Słów kilka o tym, dlaczego nie należy określać Brown'a w walce z Cerrone'm.
Na poczatku ogłoszenia tego zestawienia moim faworytem starcia był kowboj, jednak po głębszym przemysleniu sprawy szanse podzielilem po 51 kowboj do 49 Immortal. Nikt nie jest doskonaly i każdy ma swoje slabsze plaszczyzny, a że style tworzą walki, ważne jest być w czymś lepszym od przeciwnika i umieć to wykorzystać.
Kowboj mimo swietnego arsenału ma kilka luk. Jedną z nich jest to że nie ma nokautujacego ciosu (jak np. taki Ellenberger), jego nokauty płyną głównie z technik kopanych. Druga sprawą jest to, że mimo doskonałej pracy nóg jego stojka bokserska nie jest już taka wybitna. Trzeba też dodać, że nie lubi walki w półdystansie,( gdzie jego następny rywal czuje się jak ryba w wodzie) i solidny przeciwnik z dobrą pracą w zwarciu może mu napsuć sporo krwi. ( Alvarez, Nate D.)
Matt Brown ma więcej luk od Donalda. Nie jest tak zajebiaszcy w kikboxingu, nie jest też tak blyskotliwy w grapplingu, ma jednak coś co może sprawić, że wygra sobotnie starcie. Jest bardzo dobry w walce w zwarciu. Jest mega kreatywny w atakach: łokcie, kolana, spinning shity wyrzuca z częstotliwością, że przeciwnikom robi się przykro.
Sila powinna być po stronie Immortala, co do psychiki, to obaj mega twardzi, ale Brown'a zlamanego jeszcze nigdy nie widziałem a Donalda tak.
Jesli idzie o kondycje, to daję remis ze wskazaniem na Matt'a
Moim zdaniem wygra ten, kto narzuci styl przeciwnikowi. Dystans i parter bedzie należeć do kowboja, ale półdystans to już Immortal. Osobiście wcale się nie zdziwię, jeśli Matt zaserwuje Donaldowi następnego Diaza.