. Akcja miała miejsce 5 maja 1980 roku i nosiła kryptonim „Nimrod„. Po 6 dniach przetrzymywania zakładników komandosi SAS uwolnili 19 osób. Dwoje zakładników poniosło śmierć podczas akcji odbijania ambasady. Istnieją pewne przesłanki, by twierdzić, że podczas ataku doszło nie tyle do zabicia w walce dwu spośród terrorystów, co do ich rozstrzelania. Na filmie nagranym podczas akcji widać, jak z pokoju w którym się znajdowali wyrzucana jest broń (prawdopodobnie polski PM-63) i wywieszana jest biała flaga. Prowadzone postępowanie wyjaśniające nie potwierdziło tej wersji wydarzeń, jednak świadkowie-zakładnicy przedstawiają swoją wersję tego zdarzenia (jeden z irańskich dyplomatów). Niezależnie od faktycznego przebiegu zdarzeń 22SAS nieraz udowodnił swą bezkompromisowość w walce z terrorem, chociażby w toku tak kontrowersyjnych operacji jak: zasadzka w Loughall i „Flavius” na Gibraltarze, obie w 1988 r.

SAS, jako jedyne oprócz izraelskiego Sayeret Matkal, może pochwalić się operacją odbicia zakładników na terytorium wroga w toku operacji „Barras” zrealizowanej w Sierra Leone w 2000 r.

Do gamy tzw. profili działań składających się m.in. na możliwości 22SAS, dodać należy tzw. działania wyprzedzające, związane z czynnym przeciwdziałaniem aktom terroru. Z uwagi na wysokie ryzyko stwarzane przez zdeterminowanych terrorystów, akcje takie charakteryzują się znaczną brutalnością, która bywa różnie interpretowana i wykorzystywana w kampaniach politycznych. Jaskrawy przykład stanowią ww. akcje z 1988 r.







- Operacja "Nimrod" , na podstawie tej operacji nakręcony został film "6 Days" 2017r.

- żołnierz SAS na ulicach Manchesteru po atakach terrorystycznych

- żołnierz SAS samotnie ratuję zakładaników w Nairobi

poniżej artykuł - https://wiadomosci.dziennik.pl/swia...atak-terrorystyczny-bohater-komandos-sas.html

Jak mi się coś przypomni to oczywiście powstawiam ;)
 
SAS vs isis

Komandos SAS utopił islamistę w kałuży

"Grupa komandosów jednostki specjalnej SAS została otoczona w Iraku przez 50 bojowników ISIS. Zabili 32. Brakowało amunicji, więc bronili się nawet kamieniami.


Brytyjscy żołnierze myśleli, że to koniec. Nie mieli już czym strzelać, a przeważające siły wroga otoczyły ich pozycję. Pod koniec misji zwiadowczej tym kilku mocno zmęczonym ludziom zostało 9-10 naboi. Tkwiąc w korycie małej rzeki koło Mosulu, zdecydowali walczyć do końca i zabić tylu przeciwników, ilu się da. Postąpili w myśl motto SAS: "kto się odważy, ten wygrywa". W przypadku pojmania tortury i śmierć były pewne.

Zamiast czekać na nadejście przeciwnika, rzucili się na kolumnę wroga maszerującą wzdłuż koryta rzeki. Kilku położyli ostatnimi kulami, potem w ruch poszły noże i bagnety. Jeden z żołnierzy utopił terrorystę w kałuży. Widząc kątem oka, że inny bojownik Państwa Islamskiego dusi jego kolegę, podniósł kamień i roztrzaskał mu czaszkę.

Agresywna postawa opłaciła się. W ciągu zaledwie pięciu minut większość przeciwników z ISIS nie żyła lub była ranna - podaje "Daily Star".

Wycofujący się żołnierze przez 4 godziny zabili w sumie 32 wrogów. Pozostali uciekli. Żaden z Brytyjczyków nie zginał. Kilku miało jednak rany postrzałowe. Mimo to udało im się przejść kilka kilometrów do miejsca, z którego zostali odebrani przez kurdyjskiego łącznika.

O sile i determinacji Brytyjczyków świadczy coś jeszcze. Większość z tych, którzy zostali otoczeni, dwa dni później wróciła na front. W szpitalach zostali tylko ci postrzeleni."

John McAleese - Legenda SAS'u, pierwowzór postaci z gry Call of Duty: Modern Warfare - cpt. Price

 
SAS Survival Secrets - Behind Enemy Lines EP1

SAS Survival Secrets - Behind Enemy Lines EP2


SAS Escape, Evasion, Survival (1/4)

SAS Escape, Evasion, Survival (2/4)

SAS Escape, Evasion, Survival (3/4)

SAS Escape, Evasion, Survival (4/4)


Trochę o SERE:

"Wokół szkolenia SERE narosło wiele mitów, m.in. ze względu na jego częściowo tajny charakter. Podobno uczestnictwo w specjalistycznym kursie może być przyczyną zespołu stresu pourazowego lub psychozy. Niektórzy twierdzą nawet, że w szczególnych wypadkach instruktorzy mają przyzwolenie na łamanie kości. W rzeczywistości do ukończenia najwyższego poziomu SERE faktycznie niezbędne są szczególne predyspozycje psychofizyczne."

"Każdy z etapów kładzie nacisk na inne umiejętności potrzebne za linią wroga. »Survival« oznacza m.in. samodzielne zdobywanie pożywienia oraz wody. Podczas części »Evasion« uczymy się maskowania oraz taktycznego przemieszczania. Etap »Resistance« polega na przetrwaniu przesłuchania i brutalnych tortur. »Escape« to umiejętność wydostania się z niewoli – według „Foxtrota Seven” przejście przez wszystkie cztery etapy nie zawsze oznacza koniec zmagań. Po ucieczce żołnierz musi o własnych siłach przedrzeć się do strefy, skąd zabierze go oddział ratunkowy.

„Foxtrot Seven” jest Polakiem, który służył w Dowództwie Operacji Specjalnych Armii Stanów Zjednoczonych (United States Army Special Operations Command – USASOC). Przez większość kariery był związany z wydziałem operacyjnym „Alpha” Zielonych Beretów (słynna ODA, której komandosi m.in. w 2001 roku prowadzili infiltrację Afganistanu przed wejściem regularnych sił NATO). Komandosa obowiązuje zachowanie poufności, dlatego o zajęciach SERE w armii Stanów Zjednoczonych może mówić w ograniczonym stopniu. – W czasie tego kursu testuje się naszą wytrzymałość, dlatego doświadczamy wielodniowego głodu oraz zmęczenia. W takich warunkach podejmujemy decyzje, które mogą decydować o życiu lub śmierci naszych przyjaciół – opowiada. Zdaniem Polaka trening ten jest niezbędny dla wszystkich osób, które przebywają w krajach podwyższonego ryzyka. W Stanach Zjednoczonych teraz jest to oczywiste, ale wypracowanie odpowiednich rozwiązań wymagało wielu dekad doświadczeń, najczęściej zbieranych w dramatycznych okolicznościach."

"Ze względu na rozwój lotnictwa w czasie II wojny światowej piloci zapuszczali się coraz głębiej za linię frontu i byli bardziej narażeni na zestrzelenie. Ci, którzy tego doświadczyli i wrócili do swoich jednostek, zrzeszali się w klubach takich jak brytyjski The Late Arrivals Club. Tak jak pilot RAF-u Roy Veal, który po ucieczce z włoskiej niewoli tygodniami przedzierał się przez pustynię. Przeżył mimo braku wody i zabójczych różnic temperatur w ciągu doby. Żywił się owadami.

W MI9, czyli brytyjskim wywiadzie, już na początku wojny stwierdzono, że przygotowanie doświadczonych żołnierzy do takich sytuacji może być znacznie tańsze niż wyszkolenie nowych. Ideę tę rozwinął amerykański gen. Curtis LeMay, który w 1943 roku stworzył kurs przetrwania w warunkach arktycznych. Od tego czasu Amerykanie sukcesywnie rozbudowywali pierwotny program i rozwinęli zaplecze instruktorskie. W późniejszych latach korzystali z doświadczeń zdobytych w Korei oraz Wietnamie.

Kursy SERE w Stanach Zjednoczonych, podobnie jak w Polsce, organizuje się teraz na trzech poziomach. Poziom A stanowi wprowadzenie i jest obowiązkowy dla wszystkich wojskowych. B jest przeznaczony dla jednostek liniowych oraz cywilów, którzy mają służyć poza granicami Stanów Zjednoczonych. C z kolei dotyczy tylko operatorów sił specjalnych, attaché wojskowych oraz pilotów i załóg lotniczych. Właśnie kurs na tym poziomie ukończył kpt. Daniel Liebetreu, instruktor śmigłowcowy AH-64 Apache. – Trzytygodniowy kurs SERE dla pilotów armii amerykańskiej odbywa się m.in. w Fort Rucker w Alabamie. Na początku musieliśmy przyswoić wiedzę teoretyczną obejmującą nawigację, samoratownictwo oraz survival. O zajęciach poświęconych zachowaniu się w niewoli mogę powiedzieć tylko tyle, że bazowały one na prawdziwych doświadczeniach. Tę wiedzę musieliśmy następnie zastosować podczas realistycznego scenariusza rozgrywającego się w okolicznych lasach. Nasi instruktorzy wcielili się w rolę wrogich sił. Mieli nas dopaść oraz wycisnąć z nas wszystkie informacje – tłumaczy kpt. Liebetreu.

Ucieczka przed pościgiem wprowadza w stan, jakiego uczestnicy kursu wcześniej nie znali. Kapitan wspomina sytuację, kiedy jego drużyna zobaczyła mokasyna. Żołnierze głodowali od kilku dni, więc mimo niebezpieczeństwa postanowili zjeść węża. – Po upieczeniu mięsa w niewielkim ognisku doceniałem nawet najmniejszy kęs – wspomina Liebetreu i opowiada o innym doświadczeniu, kiedy musieli przeczekać noc w gęstwinie lasu. Oficer pełniący wartę usłyszał szmery dochodzące z pobliskich zarośli. – Byłem pewien, że zostaliśmy odkryci przez grupę pościgową. Zobaczyłem zbliżające się w moją stronę powykręcane cienie. Martwiłem się, czy jesteśmy wystarczająco dobrze ukryci, ale jednocześnie zacząłem się zastanawiać, dlaczego nie widzę światła latarek. Po chwili usłyszałem ruch tuż za moimi plecami. Byliśmy w pułapce – wspomina. Okazało się, że wojskowi rzeczywiście zostali otoczeni, ale nie przez wroga. – Jeden z cieni nagle przeciągle zawył. To były kojoty! Na szczęście zrezygnowały z polowania."


"Wielokrotnie pojawiały się kontrowersje wokół kursów SERE. Przez wiele lat szkolenie pilotów zawierało elementy związane z napaścią seksualną. Motywowano to doświadczeniami zdobytymi podczas „Pustynnej burzy”. Po wielu skargach jednak zaniechano tego elementu szkolenia. Pojawiały się też raporty oskarżające służby o wykorzystywanie technik SERE po zatrzymaniu bojowników. Faktem jest, że podczas ostatniej fazy szkolenia uczestnicy muszą wytrzymywać bardzo realistycznie prowadzone przesłuchania, w trakcie których cierpią z powodu braku snu, poniżenia oraz hałasu. – Wyobraź sobie, że zostajesz zamknięty w drewnianym pudle. Jego wymiary nie pozwalają ci na jakikolwiek ruch. Siedzisz w nim minuty, może godziny, nieskończoność. Wokół słyszysz krzyki innych więźniów oraz strażników. Starasz się zachować spokój i myśleć o czymś ciepłym, o żonie, dzieciach. O czymś, co pozwoli ci wytrwać – opowiada „Foxtrot Seven”. Bez tej części zajęć nie da się jednak w pełni symulować okoliczności, do których przygotowuje się żołnierzy. Wojskowi w takich sytuacjach muszą stosować się do specjalnego kodeksu postępowania (Code of Conduct). Składające się na niego sześć punktów zobowiązuje do zachowania wierności względem ojczyzny i gotowości do poświęcenia życia w jej obronie. Zgodnie z nimi żaden z żołnierzy nie podda się z własnej woli oraz nie zmusi do poddania reszty członków swojego oddziału. W razie schwytania będzie stawiał opór, współpracował ze współwięźniami i wykorzysta każdą okazję do ucieczki. Wreszcie najważniejsze – podczas przesłuchań ujawni tylko swoje nazwisko, stopień, numer identyfikacyjny oraz datę urodzenia.

W warunkach takich, jak te stwarzane podczas szkolenia, przestrzeganie kodeksu jest bardzo trudne. Mimo wszystko to nie przesłuchania zapadają w pamięć uczestnikom najbardziej, ale inny moment – wyzwolenie. – Do dziś pamiętam moment wzniesienia amerykańskiej flagi. Oznaczało to koniec niewoli. Przeżyliśmy bardzo trudne chwile, które uświadomiły nam, że to tylko promil doświadczeń, jakie są udziałem więźniów w prawdziwych sytuacjach – dodaje komandos. Obaj rozmówcy podkreślają, że dzięki szkoleniom SERE inaczej patrzą na przygotowanie się do wykonywania zadań. Wiedzą, co może się okazać niezbędne podczas ewentualnej izolacji i jak będą się zachowywać ich koledzy. Według kpt. Daniela Liebetreu to właśnie kontynuowanie współpracy w czteroosobowym zespole, pomimo zmęczenia, głodu i ciągłego pozostawania w ruchu, było najbardziej wymagającym elementem szkolenia. Są to umiejętności, które mają wpływ nie tylko na służbę. – Świadomość, że potrafię przetrwać za linią wroga, daje mi spokój. To lekcja na całe życie, ale dzięki Bogu nie powtarzałem jej w rzeczywistości.

Ostatnie lata pokazały, że żołnierze muszą być przygotowani na niespodziewane zdarzenia. Podczas styczniowych zamachów w Nairobi jeden z operatorów SAS przejął inicjatywę i z pomocą lokalnych oddziałów uratował wielu ludzi. Pomogły mu w tym umiejętności, które są wypadkową doświadczenia oraz wszystkich przebytych szkoleń, także SERE. „Foxtrot Seven” przeżył takie sytuacje. – Zdarzały się momenty, w których byłem śledzony lub przesłuchiwany. Wtedy korzystałem z metod poznanych na kursie. Trzeba pamiętać, że nawet zwykła impreza niespodziewanie może zamienić się w horror. SERE to specjalistyczna szkoła dla elitarnych jednostek komandosów, ale w obecnych czasach każda osoba powinna być wyczulona na wszystko, co się dzieje wokół niej – podsumowuje."


KTOŚ TO W OGÓLE CZYTA ? DAJCIE ZNAĆ, BO NIE WIEM CZY PISAĆ DALEJ :devil smile::pray:
 
SAS Survival Secrets - Behind Enemy Lines EP1

SAS Survival Secrets - Behind Enemy Lines EP2


SAS Escape, Evasion, Survival (1/4)

SAS Escape, Evasion, Survival (2/4)

SAS Escape, Evasion, Survival (3/4)

SAS Escape, Evasion, Survival (4/4)


Trochę o SERE:

"Wokół szkolenia SERE narosło wiele mitów, m.in. ze względu na jego częściowo tajny charakter. Podobno uczestnictwo w specjalistycznym kursie może być przyczyną zespołu stresu pourazowego lub psychozy. Niektórzy twierdzą nawet, że w szczególnych wypadkach instruktorzy mają przyzwolenie na łamanie kości. W rzeczywistości do ukończenia najwyższego poziomu SERE faktycznie niezbędne są szczególne predyspozycje psychofizyczne."

"Każdy z etapów kładzie nacisk na inne umiejętności potrzebne za linią wroga. »Survival« oznacza m.in. samodzielne zdobywanie pożywienia oraz wody. Podczas części »Evasion« uczymy się maskowania oraz taktycznego przemieszczania. Etap »Resistance« polega na przetrwaniu przesłuchania i brutalnych tortur. »Escape« to umiejętność wydostania się z niewoli – według „Foxtrota Seven” przejście przez wszystkie cztery etapy nie zawsze oznacza koniec zmagań. Po ucieczce żołnierz musi o własnych siłach przedrzeć się do strefy, skąd zabierze go oddział ratunkowy.

„Foxtrot Seven” jest Polakiem, który służył w Dowództwie Operacji Specjalnych Armii Stanów Zjednoczonych (United States Army Special Operations Command – USASOC). Przez większość kariery był związany z wydziałem operacyjnym „Alpha” Zielonych Beretów (słynna ODA, której komandosi m.in. w 2001 roku prowadzili infiltrację Afganistanu przed wejściem regularnych sił NATO). Komandosa obowiązuje zachowanie poufności, dlatego o zajęciach SERE w armii Stanów Zjednoczonych może mówić w ograniczonym stopniu. – W czasie tego kursu testuje się naszą wytrzymałość, dlatego doświadczamy wielodniowego głodu oraz zmęczenia. W takich warunkach podejmujemy decyzje, które mogą decydować o życiu lub śmierci naszych przyjaciół – opowiada. Zdaniem Polaka trening ten jest niezbędny dla wszystkich osób, które przebywają w krajach podwyższonego ryzyka. W Stanach Zjednoczonych teraz jest to oczywiste, ale wypracowanie odpowiednich rozwiązań wymagało wielu dekad doświadczeń, najczęściej zbieranych w dramatycznych okolicznościach."

"Ze względu na rozwój lotnictwa w czasie II wojny światowej piloci zapuszczali się coraz głębiej za linię frontu i byli bardziej narażeni na zestrzelenie. Ci, którzy tego doświadczyli i wrócili do swoich jednostek, zrzeszali się w klubach takich jak brytyjski The Late Arrivals Club. Tak jak pilot RAF-u Roy Veal, który po ucieczce z włoskiej niewoli tygodniami przedzierał się przez pustynię. Przeżył mimo braku wody i zabójczych różnic temperatur w ciągu doby. Żywił się owadami.

W MI9, czyli brytyjskim wywiadzie, już na początku wojny stwierdzono, że przygotowanie doświadczonych żołnierzy do takich sytuacji może być znacznie tańsze niż wyszkolenie nowych. Ideę tę rozwinął amerykański gen. Curtis LeMay, który w 1943 roku stworzył kurs przetrwania w warunkach arktycznych. Od tego czasu Amerykanie sukcesywnie rozbudowywali pierwotny program i rozwinęli zaplecze instruktorskie. W późniejszych latach korzystali z doświadczeń zdobytych w Korei oraz Wietnamie.

Kursy SERE w Stanach Zjednoczonych, podobnie jak w Polsce, organizuje się teraz na trzech poziomach. Poziom A stanowi wprowadzenie i jest obowiązkowy dla wszystkich wojskowych. B jest przeznaczony dla jednostek liniowych oraz cywilów, którzy mają służyć poza granicami Stanów Zjednoczonych. C z kolei dotyczy tylko operatorów sił specjalnych, attaché wojskowych oraz pilotów i załóg lotniczych. Właśnie kurs na tym poziomie ukończył kpt. Daniel Liebetreu, instruktor śmigłowcowy AH-64 Apache. – Trzytygodniowy kurs SERE dla pilotów armii amerykańskiej odbywa się m.in. w Fort Rucker w Alabamie. Na początku musieliśmy przyswoić wiedzę teoretyczną obejmującą nawigację, samoratownictwo oraz survival. O zajęciach poświęconych zachowaniu się w niewoli mogę powiedzieć tylko tyle, że bazowały one na prawdziwych doświadczeniach. Tę wiedzę musieliśmy następnie zastosować podczas realistycznego scenariusza rozgrywającego się w okolicznych lasach. Nasi instruktorzy wcielili się w rolę wrogich sił. Mieli nas dopaść oraz wycisnąć z nas wszystkie informacje – tłumaczy kpt. Liebetreu.

Ucieczka przed pościgiem wprowadza w stan, jakiego uczestnicy kursu wcześniej nie znali. Kapitan wspomina sytuację, kiedy jego drużyna zobaczyła mokasyna. Żołnierze głodowali od kilku dni, więc mimo niebezpieczeństwa postanowili zjeść węża. – Po upieczeniu mięsa w niewielkim ognisku doceniałem nawet najmniejszy kęs – wspomina Liebetreu i opowiada o innym doświadczeniu, kiedy musieli przeczekać noc w gęstwinie lasu. Oficer pełniący wartę usłyszał szmery dochodzące z pobliskich zarośli. – Byłem pewien, że zostaliśmy odkryci przez grupę pościgową. Zobaczyłem zbliżające się w moją stronę powykręcane cienie. Martwiłem się, czy jesteśmy wystarczająco dobrze ukryci, ale jednocześnie zacząłem się zastanawiać, dlaczego nie widzę światła latarek. Po chwili usłyszałem ruch tuż za moimi plecami. Byliśmy w pułapce – wspomina. Okazało się, że wojskowi rzeczywiście zostali otoczeni, ale nie przez wroga. – Jeden z cieni nagle przeciągle zawył. To były kojoty! Na szczęście zrezygnowały z polowania."


"Wielokrotnie pojawiały się kontrowersje wokół kursów SERE. Przez wiele lat szkolenie pilotów zawierało elementy związane z napaścią seksualną. Motywowano to doświadczeniami zdobytymi podczas „Pustynnej burzy”. Po wielu skargach jednak zaniechano tego elementu szkolenia. Pojawiały się też raporty oskarżające służby o wykorzystywanie technik SERE po zatrzymaniu bojowników. Faktem jest, że podczas ostatniej fazy szkolenia uczestnicy muszą wytrzymywać bardzo realistycznie prowadzone przesłuchania, w trakcie których cierpią z powodu braku snu, poniżenia oraz hałasu. – Wyobraź sobie, że zostajesz zamknięty w drewnianym pudle. Jego wymiary nie pozwalają ci na jakikolwiek ruch. Siedzisz w nim minuty, może godziny, nieskończoność. Wokół słyszysz krzyki innych więźniów oraz strażników. Starasz się zachować spokój i myśleć o czymś ciepłym, o żonie, dzieciach. O czymś, co pozwoli ci wytrwać – opowiada „Foxtrot Seven”. Bez tej części zajęć nie da się jednak w pełni symulować okoliczności, do których przygotowuje się żołnierzy. Wojskowi w takich sytuacjach muszą stosować się do specjalnego kodeksu postępowania (Code of Conduct). Składające się na niego sześć punktów zobowiązuje do zachowania wierności względem ojczyzny i gotowości do poświęcenia życia w jej obronie. Zgodnie z nimi żaden z żołnierzy nie podda się z własnej woli oraz nie zmusi do poddania reszty członków swojego oddziału. W razie schwytania będzie stawiał opór, współpracował ze współwięźniami i wykorzysta każdą okazję do ucieczki. Wreszcie najważniejsze – podczas przesłuchań ujawni tylko swoje nazwisko, stopień, numer identyfikacyjny oraz datę urodzenia.

W warunkach takich, jak te stwarzane podczas szkolenia, przestrzeganie kodeksu jest bardzo trudne. Mimo wszystko to nie przesłuchania zapadają w pamięć uczestnikom najbardziej, ale inny moment – wyzwolenie. – Do dziś pamiętam moment wzniesienia amerykańskiej flagi. Oznaczało to koniec niewoli. Przeżyliśmy bardzo trudne chwile, które uświadomiły nam, że to tylko promil doświadczeń, jakie są udziałem więźniów w prawdziwych sytuacjach – dodaje komandos. Obaj rozmówcy podkreślają, że dzięki szkoleniom SERE inaczej patrzą na przygotowanie się do wykonywania zadań. Wiedzą, co może się okazać niezbędne podczas ewentualnej izolacji i jak będą się zachowywać ich koledzy. Według kpt. Daniela Liebetreu to właśnie kontynuowanie współpracy w czteroosobowym zespole, pomimo zmęczenia, głodu i ciągłego pozostawania w ruchu, było najbardziej wymagającym elementem szkolenia. Są to umiejętności, które mają wpływ nie tylko na służbę. – Świadomość, że potrafię przetrwać za linią wroga, daje mi spokój. To lekcja na całe życie, ale dzięki Bogu nie powtarzałem jej w rzeczywistości.

Ostatnie lata pokazały, że żołnierze muszą być przygotowani na niespodziewane zdarzenia. Podczas styczniowych zamachów w Nairobi jeden z operatorów SAS przejął inicjatywę i z pomocą lokalnych oddziałów uratował wielu ludzi. Pomogły mu w tym umiejętności, które są wypadkową doświadczenia oraz wszystkich przebytych szkoleń, także SERE. „Foxtrot Seven” przeżył takie sytuacje. – Zdarzały się momenty, w których byłem śledzony lub przesłuchiwany. Wtedy korzystałem z metod poznanych na kursie. Trzeba pamiętać, że nawet zwykła impreza niespodziewanie może zamienić się w horror. SERE to specjalistyczna szkoła dla elitarnych jednostek komandosów, ale w obecnych czasach każda osoba powinna być wyczulona na wszystko, co się dzieje wokół niej – podsumowuje."


KTOŚ TO W OGÓLE CZYTA ? DAJCIE ZNAĆ, BO NIE WIEM CZY PISAĆ DALEJ :devil smile::pray:


Nie ma i nigdy nie było czegoś takiego jak łamanie kości przez instruktorów w trakcie szkolenia. Wokół szkolenia SERE wyrosoło więcej mitów niż o Legii Cudzoziemskiej
 
Oczywiście, że nie było niczego takiego, jak łamanie kości, są elementy hardkoru, ale bardziej to ma działać na psychikę i zdrowie jest pod ścisłą kontrolą, więc takie dziwactwa by nie miały szans. Niektórzy lubią koloryzować, a ja to tak wkleiłem, jako smaczek dla tych co są ciekawi.
 
Niektórzy lubią koloryzować, a ja to tak wkleiłem, jako smaczek dla tych co są ciekawi.

Nie wklejaj bezmyślnie wszystkiego jak popadnie bo to żaden smaczek tylko najwzwyklejsza w świecie ściema, później ktoś czyta takie głupoty i je później jeszcze powiela :smile:
 
Nie wklejaj bezmyślnie wszystkiego jak popadnie bo to żaden smaczek tylko najwzwyklejsza w świecie ściema, później ktoś czyta takie głupoty i je później jeszcze powiela :smile:

Bezmyślnie? Może Ty byś coś powklejał "umyślnie" ;) Już nie przesadzaj się z tym dopierdzielaniem. Nie sądzę, że ktoś jest w stanie uwierzyć w taką informacje, a na debili nie ma w ogóle rady - wystarczy poczytać niektóre tematy o jednostkach specjalnych na innych forach, albo nawet o zwykłych jednostkach to się idzie za głowę złapać, więc takie coś to delikatna nadinterpretacja, przy sporej ilości ciekawych informacji.
 
"30 cywilów bierze udział w specjalnym teście prowadzonym przez pięciu byłych członków brytyjskiej jednostki antyterrorystycznej SAS."

 
Oczywiście, że nie było niczego takiego, jak łamanie kości, są elementy hardkoru, ale bardziej to ma działać na psychikę i zdrowie jest pod ścisłą kontrolą, więc takie dziwactwa by nie miały szans. Niektórzy lubią koloryzować, a ja to tak wkleiłem, jako smaczek dla tych co są ciekawi.
Pisz pisz ja czytam wszystko. Ciekawe rzeczy:beer:
 
Może teraz coś o Spetsnazie ?

Krótka zajawka, a później solidniejsza wypiska



 
Last edited:
70783635_10157359819423820_9072225059602432_n.jpg


11 września 2001 roku uderzyła Al-Kaida

Kontruderzenie rozpoczęła ODA595 z Piątego Legionu 5th SFG (A) (potocznie nazywanych Zielonymi Beretami), słynni ostatnio Horse Soldiers. To właśnie na podstawie historii tych dwunastu niepozornych ludzi ze zdjęcia nakręcono niedawno film "12 Strong". Dla chętnych podrzucam zwiastun i link do książki :)


https://www.empik.com/dwunastu-odwa...-zolnierzy-stanton-doug,p1202929173,ksiazka-p
 
70783635_10157359819423820_9072225059602432_n.jpg


11 września 2001 roku uderzyła Al-Kaida

Kontruderzenie rozpoczęła ODA595 z Piątego Legionu 5th SFG (A) (potocznie nazywanych Zielonymi Beretami), słynni ostatnio Horse Soldiers. To właśnie na podstawie historii tych dwunastu niepozornych ludzi ze zdjęcia nakręcono niedawno film "12 Strong". Dla chętnych podrzucam zwiastun i link do książki :)


https://www.empik.com/dwunastu-odwa...-zolnierzy-stanton-doug,p1202929173,ksiazka-p


Dziękuję za wypiskę, bo zainteresował mnie film i książka ;)

Pierwsze skojarzenie to postać Adama Brown'a - seal, później devgru gold



Książka - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/250159/nieustraszony
 
Dziękuję za wypiskę, bo zainteresował mnie film i książka ;)

Pierwsze skojarzenie to postać Adama Brown'a - seal, później devgru gold



Książka - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/250159/nieustraszony


Zgadza się, historia Adama Browna jest niesamowita. Rok po jego śmierci Gold Squadron wyrusza na kolejną zagraniczną turę bojową. W bazie urządzają miejsce pamięci dla dwóch operatorów, którzy zginęli na poprzedniej zmianie w tym między innymi dla Adama. Robią przy tym pamiątkowe zdjęcie.

ccb7ac8b98e1d4a757c1eb2462270d30.jpg

Kilka tygodni po zrobieniu tego zdjęcia połowa oddziału Adama ginie w katastrofie Extortion 17
 
Dokładnie tak. Extortion 17.

Bodajże jedna z teorii jest taka, że tak na prawdę celowo zostali zestrzeleni - ale to taka teoria spiskowa ;) Ludzie różne rzeczy mówią, ale E17 to jedna z najtragiczniejszych historii związana z devgru : (



 
SPETSNAZ

18335-5de53c505a1ec6689fadc72c58a7354a.jpg


Termin „Specnaz” jest zbitką słów „specjalnoje naznaczenije”, co znaczy „specjalne przeznaczenie”. W Federacji Rosyjskiej słowo „specnaz” to właściwie synonim określenia „jednostki specjalne” (czasti specjalnowo naznaczenija), choć głównie używa się tego terminu w odniesieniu do rozmaitych oddziałów rosyjskich bądź z większości byłych republik radzieckich. Pododdziały podległe wywiadowi wojskowemu GRU nazywane były „SPECNAZ-em”, zaś te podległe KGB nosiły nazwę „OSNAZ”, co brało się z ich nazwy – „osoboje naznaczenije”.


Na świecie jako „Specnaz” określa się przede wszystkim wojskowe siły specjalne podległe wcześniej radzieckiemu, a obecnie rosyjskiemu zarządowi wywiadu wojskowego GRU. Po raz pierwszy użyte zostały podczas wojny domowej w Hiszpanii. Działały także podczas II wojny światowej, jednak ich największy rozwój rozpoczął się w latach 50. Według Wiktora Suworowa z czasem miały składać się z 20 brygad (po ok. 700-1000 ludzi) i 41 samodzielnych kompanii, łącznie ok. 30 tys żołnierzy. Każda flota, armia i front dysponowały własnymi oddziałami komandosów. W czasie zimnej wojny doradcy ze Specnazu wspierali promoskiewskie ruchy niepodległościowe, niekiedy biorąc czynny udział w walkach. Najkrwawsze walki Specnaz prowadził podczas radzieckiej interwencji w Afganistanie, gdzie jego żołnierze zasłynęli zarówno odwagą, sprawnością w walce, jak i okrucieństwem.

Po upadku ZSRR Specnaz mocno podupadł, o czym świadczyły porażki w czasie I wojny czeczeńskiej. Miano elity przejęły jednostki podporządkowane FSB, mianowicie „Alfa”, „Wympieł” czy „Zenit”, i mimo że nie są to jednostki Specnazu, to większość ich żołnierzy pochodzi właśnie z tej formacji. Również oddziały specjalne rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych chętnie nazywają się Specnazem. Miana tego używają kompanie tzw. czerwonych beretów funkcjonujące przy dużych oddziałach (dywizjach, brygadach) wojsk wewnętrznych podlegających MWD (ministerstwu spraw wewnętrznych). Najsłynniejsza spośród nich jest jednostka „Witiaź”.

Obecnie jest to pułk, początkowo był to pluton, następnie kompania o numerze taktycznym 9. Było to nawiązanie do niemieckiej GSG 9. Twórcą oddziału był płk. Lisiuk, powołano go jako formację do walki z terrorem i uwalniania zakładników ok. roku 1978 z myślą o Olimpiadzie w Moskwie planowanej na 1980 r. Jedną z podawanych przyczyn była chęć ukrycia wówczas ściśle tajnej jednostki KGB „A”. To właśnie na tej ostatniej spoczywała odpowiedzialność za nowy rodzaj działań specjalnych, jakim było zwalczanie grup terrorystycznych operujących w miastach i uwalnianie zakładników z rąk zabarykadowanych porywaczy. Rosjanie nie prowadzili przez długie lata wymiany szkoleniowej w tym zakresie z innymi krajami, natomiast poprzez różne formy wywiadu pozyskiwali informacje o sposobach działania, wyposażeniu i organizacji tego rodzaju jednostek w Europie Zachodniej.

Podobnie jak Izraelczycy, Rosjanie posiadają bogate doświadczenie w walce ze skrajną przestępczością i terrorem. Przeprowadzili podobnie jak Francuzi mnóstwo przedsięwzięć uwalniania zakładników, chociaż organizacja tych działań i ich przebieg jest kontrowersyjny. Z całą pewnością rosyjscy komandosi są mocno zdeterminowani, doświadczeni, a w ich działaniu dominuje obok profesjonalnego wyszkolenia osobiste poświęcenie. Przykładem tego jest śmierć jednego z operatorów w Biesłanie w trakcie zasłaniania dzieci przed wybuchem granatu. Rosjanie obok właśnie Francuzów i Izraelczyków są jednymi z nielicznych, mających doświadczenie w operacjach na dużych obiektach z wielką ilością zakładników.

Obecnie w ramach FSB istnieje Centrum Specjalnego Przeznaczenia (ros. CSN), w ramach którego funkcjonują co najmniej dwa oddziały : Zarząd „A” – do uwalniania zakładników, Zarząd „W” – jako wielozadaniowa formacja specjalna. Dla tych jednostek istnieją połączone struktury logistyczne, wsparcia, oraz planowania i dowodzenia. Ich dopełnieniem jest tzw. grupa kadrowa 9 Pułku Specjalnego Przeznaczenia „Witaź”, wspierająca liczebnie oba wymienione podczas poważniejszych przedsięwzięć. Faktyczna wiedza na temat działania tych formacji współcześnie jest niepełna i nie zawsze wiarygodna, co ma ścisły związek ze skomplikowaną sytuacją polityczną w Rosji po upadku ZSRR. Natomiast skala przedsięwzięć w jakich formacje specjalne zarówno FSB, jak i innych służb biorą udział każe zaliczyć je do najbardziej doświadczonych bojowo na świecie.


ALFA – NAJLEPSI LUDZIE MOSKWY
18340-4945541952709880e7264d553dea491d.jpg
Alpha-Group-Russia-770x513.jpg

Alpha Group (znana również jako Spetsgruppa A) jest elitarną samodzielną jednostką wchodzącą w skład rosyjskich sił specjalnych (spetsnaz – special-purpose forces) oraz jednostką przeznaczoną do działań antyterrorystycznych Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji (dawne KGB). Alpha Group jest pod zwierzchnictwem Centrum Operacji Specjalnych Federalnej Służby Bezpieczeństwa i do jej głównych zadań należy zapobieganie, udaremnianie, przeciwdziałanie aktom terroryzmu. Mało wiadomo, co do organów dysponujących jednostką. Spekuluje się, iż jednostka działa z polecenia i kontrolowana jest przez wysoko postawione osoby związane z polityką jednak nie są one konkretnie wskazane.

Alpha Group została powołana 28 lipca 1974 roku przez KGB z polecenia Yuriego Andropowa. Jej celem było zwiększenie możliwości obronnych i antyterrorystycznych na terenie ZSRR. Powołanie Aplha Group dało możliwość KGB do reagowania na zdarzenia takie, jakie miały miejsce w Monachium w 1972 r,.
Przykładem takiego działania było odbicie porwanego samolotu Aeroflot Flight 6833 18 listopada 1983. Samolot został uprowadzony przez 7 Gruzińskich terrorystów. Na pokładzie znajdowało się 53 pasażerów i 7 osób załogi. Drugiego dnia „oblężenia” samolotu Aplha Group podjęła się szturmu. Podczas szturmu zginęło 3 członków załogi, dwóch pasażerów oraz trzech porywaczy. W samolocie znajdowało się 108 dziur po pociskach. Z uwagi na poważne naruszenia w strukturze samolotu został on wycofany z pełnienia roli samolotu rejsowego. Troje z czterech ocalałych porywaczy zostało skazanych na karę śmierci. r.

Jednostka od początku wykonuje zadania wybiegające poza pierwotnie określony zakres jej działań przykładem takiego działania może być aresztowanie w 1985 roku szpiega CIA Adolfa Tolkacheva.

Najbardziej znana i zasłużona misja miała miejsce 27 grudnia 1979 r. kiedy to siły sowieckie przypuściły niespodziewany atak na dom Amina Hafizullaha – prezydenta Afganistanu. Misji nadano kryptonim „Storm – 333” i w skład jednostek wchodziły jednostki Spetsnazu, GRU, KGB oraz sowieckich spadochroniarzy. Podczas szturmu na dom prezydenta Alpha Goup poniosła najmniejsze straty ze wszystkich jednostek tracąc tylko dwóch ludzi. Misja była wielkim sukcesem, ponieważ udało się zabezpieczyć strategiczne obiekty oraz jednocześnie zlikwidować prezydenta Amina. Jednakże, powodzenie misji „Storm -333” było powodem wybuchu wojny w Afganistanie.
Niespełna sześć lat później w październiku 1985 r. jednostka została skierowana do Bejrutu zaraz po tym jak Kreml został poinformowany, iż czterech sowieckich dyplomatów zostało wziętych za zakładników. Dzięki działaniu wywiadowczemu szybko ustalono porywaczy i zgodnie z polityką ”nie negocjujemy z terrorystami” członkowie jednostki dotarli do krewnych porywaczy biorąc ich również za zakładników. Uprowadzonym krewnym terrorystów odcięto części ciała i przesłano bezpośrednio do porywaczy sowieckich dyplomatów. Pokaz siły zadziałał. Zakładnicy zostali uwolnieni i na przestrzeni 20 lat żaden z sowieckich bądź rosyjskich przedstawicieli nie został uprowadzony ani wzięty za zakładnika. Jednakże pozostaje jeszcze druga wersja, iż zakładników udało się uwolnić po przez negocjacje i wpływy polityczne.

Podczas sowieckiego puczu Alpha dostała zadanie wtargnięcia do „Białego Domu” (rosyjski budynek parlamentu) i zabicie Borysa Jelcyna i innych rosyjskich przywódców. Rozkaz został cofnięty. Z oświadczeń operatorów wynikało, iż cel mógł zostać osiągnięty w przeciągu 20 – 25 minut jednak ponosiłby ze sobą straty w setkach bądź nawet tysiącach cywili.

Kolejną głośną akcją był szturm na teatr w Moskwie. 23 października 2002 roku do teatru wtargnęło 40 uzbrojonych terrorystów mających na sobie ładunki wybuchowe. Budynek został odbity 3 dni później przez oddział Alpha oraz Vympel. Podczas szturmu użyto gazu usypiającego na, wskutek czego zmarło 129 zakładników. Wszyscy terroryści zostali zlikwidowani. Członkowie oddziałów specjalnych dokonywali egzekucji pozostających w obiekcie jeszcze uśpionych gazem terrorystów. Mimo bardzo skomplikowanej sytuacji akcja została uznana przez gen. Sławomira Petelickiego za dobrze przeprowadzoną.

Po przemianach ustrojowych i rozpadzie ZSRR Alpha Group wciąż pozostaje jednostką specjalną przeznaczoną głównie do działań antyterrorystycznych. Aktualnie w skład jednostki w chodzi ok. 700 operatorów podzielonych na 5 pododdziałów, z czego większość stacjonuje w Moskwie.

4.jpg


putin_alpha_group.jpg


To tak na szybko, bo temat rosyjski jest bardzo skomplikowany.

Polecam na pewno tą pozycję książkową do poczytania - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/49835/specnaz-historia-sil-specjalnych-armii-radzieckiej
 

Attachments

  • spetsnaz_logo_by_black_angel1624_d4w3ot9-fullview.jpg
    spetsnaz_logo_by_black_angel1624_d4w3ot9-fullview.jpg
    229.4 KB · Views: 12
  • 1200px-Alfagroup_emb_n1021.jpg
    1200px-Alfagroup_emb_n1021.jpg
    406.1 KB · Views: 9
I teraz jeszcze Alpha w wydaniu jutubowym







Jeszcze mi się przypomniał "pojebany" rosyjski drill na zaufanie ; ) Pokazuję, jakie to są wyszkolone jednostki...

 
Czy można tutaj poprosić o jakąś rangę typu: "Special Forces Cohones" ? : D

 
Last edited:
Niespełna sześć lat później w październiku 1985 r. jednostka została skierowana do Bejrutu zaraz po tym jak Kreml został poinformowany, iż czterech sowieckich dyplomatów zostało wziętych za zakładników. Dzięki działaniu wywiadowczemu szybko ustalono porywaczy i zgodnie z polityką ”nie negocjujemy z terrorystami”członkowie jednostki dotarli do krewnych porywaczy biorąc ich również za zakładników.Uprowadzonym krewnym terrorystów odcięto części ciała i przesłano bezpośrednio do porywaczy sowieckich dyplomatów. Pokaz siły zadziałał. Zakładnicy zostali uwolnieni i na przestrzeni 20 lat żaden z sowieckich bądź rosyjskich przedstawicieli nie został uprowadzony ani wzięty za zakładnika. Jednakże pozostaje jeszcze druga wersja, iż zakładników udało się uwolnić po przez negocjacje i wpływy polityczne.

Ta operacja została przeprowadzona w stu procentach przez KGB, operatorzy Specnazu pełnili tam tylko rolę ochroniarzy agentów kiedy Ci działali wywiadowczo w terenie.
członkowie jednostki dotarli do krewnych porywaczy biorąc ich również za zakładników.
Agenci KGB przy współpracy z Syryjczykami namierzyli rodzinę szefa grupy odpowiedzialnej za uwięzienie dyplomatów ale porwali tylko jego brata. Następnie wykastrowali delikwenta, wyłupili mu oczy i obcięli głowę. Wycięte jądra umieścili w pustych oczodołach, a do ust wsadzili penisa. Tak spreparowaną głowę zapakowali w kartonowe pudełko i wsadzili do środka kartkę z napisem „Chcemy naszych ludzi z powrotem”
 
Agenci KGB przy współpracy z Syryjczykami namierzyli rodzinę szefa grupy odpowiedzialnej za uwięzienie dyplomatów ale porwali tylko jego brata. Następnie wykastrowali delikwenta, wyłupili mu oczy i obcięli głowę. Wycięte jądra umieścili w pustych oczodołach, a do ust wsadzili penisa. Tak spreparowaną głowę zapakowali w kartonowe pudełko i wsadzili do środka kartkę z napisem „Chcemy naszych ludzi z powrotem”

Jak to mówią... - ruskie się nie pierdolą ;) I już mi się tu przypomina porównywanie wojsk OT do Specnazu : D
 
Dobry dzień. Dawno mnie nie było, dlatego chciałbym trochę się przypomnieć jakimś postem związanym z moim ulubionym tematem jakim są Siły Specjalne.

Jednostka Wojskowa Komandosów
jwk.gif


Jednostka Wojskowa 4101 jest najstarszą jednostką wojskową polskich komandosów. Została sformowana w 1961 roku.

Poprzednia, znacząca zmiana etatu, skutkująca zmianą JW 4101 z batalionu na pułk była efektem Zarządzenia Szefa SG WP z dnia 8 października 1993 r. JW 4101 stała się 1 Pułkiem Specjalnym. Zarządzenie przeformowało 1 Samodzielny Batalion Szturmowy. Wyróżnik Komandosów pułk otrzymał w 1995 r.

W 2001 r. oddział rozpoczął uzawodowienie i doskonalenie zespołów bojowych, korzystając z wzorów sił specjalnych wojsk USA i GB. Od tej pory pododdziały bojowe kompletowano wyłącznie w drodze selekcji i spośród żołnierzy zawodowych. Pierwszym użyciem wydzielonego pododdziału żołnierzy zawodowych JW 4101 była Operacja Amber Fox w Macedonii, żołnierze pełnili służbę należąc do Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Macedonii.

Pułk w latach 1993-2007 podlegał rozkazom Dowódcy Wojsk Lądowych i był w owym czasie jedyną samodzielną jednostką specjalną SZ RP (poza Gromem okresu 1999-2007).

W 2010 roku po raz pierwszy wyłoniono Dowódcę JW 4101 przez konkurs. Najlepszy okazał się ówczesny zastępca dowódcy JW 4101 ppłk Ryszard Pietras. Choć wywodził się on z wojsk chemicznych (dowodził 5 Tarnogórskim Batalionem Chemicznym), przyczynił się do znaczącego rozwoju sił i środków podległej mu JW 4101. 5 września 2012 r. z powodu wyjazdu zagranicznego na studia płk Pietras przekazał dowodzenie dotychczasowemu Zastępcy D-cy ppłk. Sławomirowi Drumowiczowi. Pułkownik Pietras podjął studia podyplomowe polityki obronnej w Royal College of Defence Studies w Londynie.

W 2007 roku 1 Pułk Specjalny Komandosów został przeniesiony z Wojsk Lądowych w skład Wojsk Specjalnych.

Lubliniecki oddział w okresie 2007-31.12.2013 podlegał Dowództwu Wojsk Specjalnych. W związku z rozformowaniem DWS z dniem 1.1.2014 oddział przeszedł w podporządkowanie Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

JW 4101 współpracuje z Wojskowym Klubem Biegacza Meta, współorganizując m.in. Bieg Katorżnika.

W pięćdziesięciolecie Jednostki Wojskowej 4101 został zmieniony jej etat i nazwa.

Nazwy jednostki wojskowej na przestrzeni lat:

  • 1961-1964 – 26 Batalion Dywersyjno-Rozpoznawczy
  • 1964-1993 – 1 Samodzielny Batalion Szturmowy
  • 1993-1995 – 1 Pułk Specjalny
  • 1995-2011 – 1 Pułk Specjalny Komandosów
  • od 1 października 2011 – Jednostka Wojskowa Komandosów
Jednostka Wojskowa Komandosów dziedziczy tradycje:

W dniu 2 grudnia 1995 roku Zastępca Szefa SG WP ds. planowania strategicznego gen. dyw. Marian Robełek w imieniu prezydenta RP Lecha Wałęsy wręczył Dowódcy 1 Pułku Specjalnego Komandosów podpułkownikowi Zbigniewowi Kwintalowi sztandar ufundowany przez społeczeństwo ziemi lublinieckiej.

Z inicjatywy Środowiska Weteranów Batalionu AK „Zośka” 7 października 2005 roku za akceptacją Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari zostały przeniesione insygnia OWVM na sztandar pułku. Środowisko weteranów reprezentował prezes prof. inż. Tytus Karlikowski, a 1 PSK Dowódca płk Piotr Patalong. Przeniesienie odznaczenia wojennego na sztandar 1 PSK jest odnotowane w dokumentach Kancelarii Prezydenta RP.

Na terenie JW 4101 jest pomnik poświęcony polskim żołnierzom pododdziałów specjalnych, których tradycje JW 4101 dziedziczy. Kamień pamiątkowy jest poświęcony polskim żołnierzom i partyzantom walczącym z Wehrmachtem i RSHA by wyzwolić Polskę spod okupacji niemieckiej lat 40. XX w.

Ma on formę głazu z piaskowca. Na pomniku umieszczone są oznaki rozpoznawcze Commando, "Parasola", PSBS, "Zośki" oraz "Miotły". Ponadto zawiera wizerunek Polskiego orła wojskowego i Orderu Wojennego Virtuti Militari. Na kamieniu pamiątkowym poświęconym walecznym Polakom, zwalczającym niemieckiego agresora działaniami specjalnymi, działaniami nieregularnymi widnieje tekst im poświęcony.

NASZYM POPRZEDNIKOM ZA MĘSTWO I KREW PRZELANĄ W WALCE Z HITLEROWSKIM OKUPANTEM POLSKI

Pod napisem jest tablica fundatora z napisem:

Kadra i żołnierze służby zasadniczej Pułku

U spodu pomnika jest symbolizująca nagrobek płyta granitowa z tabliczkami metalowymi z imieniem, nazwiskiem i datą śmierci żołnierzy 1 Pułku Specjalnego Komandosów, Jednostki Wojskowej Komandosów poległych w czasie operacji wojskowej i tych, którzy zginęli pełniąc obowiązki służbowe poza działaniami.

Jednostka Wojskowa Komandosów działa w czasie pokoju, kryzysu i wojny, zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami. Żołnierze przechodzą szkolenie ogólnowojskowe, w tym w walce wręcz, górskie, spadochronowe, nurkowe[11], w prowadzeniu działań w terenie zurbanizowanym, SERE i inne. Na podstawie potrzeb JWK i predyspozycji żołnierza, który wstąpił do jednostki jest on kierowany do specjalizowanych komórek organizacyjnych Jednostki. JWK jest jednostką wojskową, w której pełnią służbę spadochroniarze, wykonujący również HALO/HAHO, płetwonurkowie, radiooperatorzy, snajperzy i żołnierze innych specjalności wojskowych. Oddział wykonuje działania specjalne, takie jak: rozpoznanie specjalne, akcja bezpośrednia np. walka w przestrzeniach zamkniętych, działania rajdowe, działania podjazdowe, wsparcie militarne, wsparcie walki partyzanckiej i jej zwalczanie, atak i rozpoznanie przy użyciu płetwonurków bojowych na wodach śródlądowych[11] i inne. JW 4101 ma potencjał do prowadzenia działań w środowisku lądowym, wód śródlądowych i z powietrza. Żołnierze posiadają umiejętności taktycznego ratownictwa medycznego, wspinaczki i alpinizmu podziemnego. W taktyce posługują się także zjazdem. Przy desantowaniu, wprowadzaniu i wydobywaniu sekcji za pomocą śmigłowca posługują się także Helicopter Rope Suspension Technique m.in. techniką szybkiej liny i Special Patrol Insertion/Extraction. Jednostka Wojskowa 4101 jest przeznaczona do prowadzenia działań taktycznych poziomu taktycznego, poziomu operacyjnego oraz strategicznego. Działania może prowadzić samodzielnie jak i wspierając związki taktyczne i związki operacyjne. Lubliniecki oddział może prowadzić działania zaczepne na głębokie zaplecze przeciwnika, dokonywać przenikania[12] oraz eksfiltracji(ang.)[13].

Oddział używa psów służbowych. Posiada zdolność do realizacji zadań rozpoznawczych i zbliżonych w terenie skażonym CBRN, wydzielając zespół pobierania skażonych prób (ang. CBRN Multirole Exploitation and Reconnaissance Team – CBRN MERT). Jednostka posiada kwalifikowanych Wysuniętych Nawigatorów Naprowadzania Lotnictwa (WNNL) (ang. skrótowiec JTAC), kierujących lotniczym wsparciem ogniowym.

JW 4101 jak i Wojska Specjalne podlegały pod rozkazy Dowódcy Wojsk Specjalnych w okresie 2007-2013.12.31. Od 2014.1.1 podległość JW 4101 jest rozbita na dowodzenie operacyjne i ogólne. Lubliniecki oddział podlega Centrum Operacji Specjalnych-Dowództwu Komponentu Wojsk Specjalnych / Dowództwu Operacyjnemu Rodzajów Sił Zbrojnych na czas operacji i Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych / Inspektoratowi Wojsk Specjalnych poza operacją. Cisi i Skuteczni wchodzą w skład Wojsk Specjalnych. Żołnierze oddziału noszą ciemnozielone berety Wojsk Specjalnych z Orłem Wojsk Specjalnych umieszczonym na berecie nad lewym okiem, na berecie nie umieszcza się stopnia wojskowego, inaczej niż w Wojskach Lądowych.

Żołnierze JW 4101 posiadają umiejętności prowadzenia działań specjalnych (taktyka zielona), działań w terenie zabudowanym (taktyka czarna), działań na akwenach śródlądowych (taktyka niebieska) i ratownictwa medycznego na polu walki (taktyka czerwona).

Jednostka Wojskowa Komandosów przeznaczona jest do prowadzenia działań głównie w ramach tzw. taktyki zielonej. W ramach prowadzenia działań specjalnych jednostka wykonuje zadania z zakresu:

  1. SR – (Special Reconnaissance) – rozpoznanie specjalne[14], m.in. zbieranie informacji specjalistycznych, ocena efektów uderzeń w przeciwnika na cele operacyjne, strategiczne
  2. UW – (Unconventional Warfare) – działania nieregularne, prowadzenie walki partyzanckiej, działań przeciwdywersyjnych
  3. DA – (Direct Action) – akcja bezpośrednia np. dywersja, zasadzka
  4. PR – (Personnel Recovery[15]) – wchodzi w to m.in. CSAR – (Combat Search and Rescue), odzyskiwanie zaginionego, uprowadzonego personelu służbowego z terenów objętych działaniami (ewakuacja).
  5. CT – (Counterterrorism) – kontrterroryzm, zwalczanie przeciwnika asymetrycznego.
  6. MS – (Military Assistance) – wsparcie militarne – szkolenie wojsk sojuszniczych[16].
  7. CSAR – (Combat Search and Rescue) – Prowadzenie bojowych akcji ratowniczo-poszukiwawczych.
  8. MOOTW – (Military Operations Other Than War) Operacje reagowania kryzysowego
  9. HR – (Hostage Rescue), czyli uwalnianie zakładników.
  10. CPP – (Close Personal Protection), czyli ochrona osobista VIP.
  • Dowództwo
    • Sztab
    • Zespół Bojowy A, ZB B, ZB C,
    • Grupa Wsparcia Informacyjnego
    • Pododdział Dowodzenia i Zabezpieczenia
    • Ośrodek Szkolenia Wojsk Specjalnych[17][18]
Ogólny skład 1 Pułku Specjalnego Komandosów w latach 1993~2011:

  • Dowództwo i Sztab
  • 1 Batalion Specjalny
    • 2 x Kompania Specjalna
    • 1 x Kompania Specjalna Kadrowa
  • 2 Batalion Specjalny
    • 4 Kompania Specjalna Kadrowa[19]
    • 2 x Kompania Specjalna
  • Batalion Dywersyjno-Rozpoznawczy
    • 1 Kompania Dywersyjna
    • 2 Kompania Dywersyjna
    • Kompania Specjalna Płetwonurków
      • Pluton Zabezpieczenia Nurkowego
      • Magazyn Nurkowy
  • Batalion Dowodzenia
    • Kompania Łączności
  • Batalion Logistyczny
    • Logistyka
    • Kompania Remontowa
      • Warsztaty
    • Kompania Zaopatrzenia
      • Magazyny
  • Szkoła Podoficerska i Elewów
    • 1 Kompania Szkolna[20]
    • 2 Kompania Szkolna
Jeśli ktoś jest zainteresowany szczególnie to serdecznie zachęcam do przeczytania książki Jarosława Rybaka "Lubliniec.pl. Cicho i skutecznie"

rybaklubliniec.jpg


Okazało się, że już pisałem o JWK, ale no niech już zostanie haha
 
Ważna sprawa, jako, że chciałbym też coś dobrego zrobić to aktualnie jest taka zbiórka na chorą żonę żołnierza JWK. Sam przekazałem koszulkę Formozy na licytację w myśl zasady, że po prostu trzeba pomagać i być człowiekiem dla innych. Chciałem trochę zareklamować fundację "Wspieram Cicho i Skutecznie" z Lublińca, warto śledzić bo nieraz są możliwe do licytacji na prawdę unikatowe przedmioty, a pomagamy tym samym. Można też pomóc w inny sposób. Mam nadzieję, że nikt mnie za to nie zleje, ale tak sobie pomyślałem.

https://www.facebook.com/Fundacja-Wspieram-cicho-i-skutecznie-456118004492756 - link na fb do Fundacji




Co do samej licytacji na ten cel to:

"W dniu wczorajszym swój piękny finał miała Aukcja Nr 627
1f525.png
Zaczęło się niewinnie, od dwóch medali przekazanych przez Żołnierza JWK - w podziękowaniu za wsparcie jakiego udzielamy jego ciężko chorej żonie
1f979.png

Wystartowaliśmy 1 października - pierwsza zaproponowana kwota: 200 zł. W kilka chwil swoje wsparcie, w postaci coinów i pamiątek zadeklarowali: Dowódca JWK, Starszy Podoficer Dowództwa, Dowódcy oraz Żołnierze Zespołów Bojowych, Sekcja K9, Pion Głównego Księgowego, Szef Pionu Szkolenia, Kapelan JWK, Sekcja Szkolenia Nurkowego, Spadochroniarze, Grupa Wsparcia Informacyjnego oraz byli i obecni żołnierze JWK …. A później już poszła LAWINA dobra
1f60d.png
Do aukcji dołączyli Żołnierze pozostałych jednostki specjalnych, Dowództwo Komponentu Wojsk Specjalnych, Powstańcy Warszawscy, firmy prywatne, sympatycy, oraz fundacje. Zaczęły do nas napływać wiadomości z USA, Belgii i Niemiec
❤️
Z każdym dniem przybywało „dorzucanych” pamiątek, co przekładało się na szybko rosnącą wartość aukcji
1f4aa.png
Z zapartym tchem obserwowaliśmy piękną „walkę” naszych licytujących! Setki komentarzy, słów wsparcia i deklaracji - „jestem gotowy do pomocy”. Finalnie, aukcja zakończyła się wczoraj o godzinie 20:00, kwotą 32 000 zł
1f60d.png
To nie koniec …nie sposób nie wspomnieć o darowiznach pieniężnych, które w geście solidarności przekazali nasi cudowni Darczyńcy
1f4aa.png
Na ten moment, Aukcja nr 627 osiągnęła wartość ponad 42 000 zł! Jest to absolutny REKORD jaki udało nam się uzyskać od początku prowadzenia licytacji
❤️

Kochani! Dziękujemy Wam za WSZYSTKO! Mamy nadzieję, że stojąc dzisiaj rano przed lustrem, spojrzeliście sobie w twarz i pomyśleliście „zrobiłem(am) coś dobrego dla drugiego człowieka”!
Przekraczając dzisiaj mury Jednostki Wojskowej Komandosów, mogłyśmy usłyszeć od żołnierzy i pracowników cywilnych - to było coś NIESAMOWITEGO!
Szanowni Darczyńcy! Duma nas rozpiera, że jestescie częścią naszej społeczności
❤️
"

Podaję też:

Dane:
"Fundacja "WSPIERAM cicho i skutecznie"
Nr KRS: 0000488709
Nr konta w Banku BGŻ: 74 2030 0045 1110 0000 0301 2660

[email protected]

Dziękuję z góry za zainteresowanie!
 
Delta-6.jpg


Żołnierze Delty (1ST-SFOD-D/CAG) podczas udanego polowania na Al-Baghdadi'ego

Delta vs Grupa Wagnera

Kilkanaście tygodni po starciu wojsk amerykańskich z grupą syryjskich żołnierzy podległych rządowi Baszszara al-Asada, wspieranych przez rosyjskich najemników dążących do opanowania pola naftowego Conoco, na światło dzienne wychodzą szczegóły tego starcia - opisuje je The New York Times.


Dziennikarze The New York Times dotarli do wywiadów i dokumentów zawierających relacje uczestników walki z 7 lutego 2018 r., w trakcie której oddział liczący ok. 500 żołnierzy sił wiernych rządowi Baszira Assada i rosyjskich najemników, pochodzących prawdopodobnie z tzw. Grupy Wagnera, wspierany przez czołgi, pojazdy opancerzone i moździerze, usiłował opanować pole naftowe Conoco położone w pobliżu miasta Dajr az-Zaur w prowincji o tej samej nazwie.

Z dokumentów, do których dotarli amerykańscy dziennikarze wynika, że w rejonie będącym celem operacji sił przeciwnika znajdował się posterunek sił kurdyjskich i arabskich, wspieranych przez oddział ok. 30 żołnierzy Delta Force i rangersów podległych Joint Special Operations Command. Stacjonowali oni w rejonie instalacji wydobywczych i byli bezpośrednią przeszkodą stojącą na drodze do opanowania pola naftowego przez oddział przeciwnika. Ok. 30 km od nich znajdowało się centrum wsparcia ich misji, obsadzone przez zespół amerykańskich komandosów i pluton Marines.

Wywiad amerykański z niepokojem od około tygodnia obserwował gromadzenie sił nieprzyjaciela, wśród których zidentyfikowano żołnierzy syryjskich i - będących w zdecydowanej większości - najemników rosyjskich, działających w Syrii z cichym przyzwoleniem Moskwy, wykorzystywanych często do zadań, za które Kreml nie chciał brać odpowiedzialności. Towarzyszyły im wozy pancerne, w tym czołgi, oraz działa i moździerze.
Amerykanie obawiali się starcia ze stroną rosyjską i jego konsekwencji. Strona amerykańska i rosyjska dysponowały możliwością bezpośredniej komunikacji, specjalnymi liniami telefonicznymi założonymi specjalnie w celu uniknięcia takich sytuacji. Amerykańscy wojskowi kilkukrotnie ostrzegali Rosjan o obecności swych sił na polu Conoco, prosząc o wycofanie oddziałów rosyjsko-syryjskich. W odpowiedzi słyszeli jedynie, że strona rosyjska nie dysponuje żadnymi możliwościami kontrolowania bojowników gromadzących się w pobliżu posterunku obsadzonego przez Amerykanów. Nasłuch kanałów łączności wykazywał jednak jednoznacznie, że komunikacja oddziałów przeciwnika odbywa się w języku rosyjskim.

Amerykańskie dokumenty opisują siły stojące w gotowości do uderzenia na pole Conoco jako "ugrupowanie wierne rządowi Assada", w ich skład wchodziły pododdziały sił rządowych i członkowie prorządowych milicji, jednak - zdaniem strony amerykańskiej - zdecydowana większość sił składała się z rosyjskich najemników, zidentyfikowanych z dużym prawdopodobieństwem jako członkowie Grupy Wagnera.

Sekretarz obrony Jim Mattis przesłuchiwany w sprawie starcia w Senacie w minionym miesiącu stwierdził, że dowództwo rosyjskie w Syrii zapewniło stronę amerykańską, że w siłach przygotowujących się do natarcia na pole Conoco "nie ma ich ludzi". Wobec takiego zapewnienia Przewodniczącemu Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Josephowi Dunfordowi wydano polecenie "zniszczenia tych sił".

The New York Times przypomina, że o godzinie 15:00 czasu miejscowego siły przeciwnika oceniano na ponad 500 żołnierzy wspieranych przez 27 pojazdów, wśród których znajdowały się czołgi i transportery opancerzone. Jednostki najemników stopniowo zbliżały się do pozycji rebeliantów (m.in. trzy czołgi T-72). Ostrzał rozpoczął się około 22:30.

Pozycje bojowników kurdyjskich i arabskich, wspieranych przez amerykańskich specjalsów, stały się celem ostrzału prowadzonego przez czołgi, artylerię i moździerze. Mimo prowadzonego ostrzału Amerykanie przez kolejne 15 minut usiłowali porozumieć się ze stroną rosyjską, próbując doprowadzić do wycofania atakujących. Oddano też strzały ostrzegawcze.

W obliczu nadciągających sił wroga Amerykanie rzucili do walki swoje siły. Uderzenie lotniczo-artyleryjskie trwało trzy godziny i było prowadzone przez jednostki z trzech rodzajów sił zbrojnych. Zgodnie z danymi podawanymi przez media już w lutym i potwierdzonymi przez The New York Times atak przeprowadziły m.in. należące do USAF myśliwce F-22 i F-15E i bsp Reaper. W pobliżu pola walki krążyły też maszyny wsparcia AC-130 i bombowce B-52. Z kolei śmigłowce szturmowe AH-64 Apache należały do lotnictwa wojsk lądowych, natomiast wspierający z ziemi system artylerii rakietowej HIMARS - do US Marines. Już wcześniej było wiadomo, że jeden z czołgów T-72 został zniszczony przez bezzałogowiec Reaper.

Mimo miażdżących uderzeń z powietrza atakujący nie zaprzestali ostrzału Amerykanów i ich sojuszników, jednak ich chęć walki osłabła po pewnym czasie na tyle, że - stopniowo - ogień prowadzony w kierunku pozycji amerykańskich zmniejszył sie, a potem ustał niemal zupełnie. Pozwoliło to wysłanej wcześniej grupie reagowania na dotarcie do kolegów. W tym samym czasie pole starcia opuściła też część maszyn sił powietrznych - kończyło im się paliwo lub amunicja.

Wobec słabnącego ostrzału z powietrza, atakujący zdecydowali się przeprowadzić szturm na pozycje obrońców - najemnicy i Syryjczycy opuścili rejon zatrzymanych pojazdów i skierowali ku Amerykanom. Doszło do walki na lądzie, niedługo potem jednak w rejon starcia dotarła druga fala amerykańskich samolotów, naprowadzanych na cele przez kontrolerów wsparcia powietrznego, znajdujących się wśród broniących się żołnierzy na ziemi. Druga fala nalotów pozwoliła ostatecznie odeprzeć atak.

Nie odnotowano żadnych strat po stronie amerykańskiej, ranę odniósł jeden ze sprzymierzonych bojowników syryjskich. Co do strat rosyjskich najemników pojawiają się różne dane. Rosjanie początkowo przyznali się do śmierci tylko czterech obywateli rosyjskich. Dokumenty, do których dotarli amerykańscy dziennikarze oceniają straty nieprzyjaciela na 200 do 300 bojowników i najemników. Nie ma informacji o stratach wśród rosyjskich żołnierzy, ale duże straty poniosła prawdopodobnie Grupa Wagnera, jak i syryjskie siły rządowe/prorządowe.

Oficjalnie żadna ze stron nie zidentyfikowała "z całkowitą pewnością" sił najemniczych biorących udział w rozbitym ataku. Wywiad amerykański jest przekonany, że były to oddziały z Grupy Wagnera - wskazywać ma na to między innymi ich modus operandi. Już wcześniej najemnicy z tej grupy zajmowali instalacje przemysłowe na polach naftowych, przejmując je na rzecz reżimu syryjskiego i czerpiąc część dochodów z ich eksploatacji. Wywiad amerykański uważa, że najemnicy - oficjalnie działający poza strukturami rosyjskiej obecności wojskowej w Syrii - w rzeczywistości dość blisko współpracują z siłami rosyjskimi, ich dowódca przyjmowany jest na Kremlu, a sami kontraktorzy szkolą się w bazach rosyjskiego ministerstwa obrony.

Źródło: defence24.pl
 
Back
Top