maniak19884
Brutaal Super Heavyweight
Za pierwszym razem w ostatniej chwili pojawili się koledzy z treningów ;)dlaczego im sie nie udało?
A za drugim pobilem swoj rekord na 1 km :D
Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Note: This feature may not be available in some browsers.
Za pierwszym razem w ostatniej chwili pojawili się koledzy z treningów ;)dlaczego im sie nie udało?
Dzisiaj niestety, ale miałem taką sytuację, że można napisać - znalazłem się w nieodpowiednim miejscu o niewłaściwym czasie. Kuuuuuurwa, na samą myśl, nie mogę.
Idę sobie na uczelnię, jak prawie każdego dnia, tą samą trasą co zawsze. Jest jakoś po 13:00. W pewnym momencie jest tzw. skrót. Czyli, że idę przez pewne osiedle, skręcam w taką boczną uliczkę, która prowadzi do głównej ulicy. A jest to trasa dość popularna... No i widzę z daleka, że przy płocie na tej uliczce, gdzieś tak na jej środku - stoi grupka 3 cwaniaczków i nie wyglądają na studentów. No to myślę sobie - patologia... I cóż poradzić. Jak na złość nikogo za mną, ani tez nikogo przede mną na horyzoncie oprócz tych balasów. No to się nie wycofam przecież, bo zaognię sytuację. Idę prosto na nich... 2 dresików sobie rozmawia, napierdoleni jak nie wiem co. Trzeci z nich, najstarszy i w sumie chyba najmniej pijany - od razu do mnie podszedł i mówi "Paaaanie, papieroska poprosimy" .
Na co ja "ja w ogóle nie palę, tak więc " i rozłożyłem ręce lekko się uśmiechając. Typek skwitował to "aaa, rozumiem, sportowiec ". A ja - "no tak". I koniec dyskusji. Ale na bezdechu cisnąłem jeszcze, jak przechodziłem obok jeszcze tych pozostałych, którzy mnie obczajali ze wszystkich kątów.
Kurwa, ja staram się wyglądać na w miarę zimnego typa, a nie ciepłego, a mimo to - czasami coś takiego się zdarzy. Wpierdol wisiał w powietrzu.
Pamietam o Tobie Lemur, ale mam straszny zapierdol w robocie. Cierpliwosci, nie zapomne.@Orest wysłałem Ci mejla i dziś się dodatkowo przypominam w sprawie tego planu.
ja raz soccerem wyjebalem chłopu dwa zeby to 8k musialem pozniej placic. nie polecam.Co do mnie to wszystkie przypadki w których mnie zaczepiono lub mógłbym się wtrącić i komuś pomóc zdarzyły się w autobusach tramwajach i metrze. Wiem, że są tam kamery więc nie za bardzo mam ochotę wyjebać komuś z partyzanta w krtań a potem skoczyć na głowę żeby się nie ruszał bo nie zamierzam potem ciągać się po sądach. Ponieważ jestem normalny a nie wariat i kotów nie zabijam to do kosy pod żebro też mi nie spieszno. Najbardziej bolesne jest to że jak odpuszczę i się wymigam od fajtu to potem mam takiego zajebistego moralniaka bo wiem , że taki cwaniak jeden z drugim czuje się moralnym zwycięzcą i jedzie dalej w przeświadczeniu co to nie z niego za kozak. i sobie myślę że wielu z moich kumpli co nie mają rozterek i szybciej działają niż myślą rozjebali by takiemu patusowi ryj i nikt by ich nie zatrzymał, nigdzie by się nie nagrało itd a ja zawsze muszę mieć wątpliwości . Oczywiście to dobrze że unikam konfrontacji ale czasem by sie przydało złamać jakąś rękę i wybić parę zębów.
ja nie zapomnę jak dwóch bejów pod kebabem ćwiczyło ksw. Jeden próbował założyć dźwignię na nogę, a drugi co nad nim stał, krzyczał "zostaw moją nogę". Nie wiem jak sie skończyło, ale jak odchodziłem dalej skrecał mu sie na nodze.Zobaczyłem temat i przypomniała mi się piękna akcja. Było to jakoś przed świętami. Poszedłem sobie z ziomkiem do klubu. Wiało chujem więc postanowiliśmy się zwijać. Na powrocie zahaczyliśmy o budkę z zapiekankami. Tam miała się rozegrać przepiękna scena pojedynku dwóch ludzi honoru. W oczekiwaniu na zapiekankę dwóch rycerzy na białych koniach rozpoczęło bój słowny. Szybko od słów przeszli do czynów. Spory tłum gapiów rozstąpił się jak Morze Czerwone by nasi bohaterowie mieli odpowiednią ilość miejsca by pokazać swoje umiejętności. Przebieg walki był prawdziwą gratką dla fanów sportów walki. Jeden z uczestników bójki niczym Conor McGregor walczył z bardzo nisko uniesioną gardą omijając ataki rywala swoją pracą nóg i ruchami głowy. Drugi niższy i bardziej krępej budowy(i chyba bardziej najebany) pruł powietrze wiatrakami. W końcu naśladowca irlandzkiego karła pięknie skontrował adwersarza i ten upadł po raz pierwszy. Nasz honorowy fajter oczywiście pozwolił rywalowi dojść do siebie i nastąpiło kolejne stracie. Skończyło się ono bardzo śmiesznie. Rozpędzony chłopak od wiatraków został zmylony pracą nóg przeciwnika i w niezwykle finezyjnym stylu wypierdolił się na schodach. Widać było, że to już koniec tego pojedynku. Zwycięski wojownik postanowił po walce kupić sobie fanów jak niegdyś Jon Jones i podszedł do pokonanego, pomógł mu wstać i podziękował za walkę. Tłum wiwatował, a gość odjebał coś co rzuciło mnie na kolana. Typek staną na środku ul. prostej w Olsztynie i zaczął się drzeć give me the belt i pokazując rękami, że chce mieć pas na swoich biodrach. Aż łezka mi się w oku zakręciła. Wspaniała walka i niezwykłe zachowanie obu śmiałków. Naprawdę byłem pod wrażeniem.
Prawie jak Bonus BGC podczas walki "Nie kop mnie".ja nie zapomnę jak dwóch bejów pod kebabem ćwiczyło ksw. Jeden próbował założyć dźwignię na nogę, a drugi co nad nim stał, krzyczał "zostaw moją nogę". Nie wiem jak sie skończyło, ale jak odchodziłem dalej skrecał mu sie na nodze.
zajebisty post.Zobaczyłem temat i przypomniała mi się piękna akcja. Było to jakoś przed świętami. Poszedłem sobie z ziomkiem do klubu. Wiało chujem więc postanowiliśmy się zwijać. Na powrocie zahaczyliśmy o budkę z zapiekankami. Tam miała się rozegrać przepiękna scena pojedynku dwóch ludzi honoru. W oczekiwaniu na zapiekankę dwóch rycerzy na białych koniach rozpoczęło bój słowny. Szybko od słów przeszli do czynów. Spory tłum gapiów rozstąpił się jak Morze Czerwone by nasi bohaterowie mieli odpowiednią ilość miejsca by pokazać swoje umiejętności. Przebieg walki był prawdziwą gratką dla fanów sportów walki. Jeden z uczestników bójki niczym Conor McGregor walczył z bardzo nisko uniesioną gardą omijając ataki rywala swoją pracą nóg i ruchami głowy. Drugi niższy i bardziej krępej budowy(i chyba bardziej najebany) pruł powietrze wiatrakami. W końcu naśladowca irlandzkiego karła pięknie skontrował adwersarza i ten upadł po raz pierwszy. Nasz honorowy fajter oczywiście pozwolił rywalowi dojść do siebie i nastąpiło kolejne stracie. Skończyło się ono bardzo śmiesznie. Rozpędzony chłopak od wiatraków został zmylony pracą nóg przeciwnika i w niezwykle finezyjnym stylu wypierdolił się na schodach. Widać było, że to już koniec tego pojedynku. Zwycięski wojownik postanowił po walce kupić sobie fanów jak niegdyś Jon Jones i podszedł do pokonanego, pomógł mu wstać i podziękował za walkę. Tłum wiwatował, a gość odjebał coś co rzuciło mnie na kolana. Typek staną na środku ul. prostej w Olsztynie i zaczął się drzeć give me the belt i pokazując rękami, że chce mieć pas na swoich biodrach. Aż łezka mi się w oku zakręciła. Wspaniała walka i niezwykłe zachowanie obu śmiałków. Naprawdę byłem pod wrażeniem.
Post nie oddaje absurdu tej sytuacji. Ja rano musiałem dzwonić do kumpla upewnić się, że to nie alkoholowy wid.zajebisty post.
Pamietam o Tobie Lemur, ale mam straszny zapierdol w robocie. Cierpliwosci, nie zapomne.
I co chłop krzyczał "give me a money"? A Ty mu dałeś na nowe zęby... Czy sądowe postanowienie to było?ja raz soccerem wyjebalem chłopu dwa zeby to 8k musialem pozniej placic. nie polecam.
pierwsza opcjaI co chłop krzyczał "give me a money"? A Ty mu dałeś na nowe zęby... Czy sądowe postanowienie to było?
Jestem wielkim i ciężkim chujem. Delikwent nie chciał wyjść(wcześniej siłą chciał zaciągnąć do kibla klientke, która była tez moją kolezanką, potem zaczął ją bić) - podchodzę do niego. Nie uderzę pierwszy, są kamery, mogę mieć przejebane. Lecz był taki moment, sekunda, że wiedziałem, ze za ułamek sekundy sprzeda mi luja. Wiecie o co mi chodzi - każdy miał pewnie taki moment, że na sekunde przed wyczulo sie u goscia ze chce przykurwic.
Ja nie jestem twardziel do bicia, nie umiem się bić wiec pewnie nie mialbym szans gdyby ten typ zaczął.
Więc uzylem swojej masy - nim mi wyjebal , złapałem go w ramiona, by nie mogl uzyć rąk, i wyniosłem dosłownie wyrzucając na ulice.