Widzę sporą przewagę bokserską i kondycyjną Maxa. Holloway, jak mało kto potrafi łączyć uderzenia na różnych płaszczyznach i z różnych kątów. Jego tempo jest niesamowite, a Pettis w walce z Oliveirą leciał na ostatnich oparach. Według mnie Hawajczyk go skończy.
Wiem, że nikt jeszcze tego nie dokonał, ale kto z jego rywali miał go skończyć?
Alvarez? Guida? Benson? Nawet Barboza nie jest finisherem, choć może by zastopował Pettisa, gdyby to było 5 rund. Jedynie lanie, które przetrwał z łap Anjosa było czymś niesamowitym, Max jednak więcej tłucze na korpus, co może wycieńczyć Pettisa, dodatkowo zmordowanego ścinaniem wagi. Myślę, że Showtime nie podoła kondycyjnie.